Podejmowanie decyzji - banał czy katorga? | worldmaster.pl
#

Codziennie podejmujemy różnego rodzaju decyzję. Poczynając od tego czy wstać, o której, w co się ubrać, co zjeść na śniadanie i wiele innych.

Decyzję podejmujemy w domu, w pracy, we wszystkich sferach swojego życia. Jedne są kluczowe, inne mniej ważne. Jednak każda wymaga wyboru. Niektórym przychodzi to łatwiej, innym zaś bardzo ciężko.

Sposób podejmowania decyzji wyrabiamy w sobie przez całe życie i ma na to wpływ wiele elementów: doświadczenie, wiedza, opinia publiczna, wartości życiowe, religia, poglądy. Oprócz tego rodzina, osoby bliskie, strach przed krytyką, porażką, lęk, niepewność. Ze względu na to, że jest tak dużo czynników wpływających na ostateczne słowo, trzeba mieć na uwadze, że podjęta decyzja jest najlepszą według Ciebie w danym momencie.

Dlaczego według Ciebie i w danym momencie?

Ponieważ rozpatrując jaką kol wiek decyzję i biorąc pod uwagę rzeczy o których wspomniałam wyżej, rozwiązania mogą się od siebie różnić z wielu względów. Radząc się kogoś, każdy patrzy ze swojej perspektywy, doświadczenia, wiedzy. Ile ludzi tyle zdań. Coś może być zgodne z Twoimi wartościami, ale nie koniecznie z opinią publiczną.  Dlatego decyzja powinna być najlepsza dla Ciebie i zgodna z Twoimi wartościami. Jeśli chodzi o czas podejmowania decyzji to wszystko tak szybko się zmienia, że dziś coś jest wspaniałe, a jutro już może być wielkim błędem. Porównałabym tutaj życie do takiej giełdy, gdzie jednego dnia akcje rosną, jest szał, euforia, inwestowanie, a kolejnego wielki krach.
Dlatego … „Kuj żelazo póki gorące”
Odkładanie decyzji w czasie ma również swoje konsekwencje. Ta cała obawa i strach tak nas paraliżują. W końcu okazuje się, że już „po ptokach”. Dziewczyna, którą chciałeś zaprosić na studniówkę idzie z innym. Pracodawca, u którego chciałaś pracować, już usunął ogłoszenie, bo kogoś znaleziono. A firma, którą chciałeś założyć, właśnie rozkręca Twój sąsiad. I potem plujemy sobie w twarz, czemu nie zdecydowaliśmy się wcześniej…

Wczo­raj do Ciebie nie na­leży. Jut­ro niepew­ne. Tyl­ko dziś jest twoje. – Jan Paweł II


Dlaczego boimy się podejmować decyzje?

Wydaje nam się, że gdy ktoś pomoże nam w podjęciu decyzji, będzie współodpowiedzialny za nią- w razie porażki. Łatwiej wówczas powiedzieć „Tak postanowiliśmy. Tak musieliśmy. Taką podjęliśmy decyzję”, niżeli obarczyć się całościową winą. Jednak to my jako jednostka postąpiliśmy tak, a nie inaczej. Wybraliśmy tę drogę, a nie inną. Z pośród kilku rozwiązań wybraliśmy właśnie to z pewnego (czasem może i nieznanego) powodu. Zatem chyba najbardziej boimy się odpowiedzialności, ale i porażki..

Bo… Jaką mam pewność, że to dobra decyzja?

Czy gdybyśmy mieli pewność, że małżeństwo będzie udane, stresowalibyśmy się przed ślubem?
Czy gdybyśmy wiedzieli, że nasza nowa firma będzie dobrze prosperowała, to martwilibyśmy się o jej funkcjonowanie?
Otóż tak. Pojawiłyby się kolejne pytania, które wciąż nie dałyby pewności, że owa decyzja jest dobrą. I koło się zamyka. Nigdy nie będziemy mieć takiej pewności, bo całe życie jest niepewne. Nigdy nie wiemy co wyskoczy zza rogu. Dlatego trzeba to zaakceptować i nie pogrążać się w wymyślaniu tysięcy scenariuszy. Wiem, że czasem decyzje bywają bardzo trudne. Trzeba je przemyśleć wzdłuż w szerz i jeszcze dookoła. Jednak warto pamiętać, że nie można się całe życie bać, odkładać pewnych rzeczy, a czasem dobrze jest nawet zaryzykować. Pasuje mi tutaj pewne przysłowie “Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało”.

Zatem jak podejmować decyzje?

Nie ma żadnego sprawdzonego sposobu, który dawałby 100% pewności, że podjęta decyzja będzie słuszną, poprawną i niezawodną. Każdy mierzy się z decyzjami po swojemu i wypracowuje swój własny sposób. Ja zaś zdradzę Ci dziś mój sposób, dzięki któremu łatwiej podejmuje decyzje.

  1. Wypisuję plusy i minusy każdej z możliwości – przy kilku opcjach jestem w stanie zobaczyć, która ma więcej plusów, a która minusów – jakie są cechy danej decyzji, co mi ona da lub odbierze.
  2. Rozmawiam z bliskimi osobami –wysłuchują mojego zdania, a następnie ja ich, dzięki czemu uzyskuję opinie z innej perspektywy. WAŻNE! Nie pozwalam by narzucano mi rozwiązanie.
  3. Sięgam po radę osoby, która może się na tym znać (zależy jakiego rodzaju jest to decyzja. Jaka by nie była zawsze jest ktoś kto będzie się na tym znał i może udzielić informacji czy to dobry wybór) – Znajduję osobę, która jest w fachu, robi to, zna się na tym.
    Przykład: Kupujesz dom – znajdź znajomego, który zna się na nieruchomościach, albo chociaż na budowlance by pomógł ocenić Ci stan mieszkania. Jeśli kupujesz auto, zabierz fachowca ze sobą na spotkanie lub po prostu jedź autem do warsztatu na kontrolę. Chcesz iść na jakieś studia, lecz nie wiesz czy to dobry kierunek? Zapytaj kogoś kto pracuje w tej branży. Dowiedz się czy jest to opłacalne, czy łatwo znaleźć pracę oraz jakie predyspozycje są ważne. Dzięki temu Twoja decyzja będzie poparta fachową opinią
  4. Korzystam z intuicji – dzięki pracy nad intuicją z moją trenerką nauczyłam się wykorzystywać intuicję i korzystać z jej rad. To dobra przyjaciółka. Jest to świetny sposób i bardzo przydatny w tych prostych codziennych sprawach, jak i bardzo ważnych i trudnych. Jednak wymaga czasu oraz treningu. Jeśli jesteś ciekaw jak to się dzieje, zapraszam na stronę Kamili, gdzie dowiesz się więcej na ten temat.

Reasumując jedne decyzje bywają banalne inne są katorgą.

Wszystkie natomiast wymagają naszego zaangażowania mniejszego lub większego. Jednak to my powinniśmy je podejmować. Nawet jeśli są nie do końca trafne. Weźmy pod uwagę, że z iluś rozwiązań wybraliśmy właśnie to. I choć czasem jesteśmy tym faktem zniesmaczeni, niezadowoleni z jej konsekwencji, a nawet przeklinamy swój wybór, warto dostrzec to, że wynikał on z naszych wartości. A jeśli konsekwencje bolą, to może warto się nad tym pochylić i wyciągnąć wnioski. Może to być początkiem nowych wyborów.

POWODZENIA!

Zapewne każdy choć raz w życiu spotkał się ze stwierdzeniem, że coś w życiu musi zrobić. Wykształcić się, zajść w ciążę, kupić mieszkanie, założyć rodzinę, podjąć w końcu poważną pracę…

Jasne, jest to w pewien sposób ważne. Tylko czy to nie są utarte stereotypy dotyczące życia? Tego jak powinniśmy żyć, co powinniśmy robić, jak się zachowywać? A może są to nie spełnione marzenia rodziców, wyimaginowane oczekiwania dziadków, panujący trend, wytarte szklaki rodzinne powodujące, że chcemy sprostać i pokazać że nie jesteśmy gorsi?
Obarczeni tymi przymusami budujemy w swojej głowie listę rzeczy MUST DO. Tylko czy odhaczając punkt po punkcie odczuwamy z tego satysfakcję? Cieszymy się tymi osiągnięciami? Jest nam dobrze, gdy prowadzeni za rękę przeżywamy to życie? Jeśli tak, wszystko jest ok. Jednak wiem, że część robi coś, bo MUSI. Tylko czemu? W końcu nawet będąc małym dzieckiem powinniśmy mieć prawo wyboru- na jakie zajęcia dodatkowe chcemy uczęszczać, co robić. Co nam się podoba lub wręcz przeciwnie.

założyć rodzinę, zajść w ciążę, kupić mieszkanie, życieRodzic nie powinien nam narzucać co musimy, lecz pytać co chcemy.

Później powinno być już w ogóle z górki. W końcu jesteśmy coraz starsi. Mamy prawo wyboru i głosu. Jednak okazuje się, że nie zawsze. „Bo jeśli nie pójdziesz na te studia, tylko inne, to nie będę Cię utrzymywać” ! Świetnie! Cóż za wsparcie! Tylko chyba tutaj zabrakło rozmowy… i pytań typu czego JA CHCE? Czemu chce iść na taki kierunek? Może to moja pasja, marzenie, które chce spełnić? Nie chce Was namawiać do buntu. Jednak wiem, ile ludzi żyje w niezgodzie ze sobą, by dopasować innym. Zaimponować. Upodobać się. Potem jednak często bywa tak, że te starania i tak nie są docenione. A my tym bardziej jesteśmy zdegustowani.

Dlatego, chciałabym Cię zachęcić do pisania własnego scenariusza życia. Twoje życie to Twój wybór, a nie kogoś. Każdy otrzymuje własne życie i powinien postępować w nim tak jak on uważa, że należy. Zawsze łatwiej jest mówić komuś co powinien zrobić, jak się zachować, postąpić, co wybrać. Czasem nawet łatwiej jest przyjąć czyjeś rozwiązanie- „bo pewnie mama ma rację, a ja coś sobie wymyśliłam”. Tylko skąd masz pewność, że to proponowane rozwiązanie jest dobre? Również żadnej. Ja wychodzę z założenia, że robiąc po swojemu nawet jeśli coś się nie uda, mam satysfakcję. Bo postępuję tak jak uważam. Wybierając czyjeś rozwiązanie, które skończy się nie powodzeniem, pozostawia ono niesmak i pytania „Czy gdybym zrobiła po swojemu byłoby inaczej?”.

By żyć po swojemu trzeba nauczyć się przeciwstawiać i dążyć własną drogą. Postępować zgodnie ze swoim sumieniem, ze swoim myśleniem i swoimi potrzebami. Dopiero wówczas zaczyna się czerpać radość i satysfakcję z życia. Bo to Ty… wiesz kim chcesz być, gdzie pracować. Czy chcesz mieć dzieci, czy nie. Czy chcesz huczne wesele na 200 osób czy na bezludnej wyspie, gdzie będziesz tylko Ty i Twoja druga połówka. Czy chcesz umieć 5 języków, czy tylko 1. Czy chcesz ćwiczyć karate, czy może zumbę. Wiesz co chcesz robić w wolnym czasie. Jak się ubierać. Czy mieszkać w Polsce czy za granicą. Czy kupić mieszkanie, czy wynajmować. Czy chcesz porzucić wszystko i ruszysz zwiedzać świat.

Bo to Ty sam jesteś kowalem swojego losu!

Nie ważne czy jesteś kobietą, mężczyzną, czy masz 15 czy 35 lat. Masz prawo robić i postępować jak TY chcesz. Najważniejsze jest, odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czego ja tak naprawdę pragnę w tym swoim życiu?” . Uwierzyć w to i dążyć do tego!

Pamiętaj! Nawet jeśli podejmiesz złą decyzję. Jeśli się nie uda. Nie przejmuj się. Pewnie jeszcze nie raz tak będzie. W końcu takie jest życie. Nie zawsze jest zielone światło. Nie zawsze jest się na fali. Tak już po prostu jest. Jednak to nadal Ty decydujesz czy będziesz się dopasowywać do danej sytuacji, czy starać się ją zmienić tak by była korzystna dla Ciebie. DZIAŁAJ! Nie poddawaj się przymusom innych. Nie przejmuj się krytyką. Nie ubolewaj nad niezgodą. Nie podążaj za wszystkimi. Ważne, by mieć swoje zdanie, swoją wizję i się tego trzymać. Bo każdy patrzy z innej, swojej perspektywy. To, że ktoś ma odmienne zdanie również nie znaczy, że chce źle dla Ciebie. Nie unoś się, gdy się nie zgodzi. Lecz przedyskutuj daną kwestię i wytłumacz swoją decyzję. Prędzej czy później ją zaakceptuje. Jeśli oczywiście jest rozsądny i rozumie czym jest samorealizacja 😊

POWODZENIA !

Wydawałoby się, że przejaw odwagi można zobaczyć podczas skoku spadochronowego, na bungee, bądź szybkiej jazdy samochodowej.

Czy rzeczywiście odwaga przejawia się tylko w takich sytuacjach? Czy w codziennym życiu jest nam ona potrzebna? Czy w wielu kwestiach jest ważna? Czy dzięki życiowej odwadze łatwiej się żyje? I przede wszystkim czy można się jej nauczyć?

Myślę, że odwaga jest bardzo ważna w naszym życiu, abyśmy mogli zacząć żyć tak jak chcemy. Mianowicie, odwaga przyda się przy zmianie pracy, zakończeniu związku, podjęciu decyzji o zmianie miejsca zamieszkania, bądź wielu innych sferach naszego życia.

Dzięki odwadze możemy podejmować łatwiej decyzje, nawet jeśli są one trudne. Jednak czy dla każdego dany czyn będzie wymagał odwagi? Nie do końca. Ponieważ każdy z nas jest inny. Dla jednej osoby oznaką odwagi będzie jazda samochodem, bo ktoś nie boi się samodzielnie poruszać po mieście, umie zapanować nad pojazdem.

Dla kogoś innego będzie to skok ze spadochronem, który wiąże się z wyskokiem z samolotu wiele metrów nad ziemią i pędzącym bezwładnie ciałem wśród chmur. Dla kolejnej osoby odwagę posiadają Ci, którzy wyruszają w świat zarabiać pieniądze lub podróżować. I każdy ma rację.

Każdy z tych czynów wymaga odwagi. Każdy krok w naszym życiu, który stawiamy, to krok w niepewność i w nieznane. Odwaga jest niezbędna do ich wykonywania. I czy to będzie realizacja marzeń, poprawa życia prywatnego czy zawodowego, musisz się odważyć.

odwaga

Podczas, gdy zakładałam swoją pierwszą działalność potrzebowałam bardzo dużo odwagi.

Czy ją miałam? Teoretycznie tak, ale praktycznie… cholernie się bałam. W  sercu, głowie rozgrywała się walka. Walka o to co dobre, co warto, co należy zrobić. Pojawił się strach, obawa przed porażką, przed opinią innych. Pytania, jak to będzie? Czy to się uda? Co jeśli się nie uda? Jednak zdecydowałam się. Wierzyłam, że to co robię ma sens.

Odważyłam się postawić na swoim.

Odważyłam się spróbować.

Odważyłam się odrzucić opinię innych.

Odważyłam się…

Mimo, że nie było łatwo. Mimo, że zakończyło się ciężko. Mimo, że czas ten kosztował mnie bardzo dużo energii, pieniędzy i pozostawił wiele zobowiązań. Mimo, że działalność nie istnieje. Mimo, że słyszałam wiele razy „Mówiliśmy, że tak będzie”, „Trzeba było posłuchać”, „Na co Ci to było”. Wiem, że było WARTO!

Pokonałam swój strach, lęk, obawy. Nauczyłam się wiele rzeczy, które są mi przydatne teraz w życiu. Poznałam wspaniałych ludzi. Dokonaliśmy tego, co było naszym celem. Było WARTO!

BO TRZEBA SPEŁNIAĆ MARZENIA I PRÓBOWAĆ ŻYĆ PO SWOJEMU!

Nawet jeśli coś się nie uda, należy potraktować to jako lekcję i wyciągnąć wnioski. Przemyśleć. Być może to znak, że nie tędy droga… I tak to potraktowałam. Wyciągnęłam wnioski, zakasałam rękawy i ruszyłam do przodu by dalej mierzyć się ze swoją drogą.  By znów wystawić swą odwagę na próbę.

Dziś odważyłam się wrzucić swój pierwszy wpis, przez co zaczynam swoją nową przygodę. Muszę odważyć się to robić. Choć po raz kolejny cholernie się boję i zastanawiam się czy to ma sens i borykam się z wieloma myślami to idę za głosem swojego serca.

Chcę pokazać Wam, że WARTO! Mimo, że może spotkać się to z krytyką, niezrozumieniem, odrzuceniem. Będę odważna, bo chcę spełniać swoje marzenia. Chce mówić do ludzi, motywować ich by też się odważyli… Dlatego ten wpis. Dlatego ta historia.

Jednak nie zawsze odwaga zmienia tylko nasze życie…

Czasem odważny czyn ma wpływ na kogoś lub nawet na całą społeczność. Gdy ojciec lub matka wyjeżdża za granicę, by zapewnić rodzinie byt, musi znaleźć w sobie odwagę, choć jest wiele nie wiadomych, nie wie czy to ma sens, czy się uda. Jednak próbuje.

Gdy alpinista podejmuje się wspinaczki na kolejny szczyt, musi mieć odwagę by przezwyciężyć swoje słabości. Wszystko to w imię marzeń. Uzależniony, gdy zgłasza się po pomoc, ma odwagę by przyznać się, że ma problem. To pozwala zmienić jego życie.

Każda osoba, która przyczyniła się do rozwoju świata, technologii, nauki także wykazała się odwagą. Dzięki nim możemy teraz korzystać z telefonów, samolotów, komputerów, światła i wielu innych rzeczy…

dziewczyna

Jednak wszystkich tych ludzi łączy jedno… przed podjęciem działań odczuwali to samo…

Strach. Lęk. Niepokój. Niezliczona ilość niewiadomych. Czy się uda, czy warto, czy to coś zmieni? Jak będzie? Co jeśli odniosę porażkę?

Jednak każdy kto podejmuje takie lub inne ryzyko, przezwycięża to, bo inaczej nie osiągnie swojego celu. Nie będzie mógł utrzymać rodziny, spełnić marzeń, zmienić swojego życia. Zatem ruszają, w drogę, w nieznane, w niepewne, pełni obaw… I ZWYCIĘŻAJĄ!

Nie zawsze. Bo nie zawsze się udaje. Nie zawsze jest łatwo. Nie zawsze jest wsparcie.

Tylko jak wyglądałoby życie bez odwagi?

Świat stałby w miejscu. My stalibyśmy w miejscu. Nikt nie realizowałby swoich planów, marzeń. Całe życie stojąc przy ścianie. W strachu, obawie. Bez perspektyw, radości, szczęścia i poczucia spełnienia.

book

Dlatego walcz. Próbuj. Odważ się.

Strach ma wielkie oczy do momentu, aż nie odważysz się z nim zmierzyć. Wówczas okazuje się, że nie jest taki straszny.

A jeśli zrobisz go swoim sprzymierzeńcem, będzie żyło Ci się zdecydowanie łatwiej. Da się go pokonać. Tylko pamiętaj! Wszystko z głową. A zanim rozpoczniesz wielkie zmiany… Zacznij od małych rzeczy.

By nabyć odwagi musimy sami ciągle próbować. Podejmowanie wielkich, trudnych decyzji wymaga dużej odwagi. Dlatego spróbuj codziennie wystawiać swoją odwagę na próbę. Jeśli masz problem z rozmowami po angielsku, a chcesz zmienić pracę, gdzie będzie on potrzebny znajdź kogoś z kim będziesz ćwiczyć.

Poproś o pomoc by się przełamać i otworzyć na rozmowę. Chcesz pokonać swój lęk? Wystaw się na próbę! Jeśli przełamiesz się w prostych kwestiach, łatwiej będzie Ci odważyć się na wielkie czyny.

Ponadto do każdego DUŻEGO CELU prowadzą MAŁE KROCZKI. Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę. Rozpisz cel na mniejsze, by powoli oswajać się z daną decyzją i stopniowo nabierać odwagi do podjęcia ostatecznych kroków.


notes Wydawałoby się, że przejaw odwagi można zobaczyć podczas skoku spadochronowego, na bungee, bądź szybkiej jazdy samochodowej. 3 kroki by zmienić pracę.

Ćwiczenie na dziś :

  1. Wypisz 3 najważniejsze rzeczy w życiu do których osiągnięcia blokuje Cię brak odwagi.
  2. Wypisz teraz do każdej z nich po 3 kroki, które pomogą Ci przełamać się i zbliżyć do realizacji tego celu.

Przykładowy CEL: Chciałabym się wyprowadzić.

3 kroki potrzebne do realizacji celu:

  1. Zmienić pracę lub porozmawiać o podwyżce.
  2. Poszukać informacji na temat mieszkań.
  3. Ustalić miesięczną kwotę, którą będę odkładać na mieszkanie.

POWODZENIA!

W dzisiejszych czasach łatwo wykreować się na autorytet. Media społecznościowe + kilka fastfoodowych książek + dużo selfies , a także banałów na wystylizowanych grafikach. Reszta przyjdzie sama. Razem z masą fanów, którzy kupią każdy bullshit. Dzisiejszy odcinek poświęcam jednej z takich osób. Gary Vaynerchuk, Gary Vee.

wykreować się na autorytet, media społecznościowe, dużo selfies, Gary Vaynerchuk

To postać wszechobecna w social media. Przyjmuje pozę mówcy motywacyjnego i namiętnie rozprawia o biznesie, marketingu i tzw. hustlingu. Czy rzeczywiście jest autorytetem i czy warto się od niego uczyć?

Dziś będzie krótko, zwięźle i na temat. Tak, tak! Ja też potrafię tak pisać! Tym tekstem chcę zdjąć lęk oraz strach, który jest w każdym z nas. Sami się przekonacie, że strach ma tylko wielkie oczy i na ogół nie jest prawdziwy. Często to tylko nasza wyobraźnia płata nam figle! Ponadto on wcale nie jest taki zły, jakby mogło się to wydawać. Jednak o tym i o innych rzeczach przekonacie się z dalszej części tekstu, do którego was gorąco zapraszam!

(Przepraszam, ale nie mogłem się pohamować przed umieszczeniem kotka, którego już zapewne widzieliście. Prawda, że piękny?)


Znacie to słynne polskie powiedzenie – „Strach ma wielkie oczy”? Jestem pewien, że przynajmniej każdy z Was słyszał je, chociaż raz w całym swoim życiu. Ale jak to bywa z tego typu powiedzeniami – jednym uchem wleciały, drugim wyleciały, a my nawet nie zauważyliśmy, że kiedykolwiek je słyszeliśmy. Szkoda!

Zmierzam do tego, że bardzo często strach jest tylko taki duży w naszej głowie. W rzeczywistości sytuacja rysuje się w o wiele cieplejszych barwach. Ba! Czasami w ogóle nasz lęk jest nieuzasadniony. Nie da się ukryć, że w całym procesie poznania świata, największą rolę odgrywa nasza głowa. A ona, jak to ona – lubi płatać nam niemałe figle. Czasami mam wrażenie, że umysł potrafi być tak samo niesamowitym narzędziem, jak i brutalnym tworem, który nieustannie sobie z nas kpi. Brutal jeden!

Ale do rzeczy!

Dlaczego się boimy?

strach

W swoim życiu nie raz musieliśmy wyjść z własnej strefy komfortu. Świadomie lub nie, często znajdowaliśmy się sytuacjach, które wymagały od nas natychmiastowego reagowania i były dla nas zaskakujące. Krótko mówiąc – było to coś, czego nie do końca chcieliśmy robić, ale wiedzieliśmy, że zrobić to musimy. Mogła to być trudna rozmowa z partnerem, rozmowa o pracę albo ważne sportowe zawody. W takich chwilach nasz umysł podsuwa nam różne obrazy. Gdyby były one jeszcze pozytywne i dobre, to wszystko byłoby w porządku, ale nie! Nie może być za łatwo!

To właśnie w takich chwilach najczęściej czujemy przemożny stres, który przenika nas do szpiku kości. Nierzadko odczuwamy również kompletną niechęć do wszystkiego i co więcej, nie potrafimy skupić się na czymś, co nie ma związku z czekającym nas wyzwaniem. I oczywiście, jakby tego wszystkiego było mało, pojawia się jeszcze On. Jedyny i niepowtarzalny.

Strach!

Mam nadzieję, że Was nie wystraszyłem! Spokojnie. Nie przejmujcie się. Jeśli sytuacja opisana przeze mnie powyżej, doskonale odzwierciedla targające Wami uczucia, kiedy przychodzi ten „trudny moment”, to pragnę Was uspokoić. Naprawdę zaufajcie mi, że strach, lęk, czy jakkolwiek to cholerstwo nazwiemy, jest zawsze większe tylko w naszej głowie. W rzeczywistości zazwyczaj jest o wiele, wiele mniejszy. Oczywiście pragnę tutaj mocno podkreślić słowo „zazwyczaj”, bo jeśli ktoś jest lekkoduchem i idzie wspinać się na Mount Everest bez przygotowania, to faktycznie trochę może się przeliczyć. Nie wspominając już o głupocie. Przykład jest oczywiście mocno przerysowany, ale odpowiednio ilustrujący zachowanie niektórych osób, które mają w charakterze zapisany gen „bagatelizowania wszystkiego”.

Właśnie przed tym pragnę Was też uczulić. Nie chodzi o to, że macie wszystko umniejszać i nie odczuwać strachu wcale! Nie! Lęk też ma swoje miejsce w naszym życiu. To on często powoduje ten przyjemny dreszczyk emocji, który rozlewa się po naszym ciele, gdy przed nami rozciąga się wizja, trudnego wyzwania. Kojarzycie to powiedzenie – „zastrzyk adrenaliny”? A jak myślicie, skąd się to bierze? Bo przecież nie z siedzenia w bezpiecznym schronie, prawda?

Lęk to naturalny odruch.

Myślę, że samo uczucie strachu jest zapisane w naszych korzeniach od dawien dawna. Śmiem twierdzić, iż jest to naturalny ludzki odruch, który zapewnia nam niejako przetrwanie. Kiedyś mógł być on zestawiany w stosunku do czyhającego w zaroślach zagrożenia ze strony drapieżnika. Natomiast teraz odnosi się on do codziennych, życiowych sytuacji, jak chociażby przebieganie przez ulicę, po której jeżdżą rozpędzone auta.

lęk

Jak widzicie strach, ma też swoje plusy i nie można go demonizować! Gdyby nie on, prawdopodobnie zginęlibyśmy bardzo szybko.

Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że to wszystko rozumie, że wie, o co mi chodzi, ale on i tak się boi. Co ma zrobić? Nie wiem. Naprawdę. Mogę Ci tylko drogi czytelniku zasugerować, że odpowiedź jest w Tobie i raz jeszcze mogę podkreślić, że tak naprawdę to Ty sam tworzysz te wielkie macki, które składają się na lęk przed czymś. Jestem święcie przekonany, że nieważne, o czym mówimy, to ten strach, jaki widzimy, jest w przeważającej części wytworem naszego umysłu.

Bierze się on z nieustannego analizowania sytuacji, która przecież jeszcze nawet się nie wydarzyła! Gdybamy i wiecznie zastanawiamy się, co będzie, zamiast skupić się na tym, co faktycznie jest. Przecież skąd możemy mieć pewność, jak zareaguje nasza mama o nieślubnym dziecku? Albo, w jaki sposób możemy być pewni, co się wydarzy, kiedy przystąpimy do trudnego biegu, skoro jeszcze nawet nie usłyszeliśmy strzału startera? Pamiętajmy proszę, że to wszystko to tylko nasze myśli, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. To my sami zasnuwamy sobie umysły tę czarną mgiełką strachu i sami wprowadzamy się w posępny nastrój, swoim nastawieniem. Dopóki, czekające nas wyzwanie nie stanie się faktem, nie mamy pewności, co się w istocie stanie. Możemy tylko gdybać, ale zamiast tego, proponuję po prostu poczekać i przekonać się na własnej skórze, czy nasze przypuszczenia były prawdziwe.

(Uwaga, spoiler!)

Zazwyczaj nie są.

Strach ma tylko wielkie oczy.

strach ma tylko wielkie oczy

Zauważcie, że sam strach i wieczne przejmowanie się, nic Wam tak naprawdę nie da. Bo co Wam z tego, że staniecie jak sparaliżowani przed czekającym was wyzwaniem? Co Wam z tego, że przez kilka dni będziecie chodzili wiecznie markotni i smutni? Czy to pomoże Wam w jakiś sposób osiągnąć Wasz cel? No nie! Nie dość, że to Wam nie pomaga, to także nie jest to coś, co musi się wydarzyć.

Naprawdę rozumiem ten lęk, w jaki wpadamy. Strach towarzyszy nam na co dzień i wątpię, czy można się go całkowicie wyzbyć. Można go jednak trochę ujarzmić i do tego Was wszystkich właśnie zachęcam. Nie bójcie się! Strach ma tylko wielkie oczy i nic poza tym! A Wy macie ogromne umysły, które z łatwością mogą go pokonać.

Wykorzystajcie je!

#kolejne artykuły