Krótka historia o akceptacji | worldmaster.pl
#

Krótka historia o akceptacji

Wiele się dzisiaj słyszy o byciu sobą, akceptacji i miłości do siebie, określenia te stały się niczym hasła na okładkę popularnego miesięcznika, który oferuje przebudzenie w 5 prostych krokach czy bezwarunkową miłość do bliźniego tylko w 7 dni! Im głębiej wchodziłem w dane nurty i religie, tym bardziej traciłem wiarę, że jeszcze kiedyś poczuję szczerą miłość i akceptację do siebie.

Nie uważałem się za osobę, która nie lubi siebie, absolutnie nie — przepadałem za sobą. Jednakże moja pewność, wiara w swoje siły i zaufanie do siebie były niczym coroczne rozstawiane wesołe miasteczko w pobliskiej wiosce, niby stabilne, ale tylko czekasz na artykuł o wykolejonym wagoniku. Tak było też w moim przypadku, kiedy był szereg pomyślnych zdarzeń — wielce siebie kochałem, kiedy sprawy zaczęły się sypać, moja pewność siebie i wewnętrzna siła razem z nimi.

Wiele się dzisiaj słyszy o byciu sobą, akceptacji i miłości do siebie, określenia te stały się niczym hasła na okładkę popularnego miesięcznika, który oferuje przebudzenie w 5 prostych krokach czy bezwarunkową miłość do bliźniego tylko w 7 dni! Im głębiej wchodziłem w dane nurty i religie, tym bardziej traciłem wiarę, że jeszcze kiedyś poczuję szczerą miłość i akceptację do siebie. Nie uważałem się za osobę, która nie lubi siebie, absolutnie nie — przepadałem za sobą. Jednakże moja pewność, wiara w swoje siły i zaufanie do siebie były niczym coroczne rozstawiane wesołe miasteczko w pobliskiej wiosce, niby stabilne, ale tylko czekasz na artykuł o wykolejonym wagoniku. Tak było też w moim przypadku, kiedy był szereg pomyślnych zdarzeń — wielce siebie kochałem, kiedy sprawy zaczęły się sypać, moja pewność siebie i wewnętrzna siła razem z nimi.

Było to do zniesienia, do wszystkiego można się przyzwyczaić, jednak od pewnego czasu to uczucie nie dawało mi już spokoju, na pozór nie było źle, moje życie było spójne, niepozbawione mniejszych czy większych sukcesów. Problem tkwił w środku, cichy głos, który mi przypominał o tym, że boję się żyć, że robię wszystko tylko nie to, czego pragnę — paraliżował mnie strach.

Pewnego dnia, nie mogąc znieść natłoku powtarzających się schematów, wszedłem w głęboką medytację i nagle ujrzałem siebie, jako zbiór przekonań, ograniczeń, słabości i lęków. Chciałem jak najszybciej otworzyć oczy i nie dopuścić tych obrazów do siebie. Często prosimy o prawdę, ale kiedy już zostanie nam ukazana, odwracamy głowę i próbujemy sobie wmówić, że to tylko sztuczki umysłu.

Wiedziałem, że jeżeli otworzę oczy, zepchnę niechcianą część siebie z powrotem do otchłani umysłu, skąd będzie na nowo wracać i cichym szeptem przekonywać mnie, żebym zaniechał swoich działań w stronę pełniejszego życia.

Przetrzymałem

Widziałem obrazy, których nigdy nie chciałem widzieć, poczułem słabość, której nigdy nie chciałem poczuć, usłyszałem krzyk, którego nigdy nie chciałem usłyszeć.

Odruchowo zacząłem uciekać myślami, wizualizując sobie coś przyjemnego, kolorowego, nie chciałem być w tym stanie — przerażał mnie. Im dalej uciekałem myślami, tym mniej wyraźne stawały się obrazy, zanikały, przeplatały się wyłącznie z krzykiem, który tak bardzo utkwił mi w pamięci. Kiedy mój oddech zaczął wracać do naturalnego rytmu, uświadomiłem sobie, że już po wszystkim, uciekłem, udało się. Jednak wciąż dobrze znane mi uczucie i ścisk w okolicach żołądka nie odpuszczał.

Nie wygrałem, nie zmierzyłem się z tym stanem, z częścią siebie, której tak bardzo się bałem i nie chciałem zaakceptować. Nagle wszystko stało się tak oczywiste i jasne. Lata zimnych kąpieli, jogi, regularnych rutyn, medytacji i zdrowego odżywiania doprowadziły mnie właśnie do tego momentu. Tylko czemu?

Czy właśnie po to wstawałem codziennie ze słońcem, aby odbywać swoje praktyki, odmawiałem sobie przeróżnych rzeczy, które dają natychmiastowy strzał dopaminy i spędzałem godziny siedząc na podłodze, obserwując swój oddech?

Odpowiedź była przede mną

Te wszystkie czynności, które wymagały ode mnie dyscypliny, wychodzenia z przysłowiowej “strefy komfortu” i poświęcenia, przygotowały mój umysł oraz ciało, abym mógł spotkać się z tym, czego tak bardzo pragnąłem.

Z prawdą

Często nie doświadczamy w życiu natychmiastowo tego, czego chcemy, mimo usilnych błagań i modlitw, ponieważ nie bylibyśmy w stanie tego znieść, otrzymując tak silną dawkę “ciężkich” emocji nasze ciało oraz umysł momentalnie przepaliłyby się niczym żarówka podłączona do wielkiego reaktora. To spotkanie wymagało wielu kroków przygotowawczych, aby móc stanąć oko w oko ze swoim cieniem.

Nagle poczułem przypływ siły i skierowałem swoją świadomość w kierunku długo wypieranej części siebie. Tym razem to ja krzyknąłem, przechodziła przeze mnie niekontrolowana złość, nie było już miejsca na wyciszenie umysłu i wymuszanie bycia miłym.

Klamka zapadła

Stałem naprzeciwko tego, przed czym od tak dawna uciekałem i nie odczuwałem już strachu, poczułem ulgę, potwór zrzucił swoją maskę, nie było pod nią nic strasznego. Nic, co mogłoby mnie zranić. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem chłopaka, całkiem bezsilnego, nieradzącego sobie z własnymi emocjami, krzyk i agresja była wyłącznie płaszczem ochronnym, aby nie dopuścić nikogo do tej słabej, wrażliwej istoty.

Moja złość momentalnie ustała, schowałem swój miecz, ponieważ nie było przeciwnika, nie było zagrożenia. Przed sobą miałem jedynie chłopaka, który też chciał być doceniony, chciał czuć się ważny i potrzebny. Ukształtowany przez różnych ludzi i systemy, nasiąknięty zakazami i nakazami — zbyt dużo masek do noszenia jak na jedną twarz. Poczułem współczucie.

Nie będę się rozpisywać co do samego procesu akceptacji i integrowania własnego cienia, jest to temat na osobny post. Jednakże ten dzień, pozwolił mi zobaczyć i pokochać tę część, która od dawna ubiegała się o uwagę, która straszyła mnie tylko po to, żeby nie wystawiać mnie na ewentualne niebezpieczeństwa, abym się za bardzo nie otworzył, bo kto wie jakie bolesne ciosy mogą wtedy na mnie spaść.

Nawet teraz. Pisząc te słowa czuję pewną niewygodę, coś, co chce mnie powstrzymać, żebym się za bardzo nie naraził. Jednakże nie ma już strachu, jest zrozumienie. Nie można oczekiwać, że osoba, która po 20 latach życia w jaskini nagle wyjdzie na słońce i poczuje szczerą radość promieni.

Nie, promienie będą razić, będą bolesne, ponieważ są czymś nowym i nieznanym. Tak samo w tym przypadku nie można oczekiwać, że część, która była tłumiona przez ponad 20 lat, nagle się otworzy i wyjdzie do świata z wdziękiem i pewnością, to jest proces.

Proces, na który jestem gotowy,

B

Oddaję w Wasze ręce nowy materiał będący składową tzw. praktycznej teorii w temacie samoobrony. Jest to esencja, a także absolutne podstawy, które każdy powinien znać i stosować!

4 najważniejsze zasady samoobrony

Do zagadnień związanych z zasadami, z pewnością wrócimy przy okazji kolejnych materiałów.

Trzymajcie się! 👊

zbiór technik

Krótka dyskusja o tym, jak radzić sobie w sytuacjach skrajnych z trzema gośćmi, którzy na temacie znają się jak mało kto:

👉Łukasz Tulej – podróżnik, instruktor sztuki przetrwania, a także przyrodnik
👉Czesław “Chester” Romek – były policjant, żołnierz i dyplomata, instruktor w zakresie kontroli stresu
👉Michał Ligocki – utytułowany sportowiec, snowboardzista, trener snowboardu i olimpijczyk
Nasza rozmowa odbyła się konferencji online Spark of Change.

Jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych?

To jedna z tych Rozmów B/S, które rzeczywiście poszerzają horyzonty. Konkretne rady nt. tego, jak radzić sobie w sytuacjach skrajnych od profesjonalistów. Materiał był nagrany na konferencji online Spark of Change i muszę przyznać, że wyszedł nieźle jak na pierwszy Panel B/S 😉

Bartosz Filip Mlinowski

Jestem strategiem, analitykiem, konsultantem i kreatywnym. Założyłem agencję doradczą WeTheCrowd, gdzie doradzam markom z sektorów kreatywnych. Staram się także zachęcać projektantów i twórców do myślenia niekonwencjonalnego na vlogu Bez/Schematu. Jeśli chcesz ze mną współpracować, napisz: bfm@wethecrowd.pl

W najnowszym odcinku przedstawiam Wam aktualną sytuację, jaka panuje w centrum Warszawy.

KORONAWIRUS vs mieszkańcy WARSZAWY

Materiał nakręciłem 18 marca 2020r. pomiędzy godziną 8:009:00 w szczycie komunikacyjnym.

Obiecujący widok pustego centrum i komunikacji miejskiej. Niestety nie przekłada się to na podobny obraz w parkach czy dzielnicach miasta.

Guo Jing ma 29 lat i jest pracownikiem socjalnym z Wuhan – chińskiego miasta, które stało się epicentrum nowego wirusa. Prowadzi pamiętnik, którego fragmenty opublikowała na łamach BBC.

Jak wyglądało jej życie w ostatnich dniach?

Według najnowszych danych, liczba zakażonych koronawirusem w Chinach to obecnie 9 692 (z dnia na dzień dane mogą się zmieniać).

Pod koniec stycznia 2020 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że zagrożenie zdrowia publicznego osiągnęło status międzynarodowy, ale jednocześnie nie odradza podróży i handlu, podkreślając, że kroki podjęte przez chiński rząd są wystarczające, by opanować sytuację.

Wcześniej, 23 stycznia miasto Wuhan, gdzie stwierdzono pierwsze przypadki zachorowań, zostało niemalże odcięte od świata, aby opanować rozprzestrzeniającą się infekcję. Kwarantanna, niczym z powieści Alberta Camusa, objęła wszystko i wszystkich: sklepy, transport, firmy, szkoły. Ludzie mają pozostać w domach. O tych wydarzeniach, ale również o swoich emocjach, pisze Guo Jing.

Czwartek, 23 stycznia – dzień blokady

Nie wiedziałam, co robić, kiedy się obudziłam i dowiedziałem o blokadzie. Nie wiem, co to znaczy, jak długo to potrwa i jak się do tego przygotować. Pojawiło się wiele irytujących komentarzy [w mediach społecznościowych]: o tym, że wielu pacjentów nie może być hospitalizowanych po diagnozie [z powodu braku miejsc], że pacjenci z gorączką nie są odpowiednio leczeni. O wiele więcej osób nosi maski. Przyjaciele powiedzieli mi, że mam zrobić zapasy. Ryż i makaron prawie się wyprzedały.

Pewien mężczyzna kupił dużo soli i ktoś zapytał go, dlaczego aż tyle. Odpowiedział: „A gdyby blokada trwała cały rok?”

Piątek 24 stycznia – cichy Sylwester

Świat jest cichy, a cisza jest przerażająca. Mieszkam sama, o obecności innych ludzi świadczą jedynie głosy, dochodzące czasem z korytarza.
Mam dużo czasu na to, by wymyślić sposób na przetrwanie. Nie mam żadnych zasobów ani kontaktów. Nie chcę zachorować, więc muszę zmusić się do ćwiczeń. Jedzenie ma również kluczowe znaczenie, więc muszę się dowiedzieć, czy znajdę gdzieś dostawę. Rząd nie powiedział, jak długo potrwa blokada, ani jak powinniśmy dalej funkcjonować. Ludzie mówią, że to może potrwać do maja. (…)

Dzisiaj wybrałam się na rynek. Kupiłam seler, pędy czosnku i jajka. Po powrocie do domu wyprałam wszystkie ubrania i wzięłam prysznic. Higiena osobista jest teraz bardzo ważna – myję ręce 20 do 30 razy dziennie.

Sobota 25 stycznia – samotny Chiński Nowy Rok

Dzisiaj w Chinach obchodzimy Nowy Rok. Nigdy go nie świętowałam, ale teraz wydaje się to istotne. Rano po kichnięciu zobaczyłam trochę krwi i przestraszyłam się. Od razu zaczęłam się martwić, czy nie zachorowałam.
Zastanawiałam się, czy powinnam wyjść z domu, czy nie. (…) Nałożyłam dwie maski, chociaż ludzie mówią, że to bezcelowe i niepotrzebne. Martwię się o podróbki [złej jakości], więc podwójna maska sprawia, że czuję się bezpieczniej. Wciąż jest bardzo cicho. (…)

Niedziela 26 stycznia – niech ktoś usłyszy

Nie tylko miasto zostało uwięzione. Głosy ludzi również tu utknęły. Pierwszego dnia blokady nie mogłam napisać [nic na ten temat] w mediach społecznościowych [z powodu cenzury]. Nie mogłam nawet pisać na WeChat. Cenzura internetowa istnieje w Chinach od dawna, ale teraz jest jeszcze bardziej okrutna.

Wtorek 28 stycznia – w końcu promienie słońca

Niektórzy obywatele bez masek zostali wyrzuceni z transportu publicznego. Nie wiemy, dlaczego nie nosili maski. Być może nie mogli kupić, albo nie wiedzieli o obowiązku jej noszenia. Bez względu na to, powinni móc wyjść samodzielnie.

(…)

Mój niepokój o przetrwanie stopniowo zanika. Spacerowanie po mieście nie ma sensu, jeżeli nie nawiążę z nikim relacji. Życie społeczne stało się teraz najważniejsze. Każdy musi się odnaleźć i nadać życiu sens. W tym samotnym mieście muszę znaleźć swoje miejsce.

Fragmenty pamiętnika za BBC News

#kolejne artykuły