Pieniądze, błyskotki, nowe zabawki i wszelkie rzeczy materialne. Lubimy je. Kochamy. Ubóstwiamy! Szkoda tylko, że tej miłości brakuje nam na cenne wartości… Poruszę dziś drażliwy temat. Dla wielu może nawet zbyt drażliwy, ale jestem zdecydowany to zrobić. Przygotowałem się mentalnie na opór, jaki mogę spotkać ze strony czytelników i jestem gotowy stawić mu czoła. W końcu nie zawsze można bezczynnie przejść obok realnego problemu z zamkniętymi oczami, udając, że go nie ma, prawda? Jeśli mam możliwość pisania i dzielenia się z Wami spostrzeżeniami, które mogą realnie wpłynąć na życie Wasze, moje i wszystkich ludzi, to będę to robił. Nawet za cenę narażania się na krytykę, bo przecież nie chodzi o to, żeby zawsze było miło i przyjemnie, ale szczerze i dosadnie.
Ludzka słabość.
Kochamy rzeczy materialne. Kochamy być nimi obdarowywani. Kochamy pochwały, gratyfikacje i wszelkie nagrody. Uzależniamy się od nich. Im więcej ich mamy, tym więcej ich pragniemy. Nie zrozumcie mnie źle, bo nie chcę wyciągać jednoznacznych wniosków. Pieniądze i wszystkie inne rzeczy materialne są bardzo ważne! Bez nich nie da się żyć! To one zapewniają nam godny byt, jednak jest pewne, wcale nie takie małe „ale”.
Jeśli uzależniamy od nich swój własny los, to nie dziwmy się, że te rzeczy materialne prowadzą nas do zguby. Naprawdę bardzo destrukcyjnym zjawiskiem, jest podążanie tylko za pieniędzmi lub czymkolwiek podobnym. To bardzo łatwo można zaobserwować w dzisiejszych czasach. Wielu ludzi robi coś, co im się nie podoba. Robią to, bo mają z tego pieniądze. Prawdopodobnie większe, aniżeli mieliby podczas wykonywania zajęcia, które naprawdę kochają. Rodzi się w tym momencie jednak pewne pytanie.
Czy warto poświęcać swoje życie w pogoni za czymś, co koniec końców i tak nie będzie miało żadnego znaczenia?
Przecież nie zabierzecie pieniędzy do grobu. Na łożu śmierci nie będzie miało większej wagi to, czy macie na koncie w banku milion, miliard, czy tysiąc złotych. Staniecie przed obliczem swojego życia. Życia, które właśnie dobiega końca. Właśnie wtedy będziecie musieli stawić czoła temu, jak żyliście i jakimi ludźmi byliście. Nie, ile zarobiliście. Nie, ile zdobyliście. Nie, ile rzeczy zgromadziliście. Będzie się liczyło tylko to, co przeżyliście i robiliście. To będzie najważniejsze. Nic innego.
Dlaczego tak bardzo kochamy to, co namacalne?
Zdaję sobie sprawę, że brzmię jak kaznodzieja wątpliwej jakości, ale zastanówmy się nad tym poważnie. Odrzućmy na bok wszelkie przekonania. Prawdą jest, że pieniądze i inne tego rodzaju rzeczy są nam potrzebne. Z tym faktem nie da się kłócić. Prawdą jest także, że pieniądze to czynnik motywujący nas bardzo często do pracy. To również nie musi wcale taki zły objaw. Kolejną rzecz, która jest realna, można opisać w paru barwnych i zabawnych słowach:
„Pieniądze szczęścia nie dają, ale lepiej jest płakać w mercedesie, niż na rowerze.”
Są to fakty, które nie podlegają dyskusji. Rzeczy materialne są w naszym życiu potrzebne!
Jednak spójrzmy teraz na drugą stronę medalu. Zazwyczaj nie potrafimy odpowiedzieć sobie na pytanie, ile tych pieniędzy potrzebujemy. Nawet jeśli jesteśmy w stanie to zrobić, to na ogół… Nie ma to wiele wspólnego z prawdą. Bardzo mocno identyfikuję się ze słowami Jima Carreya, który powiedział:
„Chciałbym, żeby każdy człowiek miał szansę kiedyś stać się sławnym i bogatym oraz żeby kupił wszystko, o czym marzył – bo tylko w ten sposób zrozumie, że nie taki jest cel życia.”
Jestem pewien, że niewielu z Was uświadomi sobie powagę tych słów. Jestem przekonany, że im nie uwierzycie. Nadal będziecie widzieli tylko swój przyszły obraz siebie, w którym jesteście skąpani w złocie, pieniądzach i wszechogarniającym Was przepychu oraz luksusie. Ten widok przesłoni Wam cały świat. Wszystko to, co tak naprawdę powinno być na pierwszy miejscu naszego istnienia, zostanie zepchnięte na dalszy plan.
Dokąd zmierzasz?
Miłość, prawdziwe uczucia, przyjaźń, drugi człowiek, pasja… To są tylko niektóre rzeczy, które powinny dominować nad pieniędzmi i innymi rzeczami, które są materialne, a których pragniemy. W ich skład, w obecnych czasach możemy śmiało zakwalifikować także żądze zyskiwania obserwatorów, czy „lajków” w social mediach.
Przykro się patrzy na ludzi, którzy sprzeniewierzają się swoim wartościom za rzeczy materialne. Przepraszam, jeśli zabrzmię brutalnie, ale w moim odczuciu, tacy ludzie najzwyczajniej w świecie się sprzedają. Zaprzedają swoje własne życie. Swoje własne marzenia, pasje i wewnętrzne reguły. Nie myślą o tym, co będzie kiedyś. Są bardzo płytcy w swoim rozumowaniu. Skupiają się tylko na tym, ile mogą zyskać i ile mogą rzeczy nabyć.
Dokąd to prowadzi? Dokąd zmierzamy w swoim zachowaniu?!
- Małżeństwa młodych kobiet z obrzydliwie bogatymi starcami? Z miłości oczywiście. Jakżeby inaczej.
- Chodzenie do dobrze płatnej pracy, której nienawidzisz? Z wyboru rzecz jasna. Przecież nie dla pieniędzy.
- Zadawanie się tylko z bogatymi i dobrze usytuowanymi? Kwestia gustu ma się rozumieć! Inni mnie nie interesują!
Wyśmiewanie innych za nie posiadanie „markowych” rzeczy? Realizacja marzeń, które mają nam przynieść wielkie pieniądze, a nie samozadowolenie? Robienie czegoś tylko dla pieniędzy? Zakłamywanie rzeczywistości w celu nabycia materialnych korzyści?
Jak daleko się posuniemy? Gdzie jest ta granica naszego zachowania, której przekroczenie wywoła w nas falę obrzydzenia do samych siebie?
Możesz być bogaty, a zarazem spełniony.
Posłuchajcie, proszę. Nie linczujcie mnie za to, co napiszę. Jeszcze raz podkreślę – pieniądze nie są złe. Zły natomiast jest nasz stosunek do nich i wszelkich innych rzeczy materialnych. Powyższe przykłady, jak małżeństwa, w których różnica wieku sięga kilkudziesięciu lub więcej lat, również mogą być zawierane z miłości. Nie mówię, że tak nie jest, ale proszę Was. Patrzmy na to wszystkie realnie. Zastanówmy się nad przez chwilę. Ocknijmy się wreszcie!
Gdzie skończy się ta nasza wieczna pogoń za pieniędzmi? Za tym, co namacalne i materialne?
W szpitalu? Na odwyku? W więzieniu?
A może w opływającym luksusem domu, z dziesięcioma samochodami w garażu?
Drugi przykład brzmi kusząco, ale co z tego, skoro ten dom będzie pusty. Co z tego, skoro w tym domu nie zaznamy szczęścia, ani miłości tych, których straciliśmy i zaprzedaliśmy dla pustych wartości?
Ten scenariusz nie musi być aż tak brutalny. Jestem przekonany, że można być bogatym, sławnym i mieć dosłownie wszystko, otaczając się przy tym ludźmi, którzy szczerze kochają nas, a my ich. Jednak aby tego dokonać, trzeba przestać stawiać na piedestale tylko i wyłącznie pieniądze. Skończmy z tym! Jeśli nas motywują, to dobrze, niech tak będzie, ale jeśli jest to jedyny czynnik, który nakazuje nam robić coś, czego szczerze nie lubimy, to rzućmy to wszystko jak najdalej od siebie! Czy naprawdę pragniemy smutnego życia, sfrustrowanego człowieka, tylko dlatego, aby móc zarabiać trochę więcej? Czy naprawdę jesteśmy w stanie poświecić swoje istnienie, dla kilku papierków i poczucia „luksusu”, z którego i tak nie będziemy się w stanie cieszyć?! Czy naprawdę myślicie, że pieniądze rozwiążą wszystkie Wasze problemy łącznie z tymi, mającymi swoje miejsce w Was samych i Waszych relacjach z innymi?
Rzeczy materialne nigdy nas nie zaspokoją.
Jest w tym tekście zdecydowanie wiele pytań. Nie udzielę Wam na nie odpowiedzi. Wiele z nich jest retorycznych. Duża część oczekuje odpowiedzi nie mojej, ale Waszej. Szczerej i rzetelnej. Takiej, która pozwoli Wam obrać właściwy kurs. Ten prawdziwy, który zaprowadzi Was nie do pieniędzy, ale do prawdziwie spełnionego życia, którego pragniecie. Być może pieniądze także tam będą. Być może będzie tam luksus, sława i inne tego typu rzeczy. Jednak nigdy nie będą to czynniki dominujące, które będą stały powyżej prawdziwie cennych wartości.
Jestem zdania, że własnego dziedzictwa nie zbuduje się na pieniądzach. Jeśli chcemy pozostawić po sobie coś, za co zostaniemy zapamiętani – nawet wśród najbliższych – to na pewno nie uczynimy tego poprzez pieniądze lub jakiekolwiek rzeczy materialne. Pewien jestem, że nawet gdybyśmy na łożu śmierci rozdali cały swój majątek, to koniec końców i tak zostaniemy opluci przez niezadowolonego potomka, który otrzymał rzekomo zbyt mało.
Ludzi nie można zaspokoić pieniędzmi. My także nigdy nie będziemy umieć, uznać się za spełnionych, jeśli czynnikiem determinującym nasze podążanie za marzeniami będą rzeczy materialne. W tym momencie może nam się wydawać, że milion złotych to dużo. Wystarczyłoby nam! Jednak myślę, że gdybyśmy już go otrzymali, to nagle zapragnęlibyśmy jeszcze kolejnego. Potem następnego i następnego… I tak w kółko. Nie można zaspokoić ludzkich ambicji czymś materialnym. Bo rzeczy materialne są nieskończone. Będziemy pragnęli kolejnego samochodu, następnego jachtu i jeszcze jednego apartamentu. Nie tędy droga. Naprawdę…
Niech pieniądze nie będą najcenniejszą wartością w życiu.
Nie moim zadaniem jest oceniać Wasze ambicje, dlatego zwyczajnie Was proszę. Błagam wręcz, bo nie mogę patrzeć, jak wielu ludzi zaprzedaje siebie i swoją tożsamość za durnowate rzeczy lub kupkę pozornie wartościowego papieru… Przewartościujmy swój sposób postępowania w życiu. Skupmy się na tym, co jest istotnie ważne. Podejmijmy się zadań, których wykonanie nie będzie podyktowane chęcią zysku, ale ochotą samorealizacji i spełniania własnych marzeń.
Bądźcie w tym spokojni i opanowani. Jestem pewien, że szczera realizacja własnych marzeń i kierowanie się wyższymi wartościami, te pieniądze i tak nam ześle. Jeśli będziemy dobrzy w tym, co robimy to te pieniądze i tak mieć będziemy. Jedyną różnicą będzie nasz stosunek emocjonalny do nich. Będą dla nas częścią życia. Przyjemną i miłą, ale tylko jedną z dróg. Nie jego całością. Taki zdrowy stosunek do nich, zapewni nam nie tylko jeszcze większy rozwój, nieuzależniony od rzeczy materialnych, ale także szczęśliwszy byt.
Nie każdy musi go lubić, nie każdy musi go podziwiać, ale każdy powinien oddać mu szacunek za to, co robi. Robert Gryn – bo o nim tutaj mowa – to jeden z najmłodszych polskich milionerów. Wiecie, co powiedział w tekście, w którym opisywał swoją historię dojścia do obecnego punktu w życiu?
„Kiedy dojrzewasz i uświadamiasz sobie, że pieniądze nie są tak istotne, jak kiedyś myślałeś, zdajesz sobie sprawę, że sukces to nie ilość pieniędzy, jaką zarabiasz, ani sława, jaką osiągasz, a proces robienia i budowania czegoś, co jest dla ciebie pasją — czegoś większego niż Ty sam.”
Mnie wierzyć nie musicie. W końcu jestem tylko 20-letnim, zwykłym chłopakiem, który sukces nadal ma tylko przed sobą, a nie za sobą. Jednak proszę. Posłuchajcie chociaż człowieka, który jako nieliczny nie bał się żyć według własnych reguł i własnych marzeń.
Pieniądze potrafią zniewolić.
Przed nami ostatnie akapity tego tekstu. Proszę, posłuchajcie.
Pieniądze powinny mieć miejsce w naszym życiu. Rzeczy materialne również. Jednak stawianie ich na pierwszym miejscu to gruba pomyłka. Oczywiście, że one są fajne i wprawiają nas w radosne uniesienie, ale w dłuższej perspektywie czasu, nie zapewnią nam prawdziwie fundamentalnie odczuwalnego szczęścia. Takie doznania możemy odczuć tylko wtedy, kiedy będziemy żyli według własnych zasad. Reguł, których nie zaprzedamy za nową parę butów czy mały plik stuzłotowych banknotów. Jestem przekonany, że bezgraniczne podążanie za rzeczami materialnymi, w ogólnym rozrachunku spowolni Wasz rozwój. Będziecie zbyt mocno emocjonalnie do nich przywiązani, więc będziecie obawiali się je stracić. A każdy obecny milioner i wizjoner powie Wam, że ryzyko wpisane jest w ten zawód. Ponadto, nigdy nie zaznacie prawdziwego szczęścia. Zawsze będzie Wam czegoś brakować. Zawsze będziecie widzieli potencjalne zagrożenie. W takiej sytuacji to pieniądze będą rządziły Wami, a nie Wy nimi.
Dlaczego się sprzedajesz?
Smutne jest, kiedy obserwuję młode osoby szczycące się nowymi ubraniami, rzeczami i drogimi zabawkami. Nie mnie oceniać jest ich moralność. Naprawdę. To jest ich życie i ich sprawa, ale nie mogę przechodzić obok tego problemu obojętnie. Jak napisałem na początku – zamykanie oczy na problem, nie sprawi, że sam się rozwiąże. Takie „bajery” są w pewnym stopniu w porządku, ale tylko wtedy, kiedy są częścią naszego życia, a nie jego całością. Tylko wtedy, kiedy nie dyktują nam tego, co mamy robić. Niestety w dzisiejszych czasach wysoce rozwiniętych mediów społecznościowych, mam wrażenie, że co drugi „influencer” sprzedałby się za paczkę chińskich laczków, byleby tylko je dostać i móc się nimi „pochwalić”…
Wybaczcie szczerość, ale czy właśnie tak nie wygląda brudna rzeczywistość?
Dążmy do swoich marzeń. Pieniądze wcale nie odbierają nam szczęścia. To my sami je sobie zabieramy. Rzeczy materialne nie są złe, tylko my mamy zły stosunek do nich. Nie przywiązujmy się do nich emocjonalnie. Zawsze na pierwszym miejscu stawiajmy swoje własne, skrzętnie budowane dziedzictwo. Podążajmy za pasją. Za własnymi zasadami i regułami. Nie sprzeniewierzajmy ich. Nie traćmy własnej tożsamości, dla chwilowych zysków. Nie warto. Naprawdę.