Suplementy diety to tylko malutki odsetek końcowego sukcesu. Jednak w umysłach wielu osób ćwiczących, szczególnie tych początkujących – podstawa działania i zbawienny „lek” na problemy z sylwetką oraz zdrowiem. Wybaczcie, że zepsuje Wasze piękne sny, ale sama suplementacja nie zrobi z Was greckich Adonisów. Zdecydowanie zbyt często skupiamy się na czymś, co jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Zapominamy o podstawach, a zwracamy dużą część swojej uwagi na rzecz, która ma niewielki wpływ na nasz sukces. Suplementy diety są tego idealnym przykładem.
Na samym początku warto dokonać swobodnego i umownego podziału suplementów. Można wśród nich wyszczególnić te, które zawierają w sobie witaminy oraz minerały, których działanie ma uzupełnić niedobory mikroelementów w naszej diecie. Drugą grupą, są suplementy mające rzekomo przyspieszyć proces dążenia do upragnionej sylwetki lub pożądanego wyniku w sporcie.
Suplementy diety = dobre zdrowie? Nie do końca…
Wokół wszelkich preparatów witaminowych oraz zawierających minerały, nie narosło jeszcze aż tak wiele mitów. Być może bierze się z to faktu, iż producenci nie potrafią omamić nas do tego stopnia, aby udowodnić, że mają one istotny wpływ na naszą sylwetkę.
Osoby odżywiające się w sposób zdrowy i zróżnicowany, których kaloryczność diety wynosi około 2000 kalorii lub więcej, w większości przypadków nie powinny obawiać się o niedobory witaminowe oraz minerałowe. Właśnie tę wartość ogólnie przyjęto jako energię, poprzez którą możemy dostarczyć sobie wszelkich niezbędnych składników odżywczych. Warto powiedzieć, iż tak naprawdę wszelka suplementacja tego rodzaju, może być pozbawiona sensu. Szczególnie w sytuacjach, gdy nie mamy stwierdzonych żadnych niedoborów, a nasz plan żywienia, nie wyklucza żadnej konkretnej grupy produktów. Dostarczanie „zapobiegawczo” jakiejkolwiek witaminy mija się z celem. Przedawkowanie jej, prowadzące do hiperwitaminozy (nadmiaru danej witaminy) w rzeczywistości jest dość trudne, jednak nie wyklucza to faktu istnienia tego zjawiska.
Pozostaje również kwestia materialna. Dlaczego mielibyśmy wydawać pieniądze na tabletki zawierające kompleks witamin z grupy B, jeśli możemy po prostu zwiększyć spożycie jaj, mięsa, podrobów i produktów z pełnego ziarna? Nie zapominajmy, że witaminy lub minerały, dostarczane w tabletkach nie mają magicznych właściwości. Są takie same jak te w pożywieniu. Z tą różnicą, że za pokarm nie musimy dopłacać dodatkowej gotówki. Jest on w dodatku naturalniejszą formą przyjmowania tego typu substancji i niesie ze sobą określoną wartość odżywczą.
„Masa nie idzie? Kup nasz produkt!”
Suplementy diety z grupy drugiej to istna skarbnica mitów. Cudowne preparaty, reklamowane przez dużych, umięśnionych i odtłuszczonych mężczyzn. Ma to rzekomo sugerować, że osiągnęli oni taką sylwetkę za pomocą produktu, który reklamują. W rzeczywistości dokonali tego za pomocą dobrego planu żywienia, treningu siłowego oraz nierzadko… sterydom. Skoro wszystkie cudowne reklamowane środki działają, to dlaczego wśród ludzi nadal postępuje otyłość, nadwaga oraz choroby związane z nadmierną masą ciała, zabijające każdego dnia mnóstwo istnień?
Trzeba niszczyć bezczelny marketing wszelkich firm suplementacyjnych, żerujących na niewiedzy oraz naszych emocjach. W świecie idealnym potrzebowalibyśmy wszystkich reklamowanych preparatów. Suplementacja zaczynałby się od HMB, przez spalacze tłuszczu, na tzw. boosterach testosteronu kończąc. W rzeczywistości, udokumentowane realne działanie na nasze poczynania, ma tylko niewielka część z nich. Ponadto wiele z tych, których funkcjonowanie zostało potwierdzone, nie są nam potrzebne!
Nawet w przypadku chęci zakupu suplementów działających, których przykładem jest kreatyna, warto mieć się na baczności. Jesteśmy manipulowani na każdym kroku. Producenci prześcigają się w wymyślaniu, coraz to nowszych i rzekomo lepszych form tego preparatu. Substancji, której cena automatycznie zostaje mocno wywindowana w górę. Za tradycyjny monohydrat kreatyny, którego działanie jest potwierdzone, zapłacimy około dwukrotnie mniej, niż za rzekomą „ulepszoną” wersję tego suplementu, co nie ma udowodnienia w żadnym badaniu naukowym.
Również preparaty białkowe różnią się ceną oraz rzekomą jakością. Różnica w składzie między tradycyjnym Koncentratem Białka Serwatkowego (WPC) a Izolatem Białka tego samego pochodzenia (WPI) jest relatywnie niewielka, a w cenie już znaczna. Warto dodać, że wszelkie tego typu produkty, nie są niczym magicznym. To zwykłe białko, które dostarczamy sobie każdego dnia, z każdego innego źródła tego makroskładnika w naszej diecie. Jest ono łatwiej przyswajalne, ale tym samym bardziej przetworzone, dlatego nadmierne jego spożywanie nie jest wskazane.
Suplementacja – hit czy kit? To zależy!
Bardzo trudno jest opisać i wymienić wszelkie „za” oraz „przeciw” w przypadku każdego, znanego suplementu diety (prawdziwych zapaleńców tego tematu odsyłam do świetnego i niezawodnego źródła, gdzie znajdziecie wiele rzetelnych badań i opracowań poszczególnych suplementów). Może to świadczyć nie tylko o złożoności tematu, ale również o nadmiernym przesyceniu rynku tego produktami. Firmy suplementacyjne biorą udział w istnym „wyścigu szczurów”. Rywalizują w produkcji kolejnego zbawiennego i idiotycznego preparatu na nasze dolegliwości. Przykre jest, że stawiają one zyski i wpływy pieniężne, ponad faktycznym dobrem ludzkim.
Bardzo łatwo jest dotrzeć do naszej podświadomości i emocji. Stąd biorą się wszelkie reklamy i dlatego my sami, nieustannie napędzamy samo zarabiającą się maszynę. Suplementy diety to cudowny biznes z punktu widzenia zysków, ale mocno parszywy z punktu moralnego. Naturalnie nie wszystkie firmy działają w sposób opisany powyżej, ale ich zdecydowana większość zdążyła zbudować nie najlepszą opinię wokół siebie. Szczególnie pośród ludzi, którzy interesują się tym tematem i są ich świadomymi klientami.
Trafna suplementacja, a w szczególności ta zalecona przez specjalistów, może nam realnie pomóc. Dlatego jestem daleki od wysuwania jednostronnych wniosków, świadczących o mojej całkowitej awersji do nich. Jestem wrogiem tego, co nie działa, ale entuzjastą suplementów działających i potrzebnych w danej sytuacji. Nie możemy demonizować całej tej „dziedziny”, ze względu na szeroką grupę fałszywych wymysłów wielkich koncernów.
Wielokrotnie zalecam korzystanie między innymi z preparatów zawierających witaminę D w okresie jesienno-zimowym, w którym mamy poważny niedostatek słońca – źródła, z którego owa witamina jest syntetyzowana. Również kwasy tłuszczowe omega-3 mogą być rewelacyjnym wyborem – szczególnie dla osób niespożywających odpowiedniej ilości tłustych ryb czy tłuszczów. Być może również suplementacja magnezem, może rozwiązać nasze problemy z częstymi skurczami, choć w tym przypadku problem może być bardziej złożony i dotyczyć na przykład gospodarki wodno-elektrolitowej organizmu. Monohydrat kreatyny oraz preparaty białkowe to także dwa produkty, które stosunkowo bez problemów mogą znaleźć się w naszym planie.
Bądź rozsądny i nie ulegaj emocjom.
Zawsze przed zakupem jakiegokolwiek produktu, warto odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy rzeczywiście tego potrzebuję i jakie mogę odnieść korzyści z jego stosowania?”. Szczera odpowiedź powinna uniemożliwić nam kupowanie czegokolwiek pod wpływem emocji lub panującej mody.
Jeśli trenujesz rekreacyjnie, jesz w przeważającej części zdrowo i różnorodnie, pamiętasz o podstawach żywienia oraz poprzednich stopniach piramidy, a Twoim celem jest poprawa swojej sylwetki, to tak naprawdę nie potrzebujesz żadnego suplementu diety. Być może jest to szok dla Wielu z was, ale właśnie tak wygląda rzeczywistość.
Twój pokarm jest Twoim najlepszym lekarstwem i suplementem. Nie potrzebujesz niczego innego, jeśli masz przy sobie odpowiednio zbilansowany plan żywieniowy. Właśnie to jest podstawą Twojego działania. Nie suplementy, nie – cudowne preparaty i żadne pigułki. Tylko żywność.
Nawet w przypadku suplementacji, która odpowiednio na Ciebie działa, jest to tylko niewielki procent końcowego i ewentualnego sukcesu. Pomóc nam może tylko niewielka grupa produktów znajdujących się na rynku. Jednak i w tym przypadku, ich skuteczność może być mocno podważona oraz zachwiana, gdy nie zadbamy w pierwszej kolejności o nasz jadłospis. Stosowanie suplementacji, nawet tej najlepszej, bez odpowiedniej i zbilansowanej diety, można porównać do próby wzniesienia piętra domu, bez parteru… Można próbować i mieć najlepsze intencje, ale nie dość, że jest to niewykonalne, to na dodatek pozbawionego jakiegokolwiek sensu.