Prawie spadłem z Jury !! | worldmaster.pl
#

Skały Ja i Eliot.

To moje drugie podejście do wspinania na skałkach. Tym razem we właściwym obuwiu 😉 widoki, adrenalina, ludzie hmm czy to może dać szczęście ?:)

uwielbiam robić nowe rzeczy, testować swoje ograniczenia, wchodzić na nowy level 🙂

Tomek Eliot Krajewski to Wspinacz i Trader TOP Klass ;D

https://www.youtube.com/channel/UCqkBYjUM7fplUwyvdXoWRpg

Dzięki za tą wyprawę 😉

zastanawiasz się jak to jest na Dominikanie ?

egoztyka, piękne plaże, owoce i palące słońce

ps. pamiętaj olejek do opalania minimum 50 😉

Może się wydawać, że jest to niewielki rajd, natomiast strateg rynkowy Jon Cotton uważa, że jest tak samo ważny jak ten z grudnia 2017, który wybił Bitcoina na szczyt.

Ostatnia sytuacja na rynku pozwoliła osiągnąć Bitnoinowi kurs powyżej 8000 $ i utrzymać się na tym poziomie. Wielu inwestorów odetchnęło po tym jak kilka tygodni temu notował on poziom zaledwie 5 800 $. Jest to znaczące posunięcie dla Jona Cottona, głównego stratega BCB Group.

bcbgroup jon cotton bitcoin 8000 8000 $

bcbgroup

Głównym powodem entuzjazmu analityka jest przekonanie, że może to doprowadzić do trwałego ruchu w górę w średnim okresie, co jest imponujące na rynku, który był niedźwiedzi przez cały 2018 rok.

Wolumeny obrotu są kluczowe

Cotton zauważył, że doszło do zwiększenia wolumenu obrotu Bitcoinem. Dzięki temu cyfrowa waluta złamała swój opór i ruszyła w kierunku trendu wzrostowego.

Ponieważ obroty handlowe rosną do znacznych poziomów. Bitcoin narusza nasz poprzednio odnotowany poziom oporu w wysokości 7,740 USD, według naszej analizy, ostatni rajd przywrócił walutę powyżej wzrostu z listopada 2017 roku

Bitcoin przekroczył swoją 50-dniową średnią kroczącą po raz pierwszy od kwietnia i złamał opór od trendu spadkowego z grudniowego maksimum. Uważamy, że jest to jeden z najbardziej obiecujących ruchów, jakie widzieliśmy dla waluty od początku grudnia

To jeszcze nie koniec

Pod względem indeksu Względnej Siły mierząc wielkość ostatnich zmian cen, przeszliśmy na poziomy wykupienia, co oznacza, że w tym czasie zbliża się krótkoterminowy szczyt

Cotton spojrzał również na potencjał głównych altcoinów.

Naszym zdaniem, jeśli BTC utrzyma się powyżej 7,700 $, byki mogą podjąć nową próbę na wszystkich ważniejszych altcoinach przebijając średnią z ostatnich kilku miesięcy

III. Kobieta z bliznami

Odwiedziny pewnej osoby (nie mogę napisać jakiej) nie należały do najmilszych. Nie, nie chcę wyjść teraz na wredną. To są moje wspomnienia, to co zapamiętałam. Ta kobieta przyjechała razem z moim mężem, który nie widział świata poza mną. Byłam dla niego wszystkim, jego księżniczką, jego kobietą. Tamta osoba musiała mnie zobaczyć, zobaczyć jak wyglądam cała. Była taka ciekawa. Nawet się nie zapytała, czy może, czy może podnieść prześcieradło i zobaczyć jak wyglądam. Po prostu musiała, taka dziecinna ciekawość. Czułam się taka bezbronna, jak małe dziecko. Nic nie mogłam zrobić, nie mogłam się bronić, nic, nic, nic… Łzy cisnęły mi się do oczu. Chciałam, żeby jak najszybciej wyszła z tego pokoju i więcej nie weszła.

Podczas długiego leczenia klinicznego, ta kobieta uważała, że muszę pokazywać jak wygląda moje ciało. Całe szczęście, że umiałam już wtedy się bronić. Słownie, ale umiałam. Wieczorem jak odjeżdżali, powiedziałam mężowi co zrobiła, że nie chcę, żeby to znowu się powtórzyło. Nie chcę, aby poza nim ktokolwiek mnie oglądał.

Dzisiaj się zastanawiam, dlaczego to zrobiła?

Moja babcia jak pierwszy raz przyjechała do mnie, nie była ciekawa jak wyglądam, tylko cieszyła się, że żyję. Nie ważne było dla niej jak wyglądam, bo to w tej chwili nie było najważniejsze.

Leczenie nie szło do przodu. Naskórek się nie naradzał. Podjęto decyzję, że poddadzą mnie dermabrazji mechanicznej. Zabieg wykonuje się w znieczuleniu ogólnym, jest to mechaniczne ścieranie naskórka. Po wybudzeniu chyba trzy dni chodziłam w opatrunkach. Trzy dni spokoju. Nikt mnie nie dotykał, nie zmieniał opatrunków, pod dostatkiem morfiny, mąż obok. Zrobiło się błogo, bo w końcu ból był mniejszy.

kobieta z bliznami jolanta golianek III. kobieta z bliznami naga granica bólu

newsweek.pl

Powinnam mieć wtedy przeczucie, że to cisza przed burzą. Burzą stulecia, której nie zapomnę do końca życia.

To była sobota, tego dnia mąż nie mógł przyjechać, a ja sama powiedziałam, że dam sobie radę. Chciałam, żeby odpoczął bo od kilkunastu dni, dzień w dzień przejeżdżał 200 km.

Zaprowadzono mnie do łazienki, kazali się rozebrać, napuścili wody do wanny. Kazali mi tak długo leżeć, aż opatrunki się zamoczą. Zostałam sama. Woda była ciepła, ale ja cała się trzęsłam. Byłam wystraszona. Nie wiedziałam, co mnie czeka i jaki dramat za chwilę przeżyję. Nie wiem jak długo leżałam, ale w końcu wcisnęłam guzik i zjawił się personel medyczny. Opatrunki nie zamoczyły się, tak jak powinny. Zaczęto je ze mnie zrywać z żywcem. Jakby człowieka ze skóry obdzierali.

Niewiarygodne

Pewnie czytasz i nie wierzysz, że można to wszystko wytrzymać. Okazuje się, że można. Nie znamy do końca naszych możliwości, naszego ciała, nawet nie przypuszczamy ile mamy siły i jakie pokłady chęci do życia, że organizm w chwili zagrożenia, jest wstanie to wszystko wytrzymać.

Dwie pielęgniarki i lekarka. Bez żadnego znieczulenia. Stałam tak między nimi, a jedna za drugą zrywały: z klatki piersiowej i szyi. Krew się lała, ja tak krzyczałam, że na parterze było mnie słychać. Nie płakałam, ani jedna łza mi nie popłynęła. Zachowywałam się jak nienormalny człowiek, jakbym znajdowała się w dziwnym stanie psychicznym. Ja się śmiałam i krzyczałam i patrzyłam na to wszystko. Nie wiem jak one to wytrzymały, ale chyba nie było im do śmiechu i zdały sobie sprawę, co się dzieje.

Nawet mi nie przeszkadzało, że stoję tam między nimi naga. Calutka naga. Jakbym czuła, że jestem gdzie indziej i że to nie moje ciało. Jakbym wyszła na chwilę z ciała i obserwowała to wszystko z boku.

Później mężowi przekazano, że to był błąd i że faktycznie można było mnie uśpić. Wytarto mnie z krwi, nałożono opatrunki. Ja jak w jakimś amoku krzyczałam „zostawcie mnie”. Pozwolono mi wrócić do sali. Nikt mnie nie odprowadził, nikt nie trzymał za rękę. Szłam sama, krok po kroku kurczowo podtrzymując się ściany. Musiałam przejść długi korytarz, po drodze mijając wszystkie sale z pacjentami. I nagle zderzenie. Ten wzrok innych, współczujący. Nie wytrzymałam, łzy popłynęły mi teraz same. Krok za krokiem, dłonią podtrzymywałam się ściany i myślałam, żeby tylko nie upaść, bo podnieść już się nie dam rady. Jest, jest moja sala, moje łóżko, moje okno. Nie chcę żyć, już więcej nie dam rady. Jedna myśl, wejść na parapet i skoczyć. Jest wysoko, na dole beton, na pewno nie przeżyję. Chcę skoczyć. Mam dosyć. Kurwa, nie mam siły. Łzy lecą, nie wiem co się dzieje…

Ile jeszcze?

Nie wiem, jak znalazłam się w łóżku i jak długo spałam. Ból jest mniejszy, ale dokucza. Dostaję większe dawki morfiny. Jest ciemno. Dostałam gorączki. Podają pyralginę i odjeżdżam. Jeszcze zdążyłam powiedzieć, że nic nie widzę, że coś jest nie tak. Ciemno. Widzę ciemność i słyszę tylko jakieś głosy.

Widzę jasność, piękną polanę, zielono jest, jakaś góra i budynek. Jest pięknie. Jak w bajce. Przed budynkiem widzę brata, ale przecież on nie żyje. Gdzie ja jestem? Czy umarłam? Macha do mnie, każe wracać. To nie twój czas, masz dzieci, musisz wrócić. Tam jest tak pięknie, chcę zostać i ta jasność. Czuję się bezpiecznie. Nic nie boli i mam swoje piękne ciało. To chyba niebo.

Słyszę głosy, krzyki, kroki, ktoś świeci mi w oczy. Wróciłam, jestem. Okazało się, że jestem uczulona na pyralginę.

Ile jeszcze muszę wytrzymać, ile jeszcze muszę znieść? Gdzie jest granica bólu, wytrzymałości? Czy człowiek jest wstanie, aż tyle znieść?

I. Kobieta z bliznami

II. Kobieta z bliznami

IV. Kobieta z bliznami

 

Można by sądzić, że zmienianie świata na lepsze jest zarezerwowane tylko dla wąskiej grupy społeczeństwa. Ludzi, którzy królują w rankingach popularności. Jednostek, których zgromadzony majątek przyprawia o zawrót głowy. Innowatorów, wprowadzających rozwiązania do naszego życia, o których nie śmieliśmy nawet śnić. Dla ogromnych korporacji, które nierzadko nie tylko posiadają istny monopol na określony produkt, ale także kreują trendy oraz wzorce, za którymi podążają miliony. Wydawać by się mogło, że zmieniać świat może tylko człowiek, który jest bogaty, sławny i posiada silną pozycję w świecie, która kwalifikuje go do wielkich i chwalebnych czynów.

W tak skonstruowanej rzeczywistości, z pozoru tylko nieliczni są predysponowani do tego, aby zmieniać świat i czynić go lepszym – przynajmniej z ich perspektywy, gdyż jest to pojęcie dość mocno względne. Niemniej jednak w naszym rozumowaniu utarł się schemat myślenia, jakoby do wpływania na losy świata, potrzeba wielkiej gotówki, sławy i władzy.

Nic bardziej mylnego!

Naturalnie, że im popularniejsi jesteśmy i im bardziej jesteśmy znani całemu światu, tym nasz wpływ jest większy. Zwyczajnie nasze działania dotrą do większego grona osób. Również sama moc środków służących do zmiany świata lub ich wartość, będzie prawdopodobnie większa w przypadku posiadania odpowiedniego majątku. Tym samym metamorfoza naszego globu będzie dla nas łatwiejsza. Jednak zdecydowanie nie jest to proces zarezerwowany tylko dla tych najbogatszych i najpopularniejszych.

Jak możesz zmieniać świat w każdej chwili?

Świat tworzymy My – ludzie. Jednostki, które tworzą grupy, społeczności i kraje. Wszyscy nazywamy się istotami myślącymi i rozwiniętymi, które mogą w sposób świadomy decydować o własnym losie i własnych wyborach. To właśnie my jesteśmy światem. To my tworzymy to miejsce takim, jakim jest. Bez nas byłaby to tylko opustoszała planeta, nienadająca się do życia. Kawałek nic nieznaczącej materii w obliczu całego, potężnego wszechświata.

zmienianie świata na lepsze

Żyjemy, tworzymy i sami kreujemy świat takim, jaki przedstawia się naszym oczom. Za wszystko, co się w nim dzieje jesteśmy odpowiedzialni my. Nie tylko za zjawiska pozytywne, ale również za te negatywne. Za wojny, głód, ubóstwo, niesprawiedliwość też jest odpowiedzialny człowiek. Dlatego w obliczu tego wszystkiego, tak ważne jest, aby starać się każdego dnia, czynić świat lepszym.

Aby tego dokonać, wcale nie musimy nazywać się Elon Musk, Steve Jobs, Roger Federer czy Donald Trump. Choć może wydawać się to szalone i niedorzeczne, ale każdy z nas, każdego dnia, może zmieniać świat na lepsze!

Świat tworzą ludzie. Więc aby zmieniać świat, należy zmieniać ludzi. Niekoniecznie w sensie dosłownym, gdyż każdy człowiek ma być prawo takim, jakim jest i jakim uważa być za słuszne. Jednak chodzi o zmienianie ludzi w kontekście ich niewłaściwego podejścia do życia. Chodzi o zamianę negatywnego podejścia w pozytywne życie.

Koniec z „Ja”. Czas na „Ty”.

Rozejrzyj się drogi czytelniku. Jak często spotkałeś się podczas podążania ulicą, że ktoś się do Ciebie uśmiechnął zupełnie bez powodu? Ile razy pani ekspedientka w sklepie powiedziała Ci „Miłego dnia”, nie dlatego, że musiała, ale dlatego, że tak czuła? A ile razy ty wykonałeś taki uczynek?

Ludzie chodzący na ulicach to ponure zombie, zatopieni nie w ciele swojej ofiary, ale we własnych, negatywnych myślach. Ciągle analizujemy, pogrążeni w swoich problemach. Skupiamy się nie na tym, co cenne i wartościowe, ale na tym, co płytkie i w ogólnym rozrachunku nic niewarte. Nieustannie chodzimy smutni, snujemy się po ulicach, miastach i centrach handlowych, bardziej zapatrzeni w ekran smartfonów, niż w drugiego człowieka. Nie interesują nas śpiewające ptaki, nieziemsko pachnące kwiaty czy drugi człowiek przechodzący tuż obok nas. Ciągle skupiamy się na sobie i swoich egzystencjalnych trudnościach. Rozpamiętujemy i próbujemy gonić za czymś, co jest naszą urojoną fikcją.

Jesteśmy szarą masą. Ponurą grupą przypominający najokropniejszy, deszczowy i jesienny wieczór, którego widok przyprawia nas o rozpacz. Jeśli nie jesteś w stanie mi zaufać, to proponuje, abyś choć raz oderwał się od telefonu i swoich destrukcyjnych myśli, i zainteresował się innym człowiekiem. Chcę, żebyś zaczął obserwować. Skieruj się do miasta, usiądź na jednym z przeznaczonych do tego miejsc w galerii handlowej i obserwuj. Zauważ, ilu ludzi mija się tam, nawet na siebie nie zerkając. Przepychają się, tłoczą i przeciskają, nie próbując nawet dostrzec w drugim człowieku, człowieczeństwa.

Przypominamy manekinów stojących na sklepowych wystawach. Określamy się jako żyjące istoty, ale jesteśmy ciągle zachmurzeni z wielką, życiową zadrą spoczywająca w sercu i umyśle.

To przykre, że doczekaliśmy się czasów, kiedy zwyczajny, piękny ludzki odruch stał się czymś zapomnianym. Zjawiskiem, o którym trzeba pisać, nagłaśniać i do którego trzeba nawoływać. Kim My się staliśmy? Zwierzętami zatopionymi tylko we własnej głowie i skąpanymi we własnych problemach? Gdzie jest miejsce na drugiego człowieka? Kiedy przyjdzie czas na „Ty”, zamiast na nieustanne „Ja”!?

Człowiek i uśmiech to najpiękniejsze połączenie.

Wielu z nas pragnie zmieniać świat, ale wszyscy tłumaczymy się brakiem środków i możliwości. Bzdura. Każdy może przyczynić się do tego, że jasny promyk nadziei i radości, zagości w sercu ludzi dookoła nas. Wystarczy okazać trochę miłości oraz zainteresowania drugiemu człowiekowi. To My tworzymy świat i jeśli to My sami będziemy w stanie zmienić siebie i swoje negatywne nastawienie, przeinaczając je na pozytywne zjawisko, wtedy i świat będzie stawał się lepszym miejscem.

uśmiech

Zetrzyjmy ze swojej twarzy ten ponury wyraz, nadający jej chorobliwy wygląd. Zacznijmy się uśmiechać, cieszyć i zwracać uwagę na drugiego człowieka! Niespotykana i ogromna siła stoi za magią słowa. Wystarczy zwykłe i szczere: „Miłego dnia” lub „Dzień dobry”, powiedziane pani sprzątającej centrum handlowe, aby uśmiech zagościł na jej twarzy i nie schodził z niej do końca dnia. Zmiana nastawienia negatywnego na pozytywne u kogokolwiek przyczynia się do zmiany świata.

To jest prawdziwy łańcuch pozytywnego działania. Możemy go zapoczątkować już dziś, czyniąc dzień drugiej osoby lepszym, nawet poprzez zwykły uśmiech, uprzejmość i szczere zainteresowanie. Być może wcześniej wspomniana pani sprzątaczka, podzieli się swoją radością z przypadkowym przechodniem, a ten z kolei zaniesie ten uśmiech dalej, rozprzestrzeniając go na całą okolicę? Dzięki temu dotychczasowa szara masa snujących się ludzi ulicami miast, stanie się upstrzona kolorowymi barwami jednostek, które zamiast negatywów, zaczęły dostrzegać pozytywy.

Dając – otrzymujesz.

Proszę, nie zapominajmy jak wielką rolę w naszym życiu, odgrywa drugi człowiek. Wcale nie potrzebujemy fundacji charytatywnych, worków pieniędzy i milionów fanów, aby czynić jego dzień lepszym, a tym samym zmieniać świat. Obdarzmy przechodzącego obok nas człowieka najszczerszym i najserdeczniejszym uśmiechem, na jaki tylko możemy się zdobyć. Nic nie możemy stracić, ale zyskać możemy wiele nie tylko My. Zmieniajmy świat poprzez zmianę dnia na lepsze, każdego napotkanego człowieka. Jeśli tylko możemy, pomagajmy innym. Czyńmy dobro, pokażmy światu naszą radość i moc pozytywnego myślenia. Zmienianie świata na lepsze rozpoczyna się właśnie w ten sposób!

Bzdurą jest, że świat potrzebuje więcej szczęścia, dobra czy pozytywów. Na świecie jest wystarczająco dużo szczęścia, czy jakiegokolwiek innego pozytywnego uczucia. Ono jest w każdym z nas. Naszym jedynym ludzkim zadaniem, do którego jesteśmy predysponowani, jest je okazywać i czynić je głośnymi. Niech nasze dobre uczynki usłyszy cały świat! Od Ameryki przez Europę, aż po Azję. Wszyscy niech usłyszą nasze radosne wołanie skierowane nie do świata, ale dla ludzi go tworzących.

Potrzebujemy ludzkiego ciepła jak nigdy wcześniej. W czasach nieustannego stresu i presji ludzie pragną zainteresowania. Miłości oraz życzliwości ze strony drugiej osoby. Przecież my sami również chcielibyśmy to otrzymać. Najprostszym sposobem do otrzymania tych niesamowitych doznań, jest obdarowywanie nimi drugiego człowieka. Dając – otrzymujesz. To jest niezniszczalna prawda, scalająca całe nasze istnienie od dawien dawna.

człowiek

Zmienianie świata na lepsze nie jest zarezerwowane tylko dla wybrańców.

Wielkie rzeczy, pozostawmy wielkim ludziom, którzy mogą sobie na to pozwolić. My – prawdziwa rzesza tego świata, skupmy się na czynieniu drobnych, ale jakże wartościowych uczynków. Pozytywne myślenie jest kluczem do zmiany świata na lepsze. To dość zabawne, że Ci wielcy ludzie sukcesu, którzy dokonują metamorfozy świata oraz jego postrzegania, poprzez konstruowanie wielkich rzeczy, zapominają, że nie zwalnia ich to od zwykłego i prostego okazywania radości! Tak mocno są zapatrzeni w swoje działania, mające prowadzić do zmiany naszego życia na lepsze, że paradoksalne zapominają w całym tym procesie o ludziach. To komiczne, ale niestety prawdziwe i straszne. Chcą zmieniać świat, ale zapominają o człowieku, który ten świat tworzy…

Nie bądźmy nimi! Skupmy się na drugim człowieku. Dostrzeżmy go w naszej życiowej i codziennej gonitwie. Poświęćmy mu, choć chwilę swojej cennej uwagi i na moment zapomnijmy o sobie. Przestańmy żyć negatywnie, a rozpocznijmy świadomy proces pozytywnego myślenia. Zarażajmy innych swoją radością oraz swoim barwnym podejściem do życia. Pomalujmy nie tylko świat swój, ale także tylu ludzi, ilu tylko zdołamy. To jest prawdziwe i ludzkie zmienianie świata na lepsze. Pozwolić sobie na nie może każdy z nas, w każdej chwili.

Koniec z wymówkami. Zacznijmy działać.

#kolejne artykuły