Gdybyśmy tylko czas poświęcony na mówienie o sukcesie, przeznaczyli na działanie, moglibyśmy o wiele łatwiej zrealizować swój cel oraz marzenia. Niestety, jak pokazuje całe nasze środowisko oraz otoczenie – nie chcemy tego robić. Wielokrotnie podczas przeglądania tak dobrze znanych aplikacji, jak Snapchat czy Instagram lub zwyczajnie podczas codziennego życia dostrzegłem rzecz, która przynajmniej mnie – strasznie razi nie tylko w oczy, ale także w tę racjonalną część mojego umysłu.
To, co robimy, nijak ma się do tego, o czym marzymy.
Z pozoru to są bardzo proste słowa. Zakomunikowane komukolwiek w oczy, zapewne nie wywołałyby większej reakcji ze strony odbiorcy. Jednak po ich gruntownym przemyśleniu, może nas dobitnie uderzyć ich dosadność oraz precyzja, docierająca do nas z pełną mocą. Zanim ktokolwiek, cokolwiek sobie pomyśli, pragnąłbym, aby najpierw każdy przez krótkie pięć minut, zastanowił się nad sensem tego stwierdzenia. Tu nie chodzi o użycie mądrych słów, przypominających tanią motywację. To jest życie, które niestety w większości odzwierciedla prawdę, zawartą w napisanym przeze mnie zdaniu.
Znajdź odpowiedź na poniższe pytania.
- O czym marzysz?
O karierze piłkarza, a może modelki przechadzającej się swobodnym krokiem po Paryskich wybiegach? Może pragniesz otrzymać tytuł doktora w ulubionej dziedzinie, zarabiać wiele pieniędzy, stać się sławnym lub po prostu być dobrym ojcem? Tak naprawdę rodzaj i skala Twojego marzenia, nie jest wcale, aż tak ważna. To pytanie także nie jest tym, które powinieneś zadawać sobie każdego wieczora. Istnieje ważniejsze, które na zawsze powinno być w Twojej głowie i o którym ciągle powinieneś sobie przypominać, szczególnie wtedy, gdy masz do podjęcia życiową decyzję.
- Czy Twoje działania, zbliżają Cię do spełniania Twoich marzeń?
Co robisz, aby być dobrym ojcem, o czym przecież tak bardzo marzysz? Jakie kroki podejmujesz, aby stać się najlepszym dziennikarzem w historii kraju? Jak działasz, chcąc stać się modelką lub kulturystą wszech czasów?
- Nie wiesz? Jeszcze nie zacząłeś? Rozpoczniesz od jutra?
Przykro mi. Właśnie powoli przegrywasz swoje życie, oszukując samego siebie. Nie ma gorszego zjawisko od bycia kłamcą wobec własnej osoby. Dopóki nie zaczniesz ze sobą współpracować, nigdy nie osiągniesz tego, o czym marzysz. Zadane wcześniej pytanie wyryj sobie dokładnie w pamięci. Powtarzaj je i odpowiadaj na nie zawsze przed snem lub wczesnym rankiem tuż po przebudzeniu. Miej je zawsze w głowie, a dzięki temu przedsięwzięte przez Ciebie kroki, zawsze będą odpowiadały Twoim celom.
Wymówki na drodze do marzenia.
To naprawdę zatrważające, jak bardzo potrafimy łamać własne zasady i reguły, mające prowadzić nas do osiągnięcia marzeń lub celu, tylko dla uzyskania chwilowych przyjemności. Na każdym kroku spotykam komentarze i opinie ludzi, którzy oskarżycielskim tonem głoszą swoje mądrości, jakoby nie mogli spełnić swojego marzenia, bo muszą chodzić do pracy, realizować projekty dla tego beznadziejnego szefa czy opiekować się wiecznie płaczącymi dziećmi. Czy to nie jest trochę zabawne? Przecież to są tylko kolejne wymówki tworzone w głowie, wynikające z obawy przed podjęciem decyzji o pójściu w nieznane. Bo właśnie tak wygląda realizacja marzeń. To jedna wielka droga, której końca nie widzisz i nie wiesz, co czeka Cię na jej skraju, a nawet w trakcie jej trwania. Śmiem twierdzić, że to właśnie dlatego spełnianie marzeń jest tak fascynujące. Okazać się może, że po intensywnej pracy nie osiągniesz nic, ale równie dobrze, może zdobyć więcej, niż mógłbyś przypuszczać.
Ludzie, nierealizujący swoich marzeń i których działanie kompletnie mija się z tym, o czym skrycie fantazjują, stosują liczne fortele. Robią to, bo się boją lub są zwyczajnymi kłamcami, zalewającymi potokiem słów głowy chłonnych słuchaczy swoich wielkich planów. To nie przypadek, że każdy z nas zna osobę, która tylko mówi, snuje wielkie marzenia, ale nie robi nic w kierunku ich zrealizowania.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że wielu ludzi postrzega osiąganie marzeń, jako przyjemny spacerek po zielonej łące w ciepłych promykach słońca. Obrazowo mówiąc – musi być łatwo, szybko i przyjemnie, bo inaczej nigdy się do tego nie zabiorą. I właśnie tak się dzieje. Boimy się zmian. Boimy się ciężkiej pracy. Boimy się braku komfortu i pójścia w nieznane. Wszelka próba wyperswadowania takiego działania oraz myślenia, kończą się krótkim, ale agresywnym:
„A co Ty możesz wiedzieć!?”
Nie chcemy pracować po kilkanaście godzin dziennie. Wylewać hektolitrów potu na treningach i odmawiać znajomym wyjścia na miasto. Oszukujemy innych i samych siebie, że chcemy realizować swoje marzenia, ale tak naprawdę jedyne czego chcemy to żyć wygodnie i komfortowo. Żadne działanie, nie prowadzi nas do realizacji marzeń, ale my nadal uparcie twierdzimy, że je mamy i pragniemy ich z całych sił! Gdzie znajduje się tutaj logika!?
Obudź w sobie ogień pożądania!
Nie jestem Alfą i Omegą. Zapewne jestem młodszy niż większość czytelników. Jednak dysponuje w sobie odpowiednią dozą świadomości, aby każdego dnia przypominać sobie swoje marzenia, rewidować je, a potem zastanawiać się, czy to, co robię każdej godziny, dnia, tygodnia, miesiąca, roku – przybliża mnie do ich realizacji. To nie jest rewolucyjne podejście, ale zdrowe i rozsądne potraktowanie siebie samego, z odpowiednim szacunkiem.
Warto również przez moment zastanowić się, czy cele, do których dążymy, należą do nas, czy do osób w naszym otoczeniu. Czy ich wyznaczenie było podyktowane własnymi pragnieniami, czy opiniami i przekonaniami innych osób? Jeśli po szczerej i wnikliwej analizie uznasz, że są Twoje, to właśnie wykonałeś pierwszy krok na drodze ku ich spełnieniu. Natomiast, gdy po burzliwych rozmyślaniach stwierdzisz, że należą one do kogoś innego, to radzę Ci czytelniku całkiem szczerze, abyś natychmiast wyrzucił je ze swojej głowy i o nich zapomniał. Chyba że interesuje Cię życie wiecznie niezadowolonego i sfrustrowanego człowieka, co w dzisiejszych czasach staje się powoli normą, aniżeli dziwną przypadłością.
Myślę, że zbyt bardzo wolimy oddawać się krótkoterminowym i nieperspektywicznym przyjemnością, niż dążeniu do niepewnego i odległego marzenia. To nie tylko wynika ze słabości ludzkiej natury, bo przecież wielu udaje się osiągać szczyty. To także rezultat naszego nastawienia oraz pragnienia zrealizowania tego, co sobie wyznaczyliśmy.
Ten cel musi być silny. Powinien rozbudzać w nas wiele emocji. Prawdziwych żądzy i pragnienia zdobycia go. To musi być prawdziwy ogień, buchający z naszego wnętrza, a nie nikły płomyczek, który znajduje się w duszy tak wielu ludzi…
Na bycie tym, o kim marzysz, musisz zasłużyć.
Tak naprawdę nie chcesz zrealizować swoich marzeń. Nie pragniesz ich. Wolisz codzienne, marne egzystowanie i trwanie w myśli o swoim marzeniu, zamiast podjęciu ku niemu działań. O wiele większą radością napełnia Cię mówienie wszem wobec o tym, co masz zamiar osiągnąć, niż faktycznie dążenie do tego. To bardzo niezdrowe podejście, ale zaufajcie, że zaobserwowane u wielu ludzi. Myślę, że u większości większą ekscytację wywołuje snucie fantastycznych wizji o czekającym wielkim celu, niż faktyczne działanie prowadzące do jego realizacji. Odwołując się do tego, co już zostało napisane – poprzez takie zachowanie oszukujemy swój umysł, jakoby już bylibyśmy spełnieni, a to wszystko bez kiwnięcia nawet palcem i wyjścia ze swojej ukochanej strefy komfortu.
Wybaczcie, że musicie usłyszeć to ode mnie, ale jeśli postępujecie w ten sposób, to nie zasługujecie na życie, o którym marzycie.
Nie zasługujecie na bycie piłkarzami, lekarzami czy sławnymi ludźmi. Nie macie prawa być bogaci, popularni czy wykształceni. Nie możecie tego osiągnąć, jeśli nie robicie nic w tym kierunku. Nadal możecie fantazjować razem z podobnymi Wam znajomymi. Opowiadajcie sobie dalej całkiem niezłe bajeczki o tym, czego to Wy nie dokonacie. Jednak to nadal donikąd nie prowadzi. Zrobilibyście lepszy pożytek z tych kilku godzin bezproduktywnych pogaduszek, gdybyście przeznaczyli je na trening, naukę czy cokolwiek, przybliżającego Was do upragnionych celów.
Przykro mi, ale postępując w ten sposób, jesteś przegranym. Przepraszam, ale zapewne odnosisz taką samą porażkę życiową jak Ci, którzy z wielkim upodobaniem słuchają Twoich tanich wywodów. Mogę Ci polecić, abyś natychmiast złapał i nie puszczał osoby, która kiedykolwiek zada Ci poniższe pytanie.
„Co robisz, w kierunku realizacji swoich marzeń?”
Przestań oszukiwać samego siebie. Zmień swoje zapatrywania na przyszłość i zacznij w końcu działać lub zamilknij, i chociaż uszanuj swoje słowa, które zapewne nigdy nie staną się rzeczywistością.
Bądź ze sobą szczery i realnie wyznacz swój cel.
Najciekawsze w omawianym przypadku jest fakt, że główni zainteresowani nie widzą w swoim zachowaniu niczego złego. Rozpowiadają dookoła, że chcą być modelkami, chcą schudnąć, podróżować, odbyć wiele ciekawych przygód, ale jedyne, co potrafią robić to ślęczeć na nic niewnoszących do ich życia wykładach, narzekać, imprezować, leżeć i zasadniczo – nie robić żadnej rzeczy, prowadzącej do osiągania założonych celów.
Z łatwością można to zaobserwować w mediach społecznościowych. Ludzie, którzy otwarcie mówią o przyszłej wielkiej karierze kogokolwiek, ale wiecznie imprezują i marnują swój czas. Osoby, które pragną być „gwiazdami”, ale jakoś nie po drodze im z ciężką pracą. Momentami przybiera to naprawdę groteskowy wymiar. Zakrawa wręcz o prawdziwą paranoję, przypominającą istne rozdwojenie jaźni… Przykro jest na to wszystko patrzeć i chciałbym, abyśmy wszyscy zaczęli w końcu zwracać uwagę na to, czy nasze czyny, odpowiadają naszym marzeniom.
Jeśli ten tekst mojego autorstwa, nie jest pierwszym, który czytacie, to doskonale wiecie, że bardzo sobie cenię Gary’ego Vaynerchuka nie tylko jako mentora i przedsiębiorcę, ale głównie jako człowieka. To właśnie on wystosował pytanie, które zapamiętałem na bardzo długo:
„Does your work ethic, match your ambitions?”
To nic złego, że Twoim marzeniem jest praca w biurze, spędzanie czasu z dziećmi i wolne weekendy! To świetnie i nikomu nic do tego, co Ty sobie założyłeś. Jednak proszę, upewnij się, że to, co mówisz i o czym marzysz, odpowiada Twoim działaniom. Bo często widzę ludzi, którzy żyją w powyższy sposób, ale nieustannie powtarzają, że chcą być najbogatsi, sławni, wielcy i popularni… Powiedzcie mi jak!? W jaki sposób!?
Właśnie dlatego mocno szanuję osoby, które nie biorą udziału w przekrzykiwaniu się i nieustannym rzucaniu swoimi wielkimi marzeniami. Ci ludzie, ten idiotycznie stracony czas, wolą poświęcić na realizacje tego, o czym tak zawzięcie fantazjują inni.
Koniec czytania. Weź się do roboty! Natychmiast!
Wyszedł z tego naprawdę długi artykuł. Bardzo mocno gryzł mnie ten temat od środka jak złośliwa zadra znajdująca się pod paznokciem. Mam nadzieję, że każdy wytrwał do tego momentu i jasno zrozumiał mój przekaz. Nie mnie jest oceniać i podważać sens życia każdego z Was. Chcę Wam tylko wskazać, żebyście przypadkiem nie wpadli w pułapkę zalewania umysłu kłamstwami. Naprawdę mocno szanuje każdego, kto ma marzenia. Nieistotne, jakie one są. Chodzi o sam akt dążenia do nich. Nie musisz ich osiągać, aby czuć się szczęśliwy. Jestem niemalże przekonany, że to droga do nich, powinna sprawić Ci większą frajdę, niż sam fakt ich osiągnięcia. Najważniejsze jest działanie i postępowanie zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie ma sensu w realizowaniu marzeń rodziców, bo nawet jeśli nam się uda, to nigdy nie będziemy szczęśliwy. Skrupulatnie wybierajmy to, co należy do nas, a potem działajmy… To właśnie ta czynność jest podstawą.
Proszę, szanuj swoje słowa i siebie samego. Zanim coś obwieścisz całemu światu, upewnij się, że to o czym mówisz, pasuje do tego, do czego dążysz. Na świecie znajduje się wystarczająco smutnych i sfrustrowanych, kłamliwych osób. Nie dołączaj do tej grupy! Myśl, jasno wytyczaj kierunki rozwoju i działaj, aby osiągać to, co sobie wyznaczyłeś.
Wyjdź, proszę z przegranego obozu kłamstwa i dołącz do grupy zwycięstwa, która czas przeznaczony na mówienie, woli wykorzystać na działanie.