Wdzięczność… Ona nie jest trudna, ale wyrażanie jej przychodzi nam z tak wielkim oporem. Skupiamy się na tym, co niewłaściwe. Ciągle chcemy „czegoś więcej”, nie doceniając tego, co już posiadamy. Pęd i chęć bycia najlepszym zaślepia nas. Budzimy się rano w bojowym nastawieniu, jakby cały Świat był przeciwko nam. Zasypiamy natychmiast z myślą, że „wygraliśmy”, zapominając, że w życiu nie ma wygranych ani przegranych. Żyjemy z dnia na dzień, w ogóle nie zauważając, jak wiele dostajemy każdego dnia! Od Świata, od Boga, od Ludzi!
Wdzięczność.
Jestem wdzięczny za wszelkie wydarzenia, które mnie dotknęły.
Nie mam na myśli wyłącznie tych cudownych i opiewających przesłodzonym lukrem chwil. Wdzięczność za to, co dobre, jest jak najbardziej ważna, ale o wiele zbyt prosta. Dziękuję za to, co mnie w życiu spotkało. Za każdą porażkę i za każdy niesmak pozostawiony względem drugiej osoby. Dziękuję za moje potknięcia, niewłaściwe słowa i problemy, które mnie dotykały.
Kiedyś otrzymałem pytanie, czy gdybym mógł, to zmieniłbym coś w swojej przeszłości. Odpowiedziałem, że nie. Wcale nie dlatego, że jest ona idealna. Żadna przeszłość taka nie jest. Każdy z nas przeżył wiele mroku. Nie chcę nic zmieniać w swojej krótkiej historii życia, bo wiem, że to, co się wydarzyło, ukształtowało mnie jako człowieka i kształtować będzie dalej. Choć to ciężkie to odczuwam wdzięczność za to, że popełniałem błędy w relacjach z drugim człowiekiem. Jestem wdzięczny, że niejednokrotnie moja urażona „duma” zaprowadzała mnie na manowce. Dziękuję za to, że parokrotnie moje zachowanie doprowadziło do mocnych komentarzy skierowanych do mnie.
Nie zmieniłbym niczego, mimo że czasami to wszystko bardzo bolało. Wtedy wydawało się, że to najgorsze, co może mnie spotkać, ale teraz… Teraz widzę, że wcale tak nie było. Odczuwam wdzięczność względem każdego wydarzenia, które pojawiło się w moim życiu, nawet jeśli czasami ta wdzięczność skąpana jest w goryczy, nutce złości i rozrzewnienia z powodu niewykorzystanych szans.
I oczywiście – nie każda porażka musi czegoś uczyć. Nie tylko dlatego, że nie wyciągnie się z niej wniosków. Także dlatego, że niektóre mogą zabijać…
Jestem wdzięczny za ludzi.
Wydarzenia to jednak nie wszystko.
Trudno jest wyrazić słowami, jak ogromną wdzięczność czuję względem bliskich mi osób. Chwilami zastanawiam się, czy ja na to wszystko zasłużyłem? I jeśli tak, to czym? Po prostu jest mi ciężko uwierzyć, że jedna osoba może doświadczyć tyle miłości, uznania oraz docenienia!
Przed ponad tygodniem miała miejsce premiera mojej książki. „Wrota Mordoru” wtargnęły na rynek literacki. W momencie, kiedy podałem informację o tym, że wydaję własną książkę, zadziała się prawdziwa magia… Liczne komentarze, wiadomości, telefony, rozmowy w cztery oczy. Często odpowiadałem, że „to bardzo miłe”, ale to było coś o wiele większego. Było i wciąż jest!
Zaufajcie mi, proszę, że wsparcie jakie otrzymałem, przechodzi ludzkie pojęcie. To niesamowite żyć ze świadomością, że ma się wokół siebie ludzi, którzy Cię doceniają, kochają i traktują jak normalnego człowieka.
Sukces – nieważne jaki – nigdy nie jest bowiem sprawą indywidualną. To zawsze sport drużynowy. Choćbyś dokonał wszystkiego sam, to nie zapominaj, że to, kim jesteś, wynika z tego, z kim żyjesz. Istniejesz, dzięki rodzicom. Twoje myśli mogą być odzwierciedleniem wspólnego dzieciństwa z rodzeństwem i kuzynostwem. Światopogląd, którzy przejawiasz, może wynikać ze wspólnie spędzonych wakacji z ciocią i wujem, którzy udostępniali Ci Świat, będący poza Twoim zasięgiem. To, kim jesteś, nie jest wyłącznie Twoją zasługą. Więc i to, co osiągasz, nie jest tylko Twoim sukcesem.
Właśnie z tego powodu czuję ogromną wdzięczność. Dla ludzi, którzy na przestrzeni mojego dwudziestojednoletniego życia oddziaływali na mnie i kształtowali mnie. Poprzez rozmowy, wspólnie spędzony czas, sugestie, wzajemne interakcje, pomoc… Naprawdę żyję na tym świecie bardzo krótko, ale mam wrażenie, że otrzymałem już w swoim życiu aż zanadto dobroci.
Samotność, ale nie osamotnienie.
Nieważne, co osiągasz i nieważne, do czego dążysz, nie bądź w tym sam. Możesz być samotnikiem jak ja. Możesz być introwertykiem, również jak ja. Ale nie zamykaj się tylko w swoim świecie. Nie uciekaj przed bliskimi, którzy dają Ci swoje serce. Bądź sobą, ale z ludźmi. Z bliskimi. Z tymi, których kochasz. Podziękuj za to, co od nich otrzymujesz i sam także staraj się dawać coś od siebie. Spójrz, ile Twoi ukochani od Tobie dają. Poczuj wdzięczność. Podziękuj im za to. Przytul się. Nie dlatego, że „tak wypada”, ale dlatego, że tak czujesz!
A jeśli nie czujesz? To tego nie rób. Nie oszukuj. Bądź szczery!
Zmierzam jednak do tego, że sukces smakuje o wiele lepiej, gdy możesz się nim dzielić. Co Ci z tych wszystkich milionów i drogich samochodów, kiedy nie możesz nawet zabrać nikogo na przejażdżkę? Po co Ci sława i władza, kiedy w blasku reflektorów zawsze stajesz sam jak palec? Tak samo jest ze szczęściem, które zawsze odczuwa się w większym stopniu, gdy można się nim dzielić. Doświadczyłem tego, podczas mojego dwutygodniowego, samotnego pobytu w Zakopanem, gdzie odizolowałem się od świata. Kiedyś napiszę na ten temat więcej, ale uwierzcie mi na słowo, że samotność jest świetna wtedy, gdy dokonujesz jej z wyboru i masz w niej umiar. Bycie samotnym na zawsze bez bliskiej osoby obok jest przerażającą wizją przyszłości, która mam nadzieję, że nigdy nie nadejdzie.
Wdzięczność przede wszystkim!
Doceniajcie to, co macie! Wdzięczność jest niepohamowanym czynnikiem, wyzwalającym w ludziach ogromne pokłady dobra. Jeśli czujesz to w sobie, to prawdopodobnie towarzyszy temu silna potrzeba odwzajemnienia się. To bardzo dobrze! Dzięki temu łańcuch dobra wędruje przez świat i cząstka pozytywnej energii jest przesyłana dalej. Od człowieka do człowieka!
Nie chodzi o to, żeby tworzyć „cukierkowe” grono wielbicieli. To nie jest tak, że po pochwale usłyszanej od kogoś, musisz natychmiast się zrewanżować czymś równie dobrym. Nie! To ma być naturalne. Wypływać z Ciebie szczerze! Nawet nie musisz o tym pamiętać. Po prostu to poczuj. Całym sobą. Poczuj tę niezwykłą energię, jaką daje miłe słowa, dobry czyn, uśmiech drugiego człowieka, wszystko, co spotyka Cię w życiu i przekuj to na wdzięczność!
Drzemie w Tobie ogromna siła!
Ostatnimi czasy otrzymałem bardzo wiele. Tak jak już pisałem, czasami zastanawiam się, czy ja na to zasługuję? Chwilami czuję się jak złodziej, który kogoś okrada z jego pokładów dobrej energii. Potem jednak przychodzi głęboka refleksja i zamiast zadręczania się poczuciem winy, uśmiecham się sam do siebie i myślę:
„Mam wspaniałe życie. Mam cudownych ludzi wokół mnie. Posiadam bliskich, którzy mnie wspierają i których uczucia względem mnie są szczere! Kocham ich za to, że przy mnie są!”
Wiecie, jak wiele dobra wprowadza do człowieka taka myśl? Jak wiele dobroci wywołuje wdzięczność? Nagle można sobie uświadomić, że problemy, które nami targają, są przejściowe. Czym one są w perspektywie siły miłości i dobroci? Prawdopodobnie niczym. Przejmujemy się, że coś się wydarzy, że coś stracimy, że przegramy! Ale idąc za filozofią stoicyzmu możemy zadać sobie pytanie:
Co z tego? To się stanie, ale co dalej?
Zazwyczaj odpowiedź brzmi:
„No… Nic. Życie wciąż będzie się toczyło”.
I taka jest właśnie prawda! Przypomnij sobie, ile porażek w życiu doświadczyłeś. Ile odrzuceń ze strony Świata i Człowieka Cię spotkało. Mnóstwo, prawda? A teraz wróć do tamtych czasów i przypomnij sobie, ile razy – gdy to Cię dotknęło – myślałeś, że to już koniec? Że nie ma żadnego wyjścia?
A spójrz. Ty wciąż tutaj jesteś. Żyjesz. Nadal możesz eksplorować świat, uśmiechać się do ludzi i mówić im, że ich kochasz. To niesamowite – dokładnie takie jest życie. Może nam się wydawać, że zabrnęliśmy w ślepy zaułek. Nie ma wyjścia poza rozpaczą i mrokiem, a potem mija jeden dzień, i następny, i kolejny… A my stopniowo i wręcz niezauważenie, zaczynamy wracać. Zaczynamy jaśnieć.
Wdzięczność, czyli…
Wiecie, czym jest dla mnie wdzięczność?
To uczucie, które pokazuje mi, że na czymś lub na kimś mi zależy. To coś, co przypomina mi, że mam w życiu więcej, niż kiedykolwiek mógłbym sobie wymarzyć. Wdzięczność nie polega wyłącznie na powiedzeniu: „Dziękuję” i sztucznym uśmiechu. Ona przeszywa ciało na wskroś. Emanuje niezwykłym blaskiem, objawiającym się w czułym sercu i dobrym postępowaniu. Nie sposób czynić źle, kiedy pamiętamy, jak wiele posiadamy.
Obecnie czuję się przepełniony wdzięcznością. Względem świata za to, że zesłał mi wszystko, co posiadam. Za to, że przede wszystkim postawił na mojej drodze ludzi, którzy są dla mnie pięknymi towarzyszami życiowej podróży.
Dziękuję za to, co mam. Dziękuję za to, kogo mam.
A Ty? Jesteś wdzięczny?