Na tak postawione pytanie odpowiada sobie po dogłębnej analizie jedynie wąskie grono traderów. Dlaczego? Bo większość koncentruje się na tym, co najważniejsze: kopaniu, śledzeniu trendów i newsów, obserwacji kursów i w końcu handlu. Nie podważając istoty biznesu kryptowalutowego warto jednak zwrócić uwagę na element mocno lekceważony, czyli forma prawna działalności. Zwłaszcza w aktualnych okolicznościach prawnych i podatkowych powinien on zostać zauważony i uwzględniony przez środowisko.
Na czym polega problem?
Chyba nikomu, kto chociaż trochę śledzi aktualne doniesienia prasowe nie trzeba udowadniać, że polskie państwo stoi przed ogromnym wyzwaniem właściwego uregulowania obrotu kryptowalutami, zwłaszcza w sferze podatkowej. Wystarczy przypomnieć ostatnie zamieszanie w obszarze opodatkowania PCC. Refleksja ze strony Ministerstwa Finansów „dzieląca” traderów na takich, którzy powinni zapłacić podatek (jeżeli dokonywali niewielu transakcji) i takich, którzy podatku płacić nie muszą (jeżeli przeprowadzali setki lub tysiące transakcji) była przynajmniej zaskakująca. Logika w zakresie tego typu poglądów wydaje się każdemu rozsądnie myślącemu obywatelowi zdecydowanie pokrętna. W sferze nauki prawa z kolei jest kompletnie sprzeczna z zasadą powszechności opodatkowania, a więc jednym z fundamentów prawodawstwa podatkowego.
Jaki zatem będzie finał tych rozstrzygnięć i jak będzie wyglądać opodatkowanie handlu kryptowalutami? Nie wiadomo. I chyba to stanowi największy problem – brak przewidywalności w zakresie kierunku wprowadzanych rozstrzygnięć. Wszystko potęguje niepewność prawa powodowana jego ciągłymi zmianami oraz rozmaitość poglądów ze strony organów podatkowych. W konsekwencji handlujący kryptowalutami powinni rozważyć co mogą zrobić, aby owa niepewność nie odcisnęła swojego piętna bezpośrednio na ich prywatnych majątkach.
Co zrobić, aby zabezpieczyć się przed „niespodziewanym” opodatkowaniem?
Przede wszystkim założyć spółkę. Jej forma, w zależności od potrzeba i wielkości biznesu może być różna. Coraz więcej mówi się także o planowanych zmianach w podatkach dochodowych od początku stycznia 2019 r. (kolejny rok to rok wyborczy, a więc możemy spodziewać się obietnicy kolejnych „prezentów” finansowanych z kieszeni podatników). W efekcie trudno jednoznacznie wskazać, czy najkorzystniejszą z perspektywy efektywnej stawki podatkowej formą będzie spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, spółka jawna/komandytowa czy też popularna obecnie fuzja spółki komandytowej ze spółką z o.o. Niemniej na chwilę obecną, ostatnie rozwiązanie wydaje się być optymalne a co najistotniejsze – bezpieczne.
Warto pamiętać, że spółka komandytowa ze spółką z o.o. posiada swój majątek odrębny od wspólników. Ponadto, co istotne, odpowiedzialność za zobowiązania podatkowe spółki (np. PCC, VAT) może zostać rozciągnięta wyłącznie na komplementariusza, którym najczęściej jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością nie posiadająca znacznego majątku. Innymi słowy, gdyby jednak organy podatkowe zdecydowały dziś, że traderzy mają zapłacić 1% PCC od każdej dokonanej transakcji, wówczas opisana konstrukcja ochroniłaby w 100% majątek prywatny przed egzekucją podatku przez organy. Warto zatem, w dzisiejszych warunkach „ograniczonego zaufania” do administracji podatkowej przygotować się na tego typu wariant i zmienić aktualną formę prawną prowadzonej działalności.