Codzień wracając z pracy chcesz zajechać na siłownię i poćwiczyć, ale jakoś bliżej Ci do kanapy i ulubionego serialu w domu?
Masz zaległą pracę do zrobienia, obowiązki się piętrzą, ale bardziej ciągnie Cię do tej właśnie kupionej książki lub gry?
Wiesz, że ćwiczenia są ważne ale po męczącym dniu marzysz tylko o zakopaniu się pod kołdrę, a w głowie toczysz nieustannie walkę co jest ważniejsze.
Takie same rozterki przeżywała profesor Uniwersytetu w Pensylwanii – Katy Milkaman.
Prokrastynacja to dobrowolne zwlekanie z realizacją zamierzonych działań, pomimo posiadanej świadomości pogorszenia sytuacji wskutek opóźnienia[1]. Mechanizm prokrastynacji polega na tym, że dzięki odłożeniu wykonania czynności na później początkowo następuje poprawa samopoczucia. Pojawiają się radość oraz ulga, że nie trzeba działać natychmiast. Ponadto można zaangażować się w bardziej przyjemne, aktualne zadania.
Co jeśli sami sobie ustalimy reguły?
Co się stanie jeśli pozwolę sobie na oglądanie ulubionego serialu/ czytanie książki tylko jeśli pójdę na siłownie?
Codziennie walczysz ze sobą żeby na koniec dnia pojechać na siłownię, choć wiesz że jest to dobre dla Ciebie. Co dzień walczysz z pokusą by wieczorem zamiast oglądać ulubione programy zająć się zaległą pracą.
A co jeśli te dwa pragnienia ze sobą połączymy?
Dzięki tej technice powstał sposób na prokrastynację. Jej strategia zadziałała. Odniosła nawet lepszy skutek, gdy zaczęła chodzić częściej na siłownię, bo dzięki temu mogła siebie nagrodzić ulubionym programem lub książką.
Milkman nazwała ten proces „temptation bundling”, czyli tłumacząc dość dosłownie „pokusa wiązanej”.
Polega ona na wiązaniu zachowań, które chcesz wykonać z zachowaniami, które należy zrobić, ale często je zaniedbujesz.
Jak wspomniana siłownia, zaległa praca, sprawozdanie czy projekt, które odkładasz na ostatnią chwilę.
Katy będąc pod wrażeniem jak w prosty sposób zwiększyła swoją efektywność w wielu obszarach postanowiła zbadać, czy jej pomysł zadziała też na innych.
Razem z kolegami zbadała nawyki 226 studentów swojego uniwersytetu.
Po przetestowaniu grupy pod kątem stosowania procesu „pokusy sprzedaży wiązanej” okazało się, że grupa badawcza wykonywała ćwiczenia fizyczne od 29 % do 51 % chętniej niż grupa kontrolna.
Metoda okazała się skuteczna. Dzięki nagradzaniu samego siebie, za coś co zrobiłeś tuż po wykonaniu zadania, wykonujemy je chętniej i częściej. Przynosi nam to korzyści w obu aspektach (jeśli nagrodą po ćwiczeniach na siłowni nie jest kawałek tortu ;)).
Jak stworzyć swoją „pokusę wiązaną”?
Stwórz listę z dwoma kolumnami.
W pierwszej napisz wszystkie pokusy i przyjemności, które lubisz i chcesz zrobić.
W drugiej zapisz wszystkie zachowania i zadania, które należy zrobić, ale często je odwlekasz.
Wypisz jak najwięcej rzeczy.
Teraz przyjrzyj się liście i pomyśl, które „chcę to zrobić” można połączyć z „należy to zrobić” np. słuchać audiobooków podczas ćwiczeń na siłowni, pójść na pedicure i w tym czasie odpowiadać na zaległe maile, zając się prasowaniem podczas oglądania ulubionego programu.
Wiele rzeczy przyczynia się do naszego sukcesu. Jednym z nich jest nadawanie ważności i pilności zadaniom.
Ćwiczenia na siłownie nigdy nie będą dla Ciebie pilnym zadaniem w danym dniu, ale konsekwentne ćwiczenia wpłyną na poprawę twojego życia i zdrowia.
Metoda „pokusy wiązanej”, jest prostym sposobem realizacji tych zadań, które są zawsze ważne, ale nigdy nie czują pilne.
Dzięki natychmiastowej gratyfikacji po wykonaniu zadań, nagrodą, która wcześniejsze wywoływała u nas wyrzuty sumienia, bo zaniedbywaliśmy coś innego, łatwiej jest zrealizować trudniejsze zadania, które opłacą się nam na dłuższą metę.
A co ty odkładasz na później?
Po więcej ciekawych treści zapraszam cię na : monikagozdz.pl/blog