Dla wielu waga ciała jest niczym święty Graal. Ludzie uzależniają od niej wiele swoich działań i paradoksalnie utrudniają sobie drogę do celu. Tak naprawdę poprawa parametrów swojego ciała jest bardzo prosta. Zaczynamy jeść zdrowiej i odpowiednio do naszego celu, do tego dodajemy właściwy trening, i gotowe. Nie potrzeba wielkiej filozofii, aby schudnąć, przytyć, uwypuklić mięśnie lub poprawić wytrzymałość. Zasadniczo wszystko lub większość, sprowadza się do odpowiedniego żywienia, treningu oraz nastawienia.
Czasami problemem bywa kontrola własnych postępów, ale mam nadzieję, że wcześniejszym napisanym przeze mnie tekstem (Znajdziecie go TUTAJ! Nie ma za co!), rozwiałem już Wasze wątpliwości. Wydawać by się mogło teraz, że wszystko zostało powiedziane i nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć powodzenia i z przyjemnością obserwować drogę do spełniania marzeń.
Niestety nie zawsze tak jest. Chciałbym, aby dzisiejszy tekst skupiał się na czynniku, do którego bardzo niesłusznie zbyt mocno się przywiązujemy. Również emocjonalnie.
Waga ciała jest przereklamowana?
Waga ciała to czynnik bardzo ważny. Daje nam pewne wskazówki oraz informacje, jak zmienia się nasze ciało i co powinniśmy robić, aby zapobiec negatywnym zjawiskom. Jednak bardzo często jest to mechanizm bardzo przereklamowany i zdecydowanie zbyt popularny. Ważenie się jest pierwszym zachowaniem, z jakim mamy styczność, kiedy rozpoczynamy modelowania swojej sylwetki. Co więcej! Waga ciała jest z nami niemalże od początków naszego życia i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet jeśli my sami wyplenimy ją ze swojej głowy, to zaraz ktoś nam o niej przypomni.
Albo zrobi to mama, która stwierdzi, że chyba musieliśmy przytyć, bo spodnie są za ciasne. Albo ciocia, która odwiedza nas raz do roku i twierdzi, że policzki mamy jakby pełniejsze. A może koledzy ze szkoły, którzy żartują, widząc naszą zdecydowanie niezbyt dobrą kondycję. Te wszelkie uwagi, opinie i komentarze dotyczące wyglądu, zazwyczaj sprowadzają się do wagi ciała i są z nią mniej lub bardziej powiązane. Sami bardzo często głosimy tego typu mądrości, a potem z wielkim zdziwieniem obserwujemy, jak wiele osób płacze, kiedy tylko zobaczy kilogram na wadze więcej.
To nie tajemnica, że wiele osób utożsamia swoje zachowanie oraz emocje, właśnie z wagą swojego ciała. Posunę się nawet do stwierdzenia, że czasami wiążemy z nią swoją samoocenę. Nie muszę chyba mówić, iż jest to zjawisko bardzo złe i niesamowicie destrukcyjne, prawda? Uzależniać od kilku cyferek obraz samego siebie jest czymś chorobliwie nieodpowiedzialnym. Człowiek jest istotą złożoną i w swojej naturze tak piękną, o tak niezliczonej ilości talentów, że sprowadzanie go do jednej wartości, byłoby największą głupotą, jaką może znać świat. Niestety bardzo często tak właśnie postępujemy.
Nie doprawiajmy ideologii do kilku cyferek.
Budzimy się rano. To kolejny dzień kształtowania sylwetki. Jednak to nie jest zwykły dzień. To jest ten dzień, kiedy wchodzimy na wagę i się ważymy. Już samo takie pojmowanie sprawy i czynienie z dnia ważenia się, wielkiego wydarzenia bywa bardzo uwłaczające, jednak zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy. Patrzymy w lustro i widzimy poprawę. Ciało przyjemnie się zmienia na lepsze. W głowie same pozytywne myśli. Uśmiech na twarzy. Żyć, nie umierać! Cali w skowronkach idziemy do łazienki. Sięgamy po wagę, i chwilę na nią patrzymy. Bierzemy głęboki oddech, a potem na nią stajemy. Wpatrujemy się w nią kilkanaście sekund i nie wierzymy.
Przytyliśmy! Jak to możliwe?
Nagle pojawia się złość. Smutek i rozgoryczenie przelewa się przez nasze ciało, a po wcześniejszym świetnym humorze nie ma już śladu.
Co się stało? Oto jest właśnie idealny przykład, jak kilka mało znaczących cyferek właśnie popsuło nam cały dzień, bo uzależniliśmy się od tego, co nam pokażą. W efekcie nie tylko podejmujemy błędne decyzje w procesie kształtowania sylwetki. Także całe nasze życie nie jest spełnione, bo wiecznie obraca się wokół tego, ile ważymy. Nie muszę mówić, iż jest to zjawisko zwyczajnie chore i zakrawające na obsesję.
Bycie zdrowym to nie tylko masa ciała.
W gruncie rzeczy waga ciała nie jest wcale najlepszą formą kontroli postępów. Pisałem już o tym fakcie w innym artykule, jednak i teraz pokrótce o tym wspomnę. Przede wszystkim waga ciała ma jedną, bardzo dużą wadę. Nie bierze pod uwagę kompozycji ciała. To znaczy, dla niej nie ma żadnego znaczenia, czy stanie na niej stukilogramowy kulturysta o zawartości tkanki tłuszczowej w ciele, w granicach 10%, czy Pan Kowalski o tej samej wadze, którego brzuch uniemożliwia mu odczytanie wyniku. Oprócz tak przyziemnych wartości, waga ciała nie sprawdzi, jak się czujemy, jaki jest stan naszego zdrowia i jak wyglądamy w rzeczywistości. Oczywiście, że może nam pewne rzeczy sugerować i nie twierdzę, że powinniśmy się jej pozbywać na zawsze. Jednak zwyczajnie proszę o odrobinę zdrowego rozsądku. Zaniechajmy sprawdzania swoich efektów tylko za pomocą tego jednego czynnika. Jeśli mamy do niego nieodpowiednie nastawienie, to tylko zrobimy sobie krzywdę.
Trudno się temu dziwić, że w naszej kulturze waga ciała została obdarzona tak wielkim kultem. Wszędzie się o niej mówi i spotykamy ją na każdym etapie naszego życia. Poniekąd jesteśmy do niej przywiązani. Wiele młodych osób w szkołach porównuje się do siebie właśnie za pomocą wagi ciała. Oczywiście jest to absurdalne, ale niestety prawdziwe. W ten sposób otrzymujemy osoby tęższe, które czują się gorsze i skrzywdzone. Tym samym spotykamy się następnie z zaburzeniami odżywiania i poważnymi problemami, jak anoreksja, czy bulimia w wieku późniejszym. Śmiem twierdzić, że wiele chorób dotyczących żywienia i nieodpowiedniego jego postrzegania, bierze się z ludzkich chęci do jak najmniejszej wagi ciała. Niekoniecznie do jak najlepszej sylwetki.
Waga nie powinna mieć nad nami kontroli.
Niestety niewiele osób, które wpadły w sidła nieustannego kontrolowania wagi ciała, jest w stanie zauważyć, iż masa ciała nie ma większego znaczenia. Ona nie tylko zmienia się na przestrzeni dnia lub tygodnia, niezależnie od nas, ale także nie mówi nam kompletnie nic o tym, jak zmienia się nasze ciało. Tym sposobem otrzymujemy skrajne wychudzone kobiety lub mężczyzn, którzy twierdzą, że są nadal zbyt grubi, bo waga nie jest tak idealna, jakby tego pragnęli… Ludzie pogrążeni we władzy wagi, nie myślą racjonalnie. Wszystko, co robią, uzależniają od tych kilku cyferek i to jest chore, choć staram się to zrozumieć. To swoisty rodzaj uzależnienia, z którego wcale nie tak łatwo wyjść i myślę, że wiem, co mówię.
Swego czasu potrafiłem ważyć się kilka razy dziennie. Każde ważenie się było równoznaczne ze zmianą nastroju. W końcu wszędzie pojawiała się inna liczba, a ja uzależniałem od niej swoje zachowanie. I w ten sposób potrafiłem budzić się rano wesoły, aby tuż po wejściu na wagę stać się smutnym. Potem okazywało się, że waga jednak nie jest taka duża i tryskałem energią, której notabene nie miałem zbyt dużo. W końcu ile można jej mieć, kiedy jest się wyczerpanym, prawda? Najlepsze było ważenie się po ciężkim treningu. To było głupie i nielogiczne, ale moja psychika tego pragnęła. Wiecie dlaczego? Bo wraz z treningiem pociłem się, a tym samym waga mojego ciała spadała. Gdybyście tylko widzieli tę moją radość, kiedy widziałem ten dziwny spadek wagi! Oczywiście trwała ona tylko do kolejnego pomiaru, gdzie ta waga wracała już na właściwe tory.
Chore? Głupie? Psychiczne? Coś w tym pewnie jest. Jednak zanim wydamy osąd, pomyślmy, że w ten sposób może żyć wiele osób, które z jednej strony pragną się uwolnić, ale z drugiej są niezwykle kuszeni przez to piekielne urządzenie.
To ile ważysz, nie determinuje tego, jakim człowiekiem jesteś.
Waga ciała jest parametrem ważnym, ale nie najważniejszym. Nie możemy uzależniać od niej całej naszej sylwetkowego podróży. Jest o wiele więcej, lepszych form, kontroli postępów. Kształtowanie sylwetki nie musi się wcale sprowadzać do ciągłego kontrolowania masy ciała! Pragnę także nadmienić, że jeśli waga ciała nie powinna mieć ogromnego udziału w zmianie sylwetki, tak na pewno nie powinna ona stanowić ważnego punktu w naszym codziennym życiu! Zupełnie niewłaściwym zachowaniem jest uzależnianie swoich zachowań od jednej, na dodatek zmiennej liczby! Równie dobrze możemy powiedzieć naszej mamie lub komukolwiek bliskiemu, że zrywamy z nim kontakt, bo nie jest tak „szczupły”, jak byśmy tego chcieli! Masa naszego ciała nie może dyktować nam warunków. Zarówno w tym, jak się zachowujemy względem siebie oraz względem innych ludzi. Tak samo, jak nie można oceniać innych osób po tym, jak wyglądają, tak nie możemy oceniać swojej wartości po tym, ile ważymy.
Zrozummy proszę, że nieważne, czy waga pokaże nam 50, 70, czy 90 kilogramów, My nadal jesteśmy człowiekiem. Piękną istotą o niezliczonej ilości talentów i możliwości, która może zmieniać świat. Róbmy to więc, zamiast skupiać się tak trywialnej rzeczy, jak waga ciała! Nie nawołuję do obżerania się i zaniechania pracy nad sylwetką. Pragnę tylko zwrócić waszą uwagę, że nie warto być niewolnikiem tego jednego, małego urządzenia.
Pracujmy więc nad sobą. Zmieniajmy siebie i świat, ale przestańmy skupiać się na wartości, która w ogólnym rozrachunku nie ma nawet większego znaczenia w procesie kształtowania sylwetki, a co dopiero w życiu. Przecież życia nie można sprowadzić do zaledwie kilku cyferek, prawda? Dlatego przestańmy je podporządkowywać tej jednej wartości i zacznijmy w końcu żyć tak, jak zostaliśmy do tego przewidziani. Czyli godnie i dumnie reprezentując ludzki gatunek!