4 ważne powody by zlecić transkrypcję nagrania | worldmaster.pl
#

Mam wrażenie, że żyjemy w czasach, w których najwięcej treści dociera do nas przez obraz i dźwięk. Nagrywamy coraz więcej filmików, podcastów, webinarów, live’ów. Mnożą się miejsca w internecie, w których to właśnie te formy edukacji, inspiracji, wsparcia czy wymiany myśli są preferowane.

No i świetnie, ale czy to oznacza, że przestajemy czytać? Czy treści pisane tracą na znaczeniu i stają się nieprzydatne? Głęboko wierzę, że odpowiedź na oba pytania brzmi: NIE. I dlatego chcę Ci dziś pokazać, jak bardzo pomocny może być materiał tekstowy i jak wykorzystać efektywnie to, co masz już nagrane.

Nie przemęczać się w pracy

Transkrypcja nagrania na tekst to często bardzo niedoceniane wsparcie, gdy mówimy o efektywności pracy. A przecież lubimy pracować szybciej i łatwiej. Gdy masz nagranie, wykorzystaj je jako podstawę do dalszej pracy: spisz je, a jeszcze lepiej daj do spisania dobrej (-emu) transkrybentce(-towi). Zaoszczędzisz sporo czasu.

Jak można wykorzystać transkrypcje nagrań? Oto kilka przykładów:
TŁUMACZENIA – dużo łatwiej tłumaczyć tekst niż, pauzując co chwila nagranie, tłumaczyć ze słuchu.
BADANIA JAKOŚCIOWE – oczywista oczywistość, ale gdyby komuś zachciało się podczas wywiadu spisywać to, co mówi respondent, to przypominam, że wszystko można nagrać, skupić się na rozmowie, a potem nagranie oddać do transkrypcji.
PUBLIKACJE – szeroki temat, bo poczynając od drobnych postów na social media, poprzez newslettery i wpisy blogowe, a na e-bookach kończąc możesz wykorzystać transkrypcję tego, co już masz nagrane. A jeśli czujesz flow mówiąc i pisanie nie jest Twoją mocną stroną, to transkrypcja będzie strzałem w dziesiątkę. To zadziwiające ile książek powstaje w ten sposób!

Bo nauka nie musi być męcząca

Transkrypcje wykładów czy szkoleń to nieocenione wsparcie w nauce. I jasne, przez lata radziliśmy sobie robiąc notatki. Ale ile razy umykały Ci części wykładów, bo w ferworze notowania nie usłyszałaś(-eś), o czym w tym momencie była mowa? Ja nie raz tak miałam i ratowałam się, porównując swoje zapiski z notatkami koleżanek. No, a teraz jest łatwiej. Można wcisnąć PLAY, skupić się na słuchaniu, a potem oddać nagranie do transkrypcji i super dokładne notatki gotowe.

Szkolenia i kursy internetowe to też dobra okazja by wykorzystać moc tekstu. Bo fajnie słucha się nagrań, ale z samego słuchania kursantka (lub kursant) zbyt wiele nie zapamięta. A jak myślisz, ile osób podczas przerabiania kursu online wciska pauzę i robi notatki? 😉

Dołączenie do szkolenia pliku PDF z transkrypcją nagrania to dobra praktyka i wsparcie uczestników w lepszym przyswojeniu przekazywanej wiedzy. Mogą wracać do tekstu, zakreślać, robić notatki – to ogromnie ułatwia proces nauki wielu osobom.

 

transkrypcja podcastów

Inkluzywność – pamiętasz o niej?

Zajęci kręceniem kolejnej rolki czy nagrywaniem nowego odcinka podcastu, często zapominamy, że korzystając tylko z takich środków przekazu wykluczamy całkiem potężną grupę odbiorców jaką są osoby głuche i słabosłyszące. Jeśli nie zamienisz swoich nagrań na tekst pisany, lub nie dołączysz tłumaczenia na język migowy, wykluczysz ich.

A przecież oni tak samo chcą poznawać świat, rozwijać się, uczestniczyć w życiu kulturalnym. Transkrypcja podcastu na tekst to niezbyt duży wysiłek, który może szeroko otworzyć okno na świat osobom niesłyszącym. Myślę, że warte rozważenia. To smutne, że w drugiej dekadzie XXI w. wciąż zapominamy w jak różnorodnym świecie żyjemy.

Pozycjonowanie, czyli mityczne SEO

Jeśli pracujesz online, lub nawet hobbystyczne prowadzisz bloga, to wiesz, że bez działań SEO przepadniesz w bezbrzeżnych otchłaniach internetu. Po prostu tak jest. Cokolwiek sobie myślimy o frazach kluczowych i staraniach o wysoką pozycję w wyszukiwanych Google, nie ma co z tym walczyć. A jeśli mówimy o SEO, to mówimy też o tekstach.

Bo filmów i podcastów algorytmy nie widzą i nie pozycjonują. To teksty są ważne i są kluczem do wyższych pozycji. A jeśli coś nagrywasz, to szkoda byłoby nie wykorzystać raz stworzonych treści i nie dotrzeć od szerszej publiczności. I w tym właśnie pomaga transkrypcja nagrań na tekst. Wykorzystaj swój podcast lub webinar i przekształć go w ciekawy artykuł lub wpis blogowy. Wiesz, że godzinne nagranie to ok. 50 tys. znaków? Ileż to materiału do recyklingu treści!

Upraszczanie przede wszystkim

No dobra. Nie raz już się tu przyznawałam, że lubię prościej, że kocham minimalizm. Każdy coś tam ma. 😉 I nic na to nie poradzę, że transkrypcja nagrań, z której strony by na nią nie patrzeć, wpisuje się w to zamiłowanie do upraszczania idealnie.

Dlatego nieważne czy prowadzisz biznes szkoleniowy online, tłumaczysz nagrania na 6 języków, nagrywasz podcast, czy chodzisz 5 dni w tygodniu na uczelnię – ułatwiaj sobie pracę. Wykorzystaj możliwości jakie daje transkrypcja nagrania na tekst i zyskaj więcej czasu na życie. Sprawdź, jakiej transkrypcji potrzebujesz. Zobacz, co możesz zlecić. Zdecyduj, czy chcesz samodzielnie wykonać transkrypcję, czy jednak skorzystasz ze wsparcia profesjonalisty. Niezależnie od tego, którą opcję wybierzesz, zawsze wygrasz.

Mówi się, że żyjemy w czasach ASAP. Wszystkiego potrzebujemy na już, a najlepiej na wczoraj. Świat przyspiesza, a my z nim. Nasze oczekiwania co do szybkości dostawy produktu czy usługi rosną wprost proporcjonalnie do zmiany tempa w jakim żyjemy i pracujemy.

Ja będę się jednak upierać, że pewne procesy muszą trwać. By powstała wysoka jakość, potrzeba czasu. Tak jak nie da się przygotować tradycyjnego (!) chleba na zakwasie w godzinę, napisać dobrej (!) książki w tydzień, pomalować 200-metrowego domu w pół dnia, tak nie da się wykonać profesjonalnej (!) transkrypcji godzinnego wywiadu lub webinaru w 2 godziny. Po prostu – niewykonalne.

Transkrypcja z nagrania. Jak długo trwa spisywanie?

To zależy. Taka prawda. Nagranie nagraniu nierówne i nie ma jednej właściwej odpowiedzi na to pytanie. Średnio transkrypcja 1 godziny nagrania zajmuje od 4 do 6 godzin. Mówię o samym spisaniu tego, co się słyszy. I słowo „średnio” jest tu kluczowe. Bywają nagrania, które można spisać w 3 godziny, a są i takie, które zajmują 7.

Część transkrybentów na spisaniu nagrania kończy swoją pracę i taki tekst odsyła do klienta. Spotkałam się z opiniami, że drobne literówki, zmieniony szyk wyrazów w zdaniu czy pominięcie pojedynczych słów zasadniczo nie wpływa na jakość transkryptu. Można i tak.

Ja jednak chcę Ci dać tekst wysokiej jakości. Taki, który możesz po prostu wykorzystać od dalszej pracy, a nie dodatkowo pracować nad jego warstwą językową. Dlatego po spisaniu całości, odsłuchuję nagranie raz jeszcze (idealnie, gdy tekst może „odleżeć się” kilka godzin) i poprawiam wszelkie niedociągnięcia. Ewentualnie wykonuję też korektę tekstu. Muszę więc dodać kolejne 1,5 godziny. Czyli w sumie wychodzi ok. 6-8 godzin pracy nad 1 godziną nagrania. I otrzymujesz perfekcyjnie wykonaną transkrypcję wywiadu lub podcastu.

A teraz wyjaśnienie skąd te widełki czasowe i dlatego 1 godzinę czasami spisuję aż 6.

Gdy trzeszczy i szumi…

Czasem bywa i tak. Umawiasz się na wywiad w kawiarni lub restauracyjnym ogródku. Niby masz na uwadze, że nagranie powinno być dobrej jakości, bo trzeba je spisać, ale zajęty(-a) rozmową, przestajesz zwracać uwagę na odgłosy w tle. A tych nie brakuje.

Często na nagraniach robionych w miejscach publicznych, nawet w kameralnych kawiarniach, jest tyle dodatkowych dźwięków i „zagłuszaczy”, że spisanie pewnych fragmentów nagrań wymaga kilkukrotnego ich odsłuchania, czyli czas mojej pracy się wydłuża. Tu przejedzie samochód, tam zabrzęczą naczynia i sztućce, dwa stoliki dalej rozpłacze się dziecko. Czasami nawet muzyka, która leci w tle, potrafi mocno utrudnić transkrypcję.

Gdy przesłuchujesz nagranie, to te dodatkowe efekty dźwiękowe często nie są aż tak słyszalne. Dopiero gdy siada się z słuchawkami na uszach i trzeba wyłapać każde słowo, ale to każde, okazuje się, że kelnerka, która przechodziła koło Waszego stolika, jednak narobiła sporo hałasu. I utykasz na zdaniu, które wydawało się proste do spisania. Przewijasz, odsłuchujesz. Głośniej. Ciszej. Żeby w końcu usłyszeć te dwa lub trzy słowa, które zagłuszyły szklanki brzęczące na tacy.

 

ile zajmuje transkrypcja

Im nas więcej, tym weselej

W życiu może i tak, ale w transkrypcji to już niekoniecznie. Trudność transkrypcji często rośnie wprost proporcjonalnie do ilości rozmówców. Im więcej głosów, tym czujniejsza muszę być podczas spisywania, by właściwie oznaczyć osoby.

Sporą uciążliwością i utrudnieniem przy wykonywaniu transkrypcji wywiadów są sytuacje, w których respondenci lub rozmówcy zaczynają się przekrzykiwać, przerywają sobie wzajemnie wypowiedzi, lubią przytakiwać temu co słyszą. Takie momenty na nagraniu zazwyczaj wymagają kilkukrotnego przesłuchania, by poprawnie zapisać kto, co mówi.

Ale bywa i tak, że na nagraniu jest tylko dwóch rozmówców, jednak mają tak podobne głosy, że trudno rozróżnić, który kiedy mówi. Spisywanie takiego nagrania jest bardzo czasochłonne i wymaga ogromnego skupienia. A wiadomo, że nie sposób utrzymać np. 8 godzin wysokiego skupienia non stop. Potrzebne są przerwy.

Styl wypowiedzi

Dopiero jako transkrybentka zdałam sobie sprawę z tego, jak różnie ludzie mówią. Różnimy się szybkością wypowiedzi i sposobem modulowania głosu. Ten sam tekst może być wypowiedziany zarówno w 5 jak i 15 minut. I jak myślisz, który trudniej spisać? Ten 5-minutowy. Bo to będzie bardzo szybka wypowiedź, w której zlewają się słowa, częściej pojawiają się błędy lub specyficzny szyk wyrazów w zdaniu.

Mamy różne maniery językowe, które przy transkrypcji okazują się być uciążliwe. Powtarzane zwroty, wplatane w najmniej oczekiwanych momentach, bywają po prostu nużące. Należy zachować dużą czujność, by nic nie przekręcić.

Spisywałam kiedyś wywiad z kobietą, która każdą swoją wypowiedź kończyła ściszeniem głosu, tak, że trudno było usłyszeć ostatnie słowa zdania. Po czym zawsze śmiała się bardzo głośno – niezależnie od tego czy mówiła o czymś śmiesznym czy nie. Był to dość długi, ponad 2-godzinny, wywiad i jej styl wypowiedzi był ogromnie wymagający, a sama transkrypcja niezwykle czasochłonna.

Specjalistyczne słownictwo

Gdy dostaję do transkrypcji nagranie, które zawiera specjalistyczne słownictwo np. medyczne, informatyczne, czy nawet dużą liczbę obcojęzycznych nazwisk to wiem, że czeka mnie sporo pracy researchera.

Styczność z różnymi, często oddalonymi od siebie dziedzinami, to niewątpliwie jedna w największych zalet tej pracy. Transkrypcja odkrywa przede mną nowe światy, dziedziny nauki, wspaniałe osobistości, o których inaczej być może bym nie usłyszała. Ale wykonując zlecenie, muszę być pewna, że zapisuję właściwe słowa. W przypadku wysokospecjalistycznych nagrań oznacza to poszukiwania. Muszę sprawdzić, czy dobrze usłyszałam, czy dane słowo istnieje i oznacza to, co wynika z kontekstu.

Podobnie w przypadku obcojęzycznych nazwisk. Często metodą prób i błędów szukam właściwej pisowni danego nazwiska i sprawdzam, czy na pewno znalazłam właściwą osobę, bo niejednemu psu na imię Burek. Tu znów wracam do kontekstu nagrania. Wszystkie te poszukiwania też wliczam w czas pracy.

 

Konwerter tekstu online, czyli o „ułatwianiu” sobie pracy

Jeśli dotarłeś(-aś) aż tutaj, to pewnie przez myśl już Ci przeszło, że przecież można ułatwić sobie pracę. Przecież jest tyle konwerterów tekstu, coraz doskonalszych, coraz lepiej wspomagających pracę. Też miałam takie myśli, i czasem nadal się pojawiają.

Jednak ilekroć próbuję ułatwić sobie w ten sposób pracę, dobrze się to nie kończy. No, nigdy. Konwertery nadal nie słyszą zbyt wielu rzeczy, pomijają całe akapity. Często też wypisują rzeczy, których w nagraniu nie ma (nie wiem, skąd to się bierze). Poza tym nie potrafią odpowiednio sformatować tekstu, nie wspominając już o interpunkcji.

Moje dotychczasowe próby zaprzyjaźnienia się z konwertorami zawsze kończyły się fiaskiem. I zawsze wracałam z podkulonym ogonem do słuchawek i klawiatury. Tak jednak jest szybciej i dokładniej.

Transkrypcje nagrań – czy zajmują dużo czasu?

Cóż, jak widzisz, mogą go zająć całkiem sporo. Nagranie kilku osób, do tego szybko mówiących na wysoce specjalistyczny temat i dodatkowo wykonane w gwarnej kawiarni będzie sporym wyzwaniem. I nie da się wykonać takiej transkrypcji w profesjonalny sposób (tj. dokładnie spisanej, poprawnej językowo, właściwie sformatowanej, z oznaczonymi osobami, stemplami czasowymi) w 3 czy nawet 4 godziny. A jeśli ktoś Cię przekonuje, że jest w stanie to zrobić, to uciekaj! Szkoda Twoich pieniędzy (nawet jeśli to 1,8 zł za minutę, bo takie cuda też się zdarzają) i nerwów po otrzymaniu takiego „transkryptu”.

Recycling treści to temat nienowy, a jednak często traktowany po macoszemu. Bywa, że podchodzimy do niego jak do jeża. Niby czujemy o co w nim chodzi, że może być pożyteczny, ale jakoś tak trudno zebrać się w sobie i faktycznie zacząć z niego korzystać.

A szkoda. Bo to niezwykle produktywny i użyteczny koncept. Dlatego biorę go dziś na tapet. Szczególnie, że minimalizm i upraszczanie w każdym aspekcie życia są mi bliskie. A recykling treści jest w sumie o minimalizmie.

Co to jest recykling treści?

Nawet jeśli widzisz ten termin po raz pierwszy, domyślam się, że kojarzy Ci się z podstawowym znaczeniem słowa recykling, czyli odzyskiwaniem. I dokładnie o to w nim chodzi. Recykling treści to odzyskiwanie do ponownego wykorzystania treści, które już zostały stworzone. Cud-miód koncepcja dla każdego, kto ceni swoje zasoby i lubi ułatwiać sobie pracę.

Bo nie oszukujmy się, napisanie artykułu na bloga czy wymyślenie i nagranie podcastu zajmuje sporo czasu. Często wymaga wysiłku (zebranie materiałów, sprawdzenie danych, tworzenie docelowych treści itp.) lub pieniędzy, jeśli zlecasz content marketing na zewnątrz. I niezależnie od tego czy tworzysz wszystko samodzielnie, czy masz sztab ludzi, którzy Ci w tym pomagają, warto wycisnąć z raz wykonanej pracy tyle, ile się da!

Jak się robi recykling treści?

Jeśli masz nadzieję, że recykling treści to zwykłe kopiuj-wklej, to muszę Cię rozczarować. Aż tak prosto nie jest. Ponowne wykorzystanie tego, co dotychczas zostało stworzone, wymaga pewnego wysiłku, jednak znacznie mniejszego, niż stworzenie nowych, unikalnych treści.

Chcąc recyklingować treści, mamy dwie drogi do wyboru:
revamping – czyli aktualizacja istniejących treści i ponowna ich publikacja; sprawdza się we wpisach blogowych, artykułach czy e-bookach;
repurposing – czyli przerobienie istniejących treści na nowy, inny format; tu możliwości jest wiele i właśnie o tej metodzie opowiem Ci dzisiaj.

Przerobienie treści, które stworzyłeś(-aś), lub które ktoś stworzył dla Ciebie, to prosty sposób, by uzyskać maksimum korzyści przy stosunkowo niewielkim nakładzie pracy. A co możesz zyskać?

 

korzyści z recyklingu treści

Sposoby na recykling treści

Na przykładzie podcastu pokażę Ci jak wykorzystać to, co już nagrane. Bo właśnie podcast jest świetną bazą do recyklingu treści. Jego stworzenie jest dość czasochłonne. Niestety w żaden sposób nie wpływa na Twoją widoczność, lub Twojej marki, w Google. Trzeba się sporo napracować by wypromować podcast. Zatem warto po czasie wykorzystać go ponownie i ułatwić sobie życie.

1. Artykuł na bloga – właściwie niezależnie od tego czy w podcaście prezentujesz wywiady, czy jest to Twój monolog, zawsze można przerobić nagranie na wpis czy artykuł blogowy. Czasem nawet jeden odcinek może dać dwa lub trzy wpisy.
2. E-book – a co powiesz na połączenie treści z kilku lub kilkunastu odcinków i stworzenie e-booka? To świetny sposób na podsumowanie sezonu.
3. Opracowanie ikonografiki – możesz wyciągnąć najważniejsze dane przedstawione w podcaście i umieścić je w przyciągającej wzrok ikonografice. W ten sposób masz gotowy wpis na social media.
4. Live lub vlog – wykorzystaj najciekawsze tematy z podcastu do przeprowadzenia live’u lub nagrania vloga. Możesz rozwinąć kwestie, które wcześniej były poruszane w podcaście.
5. Nowe kanały – jeśli chcesz zaistnieć na nowych kanałach, np. na LinkedIn czy YouTube, wykorzystaj stare podcasty. Wyciągnij z nich największe smaczki i użyj w nowych miejscach.

Mam nadzieję, że dostrzegasz ogromną oszczędność czasu i energii płynącą z tych rozwiązań. Nie musisz ciągle wymyślać nowych treści; non stop znajdować nowych tematów. Możesz skupić się na tym, co dla Ciebie najistotniejsze, czyli np. nagrywaniu podcastu, i docierać do odbiorców recyklingując raz wytworzone treści.

Od czego zacząć?

No dobra, pomysł może i fajny, ale podcast to jednak słowo mówione, nie pisane. Jakoś trzeba dobrnąć do etapu tekstu. Jak to zrobić? Znów masz dwa sposoby: możesz wykorzystać konwerter mowy na tekst lub zlecić profesjonalną transkrypcję.

Konwerter mowy może być dobrym rozwiązaniem, jeśli nagrywasz króciutkie odcinki, czyli takie ok. 10-minutowe. O tym dlaczego – pisałam tutaj. Zerknij, jeśli rozważasz takie rozwiązanie.

Jednak najczęściej podcasty trwają ok. 30 minut, bywa, że i godzinę. Przy tak długich nagraniach odradzam pracę z konwerterem i proponuję zastąpić go człowiekiem. Również wtedy, gdy nagrywasz wywiady. Dlaczego? Bo konwerter (nawet AI) da Ci kilkanaście, lub kilkadziesiąt, stron tekstu, który będzie wymagał nie tylko przeredagowania, ale gruntownego uzupełnienia, przesłuchania, by oddzielić wypowiedzi poszczególnych osób, dodania niemal całej interpunkcji, i jeszcze kilku innych czynności.

A to już sporo pracy. Pracy, której przecież chcesz sobie zaoszczędzić. Dzięki profesjonalnej transkrypcji podcastu dostaniesz tekst, z którym będzie Ci się wygodnie pracować. Zyskasz więcej czasu i znacznie ułatwisz sobie recykling treści. Wystarczy redakcja, pocięcie tekstu na mniejsze porcje, wyciągnięcie ważnych haseł do ikonografiki i masz gotowe nowe-stare treści.

„Osiołkowi w żłoby dano (…)”napisał niegdyś Fredro. Wybór bywa trudny, czasem nawet bardzo. Jeśli mamy znikomą wiedzę w danym obszarze, wybieramy trochę po omacku, na czuja. W świecie, w którym mnogość opcji, nawet przy zamówieniu kawy, przyprawia o zawrót głowy, z ulgą przyjmujemy prosty wybór: opcja A lub opcja B. Też tak masz? Bo ja ogromnie doceniam takie uproszczenia.

W transkrypcji nagrań jest właśnie tak prosto. Bez zbędnego kombinowania, udziwniania i wymyślania 101 spersonalizowanych rozwiązań. Jeśli chcesz zlecić transkrypcję wywiadu lub podcastu, to masz do wyboru dwa rodzaje transkrypcji. I dziś opowiem Ci o nich dokładniej.

Transkrypcja standardowa

Najpopularniejsza i najczęściej zlecana. Możesz też spotkać się z innymi określeniami tego rodzaju transkrypcji, takimi jak: wygładzona, edytowana, naturalna.

Głównym celem standardowej transkrypcji nagrania jest stworzenie tekstu przyjaznego czytelnikowi. Czyli to, co wcześniej zostało nagrane, ma się teraz dobrze czytać. Ten rodzaj transkrypcji świetnie sprawdza się w przypadku:
🔹 transkrypcji podcastów,
🔹 transkrypcji wywiadów dziennikarskich,
🔹 transkrypcji wywiadów do badań naukowych, gdy istotna jest tylko treść,
🔹 transkrypcji notatek głosowych,
🔹 transkrypcji wykładów i szkoleń,
🔹 transkrypcji webinarów.

Podczas spisywania nagrania pomijane są zbędne powtórzenia słów i przerywniki (np. „yyy”, „mhm”). Nie zapisuje się również informacji o reakcjach osób wypowiadających się (np. śmiech, płacz). Poprawiane są błędy składniowe i gramatyczne. Wszystkie te „operacje” wykonywane na tekście nie mogą zmienić sensu wypowiedzi. On jest najważniejszy i musi zostać zachowany.

 

dobra transkrypcja nagrań

Transkrypcja pełna

Inaczej nazywana transkrypcją dosłowną, verbatim lub słowo w słowo. Jak sama nazwa wskazuje, jest to wierne odwzorowanie na piśmie tego, co zostało nagrane.

Ten rodzaj transkrypcji nagrań wybierany jest w przypadku:
🔹 transkrypcji wywiadów marketingowych,
🔹 transkrypcji wywiadów do badań naukowych, gdy reakcje respondentów są istotne.

Kiedy wykonywana jest pełna transkrypcja nagrania wywiadu, dosłownie spisywane są nie tylko wypowiedzi, ale również wszelkie reakcje respondentów, wtrącenia, zająknięcia, urwane w pół słowa. Można by się pokusić o stwierdzenie, że niemal każdy dźwięk obecny w nagraniu, ma swoje odzwierciedlenie w tekście pisanym.

Skąd masz wiedzieć jaki rodzaj transkrypcji potrzebujesz?

Najprostszy sposób, aby określić czy potrzebujesz transkrypcji standardowej czy pełnej, to przede wszystkim zastanowić się, do czego będziesz używać gotowego tekstu. Czy spisanie reakcji rozmówców jest dla Ciebie istotne? Czy tekst coś straci, jeśli wykasowane zostaną wtrącenia, takie jak „yyy”, „eee”? Czy, gdzie i w jakiej formie będziesz publikować tekst?

Pamiętaj, że stopień „ingerencji” w spisywany tekst, niezależnie od tego czy zlecasz transkrypcję edytowaną, czy verbatim, powinien być ustalony przed realizacją zlecenia. To Ty decydujesz, które elementy nagrania zostawić, które pominąć. Może być i tak, że „yyy” moderatora nie jest spisywane, za to „yyy” respondenta zostaje wiernie odwzorowane w transkrypcie. Tekst, ma być użyteczny dla Ciebie. Ma Tobie ułatwiać pracę. Pamiętaj o tym.
I na koniec jeszcze jedna ważna rzecz – nie myl transkrypcji standardowej z redakcją i korektą tekstu. To dwie różne rzeczy. Transkrypcja standardowa będzie się dobrze czytała, ale nie będzie tekstem, który przeszedł pełną redakcję i korektę. Zazwyczaj będzie wymagała doszlifowania, szczególnie, jeśli ma być opublikowana, np. na blogu, w prasie lub e-booku.

Jeśli nagrywasz podcasty, wywiady, webinary lub notatki głowowe i potrzebujesz wsparcia w ich spisywaniu, to zapraszam serdecznie do współpracy. Przekonaj się, za co cenią mnie moi stali Klienci.

#transkrypcja #transkrypcjanagrań #transkrypcjapodcastów #transkrypcjawywiadów #transkrypcjawykładów #profesjonalnatranskrypcjanagrań

Tak, wiem doskonale, że podcasty zawładnęły naszym życiem. Słuchamy ich (a czasem i oglądamy, jeśli jest taka możliwość) codziennie, często nawet kilka razy dziennie. Podczas porannego biegania, na spacerze z psem, w drodze do pracy lub szkoły, sprzątając, gotując. Zdaje się, że ta lista nie ma końca.

Jednak uważam, że słowo pisane cały czas ma swoją wartość. Tym wpisem chcę Cię przekonać, że transkrypcja podcastu może przynieść więcej korzyści niż się spodziewasz.

 

Wzrokowcy wciąż są wśród nas

Wbrew obiegowej opinii naprawdę spora grupa osób nadal czyta, i woli czytać niż słuchać. W sumie to doskonale to rozumiem, bo choć sama sporo słucham, to jednak czytania nic nie zastąpi. Czytając tekst, nieważne czy jest to transkrypcja podcastu, wpis na blogu czy artykuł naukowy, całą uwagę skupiamy na tym, co mamy przed oczami.

Słowo pisane wymaga większej koncentracji i uważności. Ciężko jest czytać odkurzając podłogi czy przekopując ogródek. Poza tym w tekście zawsze można zaznaczyć ciekawe czy ważne fragmenty. Na marginesie lub żółtej karteczce można szybko zapisać pytanie czy kiełkujący pomysł inspirowany tekstem. Podcast nie daje takich możliwości.

 

co to jest transkrypcja podcastu

 

SEO nie lubi nagrań

Taka prawda. Najciekawsze nagranie, najbardziej kontrowersyjny wywiad, zmieniający życie podcast przepadnie w otchłani internetu, jeśli nikt się nie dowie o jego istnieniu. Boty indeksujące nie wychwytują plików dźwiękowych, zatem nie pozycjonują ich w wynikach wyszukiwania. Treści, które zapewne z ogromnym zaangażowaniem i starannością chcesz przekazać światu, nie mają szans przebić się przez… słowo pisane obecne na innych stronach.

Dlatego właśnie transkrypcja Twojego podcastu zamieszczona pod nagraniem, lub zamieniona we wpis blogowy o czym później, jest narzędziem, które pomoże Ci dotrzeć do odbiorców. Spisane nagranie ma szansę zostać naprawdę wysoko wypozycjonowane.

 

Ułatw sobie życie

Tak, nie pomyliłam się. Transkrypcje podcastów ułatwiają życie ich twórcom. Pozwalają oszczędzić sporo czasu i energii. Zapewne spędzasz dużo czasu przygotowując materiały i treści do podcastu. Potem kolejne godziny zajmuje nagrywanie. Być może zajmujesz się też jego montażem. To kolejne godziny. I co? To ma być koniec?

Przecież te nagrane treści, dzięki profesjonalnej transkrypcji, możesz wykorzystać jeszcze kilkukrotnie: we wpisie blogowy, w social mediach, w newsletterze, w artykule branżowym, a nawet w e-booku. Możliwości jest całkiem sporo. Dobrze wykonana transkrypcja podcastu jest świetną bazą do recyclingu treści. Dzięki temu Ty zyskujesz czas na… nagranie nowego podcastu!

 

zmiana mowy na tekst

Inkluzywność – warto o nią zadbać

Dla osób niesłyszących i niedosłyszących Twoje podcasty nie istnieją. Nie znają i nie mają szansy na poznanie tego, co masz do przekazania. A takich osób w Polce jest blisko pół miliona. Przyznasz, że całkiem sporo. Spędzają sporo czasu przed ekranami, ale i tak nie mogą skorzystać z Twoich nagrań.

Jeśli myślisz teraz o konwerterach mowy, to proponuję, żebyś spróbował(-a) wrzucić swoje nagranie w taki program. Sprawdź, ile treści otrzyma osoba głucha, używając tego narzędzia.

Transkrypcja nagrania z jednej strony pozwala Tobie dotrzeć do sporej grupy nowych odbiorców. Z drugiej zaś, daje szansę osobom niesłyszącym odkryć kolejny kawałek świata, który do tej pory był dla nich niedostępny.

 

Niech się niesie!

Ile razy zdarzyło Ci się usłyszeć zdanie, które jakoś szczególnie do Ciebie przemówiło, a jednak szybko uciekło z głowy? Próbowałeś(-aś) wrócić do tej myśli, ale jechałeś(-aś) wtedy samochodem/tramwajem/rowerem (niepotrzebne skreślić) i nie było jak zapisać.

Tu, według mnie, leży duża słabość podcastów. Łatwo je odsłuchać, ale też równie łatwo ulatują nam z głów. No i raczej nie są cytowane. Bo komu chciałoby się odsłuchiwać i spisywać nagranie, żeby publikować je na swoim Instagramie? Kto pisząc artykuł na bloga, zainspirowany Twoim podcastem, poświęci czas (bywa, że i trochę nerwów), by spisać to, co mówisz? Obie sytuacje są raczej mocno hipotetyczne.

A to właśnie dzięki udostępnieniu treści najłatwiej poszerzać zasięgi. I tu wkracza do akcji transkrypcja. Spisany podcast łatwo cytować, udostępniać, po prostu nieść w świat. Kopiuj, wklej i gotowe!

 

 Siła podcastu wzmocniona transkrypcją

Nie wątpię, że wkładasz dużo energii, zaangażowania i serca w swój podcast. Wiem, że podcasterzy i podcasterki myślą o swoich podcastach jak o dzieciach. I świetnie to rozumiem.

Podcast to cudowny sposób dostarczania rozrywki, wspierania, edukowania, skłaniania do refleksji. To dużo pracy i zaangażowania. Warto więc wykorzystać jego moc w pełni. Warto zainwestować w profesjonalną transkrypcję, a gotowy tekst zwróci Ci się z nawiązką.

 

 

#transkrypcja #transkrypcjanagrań #transkrypcjapodcastów #profesjonalnatranskrypcja

#kolejne artykuły