Od 17 lat przyglądam się zjawisku kreatywności. Badam, oglądam, testuję, próbuję, używam i rozkładam na czynniki pierwsze, a później składam. To naprawdę ciekawy i wielopłaszczyznowy temat, dlatego postanowiłam wyjść z szafy i podzielić się z Wami „na łamach” tego bloga swoimi przemyśleniami i wynikami moich bardzo prywatnych, niekiedy nawet i organoleptycznych, badań.
W dzisiejszym artykule zmierzymy się z następującymi pytaniami:
– Co to jest kreatywność?
– Po co zawracać sobie głowę kreatywnością?
– Jak używać kreatywności w życiu codziennym?
– A co jeśli nie jestem kreatywny?
– Jak rozwijać kreatywność?
ZACZYNAJMY! 🙂
Co to jest kreatywność?
Kreatywność to kompetencja miękka, która współcześnie jest jedną z tych najbardziej pożądanych. Według raportów HR i jak i tych ekonomicznych, zarówno w roku 2019 jak i 2020 kreatywność jest jedną z najważniejszych kompetencji przyszłości.
Twórcze podejście do rozwiązywania problemów jest teraz bardzo potrzebne i poszukiwane przez pracodawców.
Kompetencja ta to zbiór wielu różnych umiejętności, przekładających się bezpośrednio na nasze funkcjonowanie zarówno w życiu zawodowym jak i osobistym. Między innymi w jego skład wchodzą:
– analityczne myślenie,
– łatwość w podejmowaniu decyzji,
– innowacyjność,
– radzenie sobie z problemami,
– otwartość na zmiany,
– otwartość na eksperymentowanie,
– rozwinięta empatia.
Kreatywność w użyciu przeważnie prowadzi do powstawania nowych rzeczy. Niezależnie od tego czy są one zupełnie nowe czy powstały na kanwie połączenia kilku starych.
Jeżeli chodzi o moją własną, pełniejszą definicję kreatywności, to na backstagowym YT możecie znaleźć mój pomysł na jej rozwinięcie: Obejrzyj tutaj!. Serdecznie zachęcam Was do dyskusji pod tym video, jeżeli zbierze się tam odpowiednio dużo komentarzy, to stworzę naszą wspólną mapę definicji słowa „kreatywność”.
Poznać Wasze punkty widzenia na ten temat, to będzie dla mnie zaszczyt! 🙂
Po co zawracać sobie głowę kreatywnością?
Poniżej kilka przykładów, co może się zadziać, kiedy zacznie się zawracać sobie głowę kreatywnością:
- Znaczne przyspieszenie procesu generowania rozwiązań oraz podejmowania decyzji,
- Znacznie przyspieszenie procesu ponownego wdrażania się w pracę, po tym jak nasza uwaga została rozproszona,
- Poprawa umiejętności komunikacyjnych oraz budowania relacji,
- Poprawa koncentracji oraz umiejętności „multi-taskingu”,
- Rozwijanie poczucia humoru,
- Rozszerzanie percepcji,
- Rozwijanie umiejętności dedukcji,
- Ułatwienie procesu pracy nad nawykami,
- Ułatwienie procesu rozwoju osobistego,
- Pozytywny wpływ na empatię,
- Relaks, polegający na „nieodmóżdżającym” oderwaniu się od spraw codziennych,
- Sposoby na urozmaicanie sobie lub usprawnianie nudnych sytuacji codziennych (np. zakupy, jazda komunikacją miejską, stanie w kolejce czy korku, jazda windą, etc.).
Tak naprawdę, to prawidłowe pytanie nie brzmi „po co?”, a „czy widzę w tym sens?”. Nie chodzi o to, że ja uważam, że każdy bez gadania powinien rozwijać kreatywność, bo tak nie jest. Uważam, że każdy z nas powinien rozwijać, co tylko zechce. No właśnie „ZECHCE”.
Jeżeli chcecie rozwijać kreatywność, to zacznijcie od zlokalizowania źródła swojego „chcenia”, wtedy Wasz proces rozwoju kreatywności przebiegnie dużo sprawniej i ciekawiej.
Jak używać kreatywności w życiu codziennym?
Nie trzeba być artystą czy fanem rozwoju osobistego, żeby pochylić się nad kreatywnością. Jest to jedna z tych kompetencji, która będzie wspierała niezależnie od pełnionego zawodu, przynależności do grupy społecznej czy etapu życia. Ćwiczenie kreatywności, to przede wszystkim ćwiczenie mózgu, które to przekłada się na wszystko inne.
Już na podstawie listy z poprzedniego paragrafu z pewnością jesteście w stanie wyobrazić sobie, jak rozwój tych aspektów wpłynąłby na poprawienie jakości Waszego życia. Zarówno w pracy jak i w kwestiach osobistych. Pomyślmy jednak o rzeczach bardziej przyziemnych.
Przykład 1: Coś bym zjadł, ale nie wiem co…
Znajome? Pamiętam te czasy, kiedy nachodziła ochota, ale nie było na nią wizji. I człowiek tak siedział i myślał, odrywając się od swojego bieżącego zajęcia. Spalał energię kursując co jakiś czas do lodówki, zaglądając i wracając z niczym. Albo – o zgrozo! – wracał z CZYMKOLWIEK.
Podczas ćwiczenia kreatywności, nasz mózg zaczyna pracować w nieco inny sposób. Można śmiało powiedzieć, że „poszerza swoje horyzonty”, a to oznacza, że poszerza je nie tylko na czas świadomego procesu twórczego. Raz poszerzone horyzonty zostają poszerzone – to taki trochę efekt uboczny.
Wizualizacja to jeden z działów kreatywności, który bardzo ułatwia życie codzienne, zarówno w kwestiach lodówkowych, ale przede wszystkim w komunikacji z innymi, a nawet w radzeniu sobie z własnymi emocjami.
Im bardziej rozwinięta kreatywność, tym szybciej pojawiają się wizje na coś (pomysły), czyli myśląc „Coś bym zjadł…” Wasz mózg podsunie Wam pomysł lub wachlarz pomysłów, zanim zdążycie pomyśleć „…ale nie wiem co.”!
Przykład 2: O borze niepodlewany!! Telefon wpadł mi do sedesu!
Nie każdemu, ale taki temat często się zdarza. W przypadku telefonu bez wbudowanych uszczelek, jego dalsza przyszłość bardzo uzależniona jest od prędkości naszej reakcji. A jak tu szybko reagować, jak pojawiają się spowalniacze: „Przecież dopiero go kupiłem!”, „To już koniec! Przepadł!, „Mam włożyć rękę do sedesu? Ble!”, „A nie kopnie mnie prąd, kiedy go dotknę w tej wodzie?”, itd.
Po pokonaniu tego stadka myśli, należy przejść do drugiego etapu. Trzymając w mokrej dłoni ociekający sedesianką telefon, do naszej głowy nadciąga ważne, ale to bardzo ważne pytanie: „Co dalej?”. Cenny czas płynie, nasze myśli wirują na oślep, a panika klaszcze z radości.
Nie będę opisywać procesu dalej, bo chyba już wiadomo, co mam na myśli. Wiadomo, że w przypadku wodoodpornego telefonu panika jest mniejsza, ale nadal może wystąpić opór z włożeniem ręki do sedesu czy późniejszym czyszczeniem i użytkowaniem telefonu. Podczas rozwijania kreatywności, przestawiamy w naszym mózgu tory. Domyślnie większość z nas „myśli emocjami”, a rozwój kreatywności zmienia to na „myślenie rozwiązaniami”.
I żeby nie było! Nie chodzi tutaj o to, że nagle stajemy się robotami bez emocji. Emocje zostają tam, gdzie być powinny, natomiast w sytuacjach kryzysowych odruchowo zaczynamy przyglądać się sytuacji, wyłuskiwać z niej fakty, a nasz mózg w tym czasie podpowiada nam przykładowe rozwiązania.
Sytuacje kryzysowe, zwykle oblane zimnym potem w akompaniamencie paniki, zmieniają się w małe (niekiedy i duże) projekty, z którymi mierzymy się w naszym życiu.
Przykładów mogę naprodukować jeszcze więcej, ale to jest artykuł teoretyczny, a nie case study, więc myślę, że te dwa powyższe wystarczą do tego, żeby nakreślić Wam temat użyteczności kreatywności w życiu codziennym.
A co jeżeli nie jestem kreatywny?
Wiele osób uważa kreatywność za dobro luksusowe, za rodzaj boskiej interwencji czy jakiejkolwiek innej, która dotyka tylko wybranych. I tak, i nie. Każdy człowiek – wyłączę tutaj osoby z poważnymi schorzeniami neurologicznymi, bo u nich rzecz może wyglądać zdecydowanie inaczej, w zależności od rodzaju i rozległości schorzenia – jest kreatywny. To wrodzona kompetencja, która wyróżnia nas na tle innych zwierząt. Tak, chodzi o te legendarne MYŚLENIE ABSTRAKCYJNE.
Bardziej możemy rozmawiać tutaj o poziomie rozwinięcia kreatywności, a nie o jej obecności lub braku, a to oznacza nic innego, jak to, że swoją kreatywność możemy rozwijać. Dodatkowo jest to kompetencja, której możliwość rozwoju czy jego jakość NIE są uzależnione od wieku. Co oznacza, że możemy wynosić ją na wyższe poziomy niezależnie od etapu życia, na którym się znajdujemy.
Podsumowując: JESTEŚ kreatywny, ale zawsze MOŻESZ być bardziej! 🙂
Jak rozwijać kreatywność?
Oczywiście oczywistą tutaj odpowiedzią będzie: „Wybrać się na trening kreatywności!”, ale po co sięgać po oczywiste, skoro można sięgnąć dalej? 😉 Wiadomka, że treningi to jest złoto, przede wszystkim dlatego, że proces rozwoju przebiega dużo szybciej i skuteczniej, ponieważ jest odpowiednio zorganizowany i ma sprzyjające warunki do rozwoju.
ALE
Jeżeli nie masz ochoty inwestować w treningi, zawsze możesz rozejrzeć się za narzędziami do samodzielnego trenowania, które możesz kupić gotowe albo zrobić samodzielnie w domu. Więcej o ćwiczeniach w warunkach domowych na backstagowym YT > Zerknij tutaj!
Jeżeli jednak chcecie na razie przyjrzeć się tematowi, to polecam MYŚLENIE, a konkretniej zadawanie sobie różnego rodzaju pytań. Idziecie do pracy, szkoły, na uczelnię, po zakupy, etc. – rozejrzyjcie się i znajdźcie coś co Wam się spodoba lub Was zainteresuje i pomyślcie: dlaczego przyciągnęło Wasz wzrok, jak dokładnie działa, co myśli, kto to stworzył, jak mogłoby się nazywać, itd.
To trochę jak z klockami domino – zadasz jedno pytanie, a po nim pojawi się kolejne, po nim kolejne i kolejne… Kostki będą upadać jedna za drugą, a Wasza droga minie szybciej i przyjemniej, bez żadnych stresów i złych emocji. Jedziecie komunikacją miejską? Jeszcze lepiej! Pomyślcie nad tym, co mogą myśleć współpasażerowie albo jaka może być ich historia. Wiem, że może to się wydawać błahe i dziecinne, ale co w tym złego?
Popatrzcie na dzieciaki, które z taką łatwością wymyślają i tworzą nowe rzeczy czy słowa. Jak już wspominałam wyżej: kreatywność nie jest dobrem luksusowym ani też nie mija z wiekiem. Po prosu w pewnym momencie życia przestajemy ją ćwiczyć, bo przestajemy zadawać „zbędne” pytania. Kurczę… Tylko które to są te „zbędne”? Myślę, że na wszelki wypadek warto zadać wszystkie, które kłębią się w Waszych głowach – kwestia komu będziecie je zadawać! 😉
Serdecznie dziękuję za Waszą uwagę,
– Katarzyna –
_______________________________________________
Materiały na tym blogu to moje analizy i obserwacje, dlatego pod żadnym pozorem nie wierzcie w ani jedno moje słowo – przeczytajcie, przemyślcie, wypróbujcie sami, a później znów przemyślcie. Zachęcam do dyskusji, bo wymieniając się swoimi perspektywami możemy nauczyć się najwięcej i najskuteczniej. 🙂