Życie to czekanie. Sporo latam z naszym biurem podróży goforworld.com, ale również jako osoba prywatna. Czasem wieczne, jak przekonujemy się w trakcie lektury „Czekając na Godota”. Smak oczekiwania spotyka mnie, kiedy ląduję na lotnisku Amsterdamie, a do kolejnej przesiadki pozostaje upiornie długie osiem godzin. Warszawa tak daleko… Właściwie cała noc przede mną. Budzi się do życia wojowniczka, która ma zamiar przetrwać w każdych warunkach. Pieniędzy na hotel brak. Ochota na nocne wyprawy w nieznanym mieście – żadna. Pozostaje więc pozostać na miejscu i nie stać się przemęczonym `zombie`.
Noc, lotnisko i pełen wachlarz możliwości
Jako wojowniczka mierząca się z lotniskową halą, nie pozostaję bezbronna. Taktyka, plan, pełne zaplecze: oto klucz do sukcesu. Warianty są dwa: albo znajdę sobie jakieś zajęcie i nie zmarnuję cennych osiem godzin, albo spróbuję zasnąć i nie stanę się niewyspanym zombie.
`PLAN A` – oddanie się w ramiona Morfeusza, czyli spanie na lotnisku
A jednak. Czuję się zmęczona, sen zlepia powieki bez pytania. Rozpoczynam polowanie na dobre miejsce do spania. Nada się każdy kąt i zakamarek, ewentualnie ławka.
Kiedy już udaje się znaleźć własny kącik, czas wykorzystać przygotowany wcześniej arsenał:
- Duży szal posłuży jako koc. Teoretycznie można poprosić o takowy na lotnisku, ale lepiej polegać na sobie.
- Dodatkowo szal zakryje część bagażu. Zawsze też można spakować kocyk ze sobą, przydatna rzecz w podróży!
- Zatyczki do uszu są w pogotowiu, ale ich nie użyję. Lepiej nie ryzykować… zaspania na lot.
- Biodra przepasane sportową nerką. Wszystkie dokumenty i rzeczy wartościowe blisko ciała, pod ręką.
- Bezpieczeństwo przede wszystkim!
- W telefonie nastawiony budzik. Z wibracjami, żeby pobudka była skuteczna. Trudno wyobrazić sobie większy koszmar niż przegapiony lot…
Noc na lotnisku nie jest aż taka straszna. I może spotkać każdego. Jeszcze zanim odpłynę w krainy niespokojnych snów, natykam się na ranking portalu Sleepingintheairports.net: TOP 10 najlepszych portów lotniczych do spania. Serio! Stworzony na podstawie opinii podróżnych, a więc całkiem obiektywny.
Najlepsze lotniska dla śpiochów…
Na miejscu pierwszym plasuje się Changi, lotnisko w Singapurze. Warunki do snu jak marzenie, ale to nie wszystko. Mogłabym tam skorzystać z jacuzzi lub basenu! Ewentualnie zabawić się w salonie gier czy też obłowić się galerii handlowej…
Miejsce drugie zajęte jest przez port lotniczy Seul-Inczhon, główne międzynarodowe lotnisko Korei Południowej. Miejsc do spania nie brakuje, to oczywiste. Dodatkowo jednak mogłabym przesiedzieć całą noc w miłej restauracji, albo… pojeździć na łyżwach (mają lodowisko) lub pójść do salonu masażu… Czemu nie?
Ostatnie miejsce na podium zajmuje Hong Kong International. Tam z kolei mają kino, pole golfowe oraz sportowe symulatory, które gwarantują świetną zabawę.
Kręci się w głowie od tych możliwości. Lotniska to niezwykłe miejsca, ale żeby mieściły dodatkowo miejsce do grania w golfa…? Zasypiam więc z myślą o tym, jak to jest iść na basen na lotnisku i czy nie warto na nim spędzić więcej niż jedną noc, skoro na podróżnych czeka taka moc atrakcji…
Lotnisko to nie szkoła przetrwania!
Budzi mnie dźwięk telefonu. Udało się nie zaspać. Nerwowo sprawdzam wszystko: nikt mnie nie okradł, wszystko pod kontrolą. Nie było tak źle.
Bez względu na to, czy noc na lotnisku jest planowana czy nie, liczy się to, czy zakończy się szczęśliwie. A co, jeżeli jednak spać nie można? W końcu podróż bywa stresująca, a emocje sięgają zenitu. I na to byłam przygotowana.
`PLAN B` – brak snu, czyli próba zabicia czasu
Jak wykorzystać cenny czas? Można rozmyślać. Spacerować. Zrobić porządek w kontaktach telefonicznych oraz zdjęciach. Ja przygotowałam się nieco inaczej.
- Na odtwarzaczu mp3 pojawiła się więc dobrze przemyślana lista przebojów. Energetycznych i jeszcze nie osłuchanych utworów jest na tyle, aby nie mogły mnie znużyć.
- Czytnik e-book wyposażony jest w kilka naprawdę ciekawych pozycji książkowych, które nie powodują gwałtownej senności, jak się to dzieje chociażby w przypadku „Nad Niemnem” Orzeszkowej.
- Na tablecie czekają filmy, które od dawna chciałam zobaczyć. Komedie, sensacja, fantastyka. Dramaty mnie usypiają, więc nie wchodzą w grę.
Jednak żelaznym punktem planu B jest baczność i ostrożność. Zasada więc jest ta sama:
- Dokumenty i pieniądze blisko ciała, pod kontrolą.
- Bagaż w zasięgu ręki.
- Kontrola czasu. Zawsze!