W powietrzu czuć delikatny powiew ekscytacji oraz cichy szmer napiętych oczekiwań, bo… Piramida dietetyczna objawia swój kolejny stopień! To następne piętro naszych rozważań oraz żywieniowych działań. Makroskładniki diety, którymi są węglowodany, tłuszcze oraz białko, od dziś nie będą miały przed Wami tajemnic.
„Trzej muszkieterowie” Aleksandra Dumasa to utwór, który zna cały świat. Nie ma osoby, która nie słyszałaby o tej powieści historyczno–przygodowej. W dietetyce również występuje nierozłączna trójka, którą doskonale uzupełnia czwarty kompan. Słyszał o nich cały dietetyczny świat. Składniki, które są ze sobą nierozłączne niczym najlepsi przyjaciele od lat.
Makroskładniki diety, czyli trzej muszkieterowie.
Wchodzą one w skład każdego pokarmu, jaki spożywamy w różnych proporcjach. Ich poprawne określenie i dostosowanie do naszego celu oraz zapotrzebowania kalorycznego, stanowi podstawę wszelkiego działania. W ich poczet zalicza się:
- węglowodany,
- białka,
- tłuszcze
Znając swój dobowy budżet kaloryczny, możemy szybko i łatwo obliczyć, w jakiej ilości są nam potrzebne poszczególne makroskładniki diety. Chciałbym zdecydowanie odciąć się od wszelkich diet zakładających wykluczanie lub faworyzowanie jednego z nich, ponad inne. Jak wspomniałem na początku – są to nierozłączni kompani. Wszystkie muszą razem współgrać. Nie wykluczam, że ktoś może czuć się lepiej na dietach wysokotłuszczowych, gdzie jak sama nazwa wskazuje – składnikiem dominującym są tłuszcze, czy ketogenicznych wykluczających węglowodany. Jednak na samym początku przygody z kształtowaniem sylwetki rekomenduje, aby ustalić swoje makroskładniki na standardowym i zrównoważonym poziomie.
Gdy uczyliśmy się prowadzić samochód, to nikt nie dał nam prowadzić bolidu formuły 1 z kilkudziesięcioma przyciskami na kierownicy, tylko najzwyklejszy i nierzadko, mocno nadużyty samochód. Mam na myśli to, abyśmy najpierw nauczyli się korzystać z podstaw i przetestowali, jak reaguje nasz organizm na wprowadzane zmienne. Dopiero z biegiem czasu, kiedy poziom świadomości własnego ciała wzrośnie, można bez problemów rozpoczynać bardziej wyspecjalizowane działanie.
Wartość kaloryczna makroskładników.
Pamiętajmy, że liczba kalorii niesionych przez określone makroskładniki, powinna zawsze równać się naszemu dziennemu zapotrzebowaniu kalorycznemu. Można to łatwo sprawdzić i obliczyć, wiedząc, że:
- 1g węglowodanów to 4 kalorie
- 1g białka to 4 kalorie
- 1g tłuszczów to 9 kalorii
- 1g alkoholu to 7 kalorii
Ostatni podpunkt podany w formie ciekawostki. Mam nadzieję, że nikt nie ma zamiaru z niego korzystać. Przynajmniej niezbyt często… 😉
Piramida dietetyczna ma jasny cel, zamiast zawiłego przekazu.
Jak widać, najbardziej kalorycznym makroskładnikiem diety jest tłuszcz. Nie jest to jednak powód do jego unikania. Bez jego odpowiedniej podaży, nasze ciało nie byłoby w stanie sprawnie funkcjonować. Białko oraz węglowodany niosą ze sobą tę samą ilość energii, ale ich zastosowanie i funkcje w naszym organizmie są zgoła inne. Zastępowanie jednego makroskładnika innym, nie zawsze jest rozsądną opcją. Najwłaściwszą formułą takiego działania jest wymiana węglowodanów na tłuszcze lub na odwrót. Poziom białka powinien w zdecydowanej większości przypadków, pozostać zawsze na tym samym stałym poziomie, każdego dnia.
Sprawa z dietetycznymi trzema kompanami, na pierwszy rzut oka wygląda dość prosto i nie widać w tym żadnej trudności. W rzeczywistości temat ten jest o wiele bardziej rozległy. Każdy z nich, składa się z mniejszych cząsteczek, które stanowią swoiste grupy. Węglowodany (inaczej cukry) dzielimy na proste i złożone. W złożonych wyróżniamy oligosacharydy oraz polisacharydy. W skład oligosacharydów wchodzi sacharoza, laktoza, maltoza, a polisacharydów, m.in. skrobia oraz glikogen. Jak sami widzicie, omówienie i rzeczowe opisanie choćby jednego makroskładnika, do zadań łatwych nie należy i aby to zrobić, wymaga to poświęcenia całego osobnego wpisu. Moim celem nie jest rozwodzenie się i opisywanie każdego z nich. Tekst ten uczy ich odpowiedniego spożycia, przez początkującego adepta szlifowania sylwetki.
Cała piramida dietetyczna ma swój jasno, określony cel. Nie mam pojęcia czy jej twórca – Eric Helms, też podzieliłby moje zdanie. Jednak moim zadaniem nie jest przesycić Was informacjami, których nie wykorzystacie, a jasnymi wskazówkami, którymi się posłużycie. Dlatego nie widzę logiki w rozpatrywaniu każdego, najdrobniejszego szczegółu, co mogłoby być przydatne w przypadku studentów medycyny, ale nie nas – pasjonatów i entuzjastów zdrowego stylu życia. Dlatego więc zarówno ten tekst, jak i cała piramida dietetyczna została skonstruowana tak, abyście mogli odnieść z niej, jak najwięcej korzyści. Jeśli ten artykuł nie jest odpowiednim argumentem potwierdzającym moje słowa, to zachęcam Cię do zapoznania się z kolejnym tekstem, z tej samej serii, który porusza temat mikroelementów naszej diety.
Białko – budulec naszego organizmu.
Najbardziej mityczny makroskładnik ze wszystkich, któremu przypisuje się magiczne zdolności, sprzyjające rozrostowi tkanki mięśniowej. Jego poziom powinien być względnie stały bez względu na to, jaki poziom umiejętności reprezentujemy. To podstawowy budulec naszego ciała, dlatego jest tak bardzo ważny. Szczególnie w kontekście osób trenujących siłowo.
Dla przeciętnej nieaktywnej osoby wystarczy już 1g białka na każdy kilogram masy ciała. Dla osób trenujących sporty wytrzymałościowe w sposób umiarkowany od 1.2g do 1.4g. Dyscypliny wytrzymałościowo-siłowe lub szybkościowo-siłowe, wymagają od nas spożycia białka na poziomie od 1.4g do 1.8g, a osoby trenujące siłowo, potrzebują około 2g tego makroskładnika.
W badaniach udowodniono, że białko spożywane ponad poziomem około 1.8g na kilogram masy ciała, nie daje nam lepszych efektów sylwetkowych. Oznacza to, że wartość ta jest maksymalnym progiem konsumpcji białka, jaki możemy efektywnie wykorzystać. Z drugiej jednak strony, dopiero spożycie białka na poziomie ponad 4g, może niejako szkodzić naszemu organizmowi. Dla osoby aktywnej niekorzystającej z treningu oporowego, białko konsumowane na poziomie 1.6-2g będzie odpowiednią ilością. Natomiast dla osób trenujących siłowo, rekomendowałbym jego spożycie w przedziale od 2.2g do nawet 2.8g. Choćby z powodu zwiększenia sytości wynikającej ze spożycia tego makroskładnika czy lepszej ochrony muskulatury, którą do tej pory wypracowaliśmy. Oczywiście wszelkie wartości wyrażone w gramach, zostały przedstawione na każdy kilogram masy ciała.
Wartości te będą różniły się w zależności od dyscypliny, jaką uprawiamy, stylu naszego życia czy celu sylwetkowego. Jednak są one bardzo uniwersalne i stosowanie się do nich, nie powinno spowodować gorszych efektów lub pogorszenia efektywności w danej dyscyplinie. Zadbajmy o to, aby przyjmowane przez nas białko było pełnowartościowe. Niech przeważającym źródłem tego makroskładnika będą produkty bogate w cenne aminokwasy: jaja, mięso, nabiał, ryby.
Tłuszcze – nie takie straszne, jak myśli wielu z Was.
Powinny stanowić od 20 do 30% naszej codziennej diety. Wiele instytucji, takich jak Amerykańskie Kolegium Medycyny Sportowej zaleca, aby tłuszcz nie stanowił więcej niż 35% naszej dobowej energii. Jest to niezgodne z zaleceniami wszelkich diety wysokotłuszczowych oraz ketogenicznych, jednak instytucje te, wydają rekomendacje uniwersalne. Natomiast wszelkie działanie w postaci stosowania wyżej wymienionych metod, powinno być w pełni dostosowane do naszego zdrowia oraz własnych celów. Pamiętajmy, aby podczas spożywania tłuszczów, szczególnie narzucić mocne restrykcje na tłuszcze trans. Są one prawdziwym, cichym zabójcą naszego ciała. Niebezpieczniejszym od najprostszych form węglowodanów. Znajdują się one przede wszystkim we wszelkiej żywności wysoko przetworzonej i wysoce kalorycznej jak pączki, szybkie przekąski, batoniki czy słodycze.
Zdrowymi źródłami tłuszczów są oleje roślinne, tłuste ryby oraz nasiona i orzechy.
Węglowodany – energia i smak życia.
Po wyliczeniu dwóch wyżej wymienionych makroskładników, pulę kalorii jaka nam pozostała do wykorzystania przeznaczmy na węglowodany. Do jego głównych i najlepszych źródeł zaliczamy ryże, ziemniaki, makarony, mąki, kasze, płatki z pełnego ziarna, pieczywo. Im mniej oczyszczona mąka, tym większy udział stanowi w niej cenny błonnik oraz wartościowe mikroelementy.
Błonnik – nietytułowy bohater naszej powieści.
Zarówno d’Artagnan w powieści Dumasa, nie był zaliczany do grona tytułowych muszkieterów, jak i błonnik – nasz czwarty kompan dietetyczny – nie jest do końca uwzględniany jako konkretny makroskładnik. Nie powoduje to jednak umniejszania jego wartości oraz znaczenia. Jest on zazwyczaj pochodzenia roślinnego i jego źródła powinniśmy upatrywać przede wszystkim w warzywach, owocach, jak najmniej oczyszczonych produktach zbożowych oraz nasionach roślin strączkowych. Nie podlega on trawieniu przez nasz układ pokarmowy, jednak ma zbawienny wpływ na nasz organizm. Poprzez swoje działanie, jest uznawany za czynnik, który może zapobiegać wielu chorobom oraz realnie wpływać na poprawę stanu zdrowia.
Między innymi przyspiesza przesuwanie się spożytego jedzenia w przewodzie pokarmowym, zapobiega zaparciom, przyczynia się do rozwoju niezbędnych dla naszego organizmu bakterii w jelitach oraz obniża stężenie glukozy we krwi. Ponadto zwiększa uczucie sytości wynikające ze spożytego pokarmu.
Jego dzienne zapotrzebowanie, powinno wynosić około 20g dla pań oraz 25g dla panów. Można również sugerować się liczbą spożytych kalorii. W ten sposób na każdy 1000 przyjętych kalorii powinniśmy przyjmować około 10g błonnika. Skrupulatne liczenie spożywanego błonnika może być dość uciążliwe. Lepszym rozwiązaniem, może okazać się spontaniczne zwiększenie spożycia produktów, uchodzących za jego najlepsze źródła.
Przeżyjmy to jeszcze raz!
- Białko: od 1.6g do 2.8g na każdy kilogram masy ciała, w zależności od celu oraz stosowanej aktywności.
- Tłuszcze: od 20% do 30%, dobowego zapotrzebowania kalorycznego.
- Węglowodany: pozostałe kalorie.
- Błonnik: około 20g dla Pań i 25g dla Panów lub około 10g na każde przyjęte 1000 kalorii.
Podział puli kalorii na określone makroskładniki, powinien być związany z naszym celem, uprawianą dyscypliną sportu, zdrowiem lub własnymi upodobaniami.
Tak naprawdę nie ma większego znaczenia, czy spożyjemy 2g białka na kilogram masy ciała, czy 2.2g. To są małe i w dłuższej perspektywie, dla nas amatorów, nic nieznaczące różnice. Starajmy się trzymać zaproponowanych przeze mnie przedziałów i nie schodzić poniżej pewnej, ustalonej zdrowej normy. Idealne przestrzeganie wskazanych wartości makroskładników jest niemal niemożliwe. Próba takiego działania może przyczynić się do powstawania niezdrowych relacji z żywieniem, poprzez jego nadmierne i skrupulatne kontrolowanie (ortoreksja). Zarówno w przypadku kalorii, jak i makroskładników, warto ustalić sobie pewne „ramy przyzwoitości”, w których obrębie każde delikatnie odchylenie od normy, będzie przez nas akceptowalne.
Białko, węglowodany, tłuszcze oraz błonnik. Niczym Portos, Aramis, Atos i d’Artagnan, stanowią nierozłączną kompanię. Drużynę, która walczy za nasze zdrowie, wymarzoną sylwetką oraz lepsze samopoczucie. Są to drogocenne dla naszego zdrowia makroskładniki, które nie tylko niosą ze sobą określoną ilość energii. Odpowiadają także za szereg piekielnie istotnych funkcji, odbywających się w naszym ciele. Dzięki temu umożliwiają nam sprawne funkcjonowanie poprzez dobre zdrowie. Zadbajmy, aby każdy z nich, mógł zostać przez nas spożyty w odpowiedniej dawce i tym samym, mieć realny wpływ na nasze poczynania. Tylko makroskładniki, które są odpowiednio skomponowane i dostosowane do naszych potrzeb, mogą objawić nam swoją pełną moc, zapewniając nam tym samym, prawdziwą jakość życia.