Wyzwania cele, plany …i MY!
Czy poznałeś kiedyś osoby dysponujące rozległą wiedzą w danej dziedzinie, jednak przejawiające zaskakujące skłonności do niedoceniania własnych umiejętności ? Zapewne Tak. Nie mogłeś nie spotkać osób ze znacznymi deficytami wiedzy i brakiem wielu umiejętności, wykazujących tendencje do przeceniania swoich zdolności. Przy tym posiadających znakomite samopoczucie i zaskakująco ambitne wizje swojej przyszłości? Zapewne i w tym przypadku wielu z nas, potwierdzi znajomość takich postaw i przypadków autoprezentacji.
Zarówno w jednym, jak i w drugim modelu przedstawiciele obu prezentowanych typów postaw mają problem. W obu opcjach mamy do czynienia z nierealnym postrzeganiem rzeczywistości. Zjawiskiem z zakresu psychologii zaliczanym się do błędów poznawczych człowieka. I gdyby tylko o teorię psychologii chodziło, moglibyśmy na tym poprzestać. Zapamiętać tylko mało medialną definicję i przejść nad tym do porządku dziennego.
Tak jednak nie postąpimy w tym przypadku
Dlaczego ? Ponieważ ten błąd poznawczy ma bardzo poważne konsekwencje w naszym życiu osobistym i zawodowym, jeśli nas dotyczy! Każda z tych dwóch perspektyw ma często dramatyczny wpływ na wiele aspektów i jakość naszego życia. Z czym zatem mamy do czynienia?
Czy słyszałeś kiedyś o Prawie Dunninga-Krugera? Zjawisko przeceniania i niedoceniania swojej wiedzy oraz umiejętności, opisane przez uczonych z Uniwersytetu Cornella? Zostało ono potwierdzone podczas weryfikacji i konfrontacji wielu badań psychologicznych. Postawiono wtedy hipotezę, że nie wiedza, ale ignorancja jest czynnikiem dającym poczucie pewności siebie. Zaskakujące prawda? Jednak tylko pozornie!
źródło: bit.ly/2Qv1L8R
Świadomy potencjał człowieka
Pełniłam wiele ról zawodowych min. headhunter, menedżer HR, mentor Uniwersytetu Wrocławskiego, executive coach, konsultant kariery). Zbyt często miałam z tym zjawiskiem do czynienia w mojej praktyce zawodowej, żeby nie podjąć się tematu jego analizy w praktyce. Uznając je za bardzo istotne w drodze do celów rozwojowych. Poprzez moje doświadczenia mogłam namacalnie dotknąć poważnego problemu w ocenie własnego potencjału bardzo wielu osób.
W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie; Czy wiesz kim jesteś?, Jakie są Twoje osobiste zasoby? Na jakich punktach koncentracji powinnaś/powinieneś oprzeć swoją karierę ? Wiele razy zderzyłam się ze zjawiskiem ignorancji wobec rzeczywistych pokładów potencjału człowieka.
Jedni z nich, pędzili przed siebie z nieświadomością własnych braków, sięgając po cele i zadania, których nigdy nie powinni byli się podejmować. Rozbijali się o własne, źle wyznaczone cele. Liczba falstartów przyprawiała o zawrót głowy, a czasem nawet budziła paradoksalnie szacunek za upór.
Ktoś powie ignoranci mieli szczęście ,…tym “ignorantom” się najczęściej udaje!, ich wiara we własne możliwości niesie ich daleko dalej niż nawet przypuszczali!
Być może, ale wszystkie korepetycje z ignorancji, wcześniej czy później muszą odrobić.
Jednak my w tych rozważaniach wykluczmy pierwiastek szczęścia i inne sprzyjające atrybuty losu!
No chyba, że chcemy skończyć jak bohater tej historii. McArthura Wheelera, który w 1995 roku napadł na jeden z banków w Pittsburgu, w Stanach Zjednoczonych. Ów mężczyzna próbował znaleźć sposób ukrycia swojej twarzy, by nie została ona oczywiście rozpoznana na nagraniach z monitoringu. Dostrzegł w swoim misternym planie pewną właściwość soku z cytryny. Ten po rozlaniu na kartkę znika, a po podgrzaniu papieru znów staje się widoczny.
Dla upewnienia się przeprowadził odpowiedni test – wysmarował całą twarz (łącznie z oczami) sokiem cytrynowym i zrobił sobie zdjęcie polaroidem. Uznał w ten sposób, że jego twarz jest rozmazana na fotografii, więc z pewnością w czasie napadu pozostanie niewidoczna dla kamer. Po napadzie policja sprawdziła nagrania z banku i bardzo szybko namierzyła sprawcę.
Złodziej był zszokowany, że w ogóle go rozpoznano. Doskonałość jego planu przekreślił prowadzący sprawę detektyw, który oznajmił, że twarz na zdjęciu musiała wydawać się mężczyźnie niewyraźna, skoro miał w oczach sok z cytryny.
Bywa jednak zdecydowania inaczej!
Człowiek posiada mnóstwo talentów, mocnych stron, predyspozycji jednak brak samoświadomości pozbawia go wiary w jego własne możliwości. Ignorując wartość swojego potencjału, roztrwaniają go w miejscach i zadaniach, które powinny być realizowane przez ludzi o stanowczo mniejszym lub diametralnie innym potencjale. Lokują swoje zasoby w miejscach, które to jeszcze pogłębiają. Sto dowodów na posiadanie istotnych zalet to za mało, aby przestać ignorować obiektywną wiedzę o samym sobie.
Kogo spotykamy częściej? Tego ustalić nam się chyba statystycznie nie uda, jednak nie o to tutaj chodzi. Obydwie postawy są skazane na porażki i falstarty. Co prawda różnego rodzaju, jednak w dobie ograniczonych zasobów potencjału ludzkiego, zwłaszcza w kluczowych obszarach jego działalności, istotne jest, aby potrafić wyeliminować czynnik “ignorancji w naszej samoocenie.
Skąd pochodzi “ignorancja” w samoocenie?
Źródeł ignorancji w procesie samooceny i oceny możliwości osiągania celów możemy szukać w wielu aspektach naszego życia. Począwszy od wpływu na nasze wychowanie osób we wczesnych okresach życia, czyli naszych pierwszych autorytetów. Mam tu na myśli naszych rodziców, dziadków, nauczycieli i innych, których opinia o nas wpłynęła na nasze postrzeganie siebie.
Nie bez znaczenia jest kultura w której się wychowaliśmy, pełna błędnych i niedorzecznych przekonań , stereotypów, ograniczeń mentalnych, starych wzorców. Zmienia się to oczywiście pokoleniowo i wraz ze zmianami cywilizacyjnymi. Jednak nie tak szybko, by nie pozostawiać wyraźnych śladów w nas wszystkich.
Trudno nie wymienić wpływu popkultury i potrzeby naśladownictwa celebrytów. M.in. Charlotte De Backer, psycholog z University of Leicester, zwraca nam uwagę na ważny tego aspekt. Pokazała w swoich badaniach, że obecnie młodzi ludzie zaglądają do świata gwiazd, by uczyć się strategii życiowych. Których dawniej uczono by się w obrębie własnego plemienia.
Celebryci stają się więc wzorami do naśladowania, utrwalając i pogłębiając skutki ignorancji wobec własnego potencjału naśladowcy.
Taki sam mechanizm wywołują gwiazdy biznesu. Tym, którym “się udało”, stają się milionerami w bardzo szybkim tempie. Charakteryzuje ich jednak zazwyczaj wysoka samoświadomość i wykorzystanie swojego kreatywnego potencjału. Dzieje się tak również dzięki ich konsekwentnej i ciężkiej wieloletniej pracy. Pracy, o której często naśladowcy nie wiedzą lub nie pamiętają.
Ich liczba w stosunku do tych którzy nie powtórzą tego scenariusza marzeń jest niestety o wiele mniejsza. Ślepe naśladowanie może być wręcz niebezpieczne Wywoływać brzemienną w skutkach frustrację i świadczyć o niskim poczuciu wartości. Wtedy bardziej pomocny będzie nie celebryta ale psycholog lub psychoterapeuta.
Czy problem naprawdę jest realny i ważny?
Jeśli spojrzymy na to z perspektywy budowania planów, kariery, wyznaczania celów życiowych – ignorancja w samoocenie nabiera realnego wymiaru. Jeśli dodamy do tego konieczność brania za nie i ich skutki odpowiedzialności w dłuższym dystansie czasu – problem rośnie.
Przyjrzyjmy się osobom typu A
Paweł inwestuje od lat w swój rozwój. Gromadzi dyplomy, certyfikaty, nagrody. Bierze udział w prestiżowych programach naukowych, dzieli się wiedzą i umiejętnościami z innymi. Często odbył kilka darmowych staży zawodowych w przekonaniu, że wciąż nie zasługuje na pracę w tzw. dobrej firmie.
Staje właśnie przez decyzją podjęcia pierwszej poważnej pracy. W jego CV, kilkanaście ogólnych informacji, jego list motywacyjny przypomina bardziej uniżoną prośbę niż prezentację możliwości na miarę propozycji związanej ze stanowiskiem.
Na rozmowie kwalifikacyjnej niepewnie mówi, o tym co potrafi. Umniejsza swoim kompetencjom społecznym i ciągle przeprasza. Za co ? Za to, że być może to co mówi, jest w kontekście oczekiwań przyszłego pracodawcy nieistotne. Takich rozmów przeszedł już wiele. Szło mu jeszcze gorzej, kiedy tuż przed wejściem na kolejną z nich spotykał na korytarzu innego kandydata. Pewnego siebie o niebo gorzej wykształconego, ale pewnego swego “Ja” kontrkandydata.
Kasia, pracuje już kilka lat. Sumiennie wykonuje swoje obowiązki, których dostaje coraz więcej, ale nie z powodu posiadanych talentów, których ma wiele. Dostaje je w wyniku utrwalania wizerunku pracownika, który jeszcze długo będzie musiał udowadniać, że jest specjalistą w swojej dziedzinie. Równie długo, by zasłużyć nie tylko na nagrodę, ale i awans na wyższe stanowisko. A tym samym powierzenie roli o bardziej strategicznym znaczeniu w firmie. Komu go zawdzięcza?
Wyłącznie sobie! To nikt inny tylko Kasia wycenia swoją wartość każdego dnia znacznie niżej niż jest warta. Dawno nie dostała podwyżki i nawet o niej nie myśli. Myśli natomiast o kolejnej wizycie u psychoterapeuty. Kiedy wraca do domu jej frustracje wywołane tą sytuacją nie pozwalają jej spokojnie wypocząć czy zająć się jakimś satysfakcjonującym hobby.
Sugestie o zmianie miejsca pracy, aby zmienić tą sytuację, spotykają się z lękiem, w którym pobrzmiewa brak wiary we własny potencjał i jego wartość, która może być przez kogokolwiek doceniona
Basia, 25 lat pracy na odpowiedzialnym stanowisku. To m.in. dzięki jej pracy i pomysłom firma, dla której poświęciła połowę swojego życia, weszła na giełdę i przez długie lata odnosiła sukcesy. Niestety w wyniku zmiany składu zarządu Basia znalazła się ponownie na rynku pracy. Jej zawodowa historia i osiągnięcia nie stały się jednak wystarczającym źródłem jej wartości, aby ponownie stanąć na tym rynku.
Te trzy spośród tysięcy znanych i anonimowych historii zapewne wiele dzieli. Jednak z pewnością łączy “ignorancja wobec posiadanego potencjału. Ignorancja, która determinuje ich decyzje, wybory, cele i potencjalne możliwości.
Ich CV zapewne utonie w autoprezentacjach przedstawicieli typu B
Krystian, 35 latek, który zakłada już trzecią firmę, pomimo porażki dwóch wcześniejszych przedsięwzięć biznesowych i potężnego zadłużenia. Wszystko zaczęło się od podejrzenia pomysłu innych, który wydał się mu bardzo atrakcyjny. Szybkie decyzje, duży kredyt, dobry samochód, prestiżowe biuro, jego luksusowe wyposażenie. Wszystko w leasingu. Kilku zatrudnionych “na szybko” pracowników i…i oczekiwanie na skopiowany sukces.
Kłopoty, które pojawiały się już od początku z klientami i usługami wyraźnie zakłócały mu jego kolejne wyprawy w odległe zakątki świata. Szybko okazało się, że “coś poszło nie tak”. Wszystkim obarczył swoich pracowników i kontrahentów.
Spotkałam go niedawno, pomimo wielkiego zadłużenia, przemierza się do kolejnego start-upu
Ewa, właśnie skończyła pedagogikę. Już 2 lata przed ukończeniem studiów wiedziała, że praca w szkole to nie jej droga. Ogłosiła wszem i wobec, że widzi swoją przyszłość na ścieżce szybkiego awansu w dużej korporacji. Jeśli nie w HR to może w marketingu. Zapytana przez przyjaciół dlaczego właśnie tam? Z uśmiechem na twarzy stwierdziła, że to takie obszary w których mogą pracować wszyscy, bo taka jest moda. Pod okiem równie śmiałego kolegi napisała 2 wersje bogatego CV. Obfitujące oczywiście w dokonania o wysokim stopniu przydatności w przypadku pracy w obu wybranych wariantach. Złożyła je z optymizmem w wymarzonej firmie. Pech, na który zrzucała swoje niepowodzenia nie minął zbyt szybko. Na rozmowach kwalifikacyjnych oczekiwano dziwnych kompetencji, obrażając tym Ewę, jak twierdziła. Nikt nie zachwycał się jej wyjątkową autoprezentacją i dobrym nastrojem, jaki jej towarzyszył. Po kilku tygodniach poszukiwań Ewa napisała dwie nowe opcje CV, tym razem do księgowości i sprzedaży.
Śledzimy losy Ewy z “niepokojem”
Szymon, lat 27. Pojawił się na spotkaniu ze specjalistą do spraw rozwoju kariery z czystej ciekawości. Ciekawość przywiodła go w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go pytanie – jak szybko wznieść się na szczeble zarządzania w banku? W banku, w którym od kilku miesięcy z mało satysfakcjonującym dla siebie rezultatem pracował w dziale obsługi klienta. Kariera w banku to jego nowy priorytetowy projekt życiowy.
Kilka lat wcześniej postanowił być cyfrowym nomadem.
Pomysł wziął się również z obserwacji pracujących na plaży specjalistów IT. Denerwowały go jednak; konieczność pracy z uwzględnieniem różnic kulturowych i stref czasowych, a także konieczność regularnego raportowania rezultatów pracy. Postanowił więc popracować na plaży, ale w kawiarni i tak zwiedzał świat. Dziś jest już po przymiarkach dobrych garniturów z doradcą od wizerunku. Brakuje mu tylko dobrego planu na awans w jego korporacyjnym środowisku.
I co na to prawo Dunninga-Krugera?
Prawo Dunninga-Krugera głosi, że osoby niekompetentne nie potrafią prawidłowo określić poziomu swoich umiejętności ani ocenić umiejętności innych osób. Przez co znacznie idealizują własną wiedzę. Ta idealizacja prowadzi ich często od klęski do klęski. Sami nie znają ich przyczyn. Nie zrobią zbyt wiele, by wyeliminować deficyty.
Ich przeciwieństwa, w tym ludzie bardzo utalentowani mają natomiast inny problem. Uważają, że nie dokonują niczego nadzwyczajnego, pomimo wielu sukcesów i pokładów wiedzy. Zgodnie z prawem Dunninga-Krugera są przekonani, że skoro dla nich coś jest łatwe, inni ludzie także nie powinni mieć problemów z wykonaniem zadania. Ponadto, gdy znamy się dobrze na jakiejś dziedzinie, dociera do nas, że jeszcze wiele musimy się nauczyć. To zjawisko określane jest jako klątwa wiedzy i ma drastyczny wpływ na zaniżanie samooceny.
Osoby niekompetentne nie otrzymują takiej informacji zwrotnej, ponieważ jej nie poszukują. Są kompletnie zaimpregnowani na ocenę i konstruktywną krytykę. Ich dobre samopoczucie i śmiałe wizje celów nie przeglądają się w refleksji nad rzeczywistymi możliwościami i deficytami. Nie planują listy rozwoju kompetencji, które są niezbędne do ich osiągnięcia.
Co nas do tego może przekonać?
Oczywiście możemy powiedzieć, że mamy wolny wybór i odpowiedzialność za niego. Również w naszym rozwoju i karierze. Tak, pod warunkiem, że nie prowadzi nas to w konsekwencji do lekarza, psychologa, psychoterapeuty, nie wspominając o psychiatrze. Nie naraża nas i innych, na których eksperymentujemy swoje ścieżki realizacji celów. Tym samym nie zamyka wielu drzwi i możliwości, które tracimy na własne życzenia.
Ten problem nie jest byś może tak niebezpieczny, kiedy mamy do czynienia z błahymi decyzjami w naszym życiu. Jednak kiedy przychodzi nam decydować o kluczowych dla nas kwestiach warto przyłożyć wiekszą wagę do oceny istniejącego potencjału. Jak widać zarówno wtedy kiedy jest to lista wielu talentów, wiedzy i umiejętności, jak i w odmiennej sytuacji.
Możemy to zrobić sami, lub przy wsparciu specjalistów, ale zróbmy to. W domowym zaciszu z refleksją i dobrym planem zmian lub wybranych świadomie miejscach doradztwa rozwojowego.
Nie marnujmy szans jakie stawia przed nami przyszłość tylko dlatego, że brakuje nam świadomej oceny naszego potencjału. Nie kierujmy naszych talentów i zasobów tam, gdzie nie zostaną dobrze i efektywnie wykorzystane.
Nie fundujmy sobie niewłaściwych doświadczeń, które mają przecież tak ogromny wpływ na naszą ocenę i przyszłe decyzje.
Piszmy swoją historię własnymi atutami, a ich doskonalenie, będzie budowało trwałe fundamenty pod kolejne cele.
Powodzenia w ich realizacji !