Czy ten tekst jest cudownie niecodziennym przepisem na sukces? Trudno powiedzieć. Jednak, kiedy dokładnie go zgłębicie, może i Wy także dostrzeżecie, że ludzie sukcesu i ich sylwetka, to wcale nie tak abstrakcyjne połączenie, jakby mogło się wydawać. Być może to jest właśnie ten pierwszy krok, na drodze ku wielkości?
Historie ludzi sukcesu są niebywale interesujące. Pokazują nam ich drogę do miejsca, w którym obecnie się znajdują. Prezentują całą ich ścieżkę na szczyt. Do punktu, w którym stali się podziwiani oraz rozpoznawani przez szerokie grono ludzi na całym świecie. Bardzo często obserwujemy i śledzimy ich w mediach społecznościowych lub poprzez czytanie nowych doniesień na temat ich działalności. To właśnie oni swoją przeszłością inspirują nas, uczą i pokazują, że przy włożeniu w odpowiednią rzecz wystarczającej ilości pracy, można naprawdę zrealizować swoje marzenia.
Dobra sylwetka to pewny sukces? Zaobserwowane zjawisko.
Obserwując regularnie rankingi ludzi najbogatszych na świecie i w Polsce, dostrzegłem pewną korelację między nazwiskami się tam znajdującymi. Nie chodzi tu wcale o branżę, w jakiej działają, kraj pochodzenia czy datę urodzenia. Choć zabrzmi to niesamowicie płytko, to czynnikiem scalającym tych wszystkich wpływowych ludzi lub przynajmniej ich zdecydowaną większość, jest…
Ich wygląd fizyczny. Sylwetka oraz ciało.
Wystarczy spojrzeć na osoby zajmujące szczytowe miejsca rankingów, opierających się na zgromadzonym majątku, aby dostrzec tę zależność – wśród nich, próżno szukać osób zmagających się z nadwagą lub otyłością. Oczywiście trudno jest to sprawdzić, tylko na podstawie zamieszczonych fotografii. Nie ulega jednak wątpliwości, że każdy z nich wygląda normalnie oraz zdrowo. Szczególnie widać to w przypadku osób relatywnie młodych, poniżej 40 roku życia. Statystyka zawierająca najbogatszych ludzi nieprzekraczających tej bariery wieku, klarownie pokazuje, że szukanie wśród nich osoby otyłej, byłoby podobne do szukania igły w stogu siana. Wśród ich starszych kolegów, naturalną rzeczą jest, że niektóre jednostki odnotowują charakterystyczny dla ich wieku, wzrost wagi.
Nie można porównywać ich sylwetek do ciał osób specjalizujących się, chociażby w sportach siłowych. To naturalne, że nie to jest ich celem życiowym i swój czas, muszą dzielić na inne zadania oraz obowiązki, nie zawsze obejmujące w swoim zakresie trening czy odpowiednie żywienie. Ich sylwetka mieści się jednak w standardowych normach, ogólnie przyjętych za zdrowe oraz odpowiednie dla przeciętnego, normalnego człowieka. Nie ma wśród nich osób z ciałem kulturysty, ale raczej nie doszukamy się w ich gronie persony walczącej z otyłością.
Choć to zależność na którą nie zwracamy uwagi, to jest ona warta poświęcenia jej swojego czasu. Na samym początku rozważań rodzi się istotne pytanie:
-
Czy ich sylwetka jest wynikiem ich obecnego statusu? Innymi słowy – czy to jak wyglądają teraz, wzięło się faktu, że osiągnęli szczyt i mogli sobie pozwolić na ten „luksus”?
Przestudiowałem zdjęcia z młodości kilkunastu najbogatszych lub najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie w chwili obecnej. Na żadnym z nich nie spotkałem pucołowatego Billa Gatesa, grubego Marka Zuckerberga czy niezdrowo wyglądającego Jeffa Bezosa. Również czytając biografie, chociażby Phila Knighta założyciela Nike czy Richarda Bransona właściciela marki Virgin, nie dostrzegłem u nich żadnych objawów nadmiernej masy ciała. Dlatego myślę, że bez wyrzutów sumienia można założyć, iż żaden z nich nie borykał się w przeszłości ze zbyt dużą wagą ciała. Przynajmniej nie w okresie, kiedy zaczynali realizować swoje wielkie plany. Oznacza to, że ludzie sukcesu, swój obecny wygląd, nie zawdzięczają obecnemu statusowi i posiadanemu majątkowi. Był on z nimi od samego początku, aż do dziś.
-
Czy to oznacza, że ludzie szczupli są predysponowani do osiągnięcia sukcesu i realizacji swoich marzeń?
To bardzo odważnie postawiona teza. Jednak nie jest, aż tak bardzo pozbawiona sensu, jakby mogło się wydawać. Przede wszystkim chciałbym rozwiać wszelkie wątpliwości. Wygląd zewnętrzny nie ma bezpośredniego wpływu na nasz przyszły sukces czy pozytywne rozwiązanie wielu spraw. Jestem daleki od uznania go za czynnik determinujący naszą wartość i wyznaczający cokolwiek innego, poza dbałością o swoje ciało. Oczywiście, może on wskazywać na nasza silną wolę i silny charakter czy zwiększać pewność siebie, jednak nigdy nie powinien on stanowić wartości, od której uzależniamy ocenę siebie czy innego człowieka.
Mimo wszystko to nie przypadek, że Ci najbogatsi i nierzadko najbardziej wpływowi – określanie jako ludzie sukcesu, są szczupli, a ich sylwetka prezentuje się naprawdę zdrowo. Doszukiwanie się przyczyn takiego stanu rzeczy, byłoby dość żmudnym zajęciem. Nie twierdzę, że niemożliwym do zrealizowania, ale wyniki owej pracy, mogłyby skutecznie stworzyć opasłą książkę. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka kluczowych kwestii, które mogą skutecznie ukierunkować nasz tok myślenia na właściwe tory i skłonić do głębszej refleksji.
Wytłumaczenie zjawiska.
Prawdopodobnie ludzie sukcesu, nie niosą ze sobą nadprogramowych kilogramów, gdyż limituje ich czas. Zwróćmy uwagę, że my sami bardzo często jemy nie wtedy, kiedy jesteśmy głodni, ale wtedy kiedy się nudzimy. Taki stan nie występuję jednak w przypadku ludzi pokroju Buffeta, Waltonów czy rodzeństwa Kulczyków. Są zbyt zajęci pracą i wykonywaniem codziennych obowiązków. Często nie mają czasu na spokojnie zjedzony posiłek.
Ponadto, jak już ustaliliśmy, ich wygląd nie wziął się z bogactwa. Dlatego być może dzięki temu, już na samym początku, byli bardziej pewni siebie i lepiej postrzegali swoją osobę, co ułatwiło im drogę do przezwyciężania trudności życiowych. Wzięła się ona, przypuszczalnie, nie tyle z „wrodzonej” szczupłości, ile z braku nadwagi. To nie tajemnica, że szczególnie osoby w młodym wieku, borykają się z problemami natury psychologicznej, dotyczącej ich wyglądu zewnętrznego. Bardzo często osoby odbiegające od przyjętych „akceptowalnych” norm, czują się zagubione, odrzucone oraz pomijane. Nie potrafią zaakceptować swojego ciała, co objawia się obniżonym poczuciem własnej wartości oraz pewności siebie.
W tym jednak domyśle istnieje pewna sprzeczność.
Czy to właśnie nie ci, którzy sprawiają wrażenie najdziwniejszych i najbardziej skrytych cichych osób, osiągają w przyszłości największe sukcesy? Nie uważam tego za żadną prawidłowość i receptę na sukces, ale bycie nieśmiałym i innym niż rówieśnicy, nie dyskryminuje ze zdobycia przyszłych, ewentualnych szczytów.
Trzecim sugerowanym przeze mnie rozwiązaniem tej ciekawej zależności, jest zdrowie i lepsze samopoczucie. Osoby borykające się z nadwagą lub otyłością, cierpią na pokaźniejszy szereg chorób, niż ich szczupli odpowiednicy. Może to oczywiście przeszkadzać w codziennym wypełnianiu obowiązków i pracowaniu w tempie, wykraczającym poza bezpieczną strefę dla przeciętnego śmiertelnika.
Ostatnim punktem, niejako scalającym wszystkie pozostałe jest przywiązanie wagi do spożywanego pokarmu. Nie chcę powiedzieć, że dla ludzi sukcesu, bez znaczenia pozostaje to, co jedzą. Jestem pewien, że dbają o swoje zdrowie i o to, co ląduje na ich talerzu. Jednak jestem też przekonany, że nie poświęcają żywności więcej swojej uwagi, niż jest to konieczne. Ten błąd popełniamy bardzo często my sami. Nieustannie planujemy, kombinujemy i myślimy o tym, co zjedliśmy, ile zjedliśmy lub co zjemy. Nie dość, że prowadzi to do ortoreksji, to na dodatek zajmuje nasz tak bardzo cenny czas. To nie przypadek, że bardzo często ci, którzy nie myślą obsesyjnie o jedzeniu i nie przebywają ciągle na „diecie”, tylko zwyczajnie starają się jeść zdrowo, są tymi najszczęśliwszymi szczupłymi ludźmi, realizującymi się życiowo.
Pomyślcie o wszystkich biografiach znanych ludzi, jakie przeczytaliście. O artykułach, wywiadach czy fotografiach, które zobaczyliście. Czy na jakiejkolwiek z nich dostrzegliście, aby ktokolwiek, kto jest postrzegany za osobę, która odniosła globalny sukces, nosił w jakimkolwiek czasie w przeszłości, zbyt wiele kilogramów na swoim ciele? Zachęcam Was do przyjrzenia się tej zależności. Być może to tam tkwi skrywany i dotąd niepoznany przepis na sukces?
Dobry wygląd zewnętrzny, nie oznacza dobrego zdrowia.
Pamiętajmy również, że swoje rozważania opieram wyłącznie na wyglądzie zewnętrznym danej osoby. Jak wiadomo, nie jest dobry wyznacznik optymalnego zdrowia. Nie da się ukryć, że tryb życia, jaki prowadzącą lub prowadzili, wszyscy ludzie sukcesu postrzegani za godnych naśladowania, zdecydowanie wykracza poza przyjęte normy, uznane za zdrowe oraz bezpieczne. Napięcie, stres, długie godziny spędzane w pracy, nierzadko w pozycji siedzącej, bezsenność, brak ruchu oraz świeżego powietrza. To jest tylko kilka rzeczy, z którymi borykają się ci, których podziwiamy. Pomimo dobrej sylwetki, jaką reprezentują, ich zdrowie wcale nie musi takie być. Zwróćmy na to swoją uwagę i zadbajmy o ten aspekt w pierwszej kolejności.
Sugeruję się rankingiem najbogatszych ludzi świata, gdyż to on najlepiej odzwierciedla status danej osoby. Nie oznacza to jednak, iż postrzegam pieniądze jako jedyny wyznacznik sukcesu. Wbrew pozorom, Ci znajdujący się na samym szczycie, nie zawsze są tymi najbardziej podziwianymi czy szanowanymi, a już w szczególności – szczęśliwymi. Bez znaczenia, czy jesteś Amancio Ortegą, założycielem sklepu Zara i innych z rodziny Inditexu, czy zwyczajnym panem Kowalskim. Bez względu na ilość zer na koncie bankowym, możesz być człowiekiem sukcesu w każdym możliwym momencie swojego życia. Wszystko zależy od Ciebie i żadna wartość materialna, nie powinna Cię w tej kwestii limitować.
Ludzie sukcesu to rozległy, ale niezmiernie satysfakcjonujący temat.
Wątek ten traktuje dość mocno po macoszemu. Staram się sam siebie limitować długością tekstu zważając, aby nie wykraczał on poza przyjęte normy „dobrego smaku”, gdzie nie będzie odpychał swoją objętością. Jednakże mam ogromną nadzieję, że przynajmniej w małym stopniu wskazałem Wam coś, na co do tej pory nie zwróciliście uwagi. Dzięki temu być może we własnym zakresie, zaczniecie poszukiwać odpowiedzi na nurtujące Was pytania w tej materii. Jako ciekawostkę kończącą ten materiał napiszę, iż to Panie zajmujące swoje miejsca w przytaczanych przeze mnie rankingach, przywiązują większą wagę do swojego ciała. Przynajmniej tak klaruje się sytuacja w aspekcie wizualnym.
Idealnym podsumowaniem całego tekstu, niech będą słowa Roberta Grynia (na zdjęciu powyżej) napisane w jednym z postów, na jego fanpage’u. Właściciela firmy Codewise, która przez prestiżowy portal „The Silicon Review”, została uznana za czternastą, najcenniejszą markę roku 2018. Mężczyzny, który w pierwszej połowie 2017 roku stał się najmłodszą osobą, która znalazła się na liście setki najbogatszych Polaków według „Forbesa”:
„Zajęło mi 31 lat, by zrozumieć, że moja dieta jest odpowiedzialna za wszystkie najgorsze rzeczy w moim życiu”.
Przekonajmy się sami czy przedstawiona w tekście zależność między sukcesami odnoszonymi przez wielkich tego świata, a ich zdrową sylwetką jest realna. Być może to tylko zwykły przypadek. Jeśli jednak to coś więcej niż tylko ciekawe spostrzeżenie, to nagle możemy znaleźć się w zupełnie innym, lepszym miejscu.
Na obszarze, w którym zawsze marzyliśmy się ukazać.