Poznań. Minęła północ. Za oknem księżyc, a w pokoju cisza, ja i komputer. Właśnie kończę wizualizację salonu dla Moniki i Grzegorza. Czy jestem zmęczona? Skądże. Uśmiecham się na samą myśl, że będę mogła pokazać im finalny projekt jeszcze dziś! Wiem, jak długo czekali, aby urządzić swój wymarzony dom. Kiedy mi o nim opowiadali, widziałam w ich oczach podekscytowanie i prawdziwą radość. Słuchałam z maksymalnym skupieniem, by dokładnie zrozumieć, czego pragną i oczekują. To dla mnie priorytet. Projektuję przecież nie dla siebie, ale przede wszystkim dla innych.
Nazywam się Anna Gogut i zajmuję się projektowaniem wnętrz. Zapraszam do mojego świata, który od lat urządzam z pasją i miłością do tego, co robię. Pozwólcie, że wprowadzę Was w realia aranżacji wnętrz, ale… wszystko po kolei. Najpierw kilka słów o tym, jak się to wszystko zaczęło.
TO, CO KOCHAM
Jestem szczęściarą, bo od dziecka wiedziałam, kim będę, gdy dorosnę. Nie miałam żadnych wątpliwości, że aranżacja wnętrz sprawia mi prawdziwą radość i nadaje mojemu życiu głębszy sens.
Kiedy ktoś mówił o pomieszczeniu kończącym się na czterech ścianach, ja postrzegałam je jako nieograniczoną przestrzeń inspiracji i możliwości wyrażenia zainteresowań, oczekiwań oraz skrywanych pragnień.
Pokaż mi, jak mieszkasz, a powiem Ci, kim jesteś. Banał? Wcale nie. Z wnętrz można czytać jak z książek. Nim się zorientujesz, masz już w głowie całą historię osoby, która w nich mieszka. Przypisujesz jej cechy, nakreślasz charakter i styl. Wystrój mieszkania wyrazić może więcej niż nam się wydaje. I nie ma w tych słowach żadnej przesady.
TO, CO UWIELBIAM
Zawsze marzyłam o tym, aby moja praca służyła innym. Bo czy jest coś wspanialszego od zmieniania życia ludzi na lepsze? Uśmiech i satysfakcja Klientów to coś, co mnie uskrzydla i motywuje do wyszukiwania nowoczesnych rozwiązań, wpisujących się w aktualne trendy aranżacyjne. Kocham to! Targi, warsztaty, szkolenia – jeżdżę, kiedy tylko mogę. W niektórych salonach wnętrz czuję się… jak dziecko w sklepie z zabawkami!
TO, CO ROBIĘ
Pomagam. Po prostu. Na wiele sposobów. Część osób ma już konkretną wizję mieszkania, więc staram się nakierować je na najlepsze rozwiązania i uporządkować ich plany w spójną całość. Niektórzy nie mają jednak pomysłu na swoje „cztery kąty”, ale dokładnie potrafią opisać, co im się podoba i na czym im zależy pod kątem funkcjonalności.
Jestem gotowa zaproponować projekt szyty na miarę ich potrzeb. Wspieram również fachową poradą i staram się perfekcyjnie trafiać w gust każdego, kto prosi o projektowe s.o.s. z mojej strony.
Zdarzają się również klienci, którzy całkowicie pragną powierzyć cały koncept i aranżację domu projektantowi. Jest to duże wyzwanie, wielka odpowiedzialność, ale też… olbrzymia satysfakcja, kiedy na koniec słyszy się słowa: DOKŁADNIE TAK TO MIAŁO WYGLĄDAĆ.
JAK BYŁO, JAK JEST
Jeszcze parę ładnych lat temu korzystanie z usług projektanta wnętrz było kojarzone z luksusem, na który nie każdy chce i może sobie pozwolić. Na szczęście sytuacja zmieniła się diametralnie i zdecydowanie bardziej zwracamy uwagę na to, jak mieszkamy. Usługa projektanta jest obecnie standardem.
W perspektywie korzyści, które płyną z wykorzystania przestrzeni, koszt projektu okazuje się znikomy. Dobrze, że ludzie zyskali świadomość, jak wiele mogą zyskać, prosząc o pomoc fachowca. W dobie digitalizacji nie pochłania to wiele czasu i energii, a wydatek to zaledwie drobna inwestycja w przyszłość. Przestrzeń, w której chcemy być szczęśliwi, wymaga naszej uwagi. Jeśli o to zadbamy, możemy czuć się w swoim domu swobodnie i komfortowo przez długie lata.
JAK DZIAŁAM
Jestem otwartą osobą i zdecydowanie pomaga mi to w codziennej pracy. Chętnie spotykam się z każdym osobiście, bo moim zdaniem nic nie zastąpi rozmowy twarzą w twarz. Nawiązuje się wówczas wzajemna relacja i nić porozumienia. To ważne, gdy poświęcasz komuś swój czas, a ten ktoś w zaufaniu powierza Ci wygląd swojego domu.
Spotkanie umawiam w dogodnym dla klientów czasie, co pozwala ze spokojem odpowiedzieć na ich wszelkie pytania czy wątpliwości. Jakie? Najróżniejsze. Jest tego mnóstwo, ale to w pełni zrozumiałe dla każdego, kto pracuje w mojej branży. Cieszy mnie skrupulatność klientów, bo to dodatkowa motywacja, aby finalny projekt był dopracowany w każdym calu.
Perfekcjonizm w tym fachu nie jest wadą.
JAK POMAGAM
Warunkiem zadowolenia z projektu jest odpowiedź na oczekiwania klienta w stu procentach. Kluczem do tego jest uważne słuchanie oraz poznanie jego preferencji i pragnień. Doskonale rozumiem, że część osób preferuje standardowe formy komunikowania. Są jednak i tacy, którym trudno opisać coś słowami. Myślą obrazem, formą, kształtem. I ja to rozumiem.
Każdemu daję więc wolność wyboru. Wywiad proponuję klientowi w dwóch wariantach do wyboru.
Opcja 1 – dla tych, którzy preferują tradycyjne podejście i nie za bardzo mają czas czy ochotę skonfrontować swoje wyobrażenia i wyrażać je wizualnie. W praktyce chodzi o to, że klient woli opowiedzieć o oczekiwaniach i sprecyzować je, odpowiadając na moje pytania.
Opcja 2 – dla tych, którzy w niestandardowy sposób chcą wyrazić pragnienia dotyczące tego, jak widzą swoje wymarzone mieszkanie. Robimy to wspólnie poprzez krótkie zajęcia kreatywne. Wywiad łączony jest z tworzeniem moodboardu, dzięki któremu klient może w kreatywny i przyjemny sposób określić swoje preferencje. Ja natomiast badam jego gust oraz nakreślam sobie style, w których mogę myśleć projektowo.
Co ważne – obie opcje są równoważne. Nie ma lepszej i gorszej. Każda z nich w takim samym stopniu pomaga osiągnąć cel. Jaki? Poznać oczekiwania i potrzeby klientów.
JAK ZMIENIAM ŻYCIE
Wierzę, że przestrzeń, która nas otacza, bezpośrednio wpływa na komfort życia. Powinna mieć określony klimat, abyśmy czuli się w niej dobrze i zawsze z chęcią do niej wracali.
Wnętrza dostosowane do naszego stylu i charakteru ułatwiają nam funkcjonowanie. Codzienność staje się prostsza.
Dlatego mam świadomość, że moja rola wiąże się z odpowiedzialnością. To motywuje mnie do dbania o każdy szczegół. Zwracam uwagę na detale, które mają ogromne znaczenie w mojej pracy, czyli w urzeczywistnianiu marzeń klientów… a przy okazji też własnych! Ot taki przyjemny efekt uboczny. Polecam każdemu!