Co, jeśli powiedziałbym, że Twoje nieustanne podjadanie słodkości, nie powoduje wcale Twoja słaba siła woli? Co, jeśli za Twoje niekontrolowane tycie, odpowiedzialna jest nuda i brak zajęcia? Co, jeżeli to właśnie nadmiar wolnego czasu, stoi za Twoimi problemami i niechcianymi kilogramami? Co wtedy?
Ciągłe trzymanie się wyznaczonego wcześniej kursu, wydaje się rzeczą niemożliwą do zrealizowania. Na każdym kroku jesteśmy zasypywani pokusami oraz zachętami ze strony przedmiotów lub osób, próbujących nas w mniej lub bardziej świadomy sposób, odwieść od założonego celu. Jesteśmy tylko ludźmi i niejako w naszą naturę wpisana jest słabość. Nie istnieje nikt, kogo droga do sukcesu byłaby pozbawiona porażek, licznych zakrętów czy objazdów, tak często prowadzących w przeciwną stronę, aniżeli kres naszej podróży. Pomimo najszczerszych chęci, niezachwianej pewności siebie i silnej motywacji, prędzej czy później zboczymy z obranej ścieżki i ulegniemy pokusom, oferowanym nam przez uroki życia. Dlatego już na samym początku, powinniśmy wyzbyć się mitologizowania marzeń o wiecznych sukcesach, pogodzić się z możliwością pojawienia się pewnych trudności oraz przygotować się na ich spotkanie.
(Nie)zaskakujące źródła, Twoich problemów z wagą ciała.
W procesie kształtowania sylwetki porażki przychodzą częściej niż gdziekolwiek indziej. Przyczyny tego zjawiska upatrywałbym w fakcie, że takie działanie wymaga niejako ciągłej kontroli nad własnymi poczynaniami. A jak wiadomo – z tym bywa różnie i nie rzadko to umysł kontroluje nas, a nie my jego. Wystarczy odrobina zmęczenia, z pozoru nic nieznacząca sugestia ze strony bliskiej osoby czy wręcz symboliczna, negatywna myśl w naszej głowie, aby skutecznie zboczyć z obranej drogi do sukcesu.
Podłoże występowania tego zjawiska jest różnorodne i bardzo mnogie. Możemy doszukiwać się tutaj problemów z niewłaściwie ułożonym planem żywienia, opierającym się na zbyt niskiej podaży energii. Zbyt mała ilość snu, niewłaściwe nawodnienie organizmu czy nieodpowiednio zbilansowana dieta pod kątem doboru jakości produktów, to kolejne czynniki mogące mieć udział w naszych niepowodzeniach.
Poza czynnikami zewnętrznymi, źródeł naszych żywieniowych porażek należy szukać również w naszym wnętrzu. To tutaj upatrywałbym głównej przyczyny występowania jakichkolwiek niepowodzeń. Zaczynając od niewłaściwego nastawienia, nieodpowiednich relacji z jedzeniem, braku samoakceptacji oraz należytej cierpliwości, przez niewłaściwe obranie celów, na zwykłym lenistwie i braku samozaparcia kończąc. Komponenty zewnętrzne możemy dość prosto zmienić. Jednak w przypadku naszego wnętrza, zadanie nie jest takie proste. Poprawne zdiagnozowanie podstaw naszego problemu, bardzo często nastręcza wielu niespodziewanych trudności.
Warto jednak pamiętać, że nawet w momencie poniesienia ogromnej klęski, na nic zda się jej nieustanne rozpamiętywanie.
Nie mamy już wpływu na to, co zaszło, ale mamy go na to, co nadejdzie. Dlatego podstawowym krokiem do poprawy swoich rezultatów i uniknięcia kolejnych niepowodzeń w przyszłości, jest umiejętność wyciągania wniosków i wdrażania ich w życie.
W czasach, gdy tak wielu ludzi jest zapracowanych i zajętych, nieustannie pragniemy posiadania choć trochę wolnej chwili tylko dla siebie. To normalne, że po ciężkim dniu jedyne, o czym marzymy to ciepła kąpiel. Brak wiecznego rozgardiaszu oraz krzyków, cierpiącego na nerwicę szefa to nasz tęskny cel. Jednak zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie ten element w wielu przypadkach, odpowiada za nasze niepowodzenia dietetyczne i łamanie wcześniej ustalonych schematów zdrowego odżywiania.
Nadmiar wolnego czasu prowadzi do zbyt dużego i niekontrolowanego spożycia kalorii.
Nie zawsze dzieje się to w sposób bezpośredni, ale często jest to punkt zapoczątkowujący cały dalszy bieg zdarzeń, opierający się na jedzeniu ponadprogramowych produktów. Rzadko zdarza się, aby tylko ten czynnik miał wpływ na nasze późniejsze niepowodzenie. Zazwyczaj występuje on wraz z nieodpowiednim nastawieniem, zmęczeniem fizycznym czy negatywnymi myślami. Mimo wszystko nie ulega wątpliwości fakt, iż jest to zjawisko determinujące nieumiarkowane spożywanie pokarmów.
Gdy pracujemy lub jesteśmy skupieni na wykonywanym zadaniu, to raczej nie zdarza się, abyśmy w tym samym momencie coś podjadali, gryźli czy przeżuwali. Wykonywanie danej czynności pochłania nas do tego stopnia, że nie odczuwamy chęci na zjedzenie czegokolwiek. Co więcej, bardzo często nawet o tym nie myślimy! Zajęcie czymś umysłu oraz rąk to doskonałe narzędzie do walki z wiecznym, niekontrolowanym podjadaniem. Nieplanowane kalorie mogą zostać w ten sposób dość znacznie zredukowane, a tym samym problem braku sylwetkowych efektów, może zostać rozwiązany.
Zauważmy, że siedząc w biurze, nie cierpimy na nadmiar wolnego czasu, który moglibyśmy przeznaczyć na jedzenie. Z reguły pęd, w jaki wpadamy podczas kilku godzin pracy, skutecznie niweluje nasz głód. Nie twierdzę, że nie jedzenie niczego jest dobrym rozwiązaniem, ale prawdą jest, że bardzo często zapominamy, aby cokolwiek skonsumować. Doskonałym tego przykładem są dzieci. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że jeszcze w czasach podstawówki, rzadko jadałem w szkole. Nie dlatego, że nie miałem ku temu możliwości lub chęci, ale z powodu braku czasu. Każdy z nas doskonale wie, że przerwy w tym okresie to wielka frajda. Polega ona na zabawie w berka, chowanego czy innych, opierających się na bujnej i zaskakującej wyobraźni młodego pokolenia, grach. Wystarczyło jednak przekroczyć próg szkoły, skierować się domu, usiąść po intensywnym dniu biegania i…
Skonsumować wszystko w zasięgu wzroku.
Niekontrolowane tycie zaczyna się po wyjściu z pracy.
Nie generalizuje i nie uważam, że każdy doświadczył tego zjawiska na własnej skórze. Jednak to bardzo często spotykana praktyka, popełniania przez nas w sposób najczęściej nieświadomy. To samo tyczy się dorosłych, którzy opuszczają pracę. Dojmujące zmęczenie, połączone albo z negatywnymi myślami, albo wręcz przeciwnie – z euforią, może dać takie same efekty: „zasłużonego” pączka lub ulubionego batonika. Moment wyjścia z pracy to najtrudniejszy czas dla naszej silnej woli. Wtedy właśnie najczęściej porzucamy nasze plany. Nie dzieje się tak tylko dlatego, że posiadamy nieodpowiednie nastawienie. Przecież jeszcze chwilę wcześniej podczas pracy nie myśleliśmy nawet o zjedzeniu czegokolwiek. Chodzi tu wyłącznie o nagle pojawiający się nadmiar wolnego czasu. To on odgrywa kluczową rolę, nie tylko w tym obszarze naszego działania.
Jego zbyt duża ilość, w połączeniu z niewłaściwym przekonaniem, jakoby po dniu pracy „należało” nam się coś „wyjątkowego”, w dłuższej perspektywie daje frustracje z braku jakichkolwiek efektów sylwetkowych.
Zwróćmy uwagę, że magiczne znikanie paczki ulubionych ciastek czy chipsów, najczęściej zdarza się podczas oglądania filmów. To nie przypadek, że właśnie w czasie, kiedy możemy pozwolić sobie na luksus obejrzenia odcinka ulubionego serialu, często zaniedbujemy wyznaczone wcześniej plany. W przykładzie tym objawia się kolejny szczegół omawianego problemu. Nadmiar wolnego czasu, nie ukazuje się tylko na podstawie leżenia i nic nierobienia. Aby skutecznie zahamować wiążący się z tym zjawiskiem proces podjadania i łamania własnych zasad, czynność którą wykonujemy, musi być na swój sposób konstruktywna i pochłaniająca nas w pewnym stopniu. Jak widać, choć oglądanie filmów to swego rodzaju zajęcie, to nie hamuje nas ono w zaprzestaniu spożywania nadmiernych ilości kalorii. Może temu zjawisku wręcz sprzyjać.
Jedzenie w wyniku nudy to nie mit, ale zatrważający fakt. Idealnie odzwierciedla on coraz częściej spotykaną prawidłowość, w której zanikającą praktyką staje się jedzenie w momencie pojawienia się uczucia głodu, a konsumowaniem według potrzeb umysłu.
Planuj, organizuj i przeciwdziałaj.
François Rabelais powiedział, że natura nie znosi próżni. Również nasz umysł tego nienawidzi. Mimo że nasze ciało pragnie często odpoczynku, to nasza głowa pragnie nieustannego zajęcia. Zadowoli się nawet niepohamowanym jedzeniem, które nie ma nic wspólnego z odczuwanym głodem.
Nadmiar wolnego czasu prowadzi do spożywania za dużej ilość kalorii, co w konsekwencji prowadzi do występowania otyłości. Trzeba się z tym faktem pogodzić, zaakceptować i próbować przeciwdziałać. Nie uważam, aby rzucanie się w ciągły wir pracy było rozwiązaniem skutecznym w dłuższej perspektywie czasu. Jednak odpowiednie wyznaczenie priorytetów, dobre zaplanowanie doby oraz umiejętne rozłożenie zadań w taki sposób, aby w ciągu dnia nie dopuścić do siebie uczucia nudy lub dezorganizacji, może być pożądanym narzędziem w walce z owym zjawiskiem. Lubimy żyć wygodnie i komfortowo, dlatego unikamy ponadprogramowych zajęć. Wolimy spędzić wieczór na kanapie przed telewizorem, zamiast na spacerze w świetle pięknego księżyca. Jestem sceptycznie nastawiony do wysuwania tezy, że w przypadku każdej osoby, nadmiar wolnego czasu prowadzi do zaniechania swoich planów. Nie zmienia to jednak istoty tego problemu, który jest źródłem nieszczęść wielu ludzi, starających się o lepszą sylwetkę czy uzyskanie odpowiedniej jakości życia.
Kończąc artykuł, chciałbym odnieść się słów irlandzkiego dramaturga, Bernarda Shawa. Jego aforyzm na temat szczęścia jest jedną z wielkich mądrości, którą powinniśmy kierować się w życiu:
„Sekret bycia nieszczęśliwym polega na posiadaniu wolnego czasu, który możemy poświęcić na zastanawianie się, czy jesteśmy szczęśliwi, czy też nie.”
To właśnie dzięki tym słowom, pojawiła się w mojej głowie pierwsza myśl, stająca się podwaliną skomponowanego przeze mnie tekstu. Dlatego poważnym niedomówieniem, byłoby zakończenie go w inny sposób, niż odpowiednie i dość przewrotne przekształcenie słów irlandzkiego prozaika:
„Sekret nieustannie rosnącej masy ciała, polega na posiadaniu wolnego czasu, który możemy poświęcić na podjadanie”.