Temat jakości powietrza rok w rok powraca z jesiennymi chłodami i początkiem okresu grzewczego. Gdy temperatura spada, a zimowe wyże ograniczają siłę wiatru, co rusz ogłaszane są w wielu miastach alarmy smogowe. Wraz z rosnącą świadomością zanieczyszczenia powietrza, rynek zaproponował wszelakie systemy oczyszczania powietrza kosztujące bajońskie sumy. A przecież można zadbać o zdrowie prostszymi metodami.
Smog nasz powszedni
Dla wielu osób alarmy te wydają się być na wyrost. Popularna jest argumentacja: „ przecież co roku palimy zimą i nikt od tego nie umiera”. Owszem, notowane w Polsce przekroczenia ilości niebezpiecznych substancji w powietrzu nie osiągają rekordowych, znanych tylko z zapisów historycznych skażeń, jak na przykład XIX-wieczna londyńska “mgła”. Dzisiejszy smog nie zabija od razu. Skutecznie, jednak pogarsza nasze samopoczucie i sprawia, że zamiast cieszyć się z długiego zdrowego życia, możemy liczyć, że będzie nam się jedynie dłużyć kolejnych stanów chorobowych. Większości z nich nie połączymy od razu z jakością tego czym oddychamy.
Jak się bronić?
Co zatem można zrobić, by chociaż we własnym domu cieszyć się czystym, zdrowym powietrzem? Pod wpływem reklam i poczucia, że sprawy ważne należy rozwiązywać za pomocą środków technicznych, kuszącą opcją wydają się być oczyszczacze powietrza. Czy jednak warto w nie inwestować?
Oczyszczacze warto czy nie warto?
Pochylmy się nad zasadą działania oczyszczaczy powietrza, cieszących się popularnością w sklepach. Tak naprawdę są one tylko wentylatorami z zamontowanymi filtrami na dolocie i wylocie powietrza. Koniec. Reszta to marketingowy bełkot.
Ujawnia to jednocześnie ich mocną stronę, którą jest prostota działania oraz największą wadę: ich wysoka skuteczność jest czysto teoretyczna. Mogą ją one osiągnąć tylko w zamkniętych szczelnie pomieszczeniach, a przecież mieszkania i miejsca pracy muszą być wentylowane! Dla pomieszczeń mieszkalnych i użyteczności publicznej norma wymiany powietrza na osobę wynosi 20m3/h dla pomieszczeń z otwieranymi oknami i 30m3/h dla wentylowanych i klimatyzowanych z oknami nie otwieranymi. Dodatkowo kuchnie i łazienki również wymagają stałej wentylacji. W mieszkaniu zaprojektowanym dla czteroosobowej rodziny wymiana powietrza może wynosić ponad 240m3/h!!! To dwa razy więcej niż objętość mieszkania o powierzchni 50 metrów kwadratowych!!!
W takiej sytuacji nasze płuca razem z oczyszczaczem powietrza wykonują syzyfową pracę: filtrują ciągle kolejne masy zanieczyszczonego smogiem powierza.
Jak zatem przerwać to błędne koło? Wbrew pozorom odpowiedź jest prosta. Należy znaleźć miejsca w których powietrze dostaje się do naszego mieszkania! Są tu pewni murowani kandydaci, którym trzeba się przyjrzeć – nawietrzaki!
Nawietrzak – nieszczelność kontrolowana
Istnieją dwa główne rodzaje nawietrzaków: ścienne i okienne. Są to przepusty pozwalające powietrzu na swobodny przepływ przez budynek, tak wyposażony w wentylację grawitacyjną jak i mechaniczną.
Dlaczego warto samodzielnie założyć filtry? Ponieważ taka konstrukcja działa pasywnie przez całą dobę. Nie wymaga prądu i obsługi, a jeden filtr, jeśli nie mieszkamy w skrajnie zanieczyszczonej okolicy, powinien wystarczyć na cały sezon grzewczy.
Na przykładzie nawietrzaka okiennego pokażę, jak zabezpieczyć mieszkanie przed smogiem.
A dlaczego warto samodzielnie założyć filtry? Ponieważ taka konstrukcja działa pasywnie przez całą dobę. Nie wymaga prądu i obsługi, a jeden filtr, jeśli nie mieszkamy w skrajnie zanieczyszczonej okolicy, powinien wystarczyć na cały sezon grzewczy.
Zrób to sam – nawietrzak z filtrem
Po pierwsze demontujemy maskownice nawietrzaka, tak od strony wewnętrznej, jak i zewnętrznej mieszkania i dokładnie je czyścimy. W moich oknach nawietrzak ma postać prostych otworów w ramie okiennej i ościeżnicy. Jeśli wcześniej nie założono żadnych filtrów to na ramie i ościeżnicy wokół otworów będzie zebrana duża ilość ciemnego tłustego osadu. Trzeba go usunąć, by nie zanieczyścić zakładanego filtra.
Czas przygotować filtry. Jako bazę do wykonania filtrów na nawietrzaki polecam zamienniki do filtrów od odkurzaczy i okapów zgodne ze standardem EPA/HEPA, poradzą one sobie nawet z pyłem PM2,5. Szczególnie te dla starszych modeli są w przystępnych cenach (już od kilku złotych!) oraz mają postać prostych płacht, bez niepotrzebnych ramek i innego plastiku. A tak wygląda filtr po roku użytkowania.
Filtr przycinamy na szerokość potrzebną do zasłonięcia otworów nawietrzaka, na tyle szeroko, by móc docisnąć go maskownicą. Najlepiej jest przygotować zestaw: grubszy filtr od strony zewnętrznej okna, by wychwytywał kurz, pyłki i inne cięższe zawiesiny, a filtr do drobniejszych zanieczyszczeń od strony pomieszczenia.
Przygotowane filtry mocujemy za pomocą maskownic, dociskamy i gotowe. 🙂
Szybko i łatwo zapewniliśmy sobie i swojej rodzinie czyste i zdrowe powietrze. 🙂