Chłopiec, który nie mówił. | worldmaster.pl
#

W odległej galaktyce pośród miliarda gwiazd znajduje się mała planeta, która w większości pokryta jest lasami. Gęstwiny zieleni przeplatane są polanami, na których w dalekich odległościach od siebie znajdują się wioski pełne drewnianych chatek. Życie na planecie mija szybko i pracowicie. Mieszkańcy sami budują domy, produkują ubrania i żywność. Ludzie są zależni od siebie, a przy tym bardzo życzliwi, pomocni i otwarci.

LĘK czy STRACH?

Bystre oko w tej codzienności dostrzeże rodzinę, która różni się od pozostałych. W jednej z chat wraz z rodzicami mieszka siedmioletni chłopiec o imieniu Antoś. Długo wyczekiwane, upragnione dziecko, którego głosu od momentu narodzin nikt nie słyszał. Matka chłopca przy porodzie nie doczekała się pierwszego krzyku malca, co wzbudziło w niej ogromy, paraliżujący lęk, który mocno zakotwiczył się w jej sercu.

Chłopiec dorastając otoczony był ogromną miłością i troską swoich rodziców, którzy rozpięli nad synkiem parasol uczuć, dbając aby już nigdy i niczego w życiu mu nie zabrakło. Antoś był bardzo utalentowanym, wszechstronnym, ciekawym świata chłopcem. Znalazł swój własny sposób na komunikowanie się z otaczającym go światem. Mowę zastąpiły mu rysunki, które kreślił na białych kartkach papieru. Chłopiec dostawał wszystko co narysował. Jego malutki pokój wypełniony był najrozmaitszymi przedmiotami, które były odzwierciedleniem jego rysunków. Jednak w dniu siódmych urodzin Antoś zaczął rysować tylko jeden, powtarzający się obrazek. Na białej kartce rysował trzy czarne kreski. Wszystkie trzy były różnej długości. Wszystkie trzy otaczał czarną pętlą.

W POSZUKIWANIU SZCZĘŚCIA

Zaniepokojeni rodzice chcieli odgadnąć znaczenie obrazka, gdyż ich marzeniem było zapewnić synowi wszystko czego zapragnął. Jednak nic nie było w stanie uszczęśliwić chłopca, z dnia na dzień nikł w oczach, malując ten sam rysunek. Bezsilni rodzice nie wiedząc co uczynić, poprosili o pomoc wodza wioski.

– Wodzu, co widzisz na tym obrazku? – drżącym, ale pełnym nadziei głosem zapytała mama.

– Wydaje mi się, że jest to piłka. – odrzekł wódz.

Rodzice postanowili zostawić Antosia na jedną dobę pod opieką wodza i udali się w poszukiwaniu wskazanego przedmiotu. Kiedy wrócili do domu z przedmiotem, chłopiec wziął kartkę papieru i ponownie namalował trzy kreski otoczone pętlą.

Rodzice nie poddali się. Kolejnego dnia zaprosili w progi swojej chatki miejscową znachorkę.

– Droga Znachorko, co widzisz na tym obrazku? – zapytała matka.

– Moim zdaniem to koło od wózka. – odrzekła.

– Nie znajdziemy w okolicy takiej zabawki – rzekła matka – musimy poprosić stolarza, aby wystrugał nam taki wózek. Zanim dotrzemy do jego warsztatu minie tydzień. Możemy zostawić Antosia pod Twoją opieką?

I tak też rodzice uczynili. Utrudzeni, po siedmiu dniach pieszej wędrówki, wrócili z pięknym drewnianym wózkiem. Antoś wziął do ręki kartkę i narysował trzy czarne, nierówne kreski otoczone pętlą.

Ostatniej szansy na pomoc upatrywali w osobie duchowego z wioski. Wiedzieli, że jest bardzo inteligentnym człowiekiem.

– Ekscelencjo, co widzisz na tym obrazku? – desperacko spytała matka.

– Dla mnie jest to moneta, podobną znalazłem niedaleko jaskini, kiedy się modliłem.  – rzekł duchowy.

– Dobrze pójdziemy tam, ale taka wyprawa zajmie nam prawie miesiąc zaopiekujesz się naszym synem, kiedy my wyruszymy w podróż? – błagalnie prosiła kobieta.

I tak też się stało. Chłopiec został pod opieką duchownych w klasztorze. Po miesiącu rodzice wrócili z monetą. Antoś wziął do ręki czarną kredkę i ponownie narysował trzy nierówne kreski otoczone pętlą.

WIARA I INTUICJA

Po nieudolnych próbach zaspokojenia pragnienia chłopca, matka źle się poczuła, tak jakby dobra energia opuściła jej ciało. Długa, wyczerpująca podróż sprawiła, iż ciężko zachorowała. Straciła wiarę nie tylko w to, że może pomóc synowi, ale również zwątpiła w to, co do tej pory wierzyła.  

Choroba matki postępowała. W tym samym czasie ojciec przestał pracować, ponieważ coraz więcej czasu zabierała mu opieka nad żoną i poszukiwanie szczęścia dla syna. Aż w końcu, sam się załamał, siedział bezczynnie w swoim pokoju, patrząc się w martwy punkt. Pewnego dnia podszedł do niego Antoś, trzymał w ręku kartkę papieru i kolorowe kredki. Usiadł obok ojca, wziął go za rękę i razem zaczęli rysować.  Taty dłoń owładnęła dziwna siła, tak jakby z serca prąd przebiegł do ręki. Nie rozumiejąc skąd się bierze to uczucie, podążał za intuicją, zaczął domalowywać kolorowe linie, kółka i inne kreski.

PRZEBUDZENIE

Ku jego zdziwieniu powstał obraz rodziny trzymającej się za ręce otoczonej promienną pętlą.

Wtedy Antoś krzyknął: – Tak tato to my, nasza rodzina!

– Synu zacząłeś mówić! – odpowiedział ojciec.

– Nie tato, to ty zacząłeś mnie słyszeć! – odpowiedział chłopiec.

– Byliście z mamą tak pochłonięci szukaniem rzeczy, które by mnie uszczęśliwiły, że mój głos do Was nie docierał. Moim największym marzeniem było, abyście razem ze mną cieszyli się z tych rzeczy, które tak ciężko zdobywaliście. Nie miałem radości z tych przedmiotów, bo one zabierały mi Was.

W tym samym momencie do pokoju weszła mam chłopca, promienna, szczęśliwa i zdrowa.

Jeśli w ostatnim czasie uświadomiłeś sobie, że przyciągasz “toksycznych ludzi”, a pewne schematy wciąż się powtarzają, jak w błędnym kole oraz masz się za osobę empatyczną to ten artykuł jest dla Ciebie.

Jak zdefiniować empatię i „toksycznych ludzi”?

Według internetowego Słownika Psychologicznego Instytutu Psychologii Zdrowia empatia to:

1. poznawcza świadomość i rozumienie emocji oraz uczuć innej osoby. W tym sensie zasadniczym znaczeniem terminu jest intelektualne lub pojęciowe uchwycenie, zrozumienie afektu kogoś innego; 2. zastępcza reakcja afektywna na doświadczenia emocjonalne innej osoby, polegająca na odzwierciedlaniu lub naśladowaniu tej emocji. W tym znaczeniu oczywistą implikacją jest fakt, że doświadczenie empatyczne jest dzieleniem z kimś jego emocji; 3. przyjmowanie, w czyimś pojęciu, roli innej osoby. To znaczenie pochodzi od 1., ale różni się nieco tym, że dodatkowo występuje tu myśl, iż empatia obejmuje też przyjęcie perspektywy innej osoby.

Reber A. (2000). Słownik psychologii (s. 192-193). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR.

Jednak mało kto mówiąc o empatii porusza, jak w definicji 1 kwestię świadomości, co według mnie ma ogromne znaczenie. Z drugiej strony próbując zdefiniować „toksyczną osobę” napotkałam pierwsze problemy. W literaturze fachowej nie ma takiego pojęcia i tu z odpowiedzią posłużył mi artykuł Adama J. Wichury „Czy „toksyczni ludzie” w ogóle istnieją?”.

Szukając informacji dotyczących “energetycznych wampirów” znajdziesz wiele źródeł na temat: “Jak rozpoznać toksycznych ludzi?, czy “Jak sobie radzić z toksycznymi osobami?”. Ja wychodzę z założenia, że pracując nad swoimi problemami, powinniśmy zacząć od siebie. Dlatego warto zadać sobie pytanie: “Dlaczego przyciągam toksycznych ludzi?” (więcej informacji na temat prawa przyciągania w moim rozumieniu znajdziesz TUTAJ).

Słownik Języka Polskiego PWN bardzo upraszcza definicję ludzi empatycznych i „toksycznych”, niestety robi to  zdecydowana większość z nas, zakładając, że:

Człowiek empatyczny to osoba posiadająca umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby.

Człowiek toksyczny to osoba wywierająca negatywny, destrukcyjny wpływ na czyjąś psychikę.

Jakie mogą być skutki spotkania się empatycznej osoby z “toksyczną”?

 

https://www.pixabay.com

W znalezieniu odpowiedzi na to pytanie pomocny będzie podcast Seay Stanford zatytułowany 7 Reasons Why You May Be ATTRACTING Toxic People oraz artykuł autorstwa Angel Chernoff 7 Surprising Reasons You’re Attracting Toxic People.

Poniższe charakterystyki oparte są na fragmentarycznym tłumaczeniu powyższych źródeł, przeplatanych moimi osobistymi przemyśleniami opartymi na doświadczeniu. Poniżej przedstawiam siedem cech ludzi empatycznych, które mogą przyciągać „toksycznych ludzi”.

SIEDEM CECH EMPATYCZNYCH LUDZI

JESTEŚ DOBRYM SŁUCHACZEM

Jeśli masz zdolność słuchania i rozumienia innych, “toksyczni ludzie” tzw. “narcyzi rozmów” wykorzystają to przeciwko Tobie. Mają oni zdolność intuicyjnego przyciągania ludzi, którzy zawsze znajdą dla nich czas, aby ich wysłuchać. W rozmowie z Tobą, taka osoba będzie Cię ignorować, dzielić się negatywnymi szczegółami ze swojego życia, a z drugiej strony nie zainteresuje się tym co mówisz. Brak asertywności i stawiania granic działa jak magnes. „Toksyczni ludzie” czują potrzebę wyrzucenia z siebie negatywnych emocji, gdyż przynosi im to krótkotrwałą ulgę. Mają świadomość, że w ten sposób Twój umysł jest równie zatruty jak ich, co daje im wiele satysfakcji, gdyż właśnie z tego czerpią energię życiową.

HOJNIE POŚWIĘCASZ SWÓJ CZAS

„Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany” to Twoja maksyma. Ponieważ masz w sobie chęć pomocy innym, jesteś gotów poświęcić swój czas, aby pomóc ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, niemalże o każdej porze dnia i nocy. „Toksyczni ludzie” pragną być w centrum uwagi, są przeciwieństwem Twojej hojności. Cechuje ich skąpstwo i chciwość, nie chcą dzielić się z nikim drugą osobą. Dlatego w rozmowach mogą zacząć dyskredytować Twoich najbliższych, powoli Cię od nich odsuwając. W chytry sposób obarczą Ciebie i Twój czas swoimi problemami, tak że będziesz mieć wrażenie, że nie żyjesz swoim życiem. Będą kreować dramaty, wyolbrzymiać, grozić i zastraszać, jeśli nie poświęcisz im uwagi. Bycie w centrum uwagi, sprawia, że czują się częścią czegoś większego. A my dając im swój czas zaspakajamy ich ego.

JESTEŚ OTWARTY, SZCZERY I WIERZYSZ W MARZENIA

Jeśli cechujesz się otwartością na świat i ludzi, jesteś szczery możesz przyciągnąć swoje przeciwieństwo, czyli ludzi kłamliwych i manipulatorów. Wynika to z Twojej ufności i faktu, że tego samego oczekujesz od innych. Zatem wierzysz w to co mówią inni i nie masz podstaw, aby być podejrzliwym. Widzisz ludzi tak, jak postrzegasz siebie. Kiedy dzielisz się z nimi swoimi planami i marzeniami, oni postrzegają Cię jako osobę zadufaną w sobie. Czują strach, że Tobie się powiedzie, a im nie. Lubią rywalizować, porównują siebie do innych uważając siebie za lepszych. Ponieważ nie radzą sobie z porażką i są zazdrośni chcą Cię pociągnąć na dół.

JESTEŚ BEZPROBLEMOWY

Starasz się nie stwarzać problemów tam, gdzie ich nie ma, a swoje problemy rozwiązujesz w mądry sposób. Co więcej cechuje Cię duża cierpliwość. Masz poukładane, spokojne życie, co „wampirom energetycznym” daje możliwość wywrócenia go do góry nogami. Kiedy wyczują u Ciebie słabszy punkt możesz przystawać na ich propozycje częściej niż sobie zdajesz z tego sprawę. Wynika to z tego, że nie chcesz problemów więc ustępujesz i pozwalasz im wygrać. „Toksyczni ludzie” mają więcej satysfakcji z manipulacji ludźmi inteligentnymi i zrównoważonymi.

MASZ CIEPŁĄ OSOBOWOŚĆ I DAJESZ Z SIEBIE WSZYSTKO

Potrafisz się cieszyć się z najmniejszych rzeczy, doceniasz życie. Twoje wewnętrzne światło przyciąga „energetycznych wampirów”, bo żyją w mroku, a Ty dajesz im namiastkę światła. Z ich ust usłyszysz na swój temat wyidealizowane rzeczy, będą Ci schlebiać. Z drugiej strony Twoje empatyczne podejście do ludzi sprawia, że jest Ci ich szkoda i chcesz ich pocieszyć i rozweselić. Ale pamiętaj z kim przystajesz…. Toksyczni ludzie zabierają energię i optymizm, aby się nasycić. Są pesymistami, widzą szklankę do połowy pustą, dlatego wracają do ciebie. Jedyny sposób, aby im pomóc to odciąć prąd. Jeśli ktoś jest na niższej wibracji niż Ty, kolejne bezskuteczne próby pomocy takiej osobie, mogą doprowadzić do eskalacji konfliktu i obniżenia energii drugiej osoby. Nie ważne jakie zachcianki „toksycznych ludzi” zostaną spełnione, dla drugiej strony zawsze będzie za mało.

UMIESZ BUDOWAĆ MOSTY

empatyczni, toksyczni, empatia

https://www.pixabay.com

Jesteś świetnym „konstruktorem”. Nie lubisz cichych dni, jeśli masz jakiś problem wolisz okazać emocje i rozwiązać go. Odkładanie spraw na później, nie leży w Twojej naturze. Chcesz i umiesz rozwiązywać problemy, dążysz do kompromisu. Składasz wszystko w całość i kreujesz rzeczywistość. Wychodzisz z założenia, że to ludzie kreują świat, a nie świat ludzi. „Toksyczni ludzie” są tego przeciwieństwem, niszczą wszystko co zbudujesz, krytykują, żywią się dramatem. Manipulując Twoim wizerunkiem w oczach innych, jak saperzy podkładają bomby niszczą mosty, które budujesz. Dołują cię, widzą wszystko w czarnych barwach. Ci ludzie nie osiągają sukcesu tylko zazdroszczą Twojego, bo nie mają wiary, że coś dobrego z danego pomysłu powstanie. Na starcie zakładają, że im się nie powiedzie i że inwestycja nie ma sensu. Wynika to z kwestii podejścia do strachu. Są ludzie, którzy przezwyciężają swoje lęki i kreują nową rzeczywistość oraz ludzie, których blokuje paraliżujący strach, a ego zagłusza ich intuicję.

POZYTYWNIE WIDZISZ LUDZKĄ NATURĘ

Głęboko wierzysz, że każdy człowiek jest wart tego, aby dać mu kolejną szansę. Wybaczasz im wiele, wierzysz, że się zmienią. To jest bardzo niebezpieczne, gdyż jest to cecha ludzi tolerancyjnych, którzy dość długo mogą żyć u boku „toksycznej osoby” nie dostrzegając tego, aż do momentu, w którym sytuacja staje się drastyczna. Tłumaczysz ich zachowania i trwasz przy nich. Widzisz ludzką naturę pozytywnie. Współczujesz im, bo dostrzegasz ich bagaż emocjonalny, kiedy obwiniają się, czy stawiają się w roli ofiary. Twój optymizm w stosunku do innych może uśpić Twoją czujność.

Jak świadomie uczyć dziecko empatii?

W podsumowaniu zamieszczam rady, jak powinniśmy wychowywać dzieci, aby nie nałożyć im filtrów, ani nie wpoić traum i lęków, które spowodują, że będą ofiarą „toksycznych ludzi”. Mam nadzieję, że artykuł może okazać się pomocny, abyśmy my jako dorośli byli świadomi .

  1. Ucz dziecko szczerości, sam będąc autentycznym;
  2. Daj dziecku poczucie bezpieczeństwa;
  3. Ucz dziecko samodzielności i ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny;
  4. Pozwól dziecku zaznać smaku cierpienia i porażki, ucz że ten element życia jest niezbędny do rozwoju;
  5. Ucz dziecko stawiania granic i bycia asertywnym;
  6. Stwarzaj dziecku możliwości do rozwijania pasji, wśród ludzi którzy dzielą podobne zainteresowania;
  7. Uświadamiaj dziecko, że mowa ciała ma znaczenie;
  8. Ucz dziecko szacunku do innych, ale przede wszystkim do samego siebie;
  9. Angażuj dziecko w czynności, które sprawiają mu przyjemność;
  10. Pamiętaj ambicje dziecka są ważniejsze od Twoich wobec dziecka;
  11. Rozwijaj intuicję dziecka poprzez rezygnację z zakazów i nakazów;
  12. Wspieraj mocne strony, doceniaj dziecko za wkład pracy, jakie włożyło w wykonanie zadania;
  13. Wyeliminuj perfekcjonizm, zrezygnuj z wyidealizowanej rzeczywistości, takiej jak w wielu mediach społecznościowych;
  14. Pozbądź się wymagania od dziecka bezwzględnej posłuszność, rozwijaj kreatywność dziecka;
  15. Ucz dziecko świadomej empatii.

Dom pod chmurami – czyli jak działa prawo przyciągania.

W miejscowości jakich wiele, żyła pewna kobieta. Dzieci z sąsiedztwa mówiły na nią po prostu – Pani Ala. Mieszkała w domu, za dużym jak na samotną osobę. 

Pani Ala nie miała żadnej rodziny, nigdy nie poznała swoich rodziców. Wychowała się w domu dziecka, w którym nie zaznała miłości, ani czułości. Po opuszczeniu jego murów, znalazła dom, którego nikt nie chciał kupić. Plotki głosiły, że emanowała w nim zła energia. Każdy, kto w nim zamieszkał nie mógł zaznać szczęścia. Dlatego Pani Ali udało się odkupić dom za symboliczną cenę.

Kobieta najwięcej czasu spędzała w jednym pokoju, siedząc w wygodnym fotelu przed kominkiem. Marzyła o szczęśliwej rodzinie, domu tętniącym życiem, wypełnionym śmiechem dzieci, radością męża. Jednak każda taka myśl napędzała ją strachem. Bała się, że będzie złą matką, gdyż nigdy nie miała wzoru godnego naśladowania. Za każdym razem, kiedy z lękiem i obawą pomyślała o rodzinie, nad jej domem pojawiała się ciemna chmura. Z początku chmury wyglądały niegroźnie, jednak z biegiem czasu stawały się coraz większe  i ciemniejsze. Wraz z nasileniem się jej negatywnych myśli i strachu, wiatr stawał się coraz silniejszy. Zaczęły nadciągać burzowe chmury, zza których słońce nie mogło się przebić, a w domu robiło się coraz głośniej i ciemniej.

Pani Ali coraz trudniej się żyło, brak słońca pozbawiał ją życiowej energii. Zaczęły nawiedzać ją koszmary. Śniło się jej, że spada coraz niżej i niżej, nie mogąc sięgnąć dna. Pewnej nocy obudził ją przeraźliwy chłód i silny ból. Kiedy resztką sił otworzyła oczy, zobaczyła, że leży na zimnej, betonowej posadzce w piwnicy. Nie wiedziała jak się tam znalazła, ale poczuła się tak, jakby w końcu sięgnęła upragnionego dna. Jej koszmar się skończył. Nie mając już nic do stracenia, poczuła w sobie ogromną siłę i odwagę, aby wyjść z domu wprost na nadchodzące tornado.

Szeroko otworzyła drzwi i z wysoko podniesioną głową ruszyła prosto przed siebie. Im dalej szła, tym trąbą powietrzna stawała się coraz mniejsza i słabsza, wiatr cichł, deszcz zaledwie pokropywał. Kiedy znikł strach, znikły wszystkie złe myśli.  Wtedy zobaczyła promyk słońca, a na niebie ukazała się kolorowa tęcza. Pomyślała sobie, że tam gdzie jest tęcza spotka ją szczęście. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że wraz z tą myślą, jak za pomocą magicznej różdżki, z nad jej domu zniknęła jedna z ciemnych chmur.

Idąc drogą w poszukiwaniu nieznanego szczęścia, napotkała bezdomnego mężczyznę. Człowiek, ten był brudny, a ubrania jego były poszarpane i podziurawione. Kiedy kobieta podeszła bliżej zobaczyła, że mężczyzna nie miał rąk i wił się na ziemi pod śliwą, jak robak, aby skosztować soczystego owocu, który spadł na ziemię. Ku jej zdziwieniu bezdomny był bardzo szczęśliwy i szeroko uśmiechnął się na jej widok.

– Piękny mamy dziś dzień, słońce w tym miesiącu wyjątkowo nas rozpieszcza, a pogoda dopisuje – powiedział.

Pani Ala podeszła do mężczyzny i zaczęła z nim rozmawiać. Wtedy promienie słońca przeniknęły i ogrzały jej serce. W głowie zaczęły rodzić się pozytywne myśli, jak mogłaby pomóc bezdomnemu, a wraz z nimi ciemne chmury, jedna za drugą znikały znad jej domu. Wiatr ustał, zapanował błogi spokój i cisza. Pani Ala zaproponowała nieznajomemu ciepły posiłek u siebie, więc udali się w stronę domu. Kiedy kobieta zbliżyła się do swojego miejsca zamieszkania, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Dom oświecał blask zachodzącego słońca, a niebo było bezchmurne.

Po wielu latach marzenie Pani Ali o domu pełnym miłości spełniło się. Ta mała dziewczynka z domu dziecka, przeszła życiową drogę, aby odnaleźć sens swojego życia, otwierając dom dla bezdomnych.

 

Pośpiech to destrukcyjna siła, która zabija radość z życia i uniemożliwia dostrzeganie szerszej perspektywy. Jest przeciwieństwem spokoju, w którym stan naszego umysłu jest optymalny. Zarządzanie sobą w czasie przeciwdziała temu procesowi, ale im więcej spieszących się ludzi obserwuję, tym częściej sądzę, że pośpiech jest pewnym stanem postrzegania świata, a nie odzwierciedleniem rzeczywistości. Czas jest stały. Pośpiech go nie wydłuży.

pośpiech

Gdy inni biegną, ja spaceruję.

Poniedziałkowy poranek. Godzina 6:53.

Wracam z osiedlowego sklepu. Pod pachą trzymam swój dumny zakup: opakowanie serka wiejskiego i dwa pomidory. Niebo serwuje grubą zawiesinę chmur, ale za to jest przyjemnie rześko. Rozmyślam o kończącym się lecie, o treningu na siłowni, o relacjach z bliskimi, o czekającym mnie dniu…

Mój umysł dryfuje wolno, gdy nagle zauważam biegnącego chłopaka. Plecak podskakuje, jego oczy błyskawicznie omiatają przestrzeń, usta są jedną, wąską kreską, brawurowo pokonuje przejście dla pieszych i pędzi dalej… Kieruję wzrok nieco dalej i dostrzegam kobietę w średnim wieku, która zrywa się do niespodziewanego galopu. Jej rozpięty kardigan furkocze niczym peleryna Super-Woman, a idealnie ułożone włosy rozwiewają się na wietrze.

Bawię się z samym sobą, myśląc: „Przecież wczoraj był Maraton Wrocławski!”, bo przecież widziałem ten scenariusz już setki razy. Zmieniają się tylko aktorzy. Nie muszę więc nawet patrzeć na przejeżdżający przed moimi oczami żółty autobus, numer 110.

To nie maraton ani poranny jogging dla zdrowotności.

To pośpiech.

Czy pośpiech to epidemia XXI wieku?

Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz.

Spieszą się wszyscy. Nie ma znaczenia, czy pracujesz na etacie w korporacji, prowadzisz własną firmę ubezpieczeniową albo jesteś freelancerem, pracującym w przestrzeni coworkingowej. Pośpiech jest wpisany w nasze dwudziestopierwszowieczne DNA. Im więcej osób się spieszy, tym więcej ludzi przyspiesza. Wyścig z czasem jest zaraźliwy jak grypa przyniesiona przez dziecko w drugim tygodniu szkoły. Rozglądamy się dookoła, patrzymy, jak wszyscy chorują, aż pewnego dnia otwieramy oczy i…

Jesteśmy chorzy! Teraz to my dzierżymy w sobie „moc” zarażania innych swoją przypadłością. Nie musimy wiele robić. Wystarczy być obecnym, bo jak mówi teoria społecznego uczenia się Alberta Bandury: uczenie się zachodzi również poprzez obserwowanie zachowania innych ludzi.

życiowy pośpiech

Nie myślcie sobie, że ja się nie spieszę!

Wstępna historyjka wydarzyła się naprawdę, ale niech Wam nawet przez myśl nie przejdzie, że nigdy nie patrzyłem nerwowo na zegarek, nie zaciskałem dłoni na kierownicy, stojąc w korku na autostradzie albo nie zastanawiałem się:

Po co przyszedłem na ten wykład?

Z racji autorytetu (i wielu innych, których nie wymienię, żeby zachować resztki godności oraz przyzwoitej samooceny) nie jestem przykładem, którym możecie chcieć się sugerować. Dlatego zastanówcie się, czy taki Elon Musk – człowiek, który  zasadniczo robi wszystko, co mu się podoba, nigdy się nie spieszy, kiedy zajmuje się Teslą, SpaceX, czy SolarCity? Albo Steve Jobs, legenda, która zmieniła rynek technologiczny, nigdy nie wyszedł zirytowany z nudnego spotkania?

Wszyscy wiedzą, czym jest pośpiech. Ale nie wszystkim służy on do tego samego.

Często to ludzie służą jemu…

Zarządzanie sobą w czasie.

Zarządzania sobą w czasie każdy powinien się nauczyć. Im lepiej przyswoimy tę umiejętność, tym lepiej zorganizowane i spokojniejsze życie otrzymamy. Nad czasem samym w sobie panować się nie da, dlatego warto skupić się na sobie. Zarządzanie sobą w czasie znosi odpowiedzialność za efekty pracy z czynników zewnętrznych i przenosi je na nas. Rodzi to, co prawda, większą presję, ale pompuje w nasze żyły, ożywczą moc kreowana własnej rzeczywistości. Przestajemy być pędzlem w dłoni malarza i stajemy się twórcą.

zarządzanie sobą w czasie

Zarządzanie sobą w czasie obejmuje takie praktyczne zagadnienia, jak:

  • Alokacja czasu – planowanie działań w najbliższym czasie z myślą o efektach w dalekiej przyszłości.
  • Ustalanie celów – najpopularniejszą metodą jest technika SMART.
  • Określania priorytetów i kolejności wykonywania zadań – polecam fantastyczną „Macierz Eisenhowera”!
  • Zasada Pareta – najpopularniejsza, a zarazem ogólna teoria mówi, że 20% Twojej pracy, przynosi 80% efektów.
  • Elimacja negatywnych wzorców – kwestia prokrastynacji, braku motywacji oraz codziennych „rozpraszaczy”.
  • Zwiększanie efektywności pracy – przykładem może być prowadzenie kalendarza, dziennika lub wykonywanie czynności, ukierunkowanych na poprawę dobrostanu psychicznego.

Każdy z wyżej wymienionych podpunktów przepracowany w rzetelny sposób, przynosi efekty. W następnych tygodniach postaram się rozwinąć każde z powyższych zagadnień.

Zarządzanie sobą w czasie przyda się na pewno wszystkim, którzy o 16:34 zaczynają „małe scrollowanie Facebookowej tablicy”, a kończą o 19:42 na oglądaniu memów z kotami ze zlasowanym mózgiem i brakiem sił na „działanie”…

memy z kotami

Źródło: blasty.pl

Tyle kotów do oglądania, a tak mało czasu…

Ależ to życie jest ciężkie, no nie?

Czym jest pośpiech?

Pośpiech definiuję, jako niezdrową próbę oszczędności czasu. Wyróżniam jego dwa rodzaje:

  • Pierwszy to pośpiech „uzasadniony”. Dlaczego w cudzysłowie? Ponieważ uzasadnienie wcale nas nie usprawiedliwia. Powiedzmy sobie jasno. Jeśli za dziesięć minut masz randkę z dziewczyną dwie ulice dalej, a wciąż nieudolnie ślęczysz nad prasowaniem koszuli, to oprócz tego, że prawdopodobnie masz strasznie przechlapane, poniekąd masz prawo się spieszyć. Poniekąd! Pośpiech generuje duży i nagły stres. Kiedy stres przekroczy pewien „zdrowy” pułap, do którego potrafi nas jeszcze motywować, to niestety, ale nasz mózg staje się nieco upośledzony. Nie potrafimy racjonalnie myśleć, popadamy w panikę, pocimy się, jakbyśmy przed chwilą przebiegli dziesięć kilometrów, mamy ograniczoną perspektywę i cały świat widzimy w czarnych barwach. Wszystko wylatuje nam z drżących rąk, nie potrafimy sobie przypomnieć, gdzie położyliśmy klucze i zapominamy, że zbyt długo trzymamy włączone żelazko na naszej koszuli. Tydzień temu pisałem o tym, że tylko spokój może nas uratować i sądzę, że to jedna z tych sytuacji, w której trzydzieści sekund głębokiego oddychania, zadziała lepiej niż bieganie po domu jak kurczak w klatce.

tempo życia

Przestań wariować i odzyskaj czas wolny!

  • Drugi jest pośpiechem wykraczającym poza rozumowanie zdrowego człowieka. Są ludzie, którzy bez względu na to, czy jest poniedziałkowy poranek i jedyny autobus właśnie przejechał im przed nosem, czy leniwe niedzielne popołudnie, i tak się spieszą! Zobaczcie, co się dzieje z czytaniem książek! Przecież czytanie wydaje się klasyczną, odprężającą nas czynnością, która jest pozbawiona stresu i stanowi pewną „ucieczkę” przed rzeczywistością. A gdzie tam! Teraz jest trend na to, kto więcej przeczyta! Ile przeczyta! Co przeczyta! Najlepiej czytać osiem książek w tym samym momencie, żeby nie zostać w tyle! A jak czytasz jedną książkę miesięcznie? Jesteś słaby! Rozumiecie, co tu się dzieje? To smutne, że pośpiech i rywalizacja wkradła się nawet do naszego odpoczynku. Na początku lipca usłyszałem w filmie Andrzeja Tucholskiego, że czasami tak mocno usiłujemy wykorzystać czas wolny, zapychając go „relaksującymi czynnościami”, że zamiast odpocząć, tylko bardziej się męczymy, zarzucając sobie, że „nie dość dobrze wykorzystaliśmy swój czas”. Zalecam pracować nad konsekwencją również w kwestii odpoczynku, bo widzę, że wszyscy tak zawzięcie kochają mówić o „uporczywym” dążeniu przed siebie, ale kiedy przychodzi czas wolny, to nagle wszyscy dziwnie miękną i pojawia się: „No, ale to tylko jeden mail! Nic więcej!”. A budzisz się po czterech godzinach ze zranionymi uczuciami bliskich… Warto było?

pośpiech w pracy

Jedna mała uwaga.

Nie każdy szybko żyjący człowiek się spieszy, ale też nie każdy ślamazarny się nie spieszy. Pośpiech to pewien stan umysłu, który może rosnąć na fundamencie braku pewności siebie, niskiej samooceny, porównywania się do innych, czy niezaspokojonych ambicji.

Poszukaj w sobie odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego się spieszę?”, a dopiero potem przejdź dalej.

Gdzie Ty się spieszysz?

Mógłbym zapytać: Quo Vadis, ale już kiedyś użyłem tego sformułowania i nie chcę wyjść na snoba. Sami rozumiecie! 

Bywało tak, że wychodziłem na spacer („relaksujący”) i zapierniczałem na nim, jakby goniła mnie banda kiboli, nierozróżniających, że niebieska koszulka, którą ubrałem, nie reprezentuje żadnych barw klubowych. Byłem jak nakręcony robot! Pięć minut – nic. Piętnaście minut – nic. Dwadzieścia – wciąż nic. Mija pół godziny i pada podejrzliwe pytanie z mojej strony:

„Ej. Gdzie Ty się spieszysz? Jest niedziela. Masz wolny dzień, a to jest spacer”.

No właśnie drogi czytelniku. Gdzie Ty się spieszysz?

Był taki czas, gdy ciągle się spieszyłam. Na przykład jechałam tramwajem i chciałam, żeby on jechał jeszcze szybciej. Miałam ten pośpiech w sobie. I nagle pomyślałam: „Zaraz, dokąd ja się tak śpieszę? Przecież na końcu czeka na mnie trumna”.

Pozbądź się tego wewnętrznego biegu. Oglądaj świat, obserwuj, co się dookoła ciebie dzieje, bo życie mamy jedno, a przecież we wszystkim można znaleźć tyle piękna. Właściwie samo to, że się żyje, jest już czymś cudownym.

Danuta Szaflarska

Piękne, mądre i wzruszające, zwłaszcza gdy wiemy, że aktorka zmarła dwa lata temu, przeżywszy 98 lat…

danuta szaflarska aktorka

Źródło: filmweb.pl

Masz czas. Spokojnie!

Słuchajcie. Coś sobie wyjaśnijmy.

Ze mnie jest żaden ekspert. Przynajmniej nie widzę w sobie osoby, która mogłaby Wam dyktować, co macie robić. Jak każdy – ciągle się uczę i nigdy nie chciałbym przestać tego robić. Dzielę się z Wami własnymi przemyśleniami, obserwacjami i wyciągniętymi wnioskami. Podsuwam Wam pewne rozwiązania i perspektywy, których mogliście wcześniej nie dostrzegać. Przekazuję Wam wiedzę, którą sam przyswoiłem, bo chcę się nią dzielić! Wiem, że w ten sposób mogę komuś pomóc.

Ale przecież ja jestem Tomkiem Bruchem, a Ty Jankiem Kowalskim. Każdy z nas jest inny. Wszyscy mamy swoje  plany, marzenia i przeznaczenie, które czasami popchnie nas w stronę samotnie leżącej „stówki” na chodniku, a czasami w błoto po kolana.

odpowiedzialność za życie

Zwracam Wam tylko uwagę na pewne możliwości. Mam nadzieję, że chociaż dla niektórych z Was jestem tą maleńką iskierką, która może zaszczepić ogień pasji i pożądania. „Może”, bo ani ja, ani nikt inny, nie zrobi niczego za Was. To Wy decydujecie, czy pora przyspieszyć, czy zwolnić. Od Was zależy, czy wybierzecie odpoczynek i relaks, zamiast pracy.

Niespodziewany sprint do autobusu może zniknąć, jeśli wstaniecie piętnaście minut wcześniej. Nerwowe chrząkanie i tupanie nogą w kolejce do lekarza nie musi się wydarzyć, jeśli umówicie się na wizytę wcześniej zamiast „na ostatnią chwilę”. Życiowy fatalizm to wybór bierności, która nigdy nie jest dobra, ani tym bardziej uzasadniona. Fatalizm to zwykłe zrzeczenie się odpowiedzialności za życie, które się już nigdy więcej nie powtórzy.

Nerwy, stres, niepokój, wątpliwości, rozdrażnienie, frustracja i ostatecznie porażka… Tego wszystkiego można uniknąć poprzez lepsze zarządzanie sobą w czasie.

Pośpiech nie jest nikomu potrzebny!

Wiecie, co mówi doświadczony trener i psycholog Sławomir Prusakowski na temat stresu? Na kanale Uniwersytetu SWPS powiedział, że aby w pełni zregenerować się od stresorów, które bombardują nas podczas pracy, potrzeba trzech tygodni urlopu…

Trzech tygodni! Nie dni!

stresowy czas w pracy

Jak mawia klasyk: „Spiesz się powoli”.

Przyglądajcie się sobie.

Zadawajcie sobie pytania: „Po co się spieszę?”. A dalej: „Dokąd się spieszę?”. Czasami nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, bo pośpiech stał się częścią nas. Wyrzućmy go z siebie, a przynajmniej się postarajmy! Zadbajmy o odpowiednie zarządzanie sobą w czasie i przede wszystkim zachowajmy spokój.

Pośpiech zabija cząstkę radości z życia. Ciągle z głową w dół. Ciągle szybkim krokiem. Nieustannie ze wzrokiem wbitym w kolejne zadanie, w kolejne cele, w kolejne bliżej nieokreślone „coś”…

czas wolny

Nie skoncentrujecie się na tym tekście. Myślami jesteście bardzo daleko. Przy kolejnym projekcie w pracy i przy trudnej rozmowie z bliskimi. Zawsze w przeszłości lub w przyszłości. Wasz system działania nie istnieje, wiele spraw siedzi Wam w głowie i wbija w Was szpilki. Jedna niczego nie zmieni. Dwie także. Ale dwadzieścia – owszem. Kiedy wszyscy przyspieszają, dochodzę do wniosku, że tylko spokój może nas uratować.

I nic innego.

„Gdzie spokój, harmonia i natury zew…”

tylko spokój może nas uratować

Jestem taki sam jak Wy. Najpierw nałożę sobie na głowę milion spraw i zobowiązań, a potem zastanawiam się, jak je wszystkie wykonam. Niejednokrotnie wpadałem w tak straszną paradoksalną niemoc, że ogrom pracy powodował dosłowny bezruch. Było tego tyle, że nie wiedziałem, od czego zacząć, za co się zabrać, co zrobić teraz, a co później… A czas tykał i doprowadzał mnie do szału. Bo jak to możliwe, że od godziny usiłuję coś zrobić, ale jeszcze niczego nie zacząłem?

To jedno z gorszych uczuć, którego doświadczyłem. Chaos, pochłaniający życiową energię. Wątpliwości, stres i brak wiary w swoje umiejętności… Czułem się wtedy, jakbym popadł w czarną rozpacz.

I wiecie, co?

Tak było, dopóki nie przeanalizowałem okresów, w których wykonuję kolejne projekty jak z automatu. Zrozumiałem, że dzieje się tak wyłącznie pod jednym warunkiem – kiedy opanowanie zastępuje chaos. Tak odkryłem, że tylko spokój może nas uratować.

Co daje nam spokój?

Kiedy jesteśmy spokojni, nasze ciało jest w optymalnym stanie. Nie rozprasza nas kłótnia z szefem ani wizja rwania ósemki u dentysty. Przeszłość znika, a przyszłości jeszcze nie ma. Zostajemy w teraźniejszości i skupiamy się na kolejnych zadaniach. Ciężko jest całkowicie odciąć się od tego, co było i będzie, dlatego nie próbujcie tego nawet robić. Nie uda Wam się.

Wyjątkiem jest niezwykły do zrelacjonowania stan flow, ale osiągnięcie go nie jest wcale takie oczywiste.

Spokój jest wtedy, gdy rzeczywistość zwycięża nad przeszłością i przyszłością. Wraz ze spokojem pojawia się koncentracja oraz niezwykłe ukierunkowanie na realizację celów. Wypełnianie ich – jeden po drugim – dodaje nam dodatkowego wiatru w żagle. Jeszcze mocniej utwierdza nas to w przekonaniu, że stan, w którym się znajdujemy, jest dla nas najlepszy, a w konsekwencji tylko spokój może nas uratować!

Ten spokój, który już w nas jest.

Jak odnaleźć w sobie spokój?

jak odnaleźć w sobie spokój?

Dla mnie to wciąż trudne do opisania zjawisko. Bo jak wytłumaczyć, że od godziny próbuję uporać się z podjęciem próby zrobienia czegokolwiek, a po upływie kilkunastu minut znika chaos, a ja zaczynam działać, jak nakręcona maszyna?

Co się dzieje przez te kilkanaście minut?

Odpowiedź na to pytanie jest również moją odpowiedzią na to, jak odnaleźć w sobie spokój.

1. Przerwij dopływ informacji, które powodują chaos.

Musisz odciąć się od pracy, która na Ciebie czeka. Taki mały paradoks. Myślisz, że nie możesz tego teraz rzucić, bo masz zbyt dużo obowiązków?

Możesz. Wszystko możesz.

Odejdź od komputera, wstań od biurka. Wyjdź z pokoju i idź na spacer albo usiądź na trawie pod drzewem. Byle żebyś był poza miejscem swojej pracy. To pierwszy krok.

2. Poszukaj ciszy.

Drugim krokiem jest poszukiwanie ciszy. Kiedy nie ma w nas spokoju, myśli biegną we wszystkich kierunkach. Wiele nie jest racjonalnych i zalewają nas kaskadami. Jedna prowadzi do drugiej, a druga zrzuca osiem następnych. Większość myśli jest negatywna i w czarnych barwach widzi naszą przyszłość.

Znajdź takie miejsce, w którym nikt i nic nie będzie Ci przeszkadzało. To ważne, abyś został sam ze swoim chaosem. Wszelkie rozpraszacze będą odciągały Twoją uwagę od myśli, w które musisz się wsłuchać. Odetnij się od zewnętrznych bodźców.

odpocznij na łonie natury

Po co?

Żeby uciszyć wszystkie niepokorne głosy w Twojej głowie.

Jak?

Rozmawiając.

3. Podejmij rozmowę z myślami!

Krok trzeci to rozmowa z myślami.

Jak pisałem: myśli, które zalewają nas kaskadą, nie są w większości racjonalne. Po krótkiej analizie można je skutecznie zwalczyć twardymi argumentami. Właśnie to musicie zrobić!

Podam przykład.

W Waszej głowie pojawia się myśl: „Jak nie napiszę  dziś tego sprawozdania, to na pewno szef mnie wywali, nigdy nie znajdę pracy, dzieci nie będą miały za co żyć, żona mnie zostawi…” I myśli płyną dalej. Zatrzymajcie to logiczną i chłodną analizą sytuacji.

Pomyślcie: „No dobrze. Nie napiszę dziś sprawozdania, ale czy na pewno szef mnie wyrzuci? Przecież pracuje tu od ponad pięciu lat, szef mnie nigdy nie skrytykował, zawsze robię wszystko na czas i wydaję mi się, że… Szef mnie lubi. No i to sprawozdanie… Ono przecież nie jest takie bardzo pilne…”

Widzicie? Logika i chłodna analiza bez emocji jest tym, czego potrzebujecie, żeby odnaleźć w sobie spokój. Chaos jest równoznaczny z emocjami – najczęściej skrajnymi. Wtedy znika rozsądek, który jest nieoceniony podczas kolejnego kroku.

4. Opracuj system działania!

Krok czwarty to wypracowanie planu działania. Możecie się śmiać, ale jeszcze, kiedy chodziłem do liceum, zrozumiałem, że odpowiedni system działania jest kluczem do sukcesu. To musi być jednak Wasz system, który znajdziecie metodą prób i błędów. Podpatrujcie, ćwiczcie, praktykujcie, ale uwierzcie na słowo, że ostatecznie i tak musicie wypracować coś swojego. Coś, co przyjdzie niespodziewanie – pojawi się pod wpływem cennego doświadczenia. Zaufaj, że bez systemu trzy wcześniejsze kroki tracą znaczenie. Co z tego, że ochłoniesz z dala od pracy? Co z tego, że przekonasz siebie, że wszystko jest w porządku? Po co Ci to wszystko, skoro za trzydzieści minut wrócisz do pracy, a chaos znów zaleje Cię od czubka głowy po mały palec u stopy?

system działania

System działania nie musi być wyrafinowany. Ponownie skup się na chłodnej analizie i logice. Zastanów się, co jest najważniejsze. Co jest Twoim priorytetem? Może koleżanka czeka na Twoją wiadomość już od trzech dni, mimo że miałaś oddzwonić po kilku godzinach? Może miałeś pomóc dziecku w przygotowaniach do arcyważnego testu z matematyki? Ustal kolejność wykonywania kolejnych zadań. Skoro termin oddania pracy z języka polskiego mija jutro, a klasówka z biologii za cztery dni, to chyba warto wybrać to pierwsze, prawda? A jeśli czekają Cię dwie rozmowy, z których jedna dotyczy Twojej przyszłości w pracy, a druga wyboru szynki na kolację, to wybór jest jasny, tak? Multitasking nie działa! Obiecaj więc sobie, że nie rozgrzebiesz kolejnego zadania, zanim nie wykonasz obecnego. Szukaj rozwiązań. Może się okazać, że wystarczy jeden telefon do szefa, aby przedłużyć termin wcześniej wspomnianego sprawozdania.

System działania ma jeszcze jedną, ogromną korzyść. Opracowanie planu przenosi Twoją uwagę w tryb działania. Czujesz, że „coś robisz”, zamiast gonić swój ogon.

Ale „coś robić” nie wystarczy, żeby odnaleźć w sobie spokój…

5. Odzyskałeś spokój. Działaj!

Teraz jest czas na działanie. Masz wszystko, co potrzebne, aby ze spokojem w sercu wrócić do przerwanej pracy. Bez chaosu w głowie, z uporządkowanymi myślami i komfortem, że wreszcie działasz. Nie ma znaczenia, czy robisz to wolno, czy szybko. Najważniejsze, że posuwasz się do przodu. To Cię uskrzydla i tylko utwierdza w przekonaniu, że podążasz odpowiednią ścieżką.

System działania zmienił moje życie.

O systemie działania napiszę na pewno kiedyś więcej. Naprawdę bardzo mocno wierzę, że odpowiedni system jest kluczem do spokoju i sukcesu. Rozwiązuje wiele problemów i chroni przed niepotrzebną troską. Widzę to po swoim życiu.

plan działania

Kiedy dziewięć miesięcy temu uczyłem się do pierwszej sesji w życiu, uwierzcie, że nie wiedziałem gdzie mam włożyć dłonie. Tyle było pracy! Stos podręczników stał się integralną częścią wystroju pokoju. Otwierałem je, szukałem, starałem się czytać, ale tak naprawdę na niczym nie potrafiłem się skupić. Było we mnie ogromnie paraliżujące poczucie, że kręcę się w kółko…

Miałem świadomość, że godziny niebezpiecznie uciekają mi przez ręce. Dlatego tak szybko chciałem nauczyć się materiału, że było mi szkoda czasu na opracowanie planu działania. To ogromny błąd! O wiele lepiej jest poświęcić nawet cały dzień na system działania niż od razu rzucać się w wir obowiązków bez konkretnej strategii i planu. Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Sprawny system działania powoduje, że nagle – jakby za pomocą magii – praca, która nas czeka, wydaje się dziwnie mniejsza… Cud?!

Nie!

Plan działania!

Tylko spokój może nas uratować.

Na moje szczęście wreszcie przypomniałem sobie to, co powtarzam:

„Tomasz, tylko spokój może Cię uratować”

gdzie szukać spokoju?

Potem – automatycznie, pojawiła się świadomość organizacji pracy.

  • Zanim otworzyłem jakikolwiek podręcznik, przejrzałem dokładnie harmonogram sesji.
  • Wiedziałem już, kiedy i o której mam konkretny egzamin. Wiedziałem, ile dni pozostało mi na przygotowania.
  • Następnie określiłem wielkość materiału do przyswojenia, poziom wiedzy, jakim dysponuje oraz moje własne preferencje, dotyczące konkretnych przedmiotów.
  • Na końcu, racjonalnie (uspokajając swoje emocje) rozpisałem system działania. Od czego zacząć naukę, kiedy rozpoczać przygotowania do kolejnego egzaminu, aby spokojnie zdążyć, co trochę bardziej odpuścić, a nad czym mocniej popracować.

Nie lubię się chwalić, ale skoro macie mi wierzyć, potrzebujecie potwierdzenia.

Zakończyłem pierwszy semestr studiów ze średnią ocen 4,57.

I zaufajcie, że nie spędzałem całych dni nad książkami. A tym bardziej nie uważam się za geniusza psychologii.

Jestem przekonany, że gdyby nie system działania, do dziś otwierałbym i przeglądał podręczniki, ucząc się na kolejne poprawki.

Zachowaj stoicki spokój.

tylko spokój może nas uratować

Pisałem głównie o pracy oraz nauce, ale spokój ratuje w każdej sytuacji życia.

Kiedy zmęczeni prowadzimy auto i nagle ktoś wtargnie nam na pasy, a my mamy ochotę wyskoczyć z samochodu i wytłumaczyć nieuważnemu delikwentowi, jak się chodzi… Kiedy ktoś przypadkowo szturcha nas w autobusie, a telefon wylatuje nam z rąk na twardą podłogę… Gdy denerwują nas rodzice swoją troską i już chcemy powiedzieć coś, czego będziemy żałować…

Spokój, kochani, spokój… 

Mam ogromne przeczucie, że gdyby w ludziach było więcej spokoju i dystansu do spraw doczesnych, świat byłby na pewno bezpieczniejszy, piękniejszy i weselszy. Dokładniejsze odpowiedzenie na pytanie, jak odnaleźć w sobie spokój, wymaga innego wpisu. Mogę jednak już teraz napisać, że u mnie sprawdza się przede wszystkim większa świadomość emocjonalna, więcej empatii i nutka filozofii.

W moim przypadku jest to stoicyzm.

Usuń wyobrażenie, a usunie się i poczucie krzywdy, usuń poczucie krzywdy, a usunie się i krzywda.

Marek Aureliusz

Prawda, że trafne?

A teraz do dzieła kochani. Tylko spokój może nas uratować.

I nikt nie osiągnie go za nas.

zachód słońca

#kolejne artykuły