5 pytań do...Renata Orłowska | worldmaster.pl
#
Często się zastanawiamy, czy należy, wypada, zadać dane pytanie dorosłej osobie. Jednak w przeciwieństwie do dzieci, brakuje nam tej odwagi, żeby spojrzeć innej osobie w oczy i się zapytać. W związku z tym postanowiłam zamienić się w dziecko i usłyszeć odpowiedź na pytania, które mnie nurtują w poszczególnych osobach. Czasami przychodzą w pod wpływem emocji, a także bo coś zobaczyłam na isntastory. Czasami po przeczytaniu nowego postu, jak również po dłuższym zastanowieniu, a czasami zwykła ludzka ciekawość.
5 pytań Jolanty Golianek do… Renata Orłowska
Renata Orłowska, dane z IG: Rene. Jestem niepełnosprawna w Polsce, a jaka jest Twoja super moc? Wchodzę bez asekuracji w otaczającą mnie rzeczywistość i testuje ją.
Według mnie: kobieta, która niczego i nikogo się nie boi. Zawsze szczera, aż do bólu. Bierze z życia na maxa. Prowadzi bloga o niepełnosprawności http://zaniczka.pl
a na IG pokazuje, jakże bardzo prawdziwe swoje życie http://instagram.com/zaniczka
Motto życiowe…
To chyba najtrudniejsze z tych pytań. Długo się zastanawiałam, miliony myśli, tysiące cytatów, a na wierzch ciągle wybija mi się jedno stwierdzenie: żyj tak żeby nikt przez ciebie nie płakał. Bądź dobrym człowiekiem.
Nigdy nie zapomnę…
Dotyku trawy pod stopami, kiedy jeszcze chodziłam.
Smaku swojskiego chleba z masłem własnoręcznie ubitym przez Babcie.
Oświadczyn.
Pierwszej samodzielnej wyprawy na elektrycznym wózku inwalidzkim.
Rude włosy…
To ja. Moc, siła, energia, charakter.
Wózek jest…
Narzędziem do spełniania marzeń .
Jednym zdaniem o tym, co robię na co dzień w fundacji Poparzeni…
Jesteś jak matka chrzestna, ratujesz z opresji, wspierasz, bez oceniania, z miłością walczysz o poparzonych nawet z nimi samymi.

5 pytań Jolanty Golianek do… Paweł Obolewicz

Paweł Obolewicz, dane z IG: Uczę sztuki przemawiania do kamery; Pozbądź się strachu; Wyraź siebie; zdobądź więcej klientów; współtwórca worldmaster.pl i wmAGENCY.

Według mnie: pozytywnie zakręcony człowiek o wrażliwym sercu.

Oto 5 pytań do…

Motto życiowe…

rozwijaj się każdego dnia i bądź światłem dla innych – uwielbiam przesuwać swoją zapadkę strachu na kolejny poziom. Bycie lepszym niż wczoraj byłem jest celem mojego nadrzędnym. Życie to proces i każdego dnia udowadniam sobie, że mogę więcej lepiej i szybciej. Bardziej świadomy, zdrowszy, pewniejszy siebie, bogatszy na wszystkich płaszczyznach życia. Moje doświadczenia są cennymi lekcjami, które wielu ludziom mogą pomóc przesunąć zapadkę ich przekonań na kolejny poziom.  Każdy człowiek tak może i każdy ma to w sobie. Jeśli ja zrobiłem, to Ty też dasz radę ! Uwierz w siebie!

Nigdy nie zapomnę…

mojej podróży do USA – zaczęło się od zdjęcia wrzuconego przez mojego kolegę na naszej klasie. Był rok 2008 i któregoś dnia zobaczyłem Jarpena, który leżał na pięknej plaży w Miami. Niby nic nadzwyczajnego, słońce, piękna plaża i ocean. Dla mnie znaczyło coś więcej. To był przełomowy moment, w którym narodziła się jedna myśl. Jak on to zrobił? Poszedłem za tą pobudką, dowiedziałem się i dwa lata później wyleciałem do USA pracować i zwiedzać. Zwiedziłem Nowy York, Philadelphie, New Jersy, Los Angeles, Las Vegas, San Francisco, Grand Canion, San Diego, Vancuver, Honolulu na Hawajach i jeszcze kilka innych pięknych miejsc. Ta podróż zmieniła moje myślenie i co za tym idzie życie. Odważyłem się polecieć w nieznane, a wszystko zaczęło się od pytania „jak on to zrobił” – wystarczy podjąć decyzje i ruszać naprzód.

Tatuaż na klatce piersiowej oznacza…

jest dla mnie symbolem mojego motto.

Worldmaster jest…

dla mnie dopełnieniem mojego motta. W życiu aby wzrastać, aby rozwijać się potrzebujemy otoczenia, które będzie nam na to pozwalało, które będzie nas wspierało i podlewało. Truskawka nie wyrośnie na pustyni, a na żyznej glebie owszem. Tworzenie przestrzeni, gdzie każdy człowiek rozwija się i wspiera innych jest wielkim doładowaniem w codziennym życiu. Niesamowite jest widzieć jak ludzie rozwijają skrzydła, nabierają wiary i lecą po marzenia.

Jednym zdaniem o tym, co robię na co dzień w fundacji Poparzeni…

Wspieram, wysyłam pozytywną myśl do ludzi potrzebujących pomocy, udostępniam.  Dla osoby pokrzywdzonej w tak trudnym momencie każdy mały gest jest paliwem do życia . 

Kobieta z bliznami to wystawa fotografii przedstawiających człowieka, któremu przyszło żyć ze znamionami spowodowanymi oparzeniem oraz z konsekwencjami społecznymi, za którymi stoją uprzedzenia i stereotypy.

Projekt podnosi problem wykluczenia osób z poparzeniami. Dotyczy także wyzwań, jakie napotykają w codziennej batalii ze stereotypami. Osoby z oparzeniami mierzą się z wykluczeniem społecznym, ale i ekonomicznym.

Po trzech latach uświadamiania, opowiadania swojej historii a także pokazania, jak wygląda ciało pokryte bliznami, widzę światełko w tunelu.

Wiem, że nie jesteśmy obojętni.

Zaczęło się od pomysłu w mojej głowie, a skończyło się jak widać…

Dzisiaj temat oparzeń, blizn jest znany szerszej społeczności. Przez to, że mówię o tym głośno, szczerze inni zaczęli reagować, ale przede wszystkim, dałam nadzieję osobom, których spotkał podobny los.

Trzy lata. Trzy lata pokazywania i opowiadania. Czy warto było? Jak najbardziej!

Więc, nie bój się. Idź, opowiedz swoją historię.

osoby z poparzeniami

wykluczenia osób z poparzeniam, osoby z poparzeniami

wykluczenia osób z poparzeniam

osoby z poparzeniami

osoby z poparzeniami

wykluczenia osób z poparzeniam

wykluczenia osób z poparzeniam, osoby z poparzeniami

Przeczytaj także Zderzenie z Życiem.

Jolanta Golianek

Pedagog, logopeda, terapeuta, mówca inspirująco-motywujący. Prezes Fundacja Poparzeni. Społecznik Roku Newsweek 2017, Człowiek bez barier 2016. Ambasadorka WellU. W 2009 roku na skutek podkładania drewna do kominka uległa wypadkowi, w wyniku którego jej ciało zostało ciężko poparzone (II stopnia). Przeszła wiele operacji rekonstrukcyjnych, przez 2 lata po zdarzeniu nosiła ubranie uciskowe (presoterapia). W 2014 roku z powodu ciągłego tworzenia się przykurczu na szyi przeszła zabieg wszczepienia sztucznej skóry (integra). Do chwili obecnej poddawana jest ciągłej rehabilitacji, oczekuje na kolejne operacje plastyczno-rekonstrukcyjne. W 2015 roku po raz pierwszy odważyła się stanąć na scenie i podzielić swoją historią, jak powracała do „normalnego” życia i jak na nowo odszukiwała samą siebie jako pełnowartościowego człowieka. Jej droga, historia, jej zmagania i sukcesy są poruszające, ale przede wszystkim inspirujące dla innych. Osobista tragedia nie poszła na marne. Utorowała drogę szybszego powrotu do zdrowia fizycznego i psychicznego wielu ludziom, których spotkał podobny los. Dla wielu innych jest przykładem siły jednostki, życia bez ograniczeń.

Zamiast kwiatka i rajstop, w prezencie prezerwatywa w różowym opakowaniu i usg ginekologiczne.

8 marca, miałam zaszczyt gościć na niesamowitym spotkaniu Nasza Kobiecość by Karolina Sozańska w Care Medica w Gdyni.

Tego dnia, gościem specjalnym była dr Barbara Blicharczyk specjalista z zakresu ginekologii i ginekologii estetycznej.

Temat ginekologii w dobie XXI wieku, nadal jest tematem tabu i wstydliwym. Sporo kobiet obawia się spotkania z ginekologiem, dlatego bardzo często nie chodzą na wizyty, na badania, na konsultacje. Nie zdają sobie sprawy, że regularne wizyty, mogą zapobiec licznym schorzeniom, wykryć wcześnie chorobę, którą można wyleczyć.

Jaka jest tego przyczyna?

Zawstydzenie, strach przed pokazaniem lekarzowi, swoich miejsc intymnych. Mówi się, że to tylko młode kobiety mają  z tym problem. Wcale nie. Kobiety, które rodziły, otyłe, z różnymi defektami na ciele, także się wstydzą przyjść, rozebrać i położyć na fotelu ginekologicznym.

Kobiety niepełnosprawne, mają jeszcze większą trudność, bo jeszcze bardziej się wstydzą, przed taką wizytą.

Niejednokrotnie ktoś do mnie pisał, pytał się, jak przełamać ten strach. Co zrobić?

Jak można ten problem rozwiązać?

Proponuję iść do lekarza z koleżanką, przyjaciółką czy z siostrą. Wcześniej, dowiedzieć się podstawowych informacji o lekarzu. Nic tak nie działa najlepiej, jak poczta „pantoflowa”. Kobieta, która była u ginekologa i wie, że jest dobry, zawsze „puści’ to w świat.

Internet, cudowne miejsce. Praktycznie każdy lekarz, gabinet ma swoją stronę internetową i możemy się dowiedzieć, jak wygląda pomieszczenie. Czy jest dostosowane do osób niepełnosprawnych. Mało tego, możemy zobaczyć, jak dany lekarz wygląda. Dzisiaj, każdy człowiek, pokazuje siebie w social mediach.

Telefon do gabinetu, przychodni, kliniki. Warto, wcześniej zadzwonić i zadać pytania, które mogą nas niepokoić. Czy jest parking,  czy znajduje się winda, czy ktoś może nam pomóc w dotarciu na miejsce, czy możemy liczyć na dyskrecję, czy w czasie  badania może towarzyszyć nam osoba.

Wiecie, takie proste rzeczy, ale jakże ważne dla innych kobiet.

Dbajmy o siebie i o swoje zdrowie, bo ma się tylko jedno.

I tak, tego pięknego wieczoru, wróciłam do domu naładowana, pozytywną energią kobiet.

Ja swoje miejsce mam i mogę, Wam gorąco polecić.

Ps. Teraz muszę odwiedzić jakiś sklep, kupić ramkę i schować te różowe cudeńko i umieścić napis „w razie wypadku, zbić szybkę”.

Macie tak czasami, że mózg Wam „paruje”, bo tyle byście chcieli napisać?

Po ostatnich wydarzeniach, najpierw Koszalin, później Gdańsk mój syn powiedział ”mamo,  jesteś za wrażliwa”. I z tym się zgodzę. Jestem cholernie wrażliwa i wszystko zbyt mocno przyjmuję do siebie.

W jednym, jak i w drugim przypadku wszyscy się jednaliśmy. Wszyscy odczuwaliśmy ból, smutek, niesprawiedliwość.

Za każdym razem, przeglądałam komentarze w mediach społecznościowych i czytałam wydobywający się hejt.

Tragedia w Gdańsku nabrała innego znaczenia. Mocniejszego. Wszyscy byliśmy zgodni, że w dzisiejszych czasach, wszechobecny hejt, złe komentarze, wylewanie tego zła przebrała pewną granicę. Granicę, o której od dawna wszyscy mówią, ale tak naprawdę, nikt nic z tym nie zrobił. Ten punkt od strony prawnej, jakby jest „martwy”. Niby możemy zgłosić organom ścigania, że dostajemy pogróżki, ale przeważnie sprawa jest umarzana, z powodu małej szkodliwości społecznej lub z małej ilości dowód.

Każdy z nas, codziennie doświadcza zła. Krytyki. Przykrych słów. Nietolerancji. Każdy z nas, ma na to odmienne zdanie. Właśnie. Jak bardzo jest to odmienne zdanie.

Dzisiaj trochę uderzę w nas, w sferę blogosferską. Jedni mają tysiące „fanów”, inni mniej, ale każdy ma tzw. swoją publiczność, gdzie inni nas czytają i nas słuchają.

Po wydarzeniu w Gdańsku, jak bardzo tragicznym, ruszyli wszyscy w swoich mediach społecznościowych. Relacjonowali swój ból, smutek, niesprawiedliwość. Pisali, mówili, krzyczeli, niektórzy przez łzy, że „koniec z przemocą”, „dość hejtu”, „stop przemocy” itd., a jednocześnie sączyli jad, gorzkie słowa w kierunku osób, które do tego doprowadziły. Wypowiadali swoje poglądy, co w danej chwili czują, ale rzucali gorzkimi słowami w tych, którzy „do tego doprowadzili”.

Więc, jak to jest? Z jednej strony się sprzeciwiamy #stopprzemocy #stopnienawiści  #stophejtu , ale ci co są źli, wyrządzają krzywdę innemu człowiekowi, ich możemy obrzucać błotem?

Zgadzam się, ten człowiek wyrządził przeogromną krzywdę, której nie da się opisać. Mówiliśmy, że to wina obecnego rządu, ludzi, którzy powinni nas łączyć a nie dzielić. (W kwestii polityki, za bardzo nie chcę się wypowiadać, bo to moja prywatna sprawa i moje odczucia i zatrzymam je tylko dla siebie.)

Minął tydzień. I tak obserwuję, słucham, czytam i nie wiele się zmieniło.

Dalej obrzucamy się błotem, wyzwiskami, nieprzychylnymi słowami. Wiem, że tak z dnia na dzień się nie da, ale spróbujmy chociaż.

Na co dzień prowadzę fundację. Nie jest to łatwa praca. Zmierzam się z ogromnym bólem, cierpieniem innych osób, które na co dzień spotykają się z krytyką.

Są oceniani przez to, jak wyglądają. I zaraz podniesie się głos, że przesadzam. Nie, tak właśnie jest. Osoby dorosłe tracą pracę a następnej jej nie mogą znaleźć. Dzieci są ocenianie w przedszkolu, w szkole z powodu blizn. W każdym tygodniu, przeprowadzam z tymi osobami trudne rozmowy. Niejednokrotnie, klucha rośnie mi w gardle i czuje się taka bezradna.

To my w domach, powinniśmy sami ze sobą rozmawiać, tłumaczyć dzieciom, że nie wolno nikogo krytykować ze względu na wygląd.

Często mam telefony, że dzieci nie chcą chodzić do przedszkola, do szkoły bo nadają im przezwiska. Osoby dorosłe zamykają się w czterech ścianach i tracą znajomych. Dlaczego? Bo nie chcemy zaakceptować danej sytuacji.

Ja w domu rozmawiam ze swoim synem, tłumaczę mu. Jak „coś” źle nazwie, źle skojarzy, to mu tłumaczę. Staram się przekazać, że każdy człowiek jest wartościowy. Żeby nie oceniał po wyglądzie, po pieniądzach, co posiada, bo dzisiaj się ma a jutro może tego nie być. Zaufania osoby drugiej , nie da się kupić, jedynie dobrem, swoimi wartościami pozytywnymi, można zdobyć cząstkę dobroci od innej osoby.

Przyglądajmy się naszym dzieciom, co czytają w internecie, jakie mają zdanie na dany temat, dlaczego tak uważają. Pozwalajmy im na mówienie, ale uczmy je, jak należy daną sytuacje nazywać. Mówmy, że słowem, że czynem można zranić drugiego człowieka.

Tyle się mówi w ostatnich dniach „bądźmy dobrzy dla siebie, kochajmy się”, ale jakoś tego nie odczuwam.

#kolejne artykuły