Zaczynając przygodę z próbą poprawy swojej sylwetki, niemal każdy wypowiada znamienne słowa. Brzmią one niczym pradawne zaklęcie: „Przechodzę na dietę”. Cała magia zostaje zgromadzona w słowie „dieta” i to właśnie ono, odpowiada za nasze iście skrajne emocje. Jednak dieta nie zawsze zostaje poprawnie zrozumiana…
Temu stwierdzeniu towarzyszy z reguły jeszcze mały dodatek w postaci wyznaczonego terminu w przyszłości, który nierzadko nigdy nie staje się dniem dzisiejszym. Te trzy słowa, zacytowane przeze mnie powyżej zawierają w sobie bardzo dużo prawdy na temat tego, jak obecnie jest postrzegane to słowo i cały proces kształtowania sylwetki.
Dieta. Wyjaśnienie pojęcia.
Słowo „dieta” pochodzi z języka greckiego klasycznego, gdzie brzmiało ono „diaita” i oznaczało sposób odżywiania.
W dzisiejszych czasach nabrało ono nowego znaczenia. O wiele straszniejszego i przyprawiającego niejedną osobę, próbującą zgubić zbędne kilogramy o gęsią skórkę i nocne koszmary. Szczególnie silny wzrost zainteresowania zdrowym stylem życia, treningiem czy szeroko pojętą aktywnością sprawił, że nastąpił wielki rozrost tej branży. Niestety wraz z tym zjawiskiem nastąpiło błędne i opaczne zrozumienie niektórych kwestii.
Próżno dziś szukać osób, które zaczynają zmieniać swoje ciało i którym słowo „dieta” nie kojarzy się z jasnym i zdecydowanym sygnałem do tego, że następuje koniec przyjemności i słodkości w życiu. W mniej lub bardziej dosłownym sensie.
Obecnie słowo to zyskało niesamowicie negatywny wydźwięk i dlatego nie lubię go stosować. Ciężko jest go jednak nie używać w codziennym działaniu, szczególnie jeśli Twoim zadaniem jest pomoc innym w kształtowaniu sylwetki. O wiele bardziej wolę łagodniejsze oraz niemal pierwotne i prawdziwe znaczenie tego właśnie słowa: „zdrowe odżywianie”. Rozpoczęcie „zdrowego żywienia” brzmi lepiej, aniżeli „przechodzę na dietę”, prawda?
Chwilowy brak przyjemności?
Coś, co kiedyś oznaczało po prostu sposób odżywiania, dziś po kilku tysiącach lat, dla wielu początkujących adeptów siłowni, biegania czy jakiejkolwiek innej aktywności oznacza koniec przyjemności, wieczny rygor oraz ciągły reżim, powodujący pozbawienie radości z życia. Co więcej! Bardzo destrukcyjne w skutkach może być myślenie, iż „dieta” to coś na chwilę. Ponownie trzy słowa zacytowane w pierwszym akapicie przedstawiają w sobie i tę prawdę. „Przechodzę na dietę” oznacza przejście z obecnego stanu do innego. Towarzyszy temu niemała nadzieja, a czasami nawet i przeświadczenie, że po osiągnięciu zadowalających rezultatów, wróci się do stanu pierwotnego. Stanu, gdzie dieta była dla nas tylko nocnym koszmarem.
Nie wiem i nie chciałbym zagłębiać się szczegółowo w krąg tego, co spowodowało takie błędne myślenie. Być może archetypy diety kulturystycznej składającej się tylko z jałowego i pozbawionego smaku jedzenia, na które składał się ryż, kurczak i brokuł? A może to my sami jesteśmy sprawcą tego wszystkiego, dzieląc się swoimi negatywnymi opiniami o „dietach” z bliskimi, przyjaciółmi i całym naszym otoczeniem?
Nie szukaj wymówek. Działaj!
Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy przykładać do tego swojej uwagi i przyjrzeć się faktowi, że „dieta” to nie jest coś chwilowego. To nie jest wymysł dzisiejszych czasów i zachcianka, z której można korzystać przez jakiś czas, a potem porzucić jak niechcianą rzecz, z którą nigdy nic nas nie łączyło.
Samo uświadomienie sobie, że proces kształtowania sylwetki, jak i sama dieta, to cykl mocno rozłożony w czasie, powodujący i mający za zadanie wprowadzić nas w zupełnie niepoznany dotąd przez nas świat sprawia, że wszelkie inne nasze działania w tym kierunku stają się nagle o wiele łatwiejsze, jaśniejsze i prostsze.
Przestanie mieć znaczenie zbliżające się wesele i sukienka, w którą się nie mieścisz. Bez znaczenia pozostanie urlop nad pięknym Morzem Śródziemnym, przy którym warto byłoby zaprezentować sportową sylwetkę. Pozostanie to bez jakiegokolwiek sensu. Uświadomisz sobie, że kilka tygodni, które dzielą Cię od Twojego urojonego „terminu”, są niczym w porównaniu do reszty Twojego życia. Jego części, w której będzie wystarczająco czasu na to, aby się zmieniać, poprawiać swoje nawyki żywieniowe, stawać się zdrowszym i lepszym, a co najważniejsze – robiąc to w rozsądny sposób.
To wcale nie złe diety powodują nasze problemy z ich utrzymaniem (choć takie też istnieją!), ale zbyt krótki czas realizacji, jaki wyznaczamy sobie na osiągnięciu naszego celu. Trzeba stawiać sobie terminy i trzeba do nich dążyć, ale warto zapamiętać, że muszą być one realne. W zasięgu naszego wzroku, niepowodujące przy tym w nas samych większych destrukcji niż pozytywnych zmian.
Dieta to styl życia. Zmiana naszych nawyków na lepsze. Przeobrażenie nas samych i całego naszego życia w sposób mocno zatrważający dla osoby, która nigdy przez to nie przeszła. To, co potrafi dziać się z naszym ciałem i zdrowiem, w momencie uświadomienia sobie wyżej wymienionych przeze mnie rzeczy, jest niczym w zestawieniu z tym, co potrafi dokonywać się w naszej głowie.
„Przechodzę na dietę”? Nie tym razem!
Przestańmy traktować siebie w sposób tak małocząsteczkowy i mało perspektywiczny! Zacznijmy patrzeć na siebie przez pryzmat kolejnych, długich dziesięcioleci naszego życia. Starajmy się wprowadzać zdrowe nawyki i stopniowe zmiany prowadzące do tych większych. Nie musimy wcale eliminować żadnej grupy produktów, jeśli nie mamy ku temu żadnych przeciwwskazań zdrowotnych czy etycznych. Wystarczy ich delikatne ograniczenie. Świadome pozbawianie się w życiu przyjemności, bez jakiejkolwiek konkretnej argumentacji takiego działania, może prowadzić do zaburzeń odżywiania, w które o wiele łatwiej jest „wejść” niż „wyjść”.
Pamiętajmy proszę, że zdrowe odżywianie to sposób na życie. Nie coś występujące obok niego, ale jedna z jego części. Składowych je tworzących. Nie próbujmy więc rozgraniczać naszego sposobu żywienia z życiem, bo to zawsze źle się kończy. Rozczarowanie z powodu rezygnacji z postawionych sobie celów, w tym wypadku jest najłaskawszą karą za nasze błędne zachowanie.
Zawsze starajmy się dopasować styl naszego odżywiania do naszego życia. Nigdy nie na odwrót, bo rodzi to poważne komplikacje na podłożu towarzyskim, społecznym oraz emocjonalnym.
Zrozummy proszę, że to jest piękny akt, który możemy wyrządzić naszemu ciału. Zmiana sposobu życia na zdrowszy i rozpoczęcie regularnej aktywności fizycznej, potrafią otworzyć w naszym umyśle wiele furtek. Drzwi, które do tej pory pozostawały zamknięte i zupełnie dla nas niedostępne. To jest niewyobrażalna moc, jaką niesie za sobą zmiana z pozoru tak codziennego i błahego czynnika, jakim jest sposób żywienia. Nagle cały świat przedstawia się nam w zupełnie odmiennych kolorach, a my sami, patrzymy na siebie inaczej…
Lepiej.
Jednak zanim do tego dojdzie, odpowiedzmy sobie na jedno, bardzo ważne i kluczowe pytanie. Bez niego, wyżej opisany proces nigdy nie będzie miał miejsca w naszym życiu.
„Czy styl żywienia, na jaki się świadomie decyduję, umożliwi mi, pozostanie na nim do końca mojego życia?”.