"Han Solo: Gwiezdne Wojny (Star Wars)" co mogło pójść lepiej??
#

“I’ve got a really good feeling about this.” te słowa, które wypowiedział Han Solo, idealnie obrazowały mój stosunek do filmu, po obejrzeniu ostatniego trailer’a. Po początkowych problemach przy produkcji, na finiszu wszystko wyglądało co najmniej dobrze, jak na Star Wars przystało.

Na pierwszy rzut oka mamy tu wszystko, czego mogliśmy oczekiwać od Star Wars. Dostajemy scenę, gdzie młody Han Solo poznaje Chewie’go, historię Sokoła Milenium oraz zarys relacji głównego bohatera z Lando Calrissian’em i jego boskim droidem L3. Mamy emocjonujące pościgi, napad na pociąg i twisty charakterystyczne dla heist movie. Zapowiada się to na fajną przygodę, nie?? Film ma też jednak wiele wad.

Nie obyło się bez problemów ze scenariuszem. Jest kilka wątków, które mogły być poprowadzone lepiej. Czuć, że za ten element odpowiada 70 latek i nie do końca czuje dzisiejszy klimat. Momentami kuleją dialogi, jednak aktorzy nadrabiają sprawę swoją charyzmą. Szczególnie byłem zaskoczony urzekającym występem Alden’a Ehrenreich’a, który z wdziękiem i gracją, pokazał się nam jako nowy Han Solo. Świetną robotę wykonał też Donald Glover jako Lando.  Niestety Emilia Clark ginie totalnie, wśród bardziej utalentowanych kolegów. Trzeba jej jednak oddać, że to może być wina reżysera, który nie potrafił jej wprowadzić do pracy na dużym ekranie.

Han Solo Star Wars

http://www.filmweb.pl

Jest tu też cała masa nawiązań do starej trylogii. Mamy znajome motywy muzyczne, jak i odniesienia do konkretnych scen. Fani to wyłapią, przeciętny widz przejdzie obok tego obojętnie. Miło ze strony twórców, jednak wolałbym by nowe filmy stały bardziej na swoich nogach niż bazowały na nostalgii, bo takie zabiegi zawężają grupę zadowolonych odbiorców.

Mam świadomość, że “Han Solo: Gwiezdne wojny – historie” ma masę problemów i nie jest wybitnym filmem.

Jednak mi to nie przeszkadzało. Siedziałem, chrupiąc popcorn i nie mogłem oderwać wzroku. Wiadomo, że wolałbym żeby były to produkcje bez wad, ale Star Wars zajmuje w moim serduszku specjalne miejsce i bawiłem się świetnie. Jak pokazują wyniki na Rotten Tommetos, nie jestem osamotniony w takim podejściu.

Deadpool 2 Rotten Tomatoes, zarówno od krytyków jak i od fanów. Kasa za weekend otwarcia się zgadza. Można by odtrąbić pełen sukces. Ale czy rzeczywiście jest tak kolorowo z naszym smutnym klaunem ?

Pierwszy Deadpool cieszył się ogromnym powodzeniem, choć był potraktowany przez studio po macoszemu. Niewielki budżet, totalnie zielony reżyser i mało znana obsada. Mimo tego bezpiecznego podejścia, film zarobił prawie 0.8 miliarda dolarów i wiadomo było, że druga część będzie już zrobiona z rozmachem. 

Produkcja pochłonęła prawie dwa razy więcej pieniędzy. W obsadzie pojawiło się kilka znajomych twarzy, a za kamerą usiadł David Leitch znany z John’a Wick’a i Atomic Blonde. Jest to reżyser gwarantujący zdecydowanie wyższy poziom scen akcji. Do tego jego dbłość o szczegóły i klimat sprawia, że kupujemy stworzony przez niego świat, choćby był mocno odrealniony. Pod względem technicznym druga część to znacznie wyższa półka.

Zdecydowanie lepiej działa też antagonista. Cable ma świetnie przedstawione i zrozumiałe motywacje, co sprawia że jest postacią dużo bardziej wielowymiarową, niż zły do szpiku kości Ajaks z “jedynki”. Jego powaga świetnie rezonuje ze specyficznym poczuciem humoru Deadpool ‘a. Ich wspólny czas ekranowy, to zdecydowanie najlepsze momenty filmu. Mam nadzieję, że jeszcze go zobaczymy.

deadpool deadpool 2 marvel

Źródło; www.eska.pl

Czy Deadpool 2 jest warty obejżenia?

Humor, przełamywanie 4 ściany, czy popkulturowe nawiązania działają w identyczny sposób, często niestety popadając w schematy i na tym polu oczekiwałem zdecydowanie więcej. Jednak największy zarzut to nawałnica nic nie znaczących postaci, które albo szybko umierają, albo nie mają nic do roboty i tylko snują się za bohaterami bardziej przeszkadzając niż coś wnosząc.

Deadpool 2 to film zdecydowanie lepszy, jednak obdarty z elementu zaskoczenia, jaki miała pierwsza część, nie robi już takiego wrażenia. Wybrać się do kina oczywiście polecam, nudzić się nie będziecie na pewno. Nie czekajcie na scenę po napisach bo jej nie ma. Jest tylko kilka, tuż po zakończeniu i są prześmieszne.

Niestety nie miałem jeszcze okazji zobaczyć, tego niewątpliwie wybitnego dzieła kinematografii. Będzie więc to artykuł bardziej o pewnym zjawisku, towarzyszącym tego typu produkcjom, niż o samym filmie. Spór o Kobiety Mafii wybrzmiewa w internecie z ogromną siłą, myślę że warto się wypowiedzieć.

Moje zdanie na temat takiego kina jest niezmienne od dawna. Nie uważam tego za filmy, tylko zbiór skeczy i gagów, coś na kształt wysoko budżetowego kabaretu. Po latach przestały mnie śmieszyć żarty i zabiegi stosowane przy okazji tworzenia tych “komedii”. Jeśli dorzucimy do tego próby poruszania ważnych kwestii społecznych, albo stwierdzenia ,że są to filmy oparte na faktach to dostajemy coś co jest dla mnie totalnie niestrawne. Po reżyserze widzę , że Kobiety Mafii wpiszą się dokładnie w te schematy, więc odpuszczam wizytę w kinie.

Kobiety Mafii

http://www.gala.pl

Ale czy to źle, że takie filmy powstają? I do tego zapełniają sale? Wręcz przeciwnie. Im więcej producenci i właściciele kin zarobią na prostych, często wręcz głupkowatych produkcjach, tym więcej będą mogli stracić na tych ambitnych. Najprościej rzecz ujmując. Gdybym z kumplami nie chrupał popcornu na każdym blockbusterze zarabiającym po miliardzie. To nie ma opcji, żeby wyznawcy ambitnego kina mogli sobie podziwiać piękne widoczki i scenariusz w Blade Runnerze, który nie zarobił nic. Kobiety Mafii zarabiają krocie i nie mam z tym najmniejszego problemu. Nie chciałbym też nikogo obrazić!  Jeśli podobają Ci się filmy Patryka Vegi, to może odnalazłeś w nich coś czego ja nie dostrzegam.

Więc wszystkim internetowym krzykaczom i obrońcom jedynego właściwego kina proponuję zostawić klawiaturę i telefon w domu, po czym pędzić na “3 billboardy za Ebbing, Missouri” .

A po powrocie podziękować na fb tym 700 tys. ludzi, którzy poszli na Kobiety Mafii, bo dzięki nim możemy mieć przynajmniej ten jeden seans dziennie oscarowego kina w naszym mieście i zobaczyć prawdziwe dzieło sztuki. Tylko błagam nie chrupcie niczego na tym filmie, pozwólcie ludziom wczuć się w klimat.

Makabryczną prawdą jest, że z każdym kolejnym rokiem, całe nasze społeczeństwo robi się coraz bardziej chore i mniej funkcjonalne. Zanika chęć ruchu, a dominuje komfort i wygoda. Tym samym nagląca choroba XXI wieku jest nas coraz bliżej. Otyłość i nadwaga – sami je stworzyliśmy i sami możemy je pokonać.

To szczególnie ważny tekst, w którym poruszany problem dotyka wielu żyjących ludzi na świecie. Mam nadzieję, że Ty również drogi czytelniku dostrzegasz prawdziwą bolączkę dzisiejszych czasów i starasz się jej przeciwdziałać. Bardzo gorąco zachęcam Cię do zapoznania się z tym tekstem. Pochyl się nad nim i podziel się nim z każdym, z kim tylko możesz. Być może dzięki Tobie, zwiększy się grono osób walczących z prawdziwą epidemią XXI wieku, która wyciąga swe okrutne macki po każdego z nas…

Rozejrzyjmy się wokół siebie i pomyślmy. Każdy z nas, zna przynajmniej jedną osobę, która posiada nadmierną masę ciała. To nie jest ciekawa obserwacja lub nawet rewolucyjne odkrycie. To niestety brutalna i przerażająca rzeczywistość naszego dzisiejszego świata. Kiedyś mogliśmy się jeszcze z tego śmiać. Ba! Jeszcze kilkaset lat temu, zbyt duża masa ciała była oznaką dobrobytu i bogactwa! Dziś, w zdecydowanej większości przypadków oznacza ona zaniedbanie swojej sylwetki oraz zdrowia.

Wychodząc naprzeciw osobom, które nadal nie widzą w otyłości lub nadwadze realnego problemu XXI wieku i są prawdziwymi niedowiarkami, żyjącymi z klapkami na oczach, przedstawiam garść suchych statystyk. Polecam się z nimi dogłębnie zapoznać, wziąć je sobie do serca i dzielić się nimi z otoczeniem.

otyłość to choroba

Źródło: www.fit.pl

Świat

  • Szacuje się, że już ponad 2 miliardy ludzi ma nadwagę. Biorąc pod uwagę, że cały glob zamieszkuje ponad 7 miliardów osób – stanowi to około 30%. Czyli średnio, co trzecia osoba boryka się z nadmierną masą ciała, określoną poprzez wskaźnik BMI.
  • Wśród ponad 2 miliardów osób z nadwagą, znajduje się ponad 600 milionów dorosłych osób z otyłością. Co ciekawe, zdecydowaną przewagę w tym niechlubnym rankingu mają kobiety (około 350 mln Pań, w porównaniu do około 250 mln Panów). To blisko 10% całej populacji zamieszkującej ziemię.
  • Ponad 100 mln dzieci na całym świecie zmaga się z otyłością.
  • Od roku 1980, w ponad 70 krajach zaobserwowano podwojenie osób zmagających się z otyłością.
  • Zbyt wysoki poziom BMI jest powiązany z ponad 4 milionami przypadków zgonów rocznie. Z czego blisko 40% dotyczy chorób sercowo-naczyniowych.
  • W 2015 roku zaobserwowano największy poziom otyłości wśród dorosłych w Egipcie (około 35%). Natomiast wśród dzieci, w Stanach Zjednoczonych (około 13%).
  • Po raz pierwszy, więcej osób otyłych niż zmagających się z niedowagą pojawiło się w roku 2002 (kobiety – 218 mln do 209 mln ) i 2010 (mężczyźni – 208 mln do 200 mln).
  • Na początku XX wieku średnie roczne spożycie cukru na osobę wynosiło mniej niż 5kg. Obecnie, w Europie mieści się ono w przedziale od 40 do nawet 60 kilogramów rocznie.
  • Szacuje się, że w roku 2030 Stany Zjednoczone będą zamieszkałe przez ponad 40% ludzi cierpiących na otyłość.
  • Według Ministerstwa Zdrowia Wielkiej Brytanii, średnia długość życia mężczyzny do roku 2050 zmniejszy się o 5 lat, jeśli obecny trend się utrzyma.

Polska

  • Około 1.5 mln osób niepełnoletnich boryka się z nadmierną masą ciała, z czego około 500 tysięcy cierpi na otyłość. Co ciekawe, prym w niezaszczytnym rankingu wiedzie płeć męska, a nie żeńska, jak ma to miejsce w światowym rankingu dorosłych.
  • Według GUS, w roku 2014 nadwagę posiadało 30,1% kobiet oraz 44,1% mężczyzn. Dla porównania, w roku 2004 wartości te wynosiły odpowiednio: 14,2% oraz 19,8%.
  • Ta sama instytucja podaje, że  w 2014 roku z otyłością zmagało się ponad 15% kobiet oraz 18% mężczyzn. Natomiast dziesięć lat wcześniej, było to odpowiednio 12,5% w przypadku kobiet oraz 12,6% mężczyzn.
  • Sumując powyższe wartości, otrzymujemy informację, iż średnio, co druga osoba w Polsce boryka się z nadwagą lub otyłością.

Biorąc pod uwagę wszystkie wyżej przytoczone liczby i procenty, wydawać by się mogło, że jest źle. W rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Najgorszą informacją jest, że problem ten nieustannie narasta i poszerza swoje kręgi. Coraz więcej osób ma nadwagę lub choruje na otyłość! Pomimo narzędzi wdrażanych przez rządy niektórych państw (np. podatek od napojów gazowanych zawierających cukier, obowiązujący m.in. na Węgrzech, Finlandii oraz Francji), zjawisko to nie zostaje zahamowane.

Myślę, że wystarczy wypranych z emocji suchych statystyk. To naprawdę przerażające, jak mogliśmy do tego wszystkiego dopuścić. Cały ten proces dział się i nadal dzieje na naszych oczach, a jedyne, co potrafimy zrobić to (o ironio!) usiąść przed komputerem ze szklanką ulubionego, słodzonego napoju w dłoni i czytać, oglądać, słuchać – zamiast działać. Otyłość została sklasyfikowana jako choroba i właśnie tak powinniśmy ją traktować. Zadbanie o jej prawidłowe leczenie to podstawa. Najskuteczniejszym lekarstwem – także według WHO, jest ograniczenie spożycia cukrów oraz zwiększenie aktywności. To jest takie proste, a mimo to nie chcemy o tym pamiętać…

Otyłość i nadwaga. Źródło problemów.

Przede wszystkim zmienił się styl naszego życia. Stał się on bardziej konsumpcyjny. Dostęp do barów szybkiej obsługi, pokusy czyhające na nas na każdym kroku i szeroki wybór asortymentu gotowego do spożycia, spowodował nadmierne spożycie kalorii. Na przestrzeni dekad, rosło ono w zastraszającym tempie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, średnio przyjmowaliśmy niewiele ponad 2000 kalorii dziennie. Dziś, wartość ta oscyluje w granicach 3000! To ponad 1000 kalorii różnicy!

fast food

Również wraz z postępem cywilizacyjnym, staliśmy się jednostkami niesamowicie pragnącymi życiowych wygód. Kiedyś o wiele częściej korzystaliśmy z nóg, jakimi obdarzyła nas matka natura. Dziś do pobliskiego sklepu wolimy wybrać samochód niż rower. Ponadto zaczęliśmy żyć bardzo komfortowo. Staliśmy się leniwi i słabi. Większą część swojego dnia przesiadujemy w pracy, potem w samochodzie, a następnie w domu przed telewizorem. Zanika u nas chęć ruszania się. Wielu z nas, gdyby tylko mogło, nie wychodziłoby nawet z łóżka. To straszne jak bardzo pragniemy luksusu i komfortu.

Czynników powodujących otyłość, należy upatrywać również w ciągłym pędzie naszego życia. Bardzo często nie mamy czasu na regularne spożywanie pokarmów, nie wspominając już o ich odpowiednim przygotowaniu. Jemy w pośpiechu i dodatkowo „byle jak”, zupełnie nie zwracając uwagi na jakość konsumowanych produktów. Na naszym stole królują słodkie przekąski, słodzone napoje albo tłuste pokarmy. Swoje menu opieramy o szybkie w przygotowaniu dania wątpliwej jakości. Wszędzie dodajemy wysokokaloryczne sosy, mające wzbogacić smak spożywanej potrawy. Owoce i warzywa, stanowią w naszym jadłospisie produkty dodawane „od święta”, zamiast codzienny, niezbędny składnik jadłospisu.

Także ciągły stres, presja ze strony otoczenia i nieustanna pogoń za nieuchwytnymi marzeniami powoduje istną huśtawkę emocjonalną, a to z kolei może prowadzić do nadmiernego spożywania kalorii. Nie jest tajemnicą, że bardzo często jemy emocjonalnie, zamiast wtedy gdy faktycznie odczuwamy głód.

Podstawowa zasada!

Przyczyn może być jeszcze więcej, jednak te wymienione powyżej najbardziej oddziałują na wzrost naszej wagi. Warto również dodać, że jakiegokolwiek powodu nadwagi oraz otyłości byśmy nie rozpatrywali, to wszystkie one sprowadzają się do jednej, podstawowej zasady:

Zasady bilansu kalorycznego

Przyjmowanie większej ilości kalorii, niż nasz organizm jest w stanie wydatkować, zawsze prowadzi do przyrostów masy ciała. Tego nie da się uniknąć i wszystko zaczyna się właśnie w tym punkcie. Nawet spożywanie wyłącznie wartościowej żywności, może powodować tycie, jeżeli będziemy przyjmowali jej zbyt dużo. To właśnie kontrola i umiar w jedzeniu, może stanowić najlepszą metodę w walce z otyłością lub nadwagą.

Tragiczne skutki.

Najpowszechniejszymi następstwami nadmiernej masy ciała są choroby związane z tą przypadłością. Należą do nich przede wszystkim:

  • cukrzyca typu drugiego
  • zespół metaboliczny
  • zawał serca
  • nadciśnienie tętnicze
  • miażdżyca
  • choroby układu ruchu i zwyrodnienia kręgosłupa
  • bezdech senny
nadwaga

Źródło: www.rodzinazdrowia.pl

Otyłość sama w sobie została sklasyfikowana jako choroba, a na dodatek prowadzi do szeregu innych przypadłości! Pamiętajmy, że otyłość to nie tylko kwestia estetyczna naszej sylwetki. To przede wszystkim wszelkie niebezpieczeństwa rozgrywające się wewnątrz naszego ciała. Znajdując się w takim stanie, jesteśmy tykającą bombą. Nigdy nie wiadomo czy podczas codziennego wchodzenia po schodach, nie postawimy na nich nogi po raz ostatni. To przerażająca wizja, ale w przypadku osób otyłych, możliwa do spełnienia w każdej chwili.

Moim celem nie jest wcielanie się w potwora przyprawiającego o gęsią skórkę, ale uświadamianie Was wszystkich. Proszę, żebyśmy zaczęli zwracać swoją uwagę na ten piekielny problem, który sami sobie tworzymy. Mam wrażenie, że cały czas próbujemy żyć w śnie, okłamując siebie, że przecież „jeszcze nie jest wcale tak źle”. W rzeczywistości mamy problem z zawiązaniem butów, przejściem dwustu metrów czy wejściem na drugie piętro. To nie jest normalna sytuacja!

W czasach, gdy jesteśmy niemal zasypywani na każdym kroku kuriozalnymi reklamami, straszącymi nas o wielkich i groźnych chorobach, paradoksalnie mało kto mówi o prawdziwym zagrożeniu, jakim jest nadwaga i otyłość. Dlaczego za wszelką cenę próbujemy być aż tak ślepi? Odwracanie wzroku od problemu, nie spowoduje jego zniknięcia.

Jak walczyć z dodatkowymi kilogramami?

Rozwiązanie problemu znajduje się w zasięgu naszej ręki. Wystarczy po nie wstać z ulubionej kanapy i odłożyć batonika na stół. Pierwszy krok – ten najważniejszy, to postanowienie zmian i ich realizacja. To jest jedna z niewielu chorób, podczas której nie musimy brać antybiotyków lub poddawać się kosztownej dla naszego portfela i paradoksalnie także zdrowia, kuracji. Wszelkie potrzebne narzędzia do zwalczenia nadmiernej masy ciała, posiadamy przy sobie już teraz. W każdym momencie.

dieta

Nazywamy je:

  • silna wola
  • zaangażowanie
  • zdrowy rozsądek
  • zdrowie odżywianie
  • aktywność

Nic więcej nie jest nam potrzebne. Żadne cudowne pigułki, ziółka, herbatki i Bóg jeden wie co. Wszystko sprowadza się do systematycznej pracy, w celu osiągnięcia swojego sukcesu.

Rodzicu! Uważaj, czym są karmione Twoje dzieci…

Zatrważający jest to zjawisko szczególnie w przypadku dzieci. Ich rodzice lub dziadkowie, z tak wielką lubością karmią je słodkimi bułeczkami, batonikami i poją je kolejną butelką soku, który ma w sobie więcej cukru niż cukierniczka. Nikt nie widzi w tym nic złego, a w szczególności dziadkowie. Wszyscy tłumaczą to sobie, takim postępowaniem od dawien dawna i niezaobserwowaniem żadnych negatywnych następstw. W końcu: „Każdego tak karmiłam i wyrośli na szczupłych ludzi!” – tłumaczy się babcia, broniąc swojego stanowiska. Ma oczywiście rację! Jednak nie bierze pod uwagę faktu, że kiedyś grało się w piłkę na boisku, a nie na komputerze. Do szkoły chodziło się pieszo, a nie jadąc w wygodnym autobusie. Kino urządzało się samemu, wygłupiając się z rówieśnikami, a nie siedziało się w jednym miejscu bez ruchu, przez ponad dwie godziny. Nie można stać bezczynnie w miejscu, robiąc nieustannie to samo i spodziewać się takich samych rezultatów, gdy inne zmienne mające wpływ na nasze działanie ewoluują.

… i nie szukaj problemów tam, gdzie ich nie ma!

Jestem daleki od negowania obecnego stylu życia i trendów się w nim pojawiających. Choćby zjawisko e-sportu, właśnie z powodu rosnącej otyłości głównie wśród dzieci, budzi mieszane uczucia. Z tej przyczyny, przez wszystkich sceptyków jest wymieniane jako zło wcielone i źródło przyszłych oraz obecnych problemów z nadmierną masą ciała młodego pokolenia. Jako zwolennik gier komputerowych, pragnę tylko zwrócić uwagę, że należy odróżnić dzieci i osoby, grające ze względu na swoje własne lenistwo, od tych którzy widzą w tym swoją szansę na spełnienie marzeń.

W swoich rozważaniach nie biorę pod uwagę osób, zmagających się z otyłością lub nadwagą spowodowaną chorobami, lub zaburzeniami funkcjonowania organizmu (tzw. otyłość wtórna). W takim przypadku należy przede wszystkim oddać się w ręce specjalisty, który poprowadzi nas krok po kroku przez meandry żywieniowej ścieżki. Jednak nie wykorzystujmy proszę insulinooporności, niedoczynności tarczycy czy zespołu Cushinga do wymówki w ciągłym podjadaniu, niekontrolowanego spożycia kalorii i własnego lenistwa.

Choroba powinna być bodźcem do zmian, a nie wymówką do zaspokojenia swoich prymitywnych, żywieniowych potrzeb.

Koniec??

Jakkolwiek by nie zakończyć tego tekstu, zawsze pozostaną jeszcze słowa, które mogłyby zostać wypowiedziane. Statystyki, które być może warto byłoby przytoczyć. Niemniej jednak uważam, że zawiera on w sobie dostateczną ilość informacji, aby przekonać tych, których dotyczy ten problem do natychmiastowego działania. Pozostałą część nie przekonałaby nawet tysiąc stronicowa książka. Chętni i pragnący zmian, zawsze tacy będą, a leniwi na zawsze pozostaną leniwymi. Chyba że sami zapragną czegoś więcej od życia.

To prawdziwa rzeka informacji. Morze wiadomości i ocean sugestii, którymi można się posługiwać. Można szukać tysięcy statystyk, miliona przyczyn i miliarda potencjalnych następstw, jednak na końcu wszystko sprowadza się do jednej, podstawowej zasady, którą zawsze powinniśmy się kierować w życiu.

Zdrowy rozsądek i zachowanie harmonii w naszej codziennej egzystencji to klucz.

Wcale nie musimy kombinować, szukać przedziwnych rozwiązań lub upatrywać problemów otyłości tam, gdzie ich w rzeczywistości nie ma. Wystarczy myśleć i podejmować rozsądne wybory każdego dnia. Zachować umiar w spożywanym pokarmie, kontrolować go, a w swojej głowie dążyć do osiągnięcia ładu. Tylko takie połączenie wraz z systematycznym dążeniem do celu, uchroni nas przed nadmiernymi kilogramami. A my oraz nasze dzieci, będziemy mogli cieszyć się w pełni z życia i korzystać z jego uroków, bez ograniczającej nadmiernej masy ciała, krępującej nas i nasze ruchy.

Odkryjmy świat bez dodatkowych kilogramów! Zobaczmy, jaki jest piękny!

Wielozadaniowość silnie utrwaliła się w stylu działania pracowników współczesnych organizacji. Dzięki niej mają przekonanie, że wykonują więcej zadań w jednostce czasu. Badania jednak wyraźnie pokazują, że nasze  mózgi nie są przygotowane do wykonywania wielu czynności jednocześnie i jeśli ludzie wykonują dwa zadania umysłowe w tym samym czasie, to ich zdolności poznawcze spadają z poziomu absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego do poziomu ośmiolatka.

Badacze przeprowadzili wiele eksperymentów pokazujących, jaki efekt daje nieustanne rozpraszanie uwagi, przerywanie zadań przez telefony, maile, zebrania, zapytania od kolegów, szefów, czy komunikatory. W jednym z eksperymentów poproszono studentów, aby przeczytali fragment tekstu. Jedna grupa mogła korzystać z komunikatorów, druga nie. Okazało się, że grupie, która tylko czytała zajęło to 25% mniej czasu[1]. Kolejnym przykładem jest eksperyment przeprowadzony przez firmę Microsoft, która przez dwa tygodnie monitorowała pracę swoich 27 pracowników. Okazuje się, że odpowiadanie na każdą wiadomość trwa średnio około 10 minut i może być pretekstem do przeglądania innych aplikacji, co pochłaniało kolejne 10-15 minut. Podliczenie wszystkich rozproszeń w ciągu dnia doprowadziło firmę Microsoft do sumy kilku godzin. Inne badania pokazują, że powrót do zadania, które zostało nam przerwane zajmuje około 20 minut[2]. Z tego punktu widzenia, wielozadaniowość oraz praca w bombardowanym wieloma bodźcami środowisku, jest zupełnie nieefektywna.

Mało która organizacja zdaje siebie sprawę z czynników, które mają bezpośredni wpływ na obniżanie efektywności jej pracowników. Jeśli pracownik nieustannie przełącza się między zadaniami to traci za każdym razem od 10 do 25 minut – tyle bowiem mózg potrzebuje, aby na nowo skupić się w pełni na poprzednio wykonywanym zadaniu. Może to oznaczać, że w ciągu jednego dnia, w którym zadania są przerywane, np. 10 razy, pracownik traci minimum dwie godziny!

Kultura wielozadaniowości i rozproszenia

Jeśli kultura organizacyjna wymaga, aby być nieustannie pod mailem i telefonem, w firmie nie stosuje się rozwiązań umożliwiających np. odświeżanie poczty w określonym czasie, kilka razy w ciągu dnia, to pracownicy otrzymują wynagrodzenie w dużej mierze nie za efektywnie wykonaną pracę, ale za bycie w stanie ciągłego rozproszenia. Można policzyć ile dziennie kosztuje w danym zespole nieustanne dzielenie uwagi między różnymi zadaniami. Jeśli menedżer zarządza 6-osobowym zespołem i każdy z pracowników ma w ciągu dnia 10 rozproszeń, to firma traci minimum 12 godzin. Warto przemnożyć uzyskany wynik przez średnią stawkę godzinową pracowników… Jeśli organizacja chce pracować na wysokim poziomie efektywności, powinna całkowicie zrezygnować z multizadaniowości i kultury wspierającej nieustanne przerywanie zadań.

Wykonywanie równocześnie kilku czynności umysłowych jest fizycznie możliwe, ale szybko spada efektywność i dokładność ich wykonania (dobrym przykładem jest tutaj jazda samochodem w obcym mieście i prowadzenie rozmowy przez telefon – dialog po chwili zaczyna się rwać, ponieważ ciężko skupić uwagę na dwóch wymagających czynnościach w tym samym czasie). Wyjątkiem są sytuacje, kiedy jedna z czynności jest automatyczna, jak np. chodzenie, czy powrót do domu dobrze znaną drogą i np. wymyślanie rozwiązania jakiegoś problemu. W każdym innym przypadku ludzki mózg obsługuje bardzo skomplikowane procesy, operując miliardami obwodów neuronalnych.

Najważniejsze jest zatem, aby zakończyć jedną operację zanim przejdzie się do następnej. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ każda operacja umysłowa pochłania niewiarygodne ilości energii, a wiele z nich wykorzystuje te same obwody neuronalne – nietrudno wiec o konkurencję miedzy nimi. To zawsze spowalnia pracę.

To tak jak z kalkulatorem – nie możemy jednocześnie mnożyć i dzielić

Kiedy mózg jest zaangażowany w jakieś świadome czynności pracuje w określonym porządku: jeden proces umysłowy musi następować po drugim. Wniosek jest zatem oczywisty: gdy trzeba być dokładnym, skup się na jednym zadaniu!

Co zrobić, aby zmienić utrwalone nawyki?

Przede wszystkim konieczne jest uświadomienie powyższego problemu, zarówno pracownikom jak i zarządom oraz menedżerom. W momencie, gdy kwestia ta zostanie przez organizację zauważona, warto dokonać odpowiednich zmian organizacyjnych. Często firmy decydują się sięgać po dodatkowe, zewnętrzne wsparcie takich firm jak Human Power. To pierwsza w Polsce firma specjalizująca się w zwiększaniu efektywności w pracy i życiu poprzez lepsze zarządzanie własną energią. W oparciu o jej badanie “Praca, moc, energia w polskich firmach” stworzono liczne rekomendacje dla budowania lepszych, bardziej wspierających miejsc pracy.

O Human Power:

Human Power to multidyscyplinarny zespół ekspertów – lekarzy, neurobiologów, dietetyków, psychologów, nauczycieli yogi, mindfulness, rehabilitantów, trenerów personalnych – specjalizujących się w zarządzaniu energią człowieka. Organizacja prowadzi badania, jak skutecznie zwiększać efektywność działania ludzi, wykorzystując ich naturalny, biologiczny potencjał. Programy szkoleń oraz kampanie edukacyjne z zakresu podnoszenia efektywności dobowej oparte są o najnowsze, światowe wyniki badań z obszaru neurobiologii, psychologii behawioralnej, medycyny sportowej oraz dietetyki.

Więcej informacji na stronie: www.humanpower.pl.

[1]Bowman L. L., Levine L. E., Waitea B. M., Gendron M. 2010,  Can students really multitask? An experimental study of instant messaging while reading, Computers & Education, Volume 54, Issue 4.

[2]Szwartz T. 2012, Taka praca nie ma sensu! Cztery zapomniane potrzeby, które dodają energii do osiągania wspaniałych wyników, MT Biznes.

#kolejne artykuły