Z kim się zadajesz, takim się stajesz | worldmaster.pl
#

W swoim życiu poznajemy tysiące ludzi. Jedni pozostają w nim na dłużej, inni jak szybko zostali poznani tak szybko zostają zapomnieni. Czasem sami przerywamy pewne kontakty, bo dochodzimy do wniosku, że są dla nas nieodpowiednie. Innym razem wręcz przeciwnie- angażujemy się, bo wiemy, że dzięki temu stajemy się lepszymi ludźmi.

Zatem nasuwają się pytania: Od czego zależy wybór osób, z którymi spędzamy czas? Jaki wpływ ma na nas nasze towarzystwo? Jak oddziaływuje na nasze podejście, zdanie, zachowanie? Czy w ogóle ma to jakieś znaczenie z kim przebywamy? I najważniejsze, skąd wiedzieć, że relacja jest nieodpowiednia?

Pierwszymi osobami, które wpływają na kształtowanie naszej osobowości jest nasza rodzina- rodzice lub osoby nas wychowujące, dziadkowie, bracia i siostry, wujkowie lub ciocie. Obserwujemy ich zachowania i wypowiedzi. Często traktujemy je jako wzorzec. Czasem  nawet podświadomie przejmujemy ich ruchy, sposób wypowiedzi lub postępowania. Jest to spowodowane genami, ale i tym, że większość swojego dziecięcego czasu spędzamy właśnie z nimi. A to sprawia, że oddziaływują na naszą osobę, na to jak spostrzegamy rodzinę oraz innych ludzi, jak traktujemy inne osoby, jak się wypowiadamy, co uważamy, że jest dobre, a co złe.

Zatem zgodzisz się ze mną, że okres ten ma bardzo ważny wpływ. Jednak tutaj nie mamy wyboru “na kogo trafimy”. Możemy urodzić się w wspaniałej kochającej rodzinie, która dba o siebie, pomaga sobie, wspiera się, wie co to szacunek, tolerancja i uczy tego swoich potomków. W innym przypadku możemy urodzić się w rodzinie patologicznej, wówczas ten wzorzec jest zupełnie inny. Dopiero w zderzeniu z innymi dowiadujemy się, że może być inaczej.

Kiedy zaczyna się szkoła, główne skrzypce zaczynają odgrywać znajomi. Większość swojego wolnego czasu poświęcamy właśnie im. To z nimi poznajemy świat, dzielimy się swoimi spostrzeżeniami, poglądami, nowinkami. Szukamy, testujemy różne rzeczy. Odkrywamy nowe zainteresowania.  Zabawy, rozmowy, imprezy, wyjazdy, wyjścia, nieprzespane noce, pierwszy alkohol i papierosy.  Powoduje to adrenalinę. Budzi ciekawość i ekscytację. Poznajemy inny świat, inne możliwości. Zaczynamy się zmieniać- zewnętrznie- poprzez inny styl ubioru, makijaż, kolor lub długość włosów, ale też wewnętrznie- nasze wcześniej nabyte poglądy, podejście, sposób wypowiedzi, myślenia, też zaczyna się zmieniać. Wywołuje to pierwsze bunty i sprzeciwy. Powstają konflikty. Uważamy, że to co nasze powinno być na wierzchu, że jesteśmy nieomylni, a rodzice na nic nam nie chcą pozwolić i nas nie rozumieją.  Dlatego przyjaciele są naszą bratnią duszą, bo oni wiedzą o co chodzi.


Ale, ale… jest jeszcze miłość. Ta to ma dopiero wpływ! Myślę, że każdy się ze mną zgodzi. Potrafi namieszać w głowie i życiu. Szczególnie w fazie początkowej, gdzie występuje pierwsze zauroczenie. Miłość potrafi zaślepić wszystko i wszystkich. Zagłuszyć krzyki i wołanie. Pod wpływem partnera potrafimy zapomnieć o rodzinie, przyjaciołach, ale i o swoich przekonaniach, wartościach, poglądach, które zostały wypracowane przez lata. Odmienić się o 180 stopni niekoniecznie to zauważając. Oczywiście zmiana nie musi być na gorsze. Wszystko zależy od wybranego partnera 🙂

Tak jak w rodzinie, tak i wśród znajomych, czy związku, nasze życie będzie zależało od tego kim się otaczamy, ale i za kim podążamy. Ile ludzi tyle zachowań, poglądów i sposobów postępowania. Każdy człowiek kształtowany jest przez środowisko bliższe- rodzina, znajomi, partner i dalsze- grupa społeczna, szkoła, środki masowego przekazu. Choć na co dzień nie zwracamy może na to uwagi, ale to wszystko kształtuje nas i ma większy lub mniejszy wpływ na nasze życie.

Jeśli mamy wokół siebie tyranów,  którzy uważają, że są najmądrzejsi na świecie, widzą tylko pieniądze, ciężką pracę, nie szanując innych ludzi- też możemy się tacy stać.  Gdy przebywamy wśród aktywnych ludzi, którzy są ambitni, lubią wyzwania, nie poddają się, mają plany i cele życiowe – my też możemy tacy być. Jeżeli ludzie w najbliższym otoczeniu są leniwi, nie maja zainteresowań, nie zależy im na pracy, nie dbają o to by zapewnić sobie byt, a nadużywają alkoholu, bądź innych używek- też możemy się tacy stać. I nie ważne, czy to rodzina, znajomi, partner. Te przypadki mogą wystąpić w każdej z tych grup. Możemy trafić na patologiczną rodzinę, ale i znajomych, jak i partnera. A możemy trafić na niesamowitych ludzi, którzy pokażą nam jak czerpać radość z życia, jak się realizować, szanować bliźniego oraz naturę. Wszystko to zależy od tylko, którą drogę wybierzemy.


Jak wybierać tych odpowiednich ludzi?

To w teorii jest bardzo proste, jednak w praktyce lekko trudniejsze, ze względu na fakt, że dochodzą uczucia. Jednak pierwszą podstawową rzeczą na którą należy zwrócić uwagę to to jak się czujemy się w danym gronie. Kiedy jest akceptacja, szacunek, szczerość, pomoc i wsparcie, a oprócz tego występuje motywacja, radość po zwycięstwie i pocieszenie po porażce. To najprawdopodobniej dobry wybór. Ludzie, którymi się otaczamy powinni być dla nas po prostu dobrzy i nas akceptować. Każdy z nas jest inny i ma inne plany, marzenia, ale i zainteresowania. Dlatego nikt nie ma prawa nas zmieniać, ani ograniczać, bo w ten sposób chcą zabrać naszą tożsamość. Mając przy sobie odpowiednich ludzi, odczuwamy radość, szczęście, miłość, podekscytowanie, chcemy się ciągle rozwijać, jesteśmy kreatywni. Chcemy po prostu to czuć.

Jeśli jesteś krytykowany, wyśmiewany, poniżany. Kiedy potrzebujesz pomocy nikogo nie ma- czas na zmiany. Uciekaj i szukaj dalej! Oczywiście można powiedzieć, że będąc w złym towarzystwie też czujemy się dobrze. Owszem. Wówczas musimy spojrzeć na coś innego. Jeśli odkładamy swoje plany, nie kierujemy swoich działań do ich realizacji, cele życiowe przestają mieć znaczenie, bądź w ogóle ich nie posiadamy. Żyjemy, bo żyjemy. Bo to głupie, bez sensu i niepotrzebne. Oprócz tego zachowujemy się w nieodpowiedzialny sposób, tracimy szacunek do innych osób, zaniedbujemy obowiązki, czasem nadużywamy alkoholu lub innych używek. Wówczas powinna zapalić się czerwona lampka i skłonić nas do refleksji.


Autorefleksja dobra na wszystko. Życie tak szybko leci, że czasem zapominamy o tym co jest ważne. Dlatego nie daj się wciągnąć w wir i czasem zwolnij. Jak to zrobić przeczytasz w moim poprzednim artykule. By sprawdzić, czy osoby z którymi się otaczasz są odpowiednie czasem trzeba się też zatrzymać i zadać sobie kilka pytań. Czy ta droga, którą podążam jest dobra i zgodna z moimi wartościami? Czy idąc nią dalej osiągnę to czego pragnę i będę tym kim chcę być? Co z ludźmi, którymi się otaczam, czy wspierają mnie, a może mnie blokują przed realizacją marzeń? Jaki mają na mnie wpływ i czy mogę na nich liczyć w dobrych i złych momentach? Czy są ze mną szczerzy i chcą dla mnie dobrze? To bardzo ważne.

To my sami kształtujemy swoje życie i dobieramy do niego swoich towarzyszy. Niestety, jest to ciężkie ze względu na to, że czasem jesteśmy po prostu ślepi. Przede wszystkim w miłości, ale i przyjaźni. Trwamy w czymś, mimo, że nie zawsze jest to dla nas dobre. Mimo zewnętrznych sygnałów nie dopuszczamy do siebie negatywnych informacji. Jednak jeśli raz, drugi, trzeci słyszysz, że zmieniłaś się odkąd się z nią przyjaźnisz, bądź jesteś zupełnie inny od kiedy się z nią spotykasz, może warto również poświęcić chwile na przemyślenia.. W końcu nasze dobro, powinno być na pierwszym miejscu.

Wybór nieodpowiednich osób może ciągnąć za sobą bardzo srogie konsekwencje. Złe wspomnienia, spadek poczucia własnej wartości, uzależnienia, problemy zdrowotne to tylko niektóre z nich. Toksyczne osoby robią w naszej głowie tzw. burdel, który czasem ciężko pozbierać i nie zawsze jest co sprzątać. Za przykład wezmę tutaj dziewczynę głównego bohatera z filmu “Najlepszy”, która dzięki niemu wdała się w narkotykowe towarzystwo. Uzależniła się, zaszła z nim w ciążę w młodym wieku i z powodu problemów zdrowotnych wywołanych uzależnieniem- zmarła. Nikt zatem nie powie, że ta relacja, dla tej bohaterki była dobra i da się ten syf ogarnąć. Miało to wpływ na nią, na jej życie oraz jej rodziny, no i na malutkie dziecko, które w efekcie wychowywało się bez matki. A on? W końcu po wielu różnego rodzaju przejściach, postanowił się otrząsnąć i wyjść z tego co go niszczyło. Fajnie, brawo dla niego. Pokazał, że można. Tylko co z tego, jeśli dla niej nie było już powrotu?

Lepiej mieć jednego szczerego przyjaciela, niż masę, ale fałszywych

Wiem, że bywa to ciężkie, kiedy musisz odejść pomimo miłości, albo przywiązania. “Przecież ja go kocham”; “Przyjaźnimy się tyle lat”; “Nie wyobrażam sobie życia bez niej”. Tak tylko Ci się wydaje. To wszystko jest bardzo trudne, jednak uwierz mi, że kiedy zobaczysz pozytywny wpływ i oddziaływanie na swoje życie, przestaniesz się tym przejmować. Zmiany są dobre. Skoro decydujesz się na takie kroki, masz ku temu powody. Podjęcie takiej decyzji nie jest proste, ale bardzo możliwe, że warte przemyślenia. O tym jak podejmować decyzje przeczytasz w moim wcześniejszym wpisie.

Niekiedy sami dochodzimy do wniosku, że pewne relacje nie mają sensu i do niczego nie prowadzą i odpuszczamy. Innym razem zaczniemy słuchać sygnałów zewnętrznych i dojdziemy do wniosku, że mają rację i może ta relacja jest zła. A może stanie się coś co odmieni nasze życie… Ostateczna decyzja co z tym zrobimy należy od nas samych. Jeśli sami nie będziemy chcieli zmiany, to mimo wszystko nic się nie zmieni. To my jako jednostki musimy odejść od partnera- gdy jest nieodpowiedni, przestać utrzymywać kontakty z danym towarzystwem- gdy ma zły wpływ, bądź źle się w nim czujemy. Jesteśmy wolni. Mamy swoje zdanie i wartości. Nie podporządkowujmy się pod innych. Jest tyle dobrych, szczerych ludzi na świecie, że z pewnością znajdziemy swoją miłość, przyjaźń, która odmieni nasze życie na lepsze niż dotychczas. Każda istota w głębi duszy posiada pragnienia, nie pozwólmy by ktoś je odbierał.

podejście

Oprócz wpływu bezpośredniego, pamiętajmy o pośrednim. Świat technologii dał nam dostęp do wielu rzeczy pod wpływem których ulegamy pewnym trendom, pokusom i odmieniamy się. Nie zawsze są one złe. Jednak patrząc z perspektywy czasu widzę, że jest coraz więcej rzeczy, które mają za zadanie nas ogłupić i ujednolicić. Trendy jak powinna wyglądać kobieta, bądź mężczyzna, do których dążą nastolatkowie, ale i osoby starsze. Muzyka, programy telewizyjne, które nie niosą za sobą żadnego przekazu, nauki, ani refleksji. Pamiętajmy, że towarzystwo jest jednym z elementów wpływających na nas, ale także kształtują nas nasze zainteresowania, sposób spędzania wolnego czasu, tego jakie książki wybieramy (o ile w ogóle wybieramy), jakiej muzyki słuchamy.

Kiedy byłam nastolatką słuchałam dużo hip-hop’u (dzięki mojemu przyjacielowi- dzięki Artur!). Ale nie tego, gdzie głównym tekstem były dzi#*i sex i marihuana. Tego, który miał głębszy przekaz. To między innymi on ukształtował mnie na osobę, którą jestem. Która wie, że mimo różnych przeciwności losu może osiągać swoje cele. Która wie, że droga bywa ciężka, ale to od niej zależy czy będzie walczyć, czy się podda. To dzięki hip-hop’owi wiem, że trzeba odcinać się od fałszywych i toksycznych ludzi, że w życiu trzeba mieć swoje wartości. Ludzie, którzy to tworzą też mieli różnie w życiu, ale dobierają w swoim życiu ludzi tak, by ich życie miało sens i pozwoliło im spełniać ich marzenia i pragnienia. O tym jeszcze z pewnością napiszę, a tym czasem podrzucam Wam jeden z takich kawałków, przy którym pisałam zresztą ten tekst -> KLIKNIJ TUTAJ!

wpływ, wybór osób, towarzystwo, zachowanie

Podczas swojego żywotu poznasz masę ludzi, jedni będą dla Ciebie dobrzy, inni źli. Jedni będą mieć pozytywny wpływ na Twoje życie inni wręcz przeciwnie. Ale…To Ty decydujesz, kto w nim zostanie, a kto odejdzie. Dobieraj ludzi tak, by czuć się szczęśliwym, docenionym człowiekiem. Żeby wiedzieć, że nie zależnie od tego co się będzie działo w Twoim życiu możesz na nich liczyć. “Przyjaciół poznaje się w biedzie” – Owszem, ale także kiedy osiąga się sukcesy. Bo czasem przyjaźnie i związki kończą się wtedy, kiedy jednemu idzie lepiej. Jeśli tak się stanie, to znaczy, że to nie było prawdziwe.Nie pozwól by ktoś odebrał Ci Twoje marzenia, pragnienia, utrudniał dojście do wyznaczonych celów. Nie odkładaj ich i nie zapominaj o nich! Są Twoje i to one powodują, że czujesz się spełnionym człowiekiem. A myślę, że jakieś masz? Zatem trzymaj się z odpowiednimi ludźmi, którzy pomogą Ci dojść tam, gdzie chcesz. A z tych negatywnych relacji wyciągnij lekcję, by na przyszłość wiedzieć jak postępować, kogo unikać, by Twoje życie i głowa były czyste od syfu. Z każdej relacji da się wyjść, tylko trzeba tego chcieć i użyć odpowiednich środków.

Wierzę w Ciebie i Twoją moc!

Zasługujesz na to, by być szczęśliwą istotą!

Każdy codziennie otrzymuje 24 godziny,  które musi zagospodarować na pracę, odpoczynek, zajęcia dodatkowe, obowiązki, przyjemności.

Czasem wydaje nam się, że mamy go dużo, czasem, że nam go brakuje.

Myślę, że niestety w większości przypadków występuje druga opcja i nie wiadomo dlaczego, czas ciągle przyśpiesza. Tak jakby ktoś go specjalnie podkręcał, byśmy jeszcze szybciej, intensywniej w większym stresie pędzili nie wiadomo dokąd. Zaczyna pojawiać się obawa, że czegoś nie zdążymy. Stres, ile jeszcze rzeczy do wykonania. Lęk przed pomyłką. Niepewność czy wszystko zostało wykonane. Wszystkie te negatywne uczucia zaczynają być częścią naszego życia. Dopadają nas każdego dnia- rano, wieczorem. Nie chcą nas opuścić nawet podczas wolnego czasu czy nawet wakacji. Jemy szybkie śniadanie, piszemy szybkie wiadomości, odbywamy szybkie spotkania.

Czemu czas tak szybko płynie?

Wydaje mi się, że pierwszą przyczyną tego złudzenia jest fakt, że wyznaczamy sobie wiele celów. Najlepiej do zrealizowania na już. Wiadomo, musimy pracować, bo trzeba mieć za co żyć. Jednak zakładamy sobie, że musimy dużo pracować, żeby zapewnić jak najlepszy byt. Dobre auto, piękny dom, wspaniałe wakacje. Zatem tyramy dzień w dzień jak ten wół. Biegając z pracy do pracy. Zapominając, w ogóle o odpoczynku, chwili dla siebie, rodziny. Priorytetem stają się tylko rzeczy materialne, które każdego dnia pokazywane są nam w różnoraki sposób.

Masa przekazów, które mają za zadanie nas ogłupić, oślepić, zaprogramować. Pracuj, bo chcesz to mieć, bo jest Ci to potrzebne. Pracuj, bo to jest świetne. Zaczynamy łapać temat i wyznaczać sobie wielkie cele do których dążymy. Oczywiście, nie mówię, że to złe. Cele w życiu są bardzo ważne. Ale czy nie masz wrażenia, że czasem są wyolbrzymione lub przesadzone? Bo droższe, bo większe, bo lepsze. Muszę to mieć! Wszystko to powoduje nałożenie na oczy klapek i nastawienie na realizację celu. Przyjmujemy tryb zadaniowca i GOŁ!

Zadaniowość. Wspaniałe słowo XXI wieku. Cholerny kolejny przyśpieszacz czasu! Od rana w głowie tli się miliony myśli. Co dziś zrobić, gdzie zadzwonić, co powiedzieć. Okazuje się, że wszystkie zadania już w sumie powinniśmy wykonać na przedwczoraj. Nawet dzień wolny zapełniony jest tysiącem zadań do wykonania, bo w końcu można nadrobić zaległości. Kiedy zaś usiądziemy na chwilę, łapie nas wrażenie, że nie możesz marnować czasu, bo nic nie zostało zrobione. Zatraceni w zadaniach, znów dajemy się pochłonąć w wirze czasu, który nieubłaganie ucieka.

No ale zaraz!

Przecież ja odpoczywam przed telewizorem, poleżę, poscrolluję Facebooka. Ile razy zdarzyło Ci się wziąć na chwilę telefon i zmarnować Twój cenny czas na bezmyślnym przeglądaniu portali? Bądź na graniu na komputerze, czy też oglądaniu kolejnego odcinka “Trudnych spraw”? Technologia zaczyna władać naszym życiem i przejmować dużą część czasu. A patrząc na zegarek wydaje nam się, że tak szybko ucieka. Odpaliliśmy internet na chwilę, a już siedzimy w nim od 45 minut. Włączyliśmy telewizor, a tu już ta godzina! Nic nie zrobiłam/zrobiłem! Nie dziw się. Każda rzecz na której się skupisz, zabierze Twój czas.

Bądź obecny we własnym życiu!

Pogoń za dobrobytem, zaspokojeniem potrzeb materialnych tak potrafi nas pochłonąć, że zapominamy o tym, co jest najważniejsze. Rodzina, bliscy, przyjaciele, nasza osoba. A my- nie mamy wciąż czasu. Na rozmawianie, słuchanie, bycie. “Nie mam czasu, może za tydzień, a może miesiąc Cię odwiedzę”. Redukujemy czas, po to by mieć go więcej na ZADANIA. Rezygnujemy z rozmów, spotkań, hobby, zainteresowań. A przecież to część naszego życia, której nie powinniśmy zaniedbywać. Każdy z naszych bliskich potrzebuje naszego czasu. Czy to mąż, żona, dziecko, mama, tata, babcia, dziadek, siostra, brat, przyjaciel. Każdy chce porozmawiać. Zapytać jak się czujemy, co robimy. Po prostu pobyć w naszym towarzystwie. Obejrzeć film, wyjść gdzieś, pobawić się, pośmiać, czy chociażby zjeść wspólny posiłek. Bez telefonów, tabletów, laptopów. Tylko Ty i bliskie Ci osoby.

“Przychodzi syn do taty i mówi -Tato, ile kosztuje godzina Twojej pracy? Na co tata odpowiada -100 zł Synu, a czemu pytasz? Na co syn – A jeśli dam Ci 100zł, poświęcisz mi godzinę?”

Ale i MY jako jednostka też potrzebujemy czasu dla siebie samego. Na regenerację, odprężenie. Chwilę dla swojego ciała i duszy, które wymagają odpoczynku, bo inaczej się wykończą.
Obudźmy się! Zanim będzie za późno! Mąż odejdzie, ktoś z rodziny umrze, dzieci dorosną lub my sami zachorujemy. Życie w pędzie grozi różnego rodzaju chorobami: nerwice, depresje, zawały, udary. NIE DAJ SIĘ! Masz jedno życie! A bliscy też nie są wieczni. Czy musi się zdarzyć jakaś tragedia, by ich zauważyć ?

Czemu dajemy się porwać w ten pęd?

Mamy wrażenie, że jeśli na chwilę się zatrzymamy to wszystkie plany runą. Kariera nie pójdzie na przód, nic się nie nauczymy. Przepychamy się ze wskazówkami, próbując je niby zatrzymać. Jednak, gdy na chwilę udaje nam się “nic nie robić” to dopada nas niepokój, od którego natychmiast musimy uciec w zadania. Spróbuj w domu usiąść bez telefonu, telewizora i innych technologii, bez celów, zadań, bez działań. Ile wytrzymasz? Jesteśmy uzależnieni od czasu i ciągłej pracy.

Strach przed  się autorefleksją

Odnoszę wrażenie, że unikamy zastanawiania się nad sobą – bo się tego boimy. Uciekamy od pytań typu “Co ma dla mnie sens?”; “Czego potrzebuję?” “Co chciałabym/chciałbym?” i zastępujemy je stwierdzeniem “Co muszę zrobić?”. Ja Ci powiem- NIC NIE MUSISZ! Autorefleksja jest nam bardzo potrzebna, aby zbudować własną tożsamość. Trzeba oprócz radości z życia, przyjemności, poczuć też frustrację, niepokój, ból by zrozumieć siebie. Jest to częścią naszego życia i nas. Inaczej nie poznamy swoich potrzeb, pragnień, ograniczeń. A wszystko to po to, by iść swoją drogą. Autorefleksja jest potrzebna każdego dnia, po zwycięstwie i porażce. Nie bój się jej. Nie uciekaj przed nią w zadania. Poświęć jej chwilę. Dzięki niej możemy poznać siebie. Może wtedy zrozumiemy, że nasz czas ucieka nam przez palce i coś zmienimy.

Zatrzymaj czas! Zapytasz -“Jak?”

STOP!
Usiądź.
Odpocznij.
Złap oddech.
Wyjdź na spacer!
Poczuj, jak zimne powietrze przechodzi przez Twoje nozdrza i płynie przez całe Twoje ciało. Jak Twój nos zaczyna robić się z minuty na minutę coraz zimniejszy od chłodu. Jak Twój umysł zaczyna się dotleniać. Wsłuchaj się jak ptaki ćwierkają, jak drzewa się gibają pod wpływem wiatru. Przestań myśleć nad tym co trzeba, co się powinno. Zapomnij na chwilę o obowiązkach, zadaniach, czasie. Jesteś teraz tylko Ty. I nagle…. czas spowalnia.  Kontakt z naturą zdecydowanie to ułatwia. Patrzenie w niebo, oddychanie świeżym powietrzem, spacer po lesie.

To wszystko pozwoli  spowolnić Twój czas. Wspaniałym sposobem jest także medytacja, którą możesz wykonywać w każdym miejscu. W domu, na dworzu, w pracy, w samochodzie. Dzięki niej Twoje ciało również się odpręży, a czas unormuje. Są szkoły medytacji, a jeśli nie masz czasu na Youtubie jest pełno nagrań, dzięki którym zrobisz to prawidłowo. Dla początkujących polecam także nagranie Kamili Surmy, które trwa zaledwie 8 minut. Ściągniesz je tutaj.

zagospodarować na pracę, odpoczynek, zajęcia dodatkowe, obowiązki, przyjemności

Aby spowolnić czas musimy sami poczuć, że nie chcemy żyć w tym pędzie i potrzebujemy innego sposobu na to przeżywanie. Na początku możemy odczuwać niepokój, zagubienie, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do szybkości i ciągłego działania. Ale z czasem…  uczymy się po prostu żyć, być, przeżywać. SPRÓBUJ! Nie pozwól by życie uciekło Ci przez palce. Nie zaplanujesz wszystkiego, nie zrobisz wszystkiego. Czasem trzeba odpuścić.

Od dzieciństwa jesteśmy uczeni, że czegoś nie wypada robić, mówić, myśleć. Powodem tego są przekonania rodziców, dziadków czy ogólnie innych osób, które nas do tego nawołują.

Z pewnością nie raz każdy z nas spotkał się z taką sytuacją. Chociażby kiedy jako dzieci powiedzieliśmy coś “czego nie wypada” i zostaliśmy pouczeni.

Prosty przykład, gdy dziecko mówi do mamy: “Mamusiu, a czemu ta Pani jest taka nie miła?” na co w odpowiedzi słyszy : “Cicho, nie mów tak, bo nie wypada”. Yhym. A czy wypada być nie miłym? I to do takiego stopnia, że zauważa to małe dziecko? Dlaczego uczymy dziecko, aby nie wyrażało swojej szczerej opinii, która może być niezbyt przyjemna? Dlaczego mówimy to co należy, nawet jeśli jest to niezgodne z prawdą? Czy szczerość nie powinna być ważniejsza?

“Lepsza jest gorzka prawda, niż najpiękniejsze kłamstwo”

 

Myślę, że to dość ważne. Nie mówiąc wprost tego co myślimy, wyrabiamy w sobie odruch kłamstwa. Następnie uczymy tego swoje dzieci. A przecież maluchy są szczere do bólu. I to jest niesamowite. Nie boją się mówić prawdy, ani tego co myślą. Wyrażają swoją szczerą opinie, na podstawie tego co się dowiedziały, co widzą, co czują. Niestety, w ciągu dorastania zostaje im to wybite z głowy po to, aby podporządkować się innym, być dobrym dla innych, zachowywać się „kulturalnie”. A czy zwrócenie komuś uwagi jest oznaką braku kultury?

Bycie kulturalnym, dobrym, wcale tego nie wyklucza. Tak samo jak bycia szczerym i wyrażania własnej opinii. Jest to wyłącznie kwestia odpowiedniego doboru słów, jak i tonu wypowiedzi. Jeśli ktoś jest dla nas niemiły i arogancki, dlaczego mamy to akceptować? Wystarczy w ładny sposób zwrócić mu uwagę. “Rozumiem, że ma Pani dużo pracy i zapewne jest zmęczona. Wierzę, że takich ludzi przewija się w ciągu dnia sporo. Pewnie przez to jest Pani tak rozdrażniona”. W takiej sytuacji nie tylko dajemy Pani do zrozumienia, że z nieznanych powodów jest niemiła, ale także wykazujemy współczucie  i zainteresowanie jej osobą. Jednak wymaga to od nas zupełnie innego podejścia. Oczywiście, bardzo często możemy po drugiej stronie spotkać agresywną odpowiedź. Jednak, mocno wierzę, że mimo wszystko może coś do tej osoby trafi i skłoni ją do refleksji.

Wyrażanie opinii

Idealny przykład nieszczerych opinii znajdziemy w branży gastronomicznej. Zastanów się ile razy zjadłeś coś co niekoniecznie Ci smakowało, ale kiedy kelner zapytał „Czy wszystko w porządku? Smakuje Pani/Panu?” Twoja odpowiedź była twierdząca? Jeśli potrafisz wyrazić szczerą opinie, bardzo Ci gratuluję! To rzadko spotykane. A szkoda… No bo jeśli przychodzi klient i po zjedzonym daniu kelnerka pyta o opinie, a w odpowiedzi otrzymuje informacje “wszystko w porządku” to jest pewna, że wszystko było w porządku. Taką informacje przekazuje dalej. I tak koło się toczy. Klient wychodzi niezadowolony, a restauracja cieszy się, że wszystko było w porządku. Tyle, że ten klient nigdy nie wraca i nie wiadomo w sumie czemu…

Gdyby klient wyraził szczerą opinię z pewnością byłaby ona wartościowa dla restauracji. W końcu na postawie opinii tworzona jest kuchnia. Jeśli raz, drugi, trzeci klienci zwracają uwagę na tę samą rzecz, można wnioskować, że coś jest nietak i warto to zmienić. Jeśli każdy z klientów wyrażałby swoją szczerą opinię, zdecydowanie łatwiej restauracji byłoby coś poprawić. Nikt przecież nie jest jasnowidzem. Takie przykłady spotkamy nie tylko w restauracji, ale i w wielu innych miejscach, które odwiedzamy, ale i codziennym życiu.

być nie miłym ,szczerość, uczymy dzieckoPodporządkowywanie opinii

„Nie powiem, że film był fajny, bo nikomu się nie podobał- wyjdę na idiotkę!”
Czemu podporządkowujemy swoją opinię pod innych? Nie potrafimy mieć swojego zdania? Każdy jest inny i coś innego mu się podoba. Inna dziewczyna, chłopak, inne mieszkanie, inny wystrój, inna muzyka, inne miasto. Wszystko. Nie znaczy to, że ktoś jest gorszy. Dobrze mieć swoje zdanie, nawet jeśli jest inne. Warto je także wyrażać. Kiedy ktoś powie Ci, że jesteś głupi, bo tak myślisz- zlej to. To on jest głupi, że widzi tylko to co on uważa za słuszne. Nie można narzucać komuś co ma myśleć, lubić, jeść, słuchać, ubierać. To indywidualny wybór każdej jednostki na tej ziemi. Dlatego nie bój się i bądź szczery w wyrażaniu swojej opinii!

Opinie w internecie

Internet ułatwił wyrażanie swoich opinii, czasem aż nad szczerych. Hejterstwo niekiedy sięga zenitu. W wirtualnym świecie roi się od złości i negatywnych komentarzy. Czasem mam wrażenie, że ludzie w ten sposób po prostu się wyżywają. Niby niewidoczni. Znający się na wszystkim. W końcu mogą wyrazić swoją opinie, skrytykować oraz wylać swe żale. Zastanawiam się tylko, czy również w życiu realnym są takimi szczerymi i walecznymi osobami? Wydaje mi się, że niestety nie. I zdecydowana większość tylko w internecie czuje się tak swobodnie. Skoro potrafimy robić to w internecie, nauczmy się to robić w życiu realnym.

Konsekwencje nieszczerości

Nieszczerość ciągnie za sobą wiele konsekwencji. Chociażby w relacjach. Jeśli kobieta jest z czegoś niezadowolona, ale nie powie konkretnie o co jej chodzi, to skąd ten biedny chłop ma to wiedzieć? Kobiety, pobudka! Bądź szczera wobec swojego faceta i powiedz wprost co Ci nie pasuje! Tak samo działa to w drugą stronę. Facecie!

Kobieta pyta Cię o opinię odnośnie stroju, fryzury- szczerze się wypowiedz. W końcu ona robi to dla Ciebie! Kiedy przyjaciółka pyta Cię jak wygląda w tym swetrze, powiedz jej co naprawdę sądzisz. W końcu ufa Ci i wierzy, że chcesz dla niej jak najlepiej. W związku z tym, liczy, że Twoja opinia będzie szczera. Mówiąc od razu, czy coś jest dobre, czy złe, zawsze jest szansa na poprawę. Czy to w ubiorze, jedzeniu, wystroju, czy czymkolwiek innym. Każdemu może zdarzyć się pomyłka, błąd. Jesteśmy tylko ludźmi. Nie jesteśmy nieomylni, dlatego chcemy by, inni wyrażali swoje zdanie, z innej perspektywy. A szczerość w nich jest bardzo ważna!

być nie miłym ,szczerość, uczymy dziecko

Zatem, nauczmy się być szczerzy. To ułatwi życie nam, naszym bliskim i wszystkim ludziom dookoła. Szczerość jest bardzo ważna, ale i cenna. Wiem, że czasem nie jest łatwo mówić prawdę- boimy się kogoś reakcji, nie chcemy kogoś urazić lub sprawić mu przykrości. Wolimy milczeć, bądź uśmiechać się i udawać, że wszystko jest super. Myślę, że jeśli się przełamiemy i odpowiednio się wypowiemy będzie to tylko korzyścią. Dla nas- że daliśmy szczerą opinie i dla kogoś- że otrzymał prawdziwy feedback. A jeśli chcemy czyjejś opinii liczmy się również z tym, że nie zawsze będzie ona pozytywna. Najważniejsze, aby była SZCZERA!

„Bądź sobą” brzmi banalnie. Zwłaszcza w czasach rozwoju osobistego, kiedy „coach” spotykany jest na każdym kroku. Dlaczego więc wciąż sobą nie jesteśmy? Co nas powstrzymuje, a co nas blokuje? Czy to nasza wina, czy może wina osób trzecich? Czemu gubimy swoją tożsamość?

W głowie kłębi mi się wiele pytań. Nieustannie poszukuję na nie odpowiedzi i nie zawsze mi się tu udaje. Już od kilku dni na pierwszy plan wysuwa się jednak to jedno, bardzo ważne dla mnie stwierdzenie. W tym momencie bardziej mnie już złości, aniżeli nurtuje.

Dlaczego nie możemy być tacy, jak chcemy?!

Piszę do nas wszystkich, którzy świadomie lub nie, uniemożliwiamy bycie sobą, innym. Nie wypierajcie się. Robimy to każdego dnia. Durna uwaga, nieprzemyślany komentarz lub głupio wypowiedziane zdanie. Nawet jeśli nasz rozmówca nie da tego po sobie poznać, to na ogół dobrze zapamięta nasze słowa…

Odniosę się głównie do sylwetki i wyglądu fizycznego. Choć i inne aspekty życia także poruszę. W końcu życie i bycie sobą to nie tylko to, co widać na zewnątrz i to, co inni mogą ocenić w mgnieniu oka, prawda?

bądź sobą

Ciężko jest być sobą w XXI wieku.

Dziwi mnie to wszystko. To, co się dzieje dookoła nas. Nieustanne skupianie się na swoim ciele i podążania za chorymi ideałami kreowanymi przez równie chore osoby. Chore zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Piętnowanie tych, którzy nie są „idealni” lub tych, którzy odbiegają w jakikolwiek sposób od standardów. Rzucanie kąśliwych uwag, wygłaszanie swoich oświeconych opinii i chlubienie się swoim jakże pięknym ciałem… Masz świetne ciało? Świetnie! Ale nie umniejszaj przy okazji innym, którzy go nie mają i chcieć nie chcą.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że w co najmniej jednym ze swoich tekstów, uderzyłem w osoby otyłe. Mam jednak nadzieję, że odpowiednio zrozumieliście tamten tekst. Nie mam nic do osób posiadających nadwagę. Zauważam tylko problem, jaki mogą one mieć ze swoim zdrowiem. Niemniej jednak, nie mnie jest oceniać ich ciało, ich zachowanie i ich stosunek do tego wszystkiego. Chcę tylko Wam przekazać, że osoba otyła nie zawsze oznacza osobę smutną i pokrzywdzoną przez los! I to dotyczy każdego napotkanego przez nas człowieka. Jeśli ktoś nie jest idealnie szczupły, na brzuchu nie ma widocznych mięśni, a pośladki nie opinają seksownie spodni, to nie znaczy, że ten ktoś jest gorszy! Zrozummy to wreszcie, bo poprzez kreowanie takiego światopoglądu uniemożliwiamy innym bycie takimi, jakimi chcą być!

Jesteśmy kimś, kim nie chcemy być.

Wiecie, że w jednym z badań zauważono, że już około 80% dziesięcioletnich dziewczynek było na diecie?! DZIESIĘCIOLETNICH! Jak myślicie, dlaczego to robiły? Oczywiście, że nie czuły się dobrze w swoim ciele… Ale czy na pewno? Czy dziesięcioletnia dziewczynka może w ogóle tak pomyśleć? Wątpię. Wątpię, żeby samodzielnie podjęła tak radykalne kroki. Tak działa nasze środowisko i nasze otoczenie. Nieustannie wywiera na nas wpływ, a my, choć tego nie chcemy – bardzo często nawet nieświadomie mu się poddajemy. W efekcie otrzymujemy życie, którego nie chcemy. Problemy, które nie są nam potrzebne. Otoczenie, które nam się nie podoba…

Skoro tak młode dziewczynki, przywiązują tak wielką uwagę do tego, jak wyglądają, to co można powiedzieć o kobietach i mężczyznach w późniejszym wieku? Szczególnie o nastolatkach, wchodzących w dorosłość? Myślicie, że skąd wzięły się wszelkie zaburzenia odżywiania? Bulimia, anoreksja, kompulsywne objadanie się? Z niewłaściwie podjętych działań żywieniowych. Niewłaściwie, bo osoby za tym stojące chcą uzyskać, jak najszybsze efekty, żeby jak najszybciej dopasować się do swojego środowiska z pozoru idealnego.

Presja ze strony innych zabija naszą tożsamość.

Spójrzmy tylko na kreowany model piękna przez media społeczeństwa. Fałdka na brzuchu? Broń Panie Boże! Cellulit? Nie ma mowy! Brak idealnego światła i brak pozowania? Na pewno nie!

To jest fikcja. Proszę Was, zrozummy to. Bardzo często wracam w swoim rozmyślaniach do tego, co pokazują nam social media, bo zwyczajnie uważam, że to właśnie tymi kanałami sugeruje się wiele młodych osób. To tam znajdują się dla nich wyznaczniki „piękna”, które niewiele mają z rzeczywistością. A nawet jeśli to prawda, to byłbym pełen wątpliwości, czy wraz z pięknym ciałem idzie także równie piękny umysł i charakter…

Piszę to wszystko, aby pokazać Wam, że wcale nie musimy nosić małego rozmiaru, aby się podobać. Koszulka, wcale nie musi opinać nam ramion, żeby być wartościowym człowiekiem. Niestety wszystko, co robimy i czym żyjemy, powoduje, że nie możemy być takimi, jakimi chcemy być. A to jest niestety już bardzo przykre.

Społeczeństwo wywiera na nas nieustannie presję. Widzimy modelki w telewizji. Prężących muskuły aktorów. Nie uważam, że to coś złego. Jednak do tego, bardzo często dochodzą jeszcze z pozoru niewinne uwagi i komentarze. Takie małe przytyki, które kumulując się, prowadzą nas nie w tę stronę, w którą chcielibyśmy pójść. Tym samym otrzymujemy nastolatków, którzy dobrze czują się w swoim nieidealnym, ale nadal zdrowym ciele, a jednak chcą je zmieniać. Jedni dlatego, żeby się „podobać”. Inni dlatego, żeby się „dopasować”. Mamy osoby, które były normalne i w pełni zdrowe, ale zniszczyły to wszystko poprzez chęć poprawy „tego i owego”. Na początku była chęć tylko małej korekty. Niewielka zmiana. Spadek wagi o dwa kilogramy, ale to nie wystarczyło… To może brzmieć głupio, ale uwierzcie, że wiele – szczególnie młodych żyć – zostało zmarnowanych właśnie w ten sposób.

Dajmy innym żyć!

tożsamość

Przestańmy więc wiecznie piętnować tych, którzy nie są idealni. Idealność nie istnieje. Nie ma czegoś takiego jak perfekcja. Dlatego bądźmy tacy, jacy chcemy być. Podążajmy własnymi szlakami i jeśli czujemy się dobrze, z tym, co robimy lub z tym, jak wyglądamy, to róbmy to dalej. Pewnie, że czasami trzeba wziąć poprawkę na swoje zdrowie, ale przede wszystkim pytajcie siebie o to, jak Wy czujecie się ze sobą, a nie jak inni mogą Was ocenić.

Wszyscy tworzymy społeczeństwo, więc proszę, żebyśmy wreszcie umożliwili innym być takimi, jakimi chcą być. Wcale nie poprzez nie pokazywanie idealnych ciał. Prędzej skłaniałbym się ku zaprzestaniu mówienia kąśliwych komentarzy lub próbowania za wszelką cenę kogoś zmieniać. Byleby tylko dopasować go do „tłumu idealnych ludzi”…

„Bądź sobą. Wszyscy inni są już zajęci. ” – Oscar Wilde

Ta sprawa nie sprowadza się tylko do ciała. Można ją przenieść na każdy inny aspekt naszego życia. Choć daleko mi do bycia rodzicem, a jeszcze dalej do bycia mamą, to myślę, że nie pomylę się, gdy napiszę, że bycie rodzicielką to też taka walka o perfekcję. Wiele rodzicielek jest świetnymi matkami, ale pod wpływem internetowych lub telewizyjnych ideałów, za wszelką cenę chcą się poprawiać. Chcą być lepsze! To nic złego, ale w ten sposób zatruwają tylko sobie życie, które przecież do tej pory było dobre. Zalewają sobie głowę bzdurnymi uwagami wygłaszanymi nierzadko przez te osoby, którym daleko do „ideałów” przez siebie propagowanych…

Moje życie to nie Twoje życie.

Tak samo jest w przypadku każdej młodej osoby. Wybaczcie, że tyle tu o nich piszę, ale najbardziej utożsamiam się właśnie z tą grupą wiekową. Mam nadzieję, że starsi mi to wybaczą! Pierwsze poważne decyzje, pierwsze wybory… Każdy młody człowiek na ogół wie, czego pragnie. Kiedy masz te 18, 19 lub 20 lat to raczej potrafisz już określić, co lubisz, a czego nie. Oczywiście, że zdarzają się wyjątkowe, wręcz patologiczne przypadki, w których takie osoby najchętniej piłyby tylko alkohol, imprezowały i paliły papierosy. Myślę jednak, że to rzadkość. Każdy z nas ma swoje cele i swoje marzenia. Jednak poprzez narzucane standardy przez społeczeństwo, nie realizujemy ich, bo się boimy. Bo nie chcemy kogoś urazić. Bo słuchamy niewłaściwych rad…

coach

Doceniam każdą radę, jaką usłyszałem w swoim życiu, ale proszę. To jest moje życie. Tak samo jedno życie to życie innego człowieka. Dlatego czasami warto ugryźć się w język. Nie narzucać komukolwiek swoich standardów myślenia. Nie zachowujmy się jak typowy coach. Jeśli Wasze dziecko chce być archeologiem, a Wy drodzy rodzice usilnie przekonujecie go do bycia lekarzem, to myślicie, że to jest dobre? Czy myślicie, że to jest odpowiednie zachowanie, kiedy pozbawiacie kogokolwiek możliwości bycia takim, jaki chce być?

Nie. To jest potworne, a nie dobre. Nawet jeśli macie dobre intencje. W ostateczności to nie jest Wasze życie i statystycznie, to życie będzie jeszcze długo po Was. Więc po co wchodzić w nie na siłę? Po co przelewać swoje własne pragnienia na życie innych? Chcesz być szczupły i umięśniony? To bądź! Chcesz być prawnikiem? To idź w tym kierunku. Chcesz podróżować i zwiedzać świat? To pakuj plecak i w drogę. Ale proszę. Nie narzucaj nic nikomu. Nie pozbawiaj nikogo szansy na bycie tym, o kim marzy. Wiem, że czasami możesz mieć dobre intencje. Wiem, że chcesz nierzadko dobrze. Ale pomyśl. Ta jedna uwaga. Ten jeden komentarz. Ten nieumyślnie wygłoszony pogląd… To wszystko rzutuje na wybory innych, zwłaszcza bliskich Ci osób. Świadomie lub nie, ale masz wpływ na życie innych ludzi z Twojego otoczenia, więc pozwól im żyć tak, jak chcą.

Bądź sobą! Nawet jeśli brzmi to banalnie.

Na koniec kieruję się do tych, którzy poprzez społeczeństwo boją się lub nie chcą żyć tak, jakby tego pragnęli.

Kochani. Wyrzućcie z głowy wszelkie uprzedzenia. Wszelkie zbędne komentarze i uwagi. Wiem, że bardzo ciężko jest nie zgodzić się z uwagami rodziców lub przyjaciela, ale czasami tak trzeba. Czasami po prostu trzeba tego wysłuchać, ale nie przyjmować tego do świadomości. Zauważcie, że kiedy spojrzycie wstecz, to Wy będziecie odpowiedzialni za swoje wybory. Nieważne, czy ktoś poradzi Wam dobrze, czy źle. To jest Wasze życie i Wy nim kierujecie. Niektórzy chcą Wam pomóc. Niektórzy mówią bardzo mądre rzeczy. Jednak pamiętajcie proszę, że zasługujecie na to, aby być takimi, jakimi chcecie być.

Nie musicie się zmieniać, tylko dlatego, że ktokolwiek tego od Was wymaga. Jesteście ludźmi. Jesteście piękni. Tu i teraz. Tacy, jacy jesteście w tym momencie. (Chyba, że jesteście wyzbyci z człowieczeństwa. Wtedy powinniście się zmienić!) Doceńcie to. Co z tego, że nie przypominacie ideałów kreowanych przez media społecznościowe? Co z tego, że Wasza koleżanka dostała się na prawo, a Wy pracujecie w supermarkecie? Jakie ma znaczenie fakt, że ktoś zarabia kilka milionów rocznie, a Wy raptem wiążecie koniec z końcem? To wszystko nie ma znaczenia, jeśli to Wam odpowiada. Pewnie, że warto mierzyć wysoko i wyznaczać sobie pewne standardy, ale czy ja mam prawo tego od Was wymagać? Nie mam. Nikt nie ma prawa mówić Wam, jak macie żyć i w jaki sposób. Dlatego w swoich tekstach jestem ostrożny. Dlatego wszystko, co czytacie, traktujcie jako sugestie, a nie jako pewnik.

Bądź sobą dziewczyno!

Bądź sobą chłopaku! 

Myślcie kochani. Oto Was proszę. Bądźcie tacy, jacy chcecie być. Bez względu na to, czego oczekują od Was inni. Bądźcie sobą i podążajcie drogą, która najbardziej Wam się podoba. A wszyscy, którzy mają coś przeciwko, niech patrzą i uczą się, jak można ciekawie żyć na własnych warunkach.

Dla wielu waga ciała jest niczym święty Graal. Ludzie uzależniają od niej wiele swoich działań i paradoksalnie utrudniają sobie drogę do celu. Tak naprawdę poprawa parametrów swojego ciała jest bardzo prosta. Zaczynamy jeść zdrowiej i odpowiednio do naszego celu, do tego dodajemy właściwy trening, i gotowe. Nie potrzeba wielkiej filozofii, aby schudnąć, przytyć, uwypuklić mięśnie lub poprawić wytrzymałość. Zasadniczo wszystko lub większość, sprowadza się do odpowiedniego żywienia, treningu oraz nastawienia.

Czasami problemem bywa kontrola własnych postępów, ale mam nadzieję, że wcześniejszym napisanym przeze mnie tekstem (Znajdziecie go TUTAJ! Nie ma za co!), rozwiałem już Wasze wątpliwości. Wydawać by się mogło teraz, że wszystko zostało powiedziane i nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć powodzenia i z przyjemnością obserwować drogę do spełniania marzeń.

waga ciała

Niestety nie zawsze tak jest. Chciałbym, aby dzisiejszy tekst skupiał się na czynniku, do którego bardzo niesłusznie zbyt mocno się przywiązujemy. Również emocjonalnie.

Waga ciała jest przereklamowana?

Waga ciała to czynnik bardzo ważny. Daje nam pewne wskazówki oraz informacje, jak zmienia się nasze ciało i co powinniśmy robić, aby zapobiec negatywnym zjawiskom. Jednak bardzo często jest to mechanizm bardzo przereklamowany i zdecydowanie zbyt popularny. Ważenie się jest pierwszym zachowaniem, z jakim mamy styczność, kiedy rozpoczynamy modelowania swojej sylwetki. Co więcej! Waga ciała jest z nami niemalże od początków naszego życia i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet jeśli my sami wyplenimy ją ze swojej głowy, to zaraz ktoś nam o niej przypomni.

Albo zrobi to mama, która stwierdzi, że chyba musieliśmy przytyć, bo spodnie są za ciasne. Albo ciocia, która odwiedza nas raz do roku i twierdzi, że policzki mamy jakby pełniejsze. A może koledzy ze szkoły, którzy żartują, widząc naszą zdecydowanie niezbyt dobrą kondycję. Te wszelkie uwagi, opinie i komentarze dotyczące wyglądu, zazwyczaj sprowadzają się do wagi ciała i są z nią mniej lub bardziej powiązane. Sami bardzo często głosimy tego typu mądrości, a potem z wielkim zdziwieniem obserwujemy, jak wiele osób płacze, kiedy tylko zobaczy kilogram na wadze więcej.

To nie tajemnica, że wiele osób utożsamia swoje zachowanie oraz emocje, właśnie z wagą swojego ciała. Posunę się nawet do stwierdzenia, że czasami wiążemy z nią swoją samoocenę. Nie muszę chyba mówić, iż jest to zjawisko bardzo złe i niesamowicie destrukcyjne, prawda? Uzależniać od kilku cyferek obraz samego siebie jest czymś chorobliwie nieodpowiedzialnym. Człowiek jest istotą złożoną i w swojej naturze tak piękną, o tak niezliczonej ilości talentów, że sprowadzanie go do jednej wartości, byłoby największą głupotą, jaką może znać świat. Niestety bardzo często tak właśnie postępujemy.

Nie doprawiajmy ideologii do kilku cyferek.

Budzimy się rano. To kolejny dzień kształtowania sylwetki. Jednak to nie jest zwykły dzień. To jest ten dzień, kiedy wchodzimy na wagę i się ważymy. Już samo takie pojmowanie sprawy i czynienie z dnia ważenia się, wielkiego wydarzenia bywa bardzo uwłaczające, jednak zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy. Patrzymy w lustro i widzimy poprawę. Ciało przyjemnie się zmienia na lepsze. W głowie same pozytywne myśli. Uśmiech na twarzy. Żyć, nie umierać! Cali w skowronkach idziemy do łazienki. Sięgamy po wagę, i chwilę na nią patrzymy. Bierzemy głęboki oddech, a potem na nią stajemy. Wpatrujemy się w nią kilkanaście sekund i nie wierzymy.

Przytyliśmy! Jak to możliwe?

Nagle pojawia się złość. Smutek i rozgoryczenie przelewa się przez nasze ciało, a po wcześniejszym świetnym humorze nie ma już śladu.

frustracja

Co się stało? Oto jest właśnie idealny przykład, jak kilka mało znaczących cyferek właśnie popsuło nam cały dzień, bo uzależniliśmy się od tego, co nam pokażą. W efekcie nie tylko podejmujemy błędne decyzje w procesie kształtowania sylwetki. Także całe nasze życie nie jest spełnione, bo wiecznie obraca się wokół tego, ile ważymy. Nie muszę mówić, iż jest to zjawisko zwyczajnie chore i zakrawające na obsesję.

Bycie zdrowym to nie tylko masa ciała.

W gruncie rzeczy waga ciała nie jest wcale najlepszą formą kontroli postępów. Pisałem już o tym fakcie w innym artykule, jednak i teraz pokrótce o tym wspomnę. Przede wszystkim waga ciała ma jedną, bardzo dużą wadę. Nie bierze pod uwagę kompozycji ciała. To znaczy, dla niej nie ma żadnego znaczenia, czy stanie na niej stukilogramowy kulturysta o zawartości tkanki tłuszczowej w ciele, w granicach 10%, czy Pan Kowalski o tej samej wadze, którego brzuch uniemożliwia mu odczytanie wyniku. Oprócz tak przyziemnych wartości, waga ciała nie sprawdzi, jak się czujemy, jaki jest stan naszego zdrowia i jak wyglądamy w rzeczywistości. Oczywiście, że może nam pewne rzeczy sugerować i nie twierdzę, że powinniśmy się jej pozbywać na zawsze. Jednak zwyczajnie proszę o odrobinę zdrowego rozsądku. Zaniechajmy sprawdzania swoich efektów tylko za pomocą tego jednego czynnika. Jeśli mamy do niego nieodpowiednie nastawienie, to tylko zrobimy sobie krzywdę.

Trudno się temu dziwić, że w naszej kulturze waga ciała została obdarzona tak wielkim kultem. Wszędzie się o niej mówi i spotykamy ją na każdym etapie naszego życia. Poniekąd jesteśmy do niej przywiązani. Wiele młodych osób w szkołach porównuje się do siebie właśnie za pomocą wagi ciała. Oczywiście jest to absurdalne, ale niestety prawdziwe. W ten sposób otrzymujemy osoby tęższe, które czują się gorsze i skrzywdzone. Tym samym spotykamy się następnie z zaburzeniami odżywiania i poważnymi problemami, jak anoreksja, czy bulimia w wieku późniejszym. Śmiem twierdzić, że wiele chorób dotyczących żywienia i nieodpowiedniego jego postrzegania, bierze się z ludzkich chęci do jak najmniejszej wagi ciała. Niekoniecznie do jak najlepszej sylwetki.

Waga nie powinna mieć nad nami kontroli.

Niestety niewiele osób, które wpadły w sidła nieustannego kontrolowania wagi ciała, jest w stanie zauważyć, iż masa ciała nie ma większego znaczenia. Ona nie tylko zmienia się na przestrzeni dnia lub tygodnia, niezależnie od nas, ale także nie mówi nam kompletnie nic o tym, jak zmienia się nasze ciało. Tym sposobem otrzymujemy skrajne wychudzone kobiety lub mężczyzn, którzy twierdzą, że są nadal zbyt grubi, bo waga nie jest tak idealna, jakby tego pragnęli… Ludzie pogrążeni we władzy wagi, nie myślą racjonalnie. Wszystko, co robią, uzależniają od tych kilku cyferek i to jest chore, choć staram się to zrozumieć. To swoisty rodzaj uzależnienia, z którego wcale nie tak łatwo wyjść i myślę, że wiem, co mówię.

Swego czasu potrafiłem ważyć się kilka razy dziennie. Każde ważenie się było równoznaczne ze zmianą nastroju. W końcu wszędzie pojawiała się inna liczba, a ja uzależniałem od niej swoje zachowanie. I w ten sposób potrafiłem budzić się rano wesoły, aby tuż po wejściu na wagę stać się smutnym. Potem okazywało się, że waga jednak nie jest taka duża i tryskałem energią, której notabene nie miałem zbyt dużo. W końcu ile można jej mieć, kiedy jest się wyczerpanym, prawda? Najlepsze było ważenie się po ciężkim treningu. To było głupie i nielogiczne, ale moja psychika tego pragnęła. Wiecie dlaczego? Bo wraz z treningiem pociłem się, a tym samym waga mojego ciała spadała. Gdybyście tylko widzieli tę moją radość, kiedy widziałem ten dziwny spadek wagi! Oczywiście trwała ona tylko do kolejnego pomiaru, gdzie ta waga wracała już na właściwe tory.

Chore? Głupie? Psychiczne? Coś w tym pewnie jest. Jednak zanim wydamy osąd, pomyślmy, że w ten sposób może żyć wiele osób, które z jednej strony pragną się uwolnić, ale z drugiej są niezwykle kuszeni przez to piekielne urządzenie.

To ile ważysz, nie determinuje tego, jakim człowiekiem jesteś.

Waga ciała jest parametrem ważnym, ale nie najważniejszym. Nie możemy uzależniać od niej całej naszej sylwetkowego podróży. Jest o wiele więcej, lepszych form, kontroli postępów. Kształtowanie sylwetki nie musi się wcale sprowadzać do ciągłego kontrolowania masy ciała! Pragnę także nadmienić, że jeśli waga ciała nie powinna mieć ogromnego udziału w zmianie sylwetki, tak na pewno nie powinna ona stanowić ważnego punktu w naszym codziennym życiu! Zupełnie niewłaściwym zachowaniem jest uzależnianie swoich zachowań od jednej, na dodatek zmiennej liczby! Równie dobrze możemy powiedzieć naszej mamie lub komukolwiek bliskiemu, że zrywamy z nim kontakt, bo nie jest tak „szczupły”, jak byśmy tego chcieli! Masa naszego ciała nie może dyktować nam warunków. Zarówno w tym, jak się zachowujemy względem siebie oraz względem innych ludzi. Tak samo, jak nie można oceniać innych osób po tym, jak wyglądają, tak nie możemy oceniać swojej wartości po tym, ile ważymy.

ćwiczenia

Zrozummy proszę, że nieważne, czy waga pokaże nam 50, 70, czy 90 kilogramów, My nadal jesteśmy człowiekiem. Piękną istotą o niezliczonej ilości talentów i możliwości, która może zmieniać świat. Róbmy to więc, zamiast skupiać się tak trywialnej rzeczy, jak waga ciała! Nie nawołuję do obżerania się i zaniechania pracy nad sylwetką. Pragnę tylko zwrócić waszą uwagę, że nie warto być niewolnikiem tego jednego, małego urządzenia.

Pracujmy więc nad sobą. Zmieniajmy siebie i świat, ale przestańmy skupiać się na wartości, która w ogólnym rozrachunku nie ma nawet większego znaczenia w procesie kształtowania sylwetki, a co dopiero w życiu. Przecież życia nie można sprowadzić do zaledwie kilku cyferek, prawda? Dlatego przestańmy je podporządkowywać tej jednej wartości i zacznijmy w końcu żyć tak, jak zostaliśmy do tego przewidziani. Czyli godnie i dumnie reprezentując ludzki gatunek!

#kolejne artykuły