Macie tak czasami, że mózg Wam „paruje”, bo tyle byście chcieli napisać?
Po ostatnich wydarzeniach, najpierw Koszalin, później Gdańsk mój syn powiedział ”mamo, jesteś za wrażliwa”. I z tym się zgodzę. Jestem cholernie wrażliwa i wszystko zbyt mocno przyjmuję do siebie.
W jednym, jak i w drugim przypadku wszyscy się jednaliśmy. Wszyscy odczuwaliśmy ból, smutek, niesprawiedliwość.
Za każdym razem, przeglądałam komentarze w mediach społecznościowych i czytałam wydobywający się hejt.
Tragedia w Gdańsku nabrała innego znaczenia. Mocniejszego. Wszyscy byliśmy zgodni, że w dzisiejszych czasach, wszechobecny hejt, złe komentarze, wylewanie tego zła przebrała pewną granicę. Granicę, o której od dawna wszyscy mówią, ale tak naprawdę, nikt nic z tym nie zrobił. Ten punkt od strony prawnej, jakby jest „martwy”. Niby możemy zgłosić organom ścigania, że dostajemy pogróżki, ale przeważnie sprawa jest umarzana, z powodu małej szkodliwości społecznej lub z małej ilości dowód.
Każdy z nas, codziennie doświadcza zła. Krytyki. Przykrych słów. Nietolerancji. Każdy z nas, ma na to odmienne zdanie. Właśnie. Jak bardzo jest to odmienne zdanie.
Dzisiaj trochę uderzę w nas, w sferę blogosferską. Jedni mają tysiące „fanów”, inni mniej, ale każdy ma tzw. swoją publiczność, gdzie inni nas czytają i nas słuchają.
Po wydarzeniu w Gdańsku, jak bardzo tragicznym, ruszyli wszyscy w swoich mediach społecznościowych. Relacjonowali swój ból, smutek, niesprawiedliwość. Pisali, mówili, krzyczeli, niektórzy przez łzy, że „koniec z przemocą”, „dość hejtu”, „stop przemocy” itd., a jednocześnie sączyli jad, gorzkie słowa w kierunku osób, które do tego doprowadziły. Wypowiadali swoje poglądy, co w danej chwili czują, ale rzucali gorzkimi słowami w tych, którzy „do tego doprowadzili”.
Więc, jak to jest? Z jednej strony się sprzeciwiamy #stopprzemocy #stopnienawiści #stophejtu , ale ci co są źli, wyrządzają krzywdę innemu człowiekowi, ich możemy obrzucać błotem?
Zgadzam się, ten człowiek wyrządził przeogromną krzywdę, której nie da się opisać. Mówiliśmy, że to wina obecnego rządu, ludzi, którzy powinni nas łączyć a nie dzielić. (W kwestii polityki, za bardzo nie chcę się wypowiadać, bo to moja prywatna sprawa i moje odczucia i zatrzymam je tylko dla siebie.)
…
Minął tydzień. I tak obserwuję, słucham, czytam i nie wiele się zmieniło.
Dalej obrzucamy się błotem, wyzwiskami, nieprzychylnymi słowami. Wiem, że tak z dnia na dzień się nie da, ale spróbujmy chociaż.
…
Na co dzień prowadzę fundację. Nie jest to łatwa praca. Zmierzam się z ogromnym bólem, cierpieniem innych osób, które na co dzień spotykają się z krytyką.
Są oceniani przez to, jak wyglądają. I zaraz podniesie się głos, że przesadzam. Nie, tak właśnie jest. Osoby dorosłe tracą pracę a następnej jej nie mogą znaleźć. Dzieci są ocenianie w przedszkolu, w szkole z powodu blizn. W każdym tygodniu, przeprowadzam z tymi osobami trudne rozmowy. Niejednokrotnie, klucha rośnie mi w gardle i czuje się taka bezradna.
To my w domach, powinniśmy sami ze sobą rozmawiać, tłumaczyć dzieciom, że nie wolno nikogo krytykować ze względu na wygląd.
Często mam telefony, że dzieci nie chcą chodzić do przedszkola, do szkoły bo nadają im przezwiska. Osoby dorosłe zamykają się w czterech ścianach i tracą znajomych. Dlaczego? Bo nie chcemy zaakceptować danej sytuacji.
Ja w domu rozmawiam ze swoim synem, tłumaczę mu. Jak „coś” źle nazwie, źle skojarzy, to mu tłumaczę. Staram się przekazać, że każdy człowiek jest wartościowy. Żeby nie oceniał po wyglądzie, po pieniądzach, co posiada, bo dzisiaj się ma a jutro może tego nie być. Zaufania osoby drugiej , nie da się kupić, jedynie dobrem, swoimi wartościami pozytywnymi, można zdobyć cząstkę dobroci od innej osoby.
Przyglądajmy się naszym dzieciom, co czytają w internecie, jakie mają zdanie na dany temat, dlaczego tak uważają. Pozwalajmy im na mówienie, ale uczmy je, jak należy daną sytuacje nazywać. Mówmy, że słowem, że czynem można zranić drugiego człowieka.
…