Najpopularniejszy wskaźnik do kontroli wagi ciała. Rozpowszechniony na całym świecie w różnych dziedzinach życia. Łatwy w korzystaniu, przyjęty niemalże za doskonałość w określaniu poprawnej wagi ciała. BMI to prawdziwy cud i dar z niebios! Istne błogosławieństwo… Czy jednak, na pewno jest tak w rzeczywistości?
Czym jest BMI?
BMI (ang. Body Mass Index), zwany również wskaźnikiem Queteleta II od nazwiska jego twórcy, to narzędzie do kontroli masy swojego ciała. Bardzo często zostajemy z nim zapoznani już w czasach szkolnych. Zazwyczaj nauczyciele na lekcjach geografii lub biologii, dają swoim uczniom możliwość poeksperymentowania i zajęcia czymś ich chłonnych umysłów. Również w wieku dorosłym, dość często spotykamy komentarze głoszące, jakoby BMI było metodą idealną do określenia, czy waga naszego ciała jest poprawna. Wskaźnika używają zarówno lekarze, jak i specjaliści. Wiele osób próbujących zmienić swoją sylwetkę, ślepo zawierza wszelkie swoje działania skali, na której opiera się ten znacznik. Ufamy mu, bo został przyjęty przez społeczeństwo za rewelacyjną technikę kontroli własnych postępów. Jego fenomenu upatrywałbym bardziej w fakcie, iż jest on szeroko dostępny i prosty w użytkowaniu, aniżeli w jego rzeczywistym geniuszu.
Już na samym początku należy zaznaczyć, że wskaźnik BMI teoretycznie nie powinien być stosowany w przypadku osób, które nie ukończyły 18 roku życia. W takich przypadkach o wiele częściej stosuje się siatkę centylową. W szczególności u niemowlaków, małych dzieci czy osób w okresie dojrzewania. Uzasadnienie takiego postępowania znajduje się w fakcie, iż w przypadku osób młodych, ich ciało nieustannie się zmienia. Ewoluuje na przestrzeni każdego kolejnego dnia. Wyjątkowo widać to u małych dzieci, w przypadku których wzrost odbywa się niemalże w mgnieniu oka.
BMI oblicza się poprzez podzielenie swojej wagi ciała w kilogramach przez wzrost wyrażony w metrach, podniesiony do kwadratu:
Osoby niebędące nigdy wybitnymi jednostkami z matematyki, mogą skorzystać z wielu dostępnych kalkulatorów znajdujących się w Internecie, które wszystkie obliczenia wykonują za nas. Wystarczy wpisać swój wzrost oraz wagę, co mam nadzieję, nie będzie stanowiło większego problemu.
Uzyskany wynik przypisuje się do jednej z trzech, ogólnych kategorii:
- Poniżej 18.5 – niedowaga
- 18.5-24.99 – waga prawidłowa
- Powyżej 25 – nadwaga
Istnieje również bardziej szczegółowa skala, dzieląca się w wartościach: „niedowaga” (wygłodzenie, wychudzenie) oraz „nadwaga” (I stopień otyłości, otyłość kliniczna, otyłość skrajna) – w zależności od wielkości otrzymanego rozwiązania.
Można również bez przeszkód posługiwać się tabelami, których w Internecie jest całe mnóstwo. Jedną z nich, prezentuję poniżej:
Cudowny wskaźnik, wcale nie taki doskonały…
Wiedząc już jakie komponenty zostają uwzględnione w ów wskaźnik, w naszej głowie powinna zrodzić się pierwsza, rozczarowująca myśl odnośnie do z pozoru niesamowitego narzędzia. BMI w swoich działaniach bierze pod uwagę masę naszego ciała. Zestawiając ją ze wzrostem, określa czy jest ona poprawna. Jednak kompletnie nie zwraca uwagi na jakość zgromadzonej przez nas wagi. W Internecie roi się od zdjęć osób, które na przestrzeni wystarczająco długiego okresu czasu, potrafiły diametralnie zmienić swoją sylwetkę, uzyskując na końcu taką samą wagę, jak przed rozpoczęciem działań. To dobitnie pokazuje, że kilogram nie jest równy kilogramowi. Inaczej będzie wyglądał człowiek nieaktywny, o wzroście 180 centymetrów i wadze 90 kilogramów, a inaczej osoba o tych samych parametrach, odżywiająca się zdrowo i trenująca siłowo.
To jest ogromna wada wskaźnika BMI, którą wytykają mu wszyscy świadomi tego ludzie. Nie bierze pod uwagę budowy ciała oraz procentowej zawartości tkanki tłuszczowej. To właśnie ta wartość wyznacza przede wszystkim jakość naszej sylwetki. Głównie osoby uprawiające sporty sylwetkowe, szybkościowo-siłowe lub zwyczajnie dbające o rozwój swojej muskulatury, mogą czuć się wyraźnie zdezorientowane. W ich przypadku bardzo często pokazywaną wartością będzie „nadwaga” lub nawet „otyłość”. W rzeczywistości mogą posiadać oni skrajnie niski poziom tkanki tłuszczowej w ciele. Jednak ze względu na zbudowane mięśnie, waga ciała będzie wyższa i odbiegająca od wyznaczonych norm. Działa to również po przeciwnej stronie skali. Osoby, które dość intensywnie trenują sporty wytrzymałościowe, w których niska waga ciała jest rekomendowana, mogą często uzyskiwać wynik przypisujący ich do kategorii „niedowagi”. Dotyczy to często wysokich lekkoatletów.
Kobiety także mogą czuć się pokrzywdzone, ze względu na ich naturalnie wyższy poziom tkanki tłuszczowej. Niestety wskaźnik masy ciała, nie uwzględnia w swoich obliczeniach płci danego osobnika. Z tego więc powodu zachodzi istotna różnica między kobietą a mężczyzną o tych samych parametrach fizjologicznych.
Profesjonalistom i odbiegającym od normy ludziom, mówimy NIE!
Wskaźnikiem BMI pod żadnym pozorem, nie powinny kierować się osoby trenujące zawodowo. Profesjonaliści lub nawet pół-profesjonaliści, nastawieni są na uzyskiwanie określonych i wymiernych rezultatów w danym sporcie. Wyłączając dyscypliny sportowe, w których przypisywani jesteśmy do kategorii wagowych, w żadnym sporcie waga nie limituje zawodnika. Oczywiście, że w każdej dyscyplinie panują pewne standardy pożądanej masy ciała. Jednak uzależnianie swoich działań od BMI byłoby rozwiązaniem wysoce nieroztropnym. Osoba nastawiona na osiągnięcie konkretnego wyniku powinna poznać swoje ciało do tego stopnia, aby korzystanie z mocno uogólnionych wskaźników, stało się niepotrzebne. Zamiast stawiać BMI na piedestale, o wiele lepiej jest posiąść umiejętność dostosowywania wagi swojego ciała, do okresów treningowych i przyporządkowywania jej do głównych celów.
Powyższy akapit nie musi dotyczyć tylko profesjonalistów. Może on dotyczyć każdej osoby, która w swoich działaniach nastawiona jest na konkretny cel, a udział bierze w nim również waga ciała – w mniej lub bardziej bezpośredni sposób. Nie tylko zawodowi kulturyści, nie skorzystają z owego wskaźnika. Również wszyscy amatorzy, którzy swoją budową ciała, parametrami lub celami, różnią się od przeciętnej. Kwintesencją naszych rozważań jest uzmysłowienie sobie, że wskaźnik BMI został stworzony na podstawie ogólnych obserwacji osób, niewystających poza „przeciętność” pod kątem cech fizycznych. Adolphe Quételet w swoich badaniach wykorzystał setki ochotników i dostrzegł „pewną zależność”. Nie była to żadna reguła, rozwiązanie czy ujawnienie wielkiej tajemnicy. Czysta zależność, opierająca się na twierdzeniu, że waga rośnie proporcjonalnie do kwadratu wzrostu człowieka. Nie sugerował się indywidualną budową ciała, predyspozycjami czy stylem życia. Dlatego właśnie, jego z pozoru rewelacyjne narzędzie, nie nadaje się do użycia w naprawdę wielu przypadkach.
Nieprecyzyjny wskaźnik.
Określanie idealnych proporcji ciała wyłącznie po wzroście i wadze, jest strasznie ryzykowne i krzywdzące dla wielu z nas. Osoby umięśnione o niskiej zawartości tłuszczu w organizmie, mogą zrobić sobie krzywdę, doprowadzając się do stanów wyniszczających, próbując za wszelką cenę znaleźć się w rekomendowanej normie. Również sportowcy, mogą pogorszyć swoje rezultaty, gdy będą ślepo ufać niedokładnej skali, zamiast sugerować się uprawianą przez siebie dyscypliną sportu i własnym odczuciom.
Aby dokładnie zobrazować, jak bardzo skala ta jest nieprecyzyjna, wystarczy spojrzeć na przedział określany w niej jako „waga prawidłowa”. Przypisuje się jej wartości, mieszczące się od 18.5 do 24.99. Liczby te, są wynikami naszego wcześniejszego działania, opisanego na początku tekstu. Według wskaźnika BMI, dla osoby o wzroście 170 cm, idealna waga znajduje się między 54, a 72 kilogramem! To aż 18 kilogramów różnicy! Oprócz tego należy uwzględnić także jakość owej masy, indywidualne predyspozycje, uwarunkowania genetyczne czy własne samopoczucie.
BMI – świetne, ale nie najlepsze.
Nie chciałbym demonizować całej struktury, na której opiera się wskaźnik BMI. Moim celem nie było przekonanie Was do zaprzestania korzystania z jego funkcji. Chcę ukazać, że nie jest to idealna metoda do określania swojej prawidłowej wagi i warunkowania od niej swoich działań. Różnice w pokazywanych wartościach, różnią się diametralnie w zależności od jednostki i jej indywidualnej specyfiki. Niemożliwym jest uzyskanie klarownej i osobistej odpowiedzi, od narzędzia stworzonego dla ogółu i na podstawie ogółu. Większość osób, wykraczających poza przyjęte normy uznane za standardowe, nie odniesie żadnych korzyści ze stosowania tej metody. Paradoksalnie w takich przypadkach, może ona nieść ze sobą pewne ryzyko błędnie podjętych działań, wynikających z niewłaściwych i nierzeczywistych, otrzymanych danych.
Ludzie, którzy na co dzień prowadzą dość konserwatywny tryb życia, niewykraczający poza szeroko pojętą „rekreację”, mogą w pewnym stopniu korzystać ze wskaźnika BMI. Zalecałbym jednak wyłączne sugerowanie się nim, a nie ślepe podążanie i warunkowanie od jego wyników swoich decyzji. Pragnę to jeszcze raz podkreślić, że metoda ta bierze pod uwagę tylko ogólne czynniki, które nie uwzględniają indywidualnej budowy ciała. Nie twierdzę, że jest ona nieskuteczna lub niepotrzebna, ale zalecam ostrożność w korzystaniu z niej. Rekomenduję, aby całkowite uleganie temu systemowi, zastąpić kierowaniem się własnym samopoczuciem, ogólnym stanem zdrowia oraz wyglądem rzeczywistym własnej sylwetki. Żadna inna forma kontroli postępów, nie jest w stanie wyprzeć tego, co My widzimy w lustrze a inni, patrząc na Nas.