Apteczka podróżnika | goforworld Jarosław Kuźniar worldmaster.pl
#

Apteczka podróżnika

Chyba nie ma rzeczy, którą łatwiej można zignorować i o której z większą lekkością się zapomina. Wydaje się być absolutną ostatecznością i czymś zbędnym, bo przecież nic się nie wydarzy, a wszelkie nieszczęścia nas ominą w podróży, prawda? Nieprawda. Przebywając na obcej ziemi, w duchu przygody, o wiele milej jest mieć apteczkę i pewność, że chociażby w przypadku skaleczenia, pod ręką będzie plaster i woda utleniona.

Załóżmy, że jedziesz w podróż z dziećmi. Nie, nie za granicę, ale chociażby nad zwykłe (ale jakże piękne!), polskie morze. Kilometrów przed tobą od groma, dzieci nieznośnie, rozrabiają na tylnym siedzeniu. I znajdują zawsze to, co stanowi zagrożenie. Dodatkowo, w pewnym momencie następuje małe zamieszanie i bach! Skaleczony palec. Krew się leje, wrzask, płacz, panika. A apteki nie widać, przecież jesteś w trasie. Z tego powodu warto mieć przy sobie apteczkę.

 

Co spakować do podróżnej apteczki?

Trzeba przewidzieć różne ewentualności i być zawsze gotowym do działania. W skład apteczki podróżnika wchodzą:

  • Chusta opatrunkowa 40×60 cm x (2 sztuki)
  • Kompres 10×10 (3 sztuki)
  • Chusta trójkątna (2 sztuki)
  • Nożyczki (1 sztuka)
  • Koc ratunkowy 160×210 cm (1 sztuka)
  • Opatrunek indywidualny rozm. M (3 sztuki)
  • Plastry 10x 6cm (1 opakowanie)
  • Plaster 5 mx2.5 cm (1 sztuka)
  • Opaska elastyczna 6 cm (2 sztuki)
    Opaska elastyczna 8 cm (3 sztuki)
  • Chusta opatrunkowa 60×80 cm (1 sztuka)
  • Krople do oczu
  • Maść na oparzenia
  • Odkażacze
  • Rękawice lateksowe 2 pary
  • Sól fizjologiczna
  • Środki na przeziębienie i ból gardła
  • Środki na zaparcia
  • Leki przeciwbólowe
  • Środki na stłuczenia, obrzęki i ukąszenia owadów
  • Węgiel

Co brać pod uwagę pakując apteczkę?

WSZYSTKO, począwszy od tego GDZIE się wybieramy, a skończywszy na tym, jakie rozmiary ma apteczka i ile waży. Jadąc nad polskie morze samochodem może ona być nieco większa, ostatecznie nie zamierzamy poruszać się z nią po mieście.

Wybierając się na egzotyczną wyprawę z plecakiem sprawa ma się zupełnie inaczej. Apteczka powinna ważyć jak najmniej (a i pół kilograma to już dużo!) i mieścić się w bagażu, nie zajmując zbyt wiele miejsca.

Dlatego właśnie apteczkę powinniśmy „zaplanować” równie skrupulatnie, jak w przypadku pań, kosmetyczkę. Serio, lepiej wziąć mniej kosmetyków i ubrań niż asortymentu medycznego, który może nam w czasie wyprawy ułatwić, a może nawet uratować życie.

Pakując podręczną apteczkę na podróż uwzględnijmy także ilość osób, która wybiera się z nami na wyprawę.

 

Kamczatka

Jarosław Kuźniar opowiada o Kamczatce – podróży, która zrobiła na nim wielkie wrażenie. Jeżeli jesteście ciekawi, czym może was zaskoczyć kraina wulkanów i dlaczego warto marzyć o tak niezwykłych kierunkach podróży – to coś dla was!

Posłuchajcie najnowszego podcastu. Uważajcie – może rozpalić głód podróży. Na to liczymy, bo uwierzcie nam – doświadczenie podróży w tak niesamowite miejsce, jak Kamczatka, zmienia człowieka. Pozwala mu poznać samego siebie. Z resztą, niech Jarosław Kuźniar opowie o tym sam.

Jarosław Kuźniar długo wspominał podróż. To ekstremalne doświadczenie, ale warte swojego styrania – pisał na Instagramie. Podczas wyprawy utopił drona w wulkanie, ale i tak było warto. Właśnie dlatego wracamy tam w tym roku! [zapisz się]

Dlaczego chcemy tam wrócić? Do krainy wulkanów, wielkich przestrzeni, dzikiej przyrody i monstrualnych homarów? Bo tam naprawdę można odciąć się od świata. Być przez chwilę w miejscu, które wymaga skupienia, pokory, ale daje w zamian swój majestat. Pozwala się wyciszyć, zmierzyć z samym sobą.

Co warto zabrać ze sobą?

Przyda się tu każdy rodzaj sprzętu sportowego. Wszystko, co da ochłodę przed chłodem, a także deszczem, od butów, aż po czubek nosa. Kije i latarka, dobra mapa i batony plus woda. No i okulary, żeby biel śniegu nie zepsuła wam wzroku. Na Kamczatce w tym roku rekordowe opady. Wiele szlaków wciąż przed nami – opowiadał Jarosław Kuźniar w trakcie ubiegłorocznej wyprawy.

Goforworld

Nie jesteśmy zwyczajnym biurem podróży. Jesteśmy Zespołem pasjonatów, który szuka najbardziej doświadczonych przewodników, najlepszych kierunków, najciekawszych miejsc. Lubimy być poza szlakiem. Jeździmy w miejsca, które dają oddech, wiedzę, dystans, czasem zmieniają życie. Dla nas podróż to nie zawsze są wakacje.

British Backpacker Society…

Podróżnicy z British Backpacker Society wybierają najlepsze kierunki dla tych, którym podczas dalekich wyjazdów zależy nie na wygodach, ale – na przygodach. W związku z tym publikuję czołówkę najnowszego rankingu.

#9 Gruzja [zapisz się]

Zaczynamy od kraju, który akurat Polaków przyciąga już od lat.

British Backpacker Society, podróżnicy, najlepsze kierunki

#8 Chiny [zapisz się]

Z pewnością wyprawy do Kraju Środka od stuleci nie wychodzą z mody.

#7 Tadżykistan

Za to moda na ten górzysty kraj dopiero ma się zacząć.

 

#6 Liban

Przez lata kojarzony wyłączne z wojną, podczas gdy to przecież miejsce pełne zabytków i cudów natury.

#5 Kirgistan

Sąsiad Tadżykistanu, więc można oba kraje obejrzeć podczas jednej wycieczki.

#4 Turcja

Od ogromnego Stambułu, po tradycyjne wioski – Turcja zachwyca nie od dziś.

British Backpacker Society, najlepsze kierunki, podróżnicy

#3 Indie

Zawsze na szczytach backpackerskich rankingów.

#2 Rosja

Wulkany Kamczatki i ogromny Bajkał, tajga Syberii, a także piaski Dagestanu.

British Backpacker Society, najlepsze kierunki, podróżnicy

#1 Pakistan

Z pewnością w Dolinie Hunza podziwiać można jedne z najpiękniejszych górskich krajobrazów na Ziemi. Tak więc trzeba pamiętać, że w niektóre regiony kraju nie należy się zapuszczać ze względów bezpieczeństwa.

British Backpacker Society, najlepsze kierunki, podróżnicy, podczas dalekich wyjazdów

Goforworld

Nie jesteśmy zwyczajnym biurem podróży. Jesteśmy Zespołem pasjonatów, który szuka najbardziej doświadczonych przewodników, najlepszych kierunków, najciekawszych miejsc. Lubimy być poza szlakiem. Jeździmy w miejsca, które dają oddech, wiedzę, dystans, czasem zmieniają życie. Dla nas podróż to nie zawsze są wakacje.

 

Iran, choć coraz popularniejszy, nadal wydaje się być wyzwaniem dla podróżnika. Pod każdym względem. Jak wygląda tam turystyka? Jak odnaleźć się w kulturze Irańczyków? I, co najważniejsze – czy naprawdę warto tam pojechać? Dla nas Iran to piękne marzenie, które zrealizujemy jeszcze w tym roku. Zaczynamy już przygotowywać się do wyprawy! [zapisz się]

#1 Czy w Iranie rzeczywiście trzeba przestrzegać etyki ubioru?

Tak, choć są wyjątki. Rzeczywiście, zwiedzając duże miasta, zwłaszcza w okolicach meczetów, krótkie spodenki, spódniczki i bluzki na ramiączkach nie będą mile widziane. Przydadzą się za to długie spodnie (z przewiewnych, lekkich materiałów) i koszule z długim rękawem. Warto pomyśleć również o nakryciu głowy – świetnie sprawdzą się chusty i lekkie szale.

pin

#2 Czy trzeba mieć ze sobą gotówkę?

Najlepiej tak, bo płatność kartami płatniczymi może się okazać w wielu miejscach problematyczna. Wielu podróżników potwierdza, że właściwie karty są tam bezużyteczne. Gotówkę trzeba mieć przy sobie, a dolary i euro łatwo wymienimy w lokalnych kantorach.

pin

#3 Czy Iran jest bezpieczny?

Dla podróżujących i turystów – tak! Irańczycy są bardzo serdeczni dla osób, które przyjeżdżają podziwiać bogactwo Iranu. Potwierdzają to osoby, które miały okazję odwiedzić ten wielki i przepiękny kraj. Oczywiście szacunek i poszanowanie tradycji mieszkańców to podstawa.

pin

#4 Internet?

Aby ominąć blokady rządowe i móc korzystać z Internetu (na przykład z Facebooka), trzeba zainstalować VPN. Dzięki temu relacje w mediach społecznościowych nie będą żadnym problemem.

To zaledwie kilka wskazówek odnośnie przygotowań do wyprawy. Ruszamy jesienią, łapcie ostatnie miejsca i spełnijcie marzenie!

Iran 🇮🇷

Nie raz pewnie pomyślałaś: „A gdyby tak rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady!” Niejednej zimy, stojąc na tramwajowym przystanku i przymarzając do chodnika myślałaś: „ostatnia zima w Polsce!”.

Jakże cudnie byłoby nie ograniczać się tygodniem urlopu lub dwoma, ale odważnie wyjechać z biletem w jedną stronę? Ale jak to zrobić?

No to patrz! 🙂

Jak to się zaczęło…

W marcu 2018 podróżowałam po Filipinach. Trzy tygodnie w raju: palmy, turkusowa woda, zachody, gdzie pomarańczowe słońce wpada do oceanuPowietrze pachniało mango i kokosem. Kolory były nasycone, ciepłe. Oczy bolały kiedy zdejmowało się okulary słoneczne. To była moja kolejna podróż z plecakiem. Kolejna, ale pierwszy raz tak daleko, pierwszy raz w Azji. Z przyjaciółką, która postanowiła, ku mojej wielkiej radości, pokazać jak się podróżuje po Azji.

Spotkałyśmy w trakcie tej wyprawy dziesiątki innych backpackersów. Większość z nich nie była na wakacjach, ale w dłuższej podróży bez biletu powrotnego. Czułam się nieco jak “looser”, który od konkretnego dnia znów musi wrócić za biurko i pracować. Czułam się inna od nich. Zupełnie nie bałam się powrotu, ale byłam… osobna.

Rozmawiałam z nimi, zadawałam pytania. Standardowe: skąd, dokąd, gdzie najfajniej. Wielu z nich uwielbiało podróż, miało plan na później, ale był też dość częsty pattern. Niektórzy zupełnie nie chcieli wracać, wręcz obawiali się powrotu, jakby przed czymś uciekali. Nie wszyscy. Wielu z nich!

“Wracać? Nie, niekoniecznie. Tu jest ok, spokojnie, chill, piwko.
Nie jestem stworzona do pracy. Tam, to tylko problemy.”
“No coś ty?!”

Mmm… no ja właśnie lubiłam swoją ówczesną pracę. Myślę, że byłam dla nich takim samym zjawiskiem, jak oni dla mnie 🙂

Z kolejnych akapitów dowiesz się jak u mnie wyglądał proces przygotowań do podróży z biletem w jedną stronę. Jak oswajałam obawy i jak ani palcem nie ruszyłam przewodników skupiając się na ważniejszych sprawach… Pamiętaj, że nic nie ogranicza wtedy tanich mikropodróży, o których możesz przeczytać w poście: Tanie podróżowanie.

Wiedz czego nie chcesz!

Na Filipinach jeszcze nie miałam pojęcia, że 6 miesięcy później sama będę takim backpackersem, ale wiedziałam, że jeśli, a nuż.., a może… to na pewno nie chcę przed niczym uciekać.

Nie mam pojęcia, naprawdę nie wiem, kiedy plan wyjazdu ustalił się w mojej głowie. Wiem, że na Konferencji Tam, gdzie chcę w maju pierwszy raz powiedziałam to głośno. Przy ludziach. Myślę, że to była forma zobowiązania się.

Fot. Łukasz Rogowski
rzucić to wszystko, w Bieszczady
Fot. Łukasz Rogowski

Przez parę miesięcy przyzwyczajałam się do takich pojęć jak freelance, praca zdalna i… wypowiedzenie. Otaczałam się osobami, które to robią.

Ustal w czym jesteś dobra

Doris, skąd wiedziałaś co chcesz robić? Jak to się stało, że HR? Dlaczego ten LinkedIn?

W firmie, w której pracowałam przez ostatnie niemal 7 lat zajmowałam się szkoleniem rekruterów poszukujących kandydatów, znajdowaniem sposobów na obniżenie kosztów rekrutacji jeśli chodzi o narzędzia. Zawsze byłam bardzo proaktywna – niektórzy to doceniali, ale byli tacy, których to irytowało.

Pod koniec 2017 zaproponowałam stworzenie warsztatu z marki osobistej z pomocą koleżanki po psychologii, Anią Szabuńko. Jednym z celów warsztatu było znalezienie tych cech i umiejętności, w jakich uczestnik jest dobry, dostrzeżenie ich i wyeksponowanie w mediach społecznościowych. Zrobiłam to ćwiczenie na sobie.

Ćwiczenie

  1. Ustaw minutnik na 15 minut i na białej pustej kartce wypisz rzeczy w których jesteś dobra, pozytywne cechy charakteru. Nie zważaj na to, że w 3 minucie możesz już nie mieć pomysłów. Skup się i wykorzystaj cały ten czas.
  2. Wybierz trzy – pięć z nich, które przydają się do tego co robisz dziś zawodowo lub planujesz robić.
  3. Masz je? To teraz je rozwijaj!

U mnie to m.in. komunikatywność, nieodparta potrzeba dzielenia się wiedzą, chęć bycia zauważoną (to niekoniecznie jest zaleta). Przy okazji dzięki sporemu doświadczeniu zawodowemu wiem w czym jestem dobra. Tak powstała decyzja, w której się zakochałam:

Chcę prowadzić warsztaty z LinkedIn i budowania marki osobistej w mediach społecznościowych, uczyć rekruterów jak rekrutować i dbać o ich wizerunek.

Chcę pomagać biznesom zadbać o markę pracodawcy wykorzystując markę osobistą ich pracowników!

Wiedziałam, że jeśli mam zniknąć z profesjonalnych biznesowych spotkań na parę miesięcy to muszę o siebie zawalczyć online, dlatego…

Wyróżnij się!

Doris, ale jak to tak bez planu? Nie boisz się?

Moje plany nie były spisane, ale stały się pasją, celem samym w sobie i wszystko co robiłam, choć nie było częścią udokumentowanej strategii składało się na jedno: pracę niezależną od miejsca.

Zaczęłam zgłębiać wiedzę HRową, rekrutacyjną i tę, dotyczącą mediów społecznościowych z takim zaangażowaniem, że było mnie pełno wszędzie! Głównie na spotkaniach darmowych lub niskokosztowych.

Spójrz na mój kalendarz:

  • Marzec: WebskiHR, wywiad z Karolina Latus
  • Maj: Konferencja Tam, gdzie chcę w Łodzi – kosztowała niewielkie pieniądze dotyczyła pracy zdalnej
  • Maj: Kupiłam kurs Masterclass blogger Jasona Hunta
  • Czerwiec: Zostałam polecona i zaangażowałam się w akcję crowdfundingową Broken Ball, w której poznano moje kompetencje social mediowe oraz Faces of Burning Man
  • Lipiec: Założyłam bloga i złożyłam wypowiedzenie
  • Od sierpnia do września uczestniczyłam w większości spotkań LinkedIn LocalŚroda Dzień BlogaCzwartki Social Media. Na każdym z wydarzeń udzielałam się na tyle, by zostać zapamiętaną przez co najmniej kilka osób. Byłam na HR na deser i kilku innych wydarzeniach tematycznych.
  • We wrześniu sama byłam prelegentką na Czwartki Social Media!
  • W październiku i listopadzie przeprowadziłam warsztaty dla Klubu Komediowego, Szkoły Impro oraz Resortu Komedii i oraz webinary na żywo dla CoderTrust, napisałam artykuł dla magazynu HRowego.

To taki okres, kiedy okazuje się, że masz więcej czasu niż Ci się wydaje, bo napędza Cię pasja i radość na wyjazd i cel którym jest radość na myśl o powrocie!

Jednocześnie były były spotkania na których zdobywałam wiedzę, ale też dzieliłam się nią – był to produktywny czas, który jednocześnie pozwolił mi skonfrontować moje doświadczenie i pomysł z branżą.

O wartości networkingu przeczytasz również w tym wpisie: Networkig a marka osobista.

Przygotowania do… powrotu!

Plan, trasa, noclegi, czytanie przewodników – tych przygotowań nie było… Wiedziałam, że Tajlandia jest celem, więc kupiłam najtańszy bilet w jedną stronę. Koniec.

Przygotowywałam wszystko inne na swój wyjazd i… swój powrót.

1. Rozpocznij i podtrzymuj znajomości

Wiedziałam, że znajomi ze spotkań, o jakich pisałam wyżej, nie będą czekać na to aż wrócę, ale starałam się, by mnie zapamiętali – w rozmowie, w tym jak się przedstawiam, co wiem, albo nawet jak wyglądam.

Wyszukiwanie siebie w sieci – networking na Środa Dzień Bloga
Z Kasią (frontem) i Darią mam niemal stały kontakt – networking na
Środa Dzień Bloga!

2. Zadbaj o aktywność w sieci

Twoja marka osobista osobista musi pracować. To, co zrobisz na spotkaniach networkingowych, podając dłoń czy wymieniając wizytówkę zostanie zawieszone. Nikt nie będzie na Ciebie czekał – przypominaj o sobie tym, których udało Ci się poznać!

Dzięki podróżom zdobędziesz więcej obserwatorów, bo podróże są fotogeniczne i przyciągają uwagę, ale jeśli chcesz się wyróżniać nie tylko palmami, musi być jasne od początku, że nie tylko podróżujesz, ale masz też umiejętność / blog / firmę, z którą się kojarzysz.

  • W lipcu opublikowałam bloga. W myśl “zrobione jest lepsze od doskonałego” nie dbałam o to jak bardzo jest profesjonalny, ale o to, że mam swoje miejsce w sieci, mam gdzie przekierowywać. Zainwestowałam w podstawowe jego elementy, żeby najpierw zorientować się co będzie mi potrzebne.
  • Przeredagowałam mój LinkedIn. Jeśli rzucasz pracę, to już nie budujesz marki pracodawcy, ale stawiasz na markę osobistą! Zadbaj o to, by nawet jeśli nie szukasz klientów aktywnie, jasno wynikało z Twojego profilu czym się zajmujesz i do jakich projektów można Cię zaangażować. Dobrze uzupełniony profil pracuje na siebie.
    • Bez żadnej podjętej akcji z mojej strony zgłosiło się do mnie kilkoro potencjalnych klientów w tej podróży – zadbaj o swój LinkedIn, bo warto a nie znasz dnia i godziny, kiedy się przyda!
  • Zadbałam i zaplanowałam swój Instagram – wolę IG niż Facebook zdecydowanie, więc wybrałam kanał na którym przyjemniej mi się skupić. Wiem też, że Instagram jest bardzo podróżniczą platformą i będę tam najczęściej.

3. Uzupełnij wiedzę

Przeczytałam książki, które miałam w wersji papierowej, żeby nie brać ich ze sobą. Te, których treści miałyby mi pomóc w pisaniu bloga.

Chłonęłam wszystko co mówi i prezentacjach, pisaniu, samorozwoju i… stoicyzmie – z tego to ostatnie było dla mnie samej zaskoczeniem.

Nie wszystkie książki wygodnie czytać na kindle czy z audiobooka, dlatego przed wyjazdem zaatakowałam to, na czym najbardziej mi zależało. I świetnie zrobiłam.

W tamtym czasie było to Mów jak TED Carmine Gallo i Narratologia Pawła Tkaczyka.

4. Rzuć pracę z klasą

Byłam pracownikiem miesiąca – przynajmniej ja tak uważam. 😉 Robiłam wszystko, by firma, którą opuszczam nie miała żadnych wątpliwości co do tego, czy chciałaby mnie zatrudnić z powrotem. Nie dowiemy się tego za szybko, ale chcę myśleć, że mam rację 😉

Przede wszystkim niech Ci nawet nie przechodzi przez głowę, żeby iść na domniemane zwolnienie lekarskie. Nie, to nie jest fair. Nie jesteś bad-ass pracownikiem wypinającym się na pracodawcę – jesteś nie w porządku wobec niego i współpracowników. Rynek pracy jest mały i ciasny, a każda opinia dość szybko się rozchodzi – nie warto.

Nawet jeśli rzucasz pracę, której nie lubisz po prostu pokochaj każdy ze swoich obowiązków, działaj na 100%, pomagaj nowym, usprawniaj – znajdź nową motywację. Nie osiadaj, bądź najlepsza! Wykorzystaj to jako okazję do zmiany, samodoskonalenia, eksperymentowania z rozwiązaniami, a nie katastrofę! Spróbuj nowych taktyk pracy i metod komunikacji. Kiepski, niesympatyczny szef czy trudna relacja z leaderką może Cię nauczyć tego jak oni się komunikują, jak doszli na takie stanowiska – obserwuj baczniej, nie narzekając, ale ucząc się!

rzucić to wszystko, w Bieszczady
Do ostatniego dnia pracy dbałam o jakość i byłam lojalna!

5. Wysokie obroty

W międzyczasie trwał mój trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Wiele z tych rzeczy działo się symultanicznie, więc budowałam nowe nawyki np. wstawanie o 5:00 i praca z listą zadań, żeby zdążyć ze wszystkim przed wyjazdem.

Jednocześnie porządkowałam pracę przed odejściem, budowałam bloga, networkowałam, chodziłam na zajęcia impro, biegałam i udzielałam się, wyjeżdząłam na żagle i zwiedzanie oraz robiłam poboczne projekty!

Odkryłam, że mam więcej czasu i energii niż kiedykolwiek mi się wydawało!

Zaakceptuj to, że się boisz!

Pewnie, że tak! Może jesteś introwertyczką i obawiasz się, że podróż będzie naprawdę trudna w tanich hostelach pełnych ludzi. Może, tak jak ja, nie wyobrażasz sobie samotnych podróży, przejazdów – ja też sobie nie wyobrażałam.

Tylko szalona osoba nie miałaby żadnych obaw co do pierwszej samotnej podróży. Myślę nawet, że szalona i niemądra. Musisz przewidzieć wszystkie najgorsze scenariusze, żeby się na nie przygotować:

Pierwsza rzecz..

  • którą zrobisz kiedy Cię okradną z portfela?
  • jaką zrobisz jeśli ukradną Ci telefon?
  • jaką zanotujesz jeśli przydarzy Ci się coś niebezpiecznego?

Nie chodzi o to by się bać, ale wytrenować odruch działania zamiast poddać się panice.

Zrób to.

Zrób to, jeśli o tym myślisz i z głową. Niech to nie będzie zupełnie spontaniczna decyzja, bo taka może wpakować Cię w tarapaty. Nie rozważaj nawet bycia begpackerem – to obciach! Po prostu przygotuj się.

W listopadzie 2018, Kamila Surma przeprowadziła ze mną wywiad na ten temat. Byłam wtedy w Pai, w Tajlandii. Wywiad możesz zobaczyć pod tym linkiem: blog Kamili lub bezpośrednio na YouTube:

P.S. Wychodzę z założenia, że pisanie o oszczędnościach, nienaruszalnej kwocie na bilet powrotny, dodatkowej sumie typu „panic button” jest oczywiste – to Wy wiecie gdzie, jak i na jak długo chciałybyście pojechać.

P.S. Nie zakładaj, że bilet powrotny będzie tak samo tani jak ten z datą wylotu – ja wtedy miałam większą dowolność, a teraz bilety są 2x droższe 🙁

 

Tekst w oryginale pojawił się na blogu: www.dorisinsocialmedia.com

#kolejne artykuły