Kiedyś roboty stanowiły surrealistyczne wizje niepoprawnych romantyków. Sztuczna inteligencja znana była tylko z kinowych ekranów. Nikt nie przypuszczał, że technologia rozwinie się tak, że teraźniejszość będzie odzwierciedlała filmową akcję. Pozorną fikcję, w której technologiczna zagłada staje się realnym faktem.
„Technologia to same plusy!”. Czy aby na pewno?
W dobie gdzie szeroko pojęta technologia jest gloryfikowana, a wszystko jest skomputeryzowane i zmechanizowane, możemy tak naprawdę mieć ciągły kontakt ze światem, nie wychodząc z domu lub nie odrywając wzroku od swojego telefonu. Bezproblemowe okazuje się w ten sposób zarządzanie firmą czy nawet edukacja szkolna. Okazuje się, że technologia umożliwia nam zarabianie pieniędzy, uczenie się i rozwój, bez opuszczania naszych czterech ścian.
To jest świetna wiadomość dla nas wszystkich. Żyjemy w czasach, w których mamy tak wiele możliwości, jak nigdy wcześniej dotąd. Daje nam to szerokie spektrum szans, na których możemy oprzeć swoją przyszłość. Możemy spodziewać się, że w kolejnych latach naszego istnienia, będą powstawały rzeczy, o których nie śniło się naszym przodkom albo nawet nam samym, jeszcze parę lat wcześniej.
Do niedawna, sztuczna inteligencja w ciele człowieka, mogła być podziwiana tylko i wyłącznie z perspektywy widza. Człowieka, spoczywającego w swoim wygodnym fotelu i rozkoszującego się kolejną częścią „Terminatora” lub równie przerażającego filmu – „Ja, robot”. Produkcji, która ukazała makabryczne skutki igrania z rzeczami, które nie do końca poznaliśmy.
Abstrahuje od technicznej strony tego przedsięwzięcia. Nie interesuje mnie, jak to coś powstaje, jak funkcjonuje i ile kosztuje. Nurtuje mnie wyłącznie jedno pytanie, które przyprawia mnie jeszcze w tym momencie, o tylko delikatną gęsią skórkę.
„Kiedy sztuczna inteligencja nas zastąpi?”
Być może snuje czarne wizje niepoprawnego romantyka dzisiejszych rozpędzonych i wysoce technologicznych czasów. Jednak zwróćcie uwagę w jakim stopniu obraz ukazany w wymienionych przeze mnie kultowych filmach, może stać się naszą rzeczywistością w przyszłości? Nie wkładam tych myśli w ramy czasowe mieszczące się w kolejnych pięćdziesięciu, ani nawet stu latach. Jednak nawet jeśli nie będzie nas na tym świecie, to ktoś po nas przejmie tę schedę. Będzie kontynuował to, co my rozpoczęliśmy, doprowadzając cały świat, nie do miejsca ludzi, ale strefy zamieszkałej przez roboty i twory naszych własnych, ludzkich rąk… O ironio!
Rozumiem entuzjazm wynikający z aktualnych doniesień, głoszących kolejne spektakularne osiągnięcia oraz przewidywania odnośnie do sztucznej inteligencji, w których główną rolę odgrywa nieustannie postępująca technologia. W pewnym stopniu podzielam tę radość, bo przesuwa to granice naszego rozwoju i pozwala nam wkroczyć na tereny dotąd niepoznane. Jednak linia między pojęciami: „idealnie”, a „przesada” jest bardzo cienka i niewiele potrzeba, aby ją złamać bez możliwości powrotu. W tym przypadku może oznaczać to zjawisko, które będzie określane przez resztki żyjących ludzi, jako tytułowa „technologiczna zagłada”.
Zastanówmy się, proszę, co się stanie, gdy w końcu ktoś stworzy precedensową sytuację, w której zwykłego Pana Kowalskiego w pracy, zastąpią roboty? Przecież zapewne będą one perfekcyjne. Pozbawione wad i skaz. Idealne wykonujące swoją czynność, zaprogramowaną im przez właściciela.
W takich sytuacjach zastanawia mnie, jak bardzo jesteśmy w stanie kontrolować to, co sami tworzymy?
Przecież sztuczna inteligencja będzie mądrzejsza od nas. Tego nie da się ukryć. To będzie niczym chodząca, wielka jednostka komputerowa, zdolna do niewiarygodnych obliczeń i kalkulacji. Jak długo zajmie jej wykształcenie własnego toku rozumowania, przystosowania się i przechytrzenia ludzi?
Jestem fanem literatury fantastycznej i być może to, o czym piszę, to tylko moja bujna wyobraźnia. A może jednak jest to nasza przyszłość? Oddalona od nas o setki lat, ale nadal to, co nastąpi? Co, jeśli kluczowym pytaniem nie jest wcale: „Czy nastąpi technologiczna zagłada?”, a „Kiedy to się stanie?”.
Roboty wymagają kontroli. Ludzkiego nadzoru!
Nie twierdzę, że tego procesu tworzenia trzeba zaprzestać. Technologia i jej rozwój to dział, który pozwala przesuwać granice ludzkiego poznania. Zaniechanie tego procesu byłoby wielkim marnotrawstwem naszego potencjału. Uważam jednak, że ktoś powinien sprawować nad tym ścisłą kontrolę. Nie komputer, nie kolejna maszyna, ale sztab ludzi-wybranych przez ludzi.
Roboty, sztuczna inteligencja czy inne „twory” jakkolwiek nazywane, powinny być wykorzystywane tylko w określonych działach naszego życia. Dodatkowo regulowane przez jasne wskazówki, określające zasady ich stosowania. Wszystko dlatego, aby nikt nigdy nie mógł dojść do wniosku, aby gdziekolwiek lub kiedykolwiek roboty, mogły zastąpić człowieka.
Dlaczego to coś stworzone przez nas, ma być perfekcyjne? Dlaczego nie może mieć wad tak jak człowiek? Skoro ma wyglądać tak jak my, to dlaczego ma nie być takie jak my – ludzie. Nikt z nas nie jest perfekcyjny. Ba! To właśnie nasza nie perfekcja jest naszą perfekcją, która czyni nas człowiekiem i dobitnie odróżnia nas od maszyn. Jeśli wzorujemy coś na człowieku, to niech to w maksymalnym stopniu go przypomina. Nie tylko pod kątem cech fizycznych, ale również osobowościowych oraz emocjonalnych.
Technologiczna zagłada karą za bluźnierstwo?
Czy my naprawdę chcemy bawić się w stwórcę i wskrzesiciela, tworząc chodzących bogów? Kiedy do tego dojdzie, nikt i nic nie będzie w stanie mnie przekonać, że ktokolwiek lub cokolwiek nad tym panuje. Pamiętacie słynne powiedzenie, dotyczące najpopularniejszego statku na świecie, z samego początku ponadczasowego filmu pt.: „Titanic”?
„Nawet sam Bóg go nie zatopi”.
Bóg nie był tam nawet potrzebny. Uczyniła to zwykła i prosta góra lodowa, z którą tak doskonały statek-jak go wtedy określano, nie mógł sobie poradzić.
Obawiam się, że jeśli sztuczna inteligencja obleczona ludzką skórą, wejdzie do powszechnego użytku i stanie się częścią życia naszych kolejnych z kolei prawnucząt, wtedy na horyzoncie również pojawi się taka „góra” przyszłych czasów. Przeszkoda, która zatopi niezatapialne.
Technologiczna zagłada może stać się faktem. Karą za nasze bluźnierstwo przeciwko wyższym wartościom, poprzez zachowanie pozbawione człowieczeństwa. Wtedy bieg historii zostanie zmieniony na zawsze. Nie odpowiedzą za to nasi potomkowie, ale MY. Bo to, co może stać się przyszłością, jest tworzone w naszej teraźniejszości i to właśnie MY jesteśmy za to odpowiedzialni. Nawet jeśli nie będziemy brali w tym bezpośredniego udziału w przyszłości.
Historia osądzi nasze decyzje oraz wybory. Oby tylko mogło o niej usłyszeć ludzkie ucho…