Kontrola postępów i kształtowanie sylwetki powinny iść zawsze ze sobą w parze. Tylko w ten sposób nasze działania mogą być rozsądne. Dzięki temu zyskujemy klarowany wgląd w nasze poczynania. Sylwetka przestaje mieć przed nami tajemnice, a waga ciała nie jest już jedynym wyznacznikiem osiągniętej formy. Spróbujcie sami i przekonajcie się, że 5 sposobów, które podaje w tym tekście, pozwolą Wam lepiej kontrolować osiągane rezultaty!
W procesie kształtowania sylwetki chodzi o efekty. Nie da się ukryć, że rozpoczynamy swoją przygodę z ciężarami lub zdrowszym odżywianiem, bo oczekujemy wymiernych rezultatów. Niektórzy z nas chcą schudnąć, inni zbudować trochę mięśni, a jeszcze inni być zdrowsi. Jednak, aby móc sprawować nad tym wszystkim kontrolę, potrzebujemy odpowiednich narzędzi. W tym jednak wypadku nie chodzi o wyspecjalizowane metody, ale o działania, które każdy z nas może wykonać w domowym zaciszu.
Błąd, który wszyscy popełniamy.
Uważam, że czasami źle do tego wszystkiego podchodzimy. Ufamy tylko jednej zmiennej – zazwyczaj jest to waga ciała – i bardzo nierozsądnie ślepo za nią podążamy. W rezultacie podejmujemy nieodpowiedzialne i zbyt pochopne decyzje. Biorą się one z naturalnego wahania się wagi ciała w ciągu dnia lub tygodnia. Szczególnie na początku nie zdajemy sobie sprawy, że na przestrzeni dni nasza waga może zmieniać się nawet o kilka kilogramów. Nie będzie to miało jednak wiele wspólnego z utratą tłuszczu, czy mięśni. W zdecydowanej większości przypadków za taki stan rzeczy odpowiedzialna jest retencja wody, czyli jej nadmierne gromadzenie się w naszym ciele. Niestety w wielu głowach szczególnie osób początkujących, utarło się przeświadczenie, jakoby to właśnie waga ciała była najdoskonalszą formą sprawdzania ewentualnych efektów. Trudno się temu dziwić skoro jest ona z nami od dzieciństwa i cały czas przetacza się w naszym życiu.

Jak widać, powierzanie swoich efektów jednej formie kontroli postępów, jest dość nierozważne. Szczególnie tak mocno niestabilnej. O wiele lepiej jest w swoich rozważaniach wziąć pod uwagę jedną, dwie, a nawet więcej zmiennych. W ten sposób możemy wyciągać wnioski, czy nasze ciało faktycznie się zmienia i czy powinniśmy wprowadzać małe modyfikacje.
Kontrola postępów.
W waszych głowach może się w tym momencie zrodzić pytanie:
„Ale po co mi ta cała kontrola postępów mojej sylwetki?”
Odpowiedź jest bardzo prosta!
Dzięki temu zyskujemy jasny obraz zmian, jakie się w nas dokonują na przestrzeni danego czasu. Z kolei to prowadzi do podejmowania właściwych decyzji, zmierzania prosto do celu i większej motywacji do działania. W końcu nie da się zaprzeczyć, że najbardziej motywują nas efekty. Skoro więc nie będziemy ich śledzić, to poziom naszego zaangażowania, również może spaść. Nie uważam, że powinniśmy robić to obsesyjnie, bo takie zachowanie także może być destrukcyjne, ale kontrola postępów dokonywana raz na tydzień lub dwa tygodnie, jest bardzo rozsądna. Pozwala nam uzyskać informacje, z których wyciągnięcie wniosków prowadzi do podjęcia rozważnych decyzji, wpływających w ogólnym rozrachunku na przebieg całego procesu kształtowania sylwetki.
Z całą więc odpowiedzialnością za swoje słowa mogę powiedzieć, że kontrola postępów i kształtowanie sylwetki to dwa nierozłączne elementy. Zapewnia nam ona komfort działania oraz poczucie sprawowania kontroli nad swoimi poczynaniami. Niweluje w bardzo dużym stopniu wszelki margines błędu oraz nie pozwala nam działać zbyt pochopnie. Tym samym cała nasza sylwetkowa droga jest zdrowsza, rozsądniejsza i płynniejsza. Wcale nie uważam, że regularna kontrola postępów jest wymogiem, ale jestem wprost przekonany, że dzięki niej nie tylko zyskamy ogromną satysfakcję, ale także szybciej i lepiej osiągniemy końcowy sukces.
5 sposobów na sprawdzanie swoich efektów!
Jak już wspominałem, jeden wskaźnik (zazwyczaj jest to waga ciała) nie jest w stanie precyzyjnie określić, jak zmienia się nasze ciało na przestrzeni czasu. Dlatego warto uświadomić sobie, że istnieją również inne sposoby, dzięki którym kontrola postępów będzie dokładniejsza.
W dzisiejszym tekście chcę je Wam wszystkim przybliżyć i pokrótce wyjaśnić. Każda z poniższych rzeczy może być dokonywana w warunkach domowych i nie wymaga ona żadnego, specjalistycznego sprzętu (chyba że nazwiemy tak wagę czy zwykły centymetr krawiecki). Mam ogromną nadzieję, że wyciągnięcie z tego tekstu ogromną wartość i od tej pory wszelkie wasze działania sylwetkowe, nabiorą jeszcze większego rozmachu, poprzez efektywniejszą kontrolę własnych efektów.
-
Waga ciała.
Jest to wskaźnik bardzo ważny i mogący dać nam sporą dawkę informacji, ale niestety w dużej mierze zależy od wielu czynników zewnętrznych. Wystarczy krótszy sen nocny, a co za tym idzie większe zmęczenie, aby waga naszego ciała wzrosła poprzez większe gromadzenie się w nim wody. Z drugiej jednak strony, zazwyczaj po dobrze zakrapianej zabawie, waga ciała jest mniejsza poprzez odwodnienie, którego przyczyną jest alkohol. Takich przykładów i skoków wagi na przestrzeni tygodnia, a nawet dnia, jest mnóstwo. Niemniej jednak można sprawić, aby waga ciała i jej pomiar był dość miarodajny.
Można ważyć się raz na tydzień lub dwa tygodnie, ale można także ważyć się codziennie i po upływie tygodnia, wyciągnąć średnią wartość masy ciała. Który sposób jest lepszy? Trudno powiedzieć. Jeśli dość emocjonalnie reagujesz na wszelkie wahania swojej wagi, wtedy polecam sposób pierwszy. Im rzadziej będziesz się ważył/ważyła, tym będziesz spokojniejszy/spokojniejsza. Drugi sposób daje nam natomiast większe pole do popisu i obdarowuje nas większą ilością informacji. Mamy pełny wgląd w to, jak nasza waga ciała zmienia się na przestrzeni każdego dnia.
Pamiętajmy proszę, że pomiar masy ciała powinien odbywać się na czczo, najlepiej po porannej toalecie i w samej bieliźnie. Chodzi o to, żeby wynik był miarodajny i zawsze dokonywał się w tych samych lub zbliżonych warunkach. Tylko w ten sposób można porównywać go z poprzednimi wartościami. W końcu zachodzi istotna różnica, między ważeniem się z samego rana bez przyjęcia pokarmu, a po sutym obiedzie i wypiciu dwóch litrów wody, prawda?
-
Obwody ciała.
Jedna z doskonalszych form kontroli postępów. Jedynym znaczącym marginesem błędu, może być tutaj sam błąd pomiaru, który czasami się zdarza. Kontrola postępów dokonywana w ten sposób przekazuje nam niezbędne informacje, jak kształtuje się nasze ciało. Ma tę przewagę nad samym ważeniem się, że wyklucza w zasadzie wszelkie niechciane wahania wody w organizmie. Poza tym z własnego doświadczenia wiem, że bardzo często zdarza się, iż waga ciała stoi w miejscu, a ze zbyt dużego brzucha uciekają kolejne centymetry. Jest to doskonały przykład tego, że sugerując się samą wagą, podjęlibyśmy niewłaściwe działania w momencie, kiedy żadne tak naprawdę nie są wskazane.

Sugerowałbym sprawdzać obwody ciała w pięciu różnych miejscach:
– bicepsy (napięte, w najgrubszym miejscu – warto się trochę dowartościować)
– klatka piersiowa (głęboki wdech, a następnie pomiaru dokonujemy na wydechu, kiedy powietrze opuści płuca)
– talia (nieznacznie powyżej pępka)
– uda (około dwóch trzecich długości uda, patrząc od strony kolana)
– łydki (w najgrubszym miejscu, stojąc prosto).
Oczywiście można tutaj również dodać takie miejsca jak przedramiona, kark, pośladki (biodra), czy nawet obwód dużego palca u prawej stopy. Z tym ostatnim – żartowałem. Nie róbcie tego. Serio.
Obwody ciała powinny być mierzone o tym samym czasie, co ważenie się. Z tą jednak różnicą, że wszelkich pomiarów warto dokonywać w zasadzie tylko co tydzień, a nawet dwa tygodnie. Nie widzę sensu w robieniu tego każdego dnia.
-
Sylwetka.
Bardzo subiektywna metoda sprawdzania własnych efektów. W tym celu polecam skorzystać z pomocy zaufanej osoby, która nie będzie się bała, powiedzieć nam prawdy. Nie ma nic gorszego niż kolejna ciotka powtarzająca jak mantrę, że schudliśmy i wyglądamy świetnie, kiedy tak naprawdę przybyło nam kolejnych 10 kilogramów…
Pisząc „sylwetka”, mam na myśli jej ogólny wygląd. W tym celu bardzo gorąco zachęcam każdego, aby co tydzień lub dwa tygodnie tuż po skorzystaniu z dwóch, omówionych już sposobów kontroli postępów, robił sobie zdjęcia. Najlepiej zawsze w tym samym miejscu i w tej samej pozycji. Dzięki temu obraz będzie prawidłowy i śmiało będzie go można porównywać do wyników z poprzednich tygodni.
Ta kontrola postępów zapewnia nam całościowy wgląd w sylwetkę. Wyklucza jakikolwiek margines błędu. Przecież oczy nas nie oszukują, kiedy porównując swoją sylwetkę „z dzisiaj”, z tą sprzed czterech tygodni, widzimy, że zdecydowanie ubyło nam w pasie, prawda? Dlatego, pomimo że jest to metoda mocno subiektywna, uważam, że jest nie tylko najzdrowsza, ale też najdoskonalsza. W końcu kształtowanie sylwetki nie sprowadza się do cyferek na wadze albo centymetrze, ale do tego, co my widzimy w lustrze, a inni, patrząc na nas.
Proszę Was jednak wszystkich bardzo serdecznie, żeby każda przechadzka obok lustra, nie kończyła się wiecznym oglądaniem siebie. To jest chore! Róbcie sobie zdjęcia w jeden, wyznaczony do tego dzień, co ustalony czas, jak pisałem o tym powyżej. W ten sposób jasno widzicie, jak wyglądaliście kiedyś i jak wyglądacie teraz. Poza tym buduje to w Was zdrowe podejście do procesu zmiany sylwetki, bo nie porównujecie się do kogoś, tylko do siebie z przeszłości.
-
Samopoczucie.
Powoli wchodzimy na grząski grunt wewnętrznych odczuć. Uważam jednak, że i te czynniki są bardzo potrzebne w drodze do lepszego ciała. W końcu kształtowanie sylwetki powinno współgrać z tym, jak żyjemy lub jak żyć chcemy. Jeśli ktoś uzyskuje rewelacyjne efekty, jego sylwetka jest olśniewająca, ale wiecznie się męczy, a jego psychika sięga dna, to coś jest nie w porządku. Dlatego zawsze tak bardzo nalegam, aby każdy, kto ma zamiar pracować nad swoim ciałem, zwracał uwagę na swoje własne samopoczucie oraz emocje, jakie kierują nim na co dzień.
Wszystko ma znaczenie i wszystko może o czymś świadczyć.
– Jeśli jesteś rozdrażniony i zły, to być może jesz za mało kalorii.
– Jeśli chodzisz smutny i przygnębiony, to może ten styl życia nie jest dla Ciebie i pora przedefiniować swoje poglądy?
– Jeśli masz mało energii, to warto może przemodelować swój plan żywienia?
– Z drugiej jednak strony, jeśli jesteś szczęśliwy i zadowolony, i nie czujesz, jakbyś był na diecie, a efektów nie ma, to może… Faktycznie na niej nie jesteś?
Wszystko sprowadza się do poprawnego zrozumienia swoich emocji i nastroju. W tym aspekcie wielu ludzi ma poważny problem, bo choć to zaskakujące, ale nie zna siebie w takim stopniu, aby poprawnie określić powód, który powoduje konkretny nastrój. Nie ukrywam, że wymaga to od nas pewnego zastanowienia się. Postawienie sobie odpowiednich pytań będzie na pewno pomocne.
– „Jak się czuję, kiedy zjem posiłek?”
– „Jak się czuję, kiedy idę trening, a jak, kiedy już go wykonam?”
– „Czy mam ochotę trenować i czy sprawia mi to przyjemność?”
– „Czy odczuwam satysfakcję po kolejnym, udanym dniu na diecie?”
Choć ocena samopoczucia nie zapewnia nam bezpośredniego wglądu w kształtowanie sylwetki, to jest ona niezbędna, aby ten proces mógł przebiegać odpowiednio sprawnie.
-
Zdrowie.
Poprzednio napisałem, że wielu ludzi ma problem z poprawną oceną swojego samopoczucia? Przepraszam! W poniżej omawianym aspekcie dzieją się dopiero prawdziwe cuda!
Otumanieni herezjami głoszonym przez pseudo motywatorów, zasypujących wszystkich kwestiami typu „no pain, no gain”, wchodzą w świat kształtowania sylwetki, zaciskają zęby i nie zwracają uwagi na nic, poza końcowym celem. W efekcie wypalają się psychicznie, nabawiają się kontuzji i rzucają to wszystko z grymasem frustracji na twarzy. Znajome?
Niewątpliwie, kiedy wszystko jest w porządku, czujemy niepohamowaną euforię. Jednak, kiedy zaczynamy odczuwać ból, a zewsząd dobiegają nas głosy – „Nigdy nie możesz się poddać”, wtedy na siłę próbujemy wyplenić ten poddańczy głos z naszej głowy. Tyle tylko, że to nie jest głos porażki, ale głos rozsądku. Mamy ogromną trudność w odróżnieniu bólu, wynikającego z ciężkiego treningu lub ogólnego zmęczenia, od bólu, zwiastującego uraz lub kontuzję. Dla wielu to ta sama rzecz. W efekcie forsują swój organizm do granic możliwości, aż w pewnym momencie tę granicę przekraczają… Z opłakanym skutkiem.
Aby poprawnie kształtować swoje ciało, potrzebujemy dobrego zdrowia. To nie tylko zapewnia nam komfort działania, ale także ułatwia nam kształtowanie sylwetki. Jak myślicie, kto będzie miał łatwiej? Osoba, której zdrowie jest na wysokim poziomie, czy ta z zaburzeniami tarczycy? Człowiek, który ma sprawny organizm, czy taki, który cierpi na insulinooporność? Zauważmy także, że są to problemy, które na ogół nie biorą się same z siebie. To my jesteśmy zazwyczaj za nie odpowiedzialni swoim niewłaściwym działaniem.

Zadaj sobie pytania!
Polecam więc każdemu, aby wsłuchał się w swoje ciało i postępował z nim w zgodzie. Każdego ranka, każdy z nas powinien zamknąć na chwilę oczy (nie w celu kontynuowania snu), poczuć swoje ciało w pełni i zadać sobie przynajmniej kilka pytań, typu:
– „Jak się dziś czuję?”
– „Czy coś mnie boli?”
– „Jeśli tak, to gdzie znajduje się ból?”
– „Czy się wyspałem?”
– „Czy zdrowie mi dopisuje?”
A także pamiętając, że zdrowie dotyczy również aspektów psychicznych:
– „Czy jestem szczęśliwy?”
– „Czy to, co robię, sprawa mi satysfakcję?”
Wszystko sprowadza się do tego, aby móc przed sobą szczerze odpowiedzieć, jak wygląda nasze ciało i w jakim stanie, się ono znajduje. Nikt nie zna go tak, jak my, dlatego właśnie my, z zaskakującą precyzją możemy zadbać o swoje zdrowie – czynnik, który jest niezbędny w drodze do lepszej sylwetki.
Kształtowanie sylwetki – możesz nad tym zapanować.
To jeden z dłuższych tekstów, ale jak sami widzicie – kontrola postępów w kształtowaniu sylwetki to temat dość rozległy i naprawdę szeroki. Nie da się go tak po prostu opowiedzieć. Wiele niuansów wymaga wyjaśnień i odpowiedniego zobrazowania. Mam jednak nadzieję, że od teraz staliście się bardziej świadomi, że kontroli należy poddawać nie tylko efekty, ale także całe swoje działanie, zmierzające do doskonalszego ciała. Jeśli pozwolicie to chętnie udzielę Wam jeszcze jednej rady.
Wykonujcie wszystkie powyższe rzeczy. Każda kontrola postępów wymieniona powyżej jest cenna i powinna znaleźć się w Waszym planie. Gwarantuję Wam, że wszystko nie zajmie Wam więcej niż 15 minut. Wykonujcie wszystkie te rzeczy w ten sam dzień i o tej samej porze. Otwieracie oczy, sprawdzacie stan swojego ciała, zdrowia oraz samopoczucia. Dokonujecie analizy tego, co się z Wami i Waszym ciałem dzieje lub działo. Następnie wędrujecie do toalety i robicie to, co do was należy. Potem rozbieracie się do bielizny i wskakujecie na wagę. Po zejściu z niej mierzycie obwody swojego ciała, a na końcu robicie kilka zdjęć w lustrze. I to tyle!

Pamiętajcie jednak proszę, żeby przeglądu swojego samopoczucia i zdrowia dokonywać każdego dnia. Nie chodzi tu już nawet o kształtowanie sylwetki. To jest Wasze życie, które jest najcenniejsze, więc myślę, że warto poświęcić te kilkanaście minut, aby móc o nie należycie zadbać.
Jestem dobrej myśli, że sobie z tym wszystkim poradzicie i wyciągnięcie z tego tekstu naprawdę wiele. Te pięć punktów mogą zmienić w Waszym dążeniu do lepszego ciała bardzo dużo. Wprowadźcie je do swojego planu i przekonajcie się, że słowa tutaj przeze mnie napisane, nie są bezwartościowe.
Ważmy się, mierzmy, róbmy sobie zdjęcia i stawiajmy sobie odpowiednie pytania!
Tylko tyle i aż tyle!