Wdzięczność to ochrona przed zapomnieniem dobra, którego doświadczyliśmy i doświadczamy. To, co jest, nie musi być zawsze. Każda rozmowa, spotkanie i spojrzenie może być ostatnim. I nikt z nas o tym nie myśli, dopóki się to nie skończy.
Nie spodziewaliśmy się, że po raz ostatni całujemy na dobranoc tatę i mamę w policzek, mając osiem lat, bo od jutra staniemy się na to, zbyt dorośli. Nie myśleliśmy, że ostatni raz widzimy i przytulamy się z koleżankami oraz kolegami na zakończeniu roku szkolnego, mimo że z ust padały tak bardzo solenne przyrzeczenia rychłych spotkań, nieprzerwanego kontaktu i trwałej relacji. Nie przyszło nam do głowy, że ten pocałunek, to ciepło obejmujących Cię ramion, to kojące głaskanie po włosach i jakże bezpiecznie Kocham Cię, wypowiedziane w świetle nocy przy dźwiękach cykad, wpadających przez otwarte okno razem z ciepłą, letnią ciemnością, będzie ostatnim nie tylko tego lata, ale i całego życia.
To wszystko mija. Pewne rzeczy są po raz ostatni.
Także te, o których myślimy, że będą na zawsze.
Zrobić inaczej
Przeszłość jest dobrą nauczycielką, dopóki pamięta się o powrocie do rzeczywistości na czas. W przeszłości tkwi odpowiedź na wiele pytań i rozwiązanie problemów, trawiących nas w teraz. Z przeszłości się uczymy, reflektujemy i wyciągamy wnioski, ale tylko w teraz mamy szansę cokolwiek zmienić, aby przyszłość nie powielała przeszłości, której nie chcemy. Życie jest rzeką, na którą składa się przeszłość i przyszłość. Teraźniejszość jest łódką, którą sterujemy.
Lub nie.
Zależy, co wybieramy.
Nie potrafię powiedzieć, czy czegoś żałuję, ale wiem, że pewne rzeczy zrobiłbym inaczej. Na pewno rzadziej słuchałbym innych, a częściej patrzył w swoje serce i tam szukał drogowskazu dla nastoletniego i dojrzewającego mnie. Więcej czasu spędzałbym z ludźmi, których kochałem i lubiłem, a mniej siedziałbym zamknięty w samotności na siłowni, do której zostałem zaprowadzony przez brak pewności siebie, niskie poczucie wartości i chęć bycia zauważonym.
Mniej czasu spędzałbym przed lustrem, próbując znaleźć idealne ułożenie dla moich włosów, ciągle wkurwiając się na niesforne kosmyki, wymykające się mojej artystycznej wizji. Częściej mówiłbym ludziom to, co do nich czuję i o nich myślę, zamiast czaić się i wiecznie analizować przyszłość. Po usłyszeniu prawdy, nie robiłbym urażonej dumy i nie miałbym spiętej dupy, tylko pokornie schyliłbym głowę i podziękował temu człowiekowi, że miał odwagę mi to powiedzieć. Gdybym wiedział, że czas z ukochaną osobą jest policzony i mija następnego lata, kończyłbym pracę wcześniej, częściej zabierałbym ją na wycieczki, kupiłbym psa i nawet nauczyłbym się pływać, abyśmy mogli razem iść na kajaki.
No i wafle ryżowe w czekoladzie – jadłbym ich znacznie więcej.
🙂
Tak miało być?
Pewne sprawy można w życiu odwrócić i odbudować. Niektóre rzeczy, które się skończyły, mogą wrócić – w innej formie, ale to możliwe. Są jednak takie wydarzenia, które odeszły bezpowrotnie i nie mówię tylko o śmierci. To one prawdopodobnie ściskają serce najmocniej, bo dają świadomość, że cokolwiek wtedy zjebaliśmy i cokolwiek teraz chcielibyśmy z tym zrobić inaczej – po prostu nie możemy. I tutaj wkracza pani nauczycielka Przeszłość – wyciąga do nas rękę i z lekkim uśmiechem szepcze do ucha: Tamtego już nie zmienisz, ale wiesz, co możesz, prawda?
Im dłużej myślę o tym, co przeminęło i odeszło, tym częściej dochodzę do prostego wniosku: tak miało być. To banał – wiem o tym. To też pewien rodzaj dupochronu, mający za zadanie bronić mojej świadomości i mojego ego przed byciem pochłoniętym przez żal, poczucie winy i rozdrapywanie przeszłości. Niemniej szczerze wierzę, że w tamtym okresie życia podejmowałem decyzje, które były słuszne na tamten czas. I to oczywiste, że coś w ten sposób straciłem, ale byłbym idiotą, gdybym zapomniał, ile też innych cosiów wówczas miałem i zyskałem.
Kilka miesięcy temu zadałem sobie pytanie, dotyczące konkretnej sytuacji:
Jeśli wiedziałbym, jak się pewne rzeczy później potoczą, czy zrobiłbym coś inaczej w tym przypadku?
Bardzo szybko przyszła odpowiedź:
Nie, niczego bym nie zmieniał.
Bo pomimo, że znalazłem się w pewnym momencie pośród chłodu, ciemności i smutku, wylądowałem tam właśnie dlatego, że wcześniej przez długi czas byłem w krainie ciepła, bezpieczeństwa, spokoju i miłości. Dlatego niczego bym nie zmienił.
Dlatego też czuję ogromną wdzięczność.
Zauważyć siebie
Zanim posądzicie mnie o robienie publicznego rachunku sumienia albo modnego w mediach społecznościowych trendu: 10 rzeczy, które chciałbym wiedzieć, gdy miałem XYZ lat, uspokajam Wasze głowy, że nie będę tworzył własnej autobiografii, ani dzielił się mądrością dwudziestopięciolatka. Niemniej taka forma literacka obliguje do dzielenia się rzeczywistymi wątkami – często osobistymi. W przeciwieństwie do beletrystyki nie tworzę przed Wami świata, a jedynie go opisuję tak, jak go widzę, czuję, słyszę i przeżywam.
Pewne rzeczy w życiu zawsze będą ostatni raz i w wielu przypadkach zorientujemy się o tym, gdy będzie już po wszystkim. Bo, czy ktoś z nas myślał o tym, że pewnego dnia ostatni raz wyszedł na boisko grać w piłkę z kolegami i koleżankami? Bo, czy ktoś z nas myślał, że dzisiejsza zabawa maskotkami i zabawkami, jest ostatnią w naszym życiu?
Dorastamy, dojrzewamy, zmieniamy się.
Inni również. Podobnie jak świat, w którym żyjemy.
Niektóre rzeczy umierają. Inne się rodzą. W miejsce starego przybywa nowe. Już nie całujemy rodziców w policzek na dobranoc, ale robimy to wobec partnera lub partnerki. Nie słuchamy bajek, czytanych przez babcię, ale czytamy bajki swoim dzieciom. Nie bawimy się zabawkami, ale chodzimy do kina, gramy w gry planszowe i oglądamy spektakle w teatrze. Nie chodzimy do szkoły, gdzie poznajemy nowych kolegów i koleżanki, ale chodzimy do pracy, gdzie nawiązujemy relacje ze współpracownikami.
Nie jesteśmy tymi, kim byliśmy, ale dalej jesteśmy sobą. Choć zmieniają się warunki, rzeczy i czasy, nadal mamy siebie. Nasza ekspresja duszy, natury, osobowości, charakteru czy temperamentu (zwał jak zwał) może objawiać się w inny sposób, ale nadal jest ekspresją nas samych.
To są rzeczy niezmienne i stałe. Dla mnie to po prostu życie – zmienia się, czasami szturcha przyjaźnie, czasami przytula z miłością, a czasami podkłada nogi i patrzy z politowaniem na obite kolana z wyrazem twarzy, mówiącym: A nie mówiłem?
Cały czas jednak jest.
I za to jestem wdzięczny.