TheMuBa.com koncert World Orchestra - Grzech Piotrowski. | worldmaster.pl
#

Grzech Piotrowski, World Orchestra, World Orchestra - Grzech Piotrowski

Po entuzjastycznie przyjętym spektaklu „Inne Rozkosze” z Teatru Stu z Krakowa na platformie #TheMuBa odbędzie się retransmisja wyjątkowego koncertu World Orchestra Grzecha Piotrowskiego. E-bilet daje dostęp 72h, liczony od godz. 19.00 czasu polskiego w niedzielę 11.11.2018.

Blisko 200 muzyków – połączonych orkiestr Opery Narodowej, World Orchestry, 22 solistów z czterech kontynentów, 1 kompozytor i twórca Grzech Piotrowski, co więcej wszyscy pod batutą Wiesława Pieregorólki.

World Orchestra założona została w 2009 roku przez Grzecha Piotrowskiego, ale prace nad jej powstaniem sięgają aż 1992 roku. Skupia wybitnych solistów ze świata jazzu, klasyki, etno, folk, a także otwartej improwizacji. W jej skład wchodzą artyści z Europy, Azji, Afryki i obu Ameryk. Muzyka World Orchestry łączy wiele źródeł, sięga najstarszych korzeni. Każdy jej koncert to wyjątkowa podróż, a sam autor określa swoją muzykę mianem filmowej – improwizowanej.

Zważywszy na to, że „Koncert World Orchestra, który odbył się 3.03.2018 w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, to nasze największe przedsięwzięcie. Jestem dumny, że premiera II symfonii „STU” odbyła się na najważniejszej polskiej scenie. Dzięki #TheMuBa będzie teraz dostępna dla melomanów na całym świecie.” – podkreśla Grzech Piotrowski, kompozytor i twórca World Orchestra.

Na internetowej platformie TheMuBa.com będzie można zobaczyć retransmisję koncertu. Złożona będzie z dwóch części: I Symfonia „Lech, Czech i Rus” oraz II Symfonia “Stu”. Internauci, po wykupieniu e-biletu w cenie 19,90 PLN, mają dostęp do materiału przez 72h liczony od godz. 19.00 czasu polskiego w niedzielę 11.11.2018.

„Termin retransmisji wybraliśmy nieprzypadkowo” – zachęca również Borys Szyc, pomysłodawca i jeden z założycieli TheMuBa.

„Z muzyką ponad granicami, symfoniami skomponowanymi przez Polaka, a wykonywanymi przez kilkuset muzyków z 4 kontynetów, wpisujemy się idealnie w obchody 100-lecia odzyskania niepodległości Polski, które przypadają na 11.11.2018. Tym samym przed ekranami chcemy zjednoczyć Polonię rozsianą po całym świecie.” – dodaje Borys Szyc.

Bilety: themuba.com/ii-symfonia-stu

Oficjalny trailer

Kontakt dla mediów:

Marta Szadowiak

tel. +48 502 404 394

media@themuba.com

W domowym zaciszu, w pociągu, w taksówce, w kolejce do lekarza… Teraz teatr jest wszędzie tam, gdzie Ty! A to za sprawą TheMuBa – teatru w internecie.

TheMuBa  (Theatre-Music-Ballet) to nowa platforma,  oferująca  obejrzenie spektakli teatralnych, koncertów, a także przedstawień baletowych  w  internecie. Każdy, kto założy konto, ma możliwość wykupienia e-biletu, który  daje  dostęp na 72h od premiery (jest ona udostępniana LIVE) do wybranej sztuki.  Twórcami  TheMuBa  są  Borys Szyc  – polski aktor teatralny i filmowy, Jarosław Kuźniar  – polski  dziennikarz oraz Marek Maślanka  – biznesmen, inwestor.

Spektakle live w domowym zaciszu. Teraz teatr jest wszędzie tam, gdzie Ty! A to za sprawą TheMuBa – bilety dostępne online.

TheMuBa.com

Geneza i wizja

Głównym zamysłem twórców było udostępnienie sztuki teatralnej każdemu, kto może być tym zainteresowany. Bilety na spektakle dość często są sporym wydatkiem, na który nie każdy może sobie pozwolić. Dodatkowo nie wszyscy mieszkają w centrum, czy w pobliżu teatru, gdzie na występ mogą wybrać się pieszo. Twórcy pomyśleli również o rodakach przebywających za granicą, którzy z polską sztuką teatralną nie mają styczności. W związku z powyższym TheMuBa rozwiązuje wszystkie te problemy, dzięki czemu sztuka teatralna jest dostępna dla każdego zainteresowanego, bez względu na miejsce zamieszkania – cały świat, czy formę odbioru spektaklu – komputer/laptop/telefon. Bilety na spektakle LIVE to wydatek 24,90 PLN, a odtworzenia to 19,90 PLN.

Dodatkowo, bardzo interesującym atutem TheMuBa jest możliwość wyboru obrazu z kilku kamer, w tym pokazujących  m.in. przygotowania aktorów w kulisach. To daje dużą swobodę widzom ponieważ pokazuje zupełnie nowe oblicze dzisiejszego teatru!

Wejdź na TheMuBa i zintegruj się kulturalnie!

 

Jeśli nie masz obecnie możliwości przeczytania tekstu to zapraszam Cię serdecznie do przesłuchania jego wersji audio w moim wykonaniu. 🙂


Czasami jest źle. Bywa, że czujemy się najgorzej w swoim życiu. Ból jest nie do wytrzymania, a cierpienie wykracza poza granice rozumowania. Los przygniata nas swoim ciężarem. Zaczyna brakować nam tchu.

Toniemy.

Zanurzamy się w bezmiarze hardości życia i rozpaczliwie próbujemy szukać gruntu. Przebieramy nogami. To nasze ostatnie tchnienia. Nie możemy znaleźć żadnego oparcia. Nie potrafimy pływać w takiej głębinie, która nieustannie wciąga nas jeszcze bardziej. Jeszcze mocniej. Dalej, głębiej… Oddala nas od tego, co dobre. Od tego, co szczęśliwe. Brzeg życia zostaje za nami. Przed nami bezkres wód. Pod nami toń rozpaczy.

To koniec.

Bywają dni, kiedy życie daje nam w kość. Zamykamy się w swoim pokoju i nikogo do siebie nie dopuszczamy. Chcemy być sami. Pragniemy samotności. Pragniemy ciemności. Unikamy radości i światła. Chcemy płakać. Chcemy wyć. Chcemy zapomnieć o tym, co sprawiło nam ból.

Ale nie możemy.

Zdarzają momenty, kiedy ciężar życia staje się nie do udźwignięcia. To nie jest czas, kiedy dostajemy złą ocenę z matematyki. To nie są te chwile, kiedy trening na siłowni pójdzie nie po naszej myśli. Nie chodzi mi o tak błahe i idiotyczne rzeczy. Mam na myśli coś o wiele gorszego. Coś, co powoduje, że najchętniej sami rzucilibyśmy się w głęboką toń bez jakiejkolwiek, najmniejszej umiejętności pływania. Może nie pragniemy swojej śmierci, ale najchętniej zrobilibyśmy wszystko, aby tylko zapomnieć. Zapomnieć o tym, co było. Zapomnieć o tym, co może być…

To są te momenty, które definiują nasze życie. Wiecie, jak na nie mówimy?

  • Śmierć.
  • Zdrada.
  • Choroba.
  • Nieszczęście.
  • Rozstanie.

To tylko niektóre z nich.

Wiecie, jak musi czuć się osoba, która właśnie straciła bliską osobę w wypadku drogowym? Albo kobieta, która przed chwilą wyszła z gabinetu lekarskiego i dowiedziała się, że ma zaawansowane stadium nowotworu? Albo mąż, którego zostawiła żona po dwudziestu latach małżeństwa? Wyobrażacie sobie minę młodej kobiety, która właśnie zostaje poinformowana o śmierci swoich dzieci?

Zaklinam rzeczywistość, żebyśmy nigdy nie musieli się o tym przekonać.

W takich chwilach jest ciężko. Jest cholernie źle. Macki rozpaczy przyciągają nas do siebie. Głębia rozpaczy pochłania nas, a ból jest nie do zniesienia. Nie chcemy walczyć. Nie mamy po co.

Nie chcemy żyć.


W życiu bywa źle. Czasami nawet tak źle, że nie potrafimy sobie tego w tym momencie uświadomić. Wydaję się, ze wszystko jest dobrze, a potem przychodzi cios. Jeden. Drugi. Trzeci. Dziesiąty.

Nokaut.

Leżymy. Nie chcemy się podnosić. Wiemy, że powinniśmy. Ktoś z naszego życiowego narożnika krzyczy:

„Wstawaj mamo!”, „Wstawaj tato!”, „Wstawaj! Walcz!”.

Ale my nie chcemy. Czujemy na sobie ciężki bucior życia. Bucior? Przecież to zakazane! Tak nie można! Jednak komu mamy się poskarżyć? Kto nas wysłucha? Kto nam pomoże? Ktoś potrafi przeciwstawić się życiu i jego brutalniejszej stronie, która nierzadko gra nieczysto? Tej samej stronie, która pod żadnym pozorem nie jest sprawiedliwa. Bo jak możemy mówić o sprawiedliwości, skoro jedni mogą używać pieniędzy jako papieru toaletowego, a inni umierają z głodu? Jak można mówić o tym, że na świecie istnieje coś takiego, jak sprawiedliwość, skoro bezdomni giną na ulicach wielkich aglomeracji, pomiędzy ludźmi sukcesu, podążającymi do swoich idealnych prac, w idealnych ciuchach, w całym swoim idealnym życiu? Gdzie jest sprawiedliwość? Gdzie jest ta lekkość życia, o której każdy huczy i grzmi?

Może jest w oczach matki, która musi powiedzieć swojej córce, że nie stać ją na nową sukienkę dla niej? A może w oczach nastoletniej dziewczyny, która właśnie dowiaduje się, że czeka ją amputacja nogi? Czy to jest sprawiedliwość? Czy to jest to dobre życie, o którym piszą inni? O którym piszę ja sam?


Koniec.

Nie ma nas. Czerń nas pochłania. Czerń rozpaczy. Ciemność wkrada się do naszego umysłu. Nie chcemy jeść. Nie chcemy pić. Nie chcemy nic. Chcemy tylko spać i marzymy, aby sen trwał w nieskończoność, bo sen daje ukojenie od brutalnej rzeczywistości, a wtedy ból znika. To nasze wybawienie. Wybawienie ze świata, który czasami potrafi znienacka walnąć nas prosto w twarz, zaśmiać się szyderczo i odejść, zostawiając nas krwawiących.

Właśnie takie jest życie.

Brudne. Nieczyste. Brutalne. Złe. Niesprawiedliwe. Buńczucznie nastawione do tych, którzy chcą mu się przeciwstawić. To tam jest ból i czerń. To tam jest żal, smutek i rozpacz. Czasami jest uśmiechnięte, ale zaraz potem potrafi zadać nam cios. Uderzenie, po którym podniesienie się, będzie tylko zabawnym żartem. Anegdotką opowiedzianą w rodzinnym, ciepłym gronie.

Problem w tym, że niektórzy nie mają rodzin. Ani ciepła. Ani jakiegokolwiek grona, z którymi mogą porozmawiać.


Będę brzmiał jak kaznodzieja. Będę brzmiał jak motywator. Będę brzmiał jak coach. Ale wiecie co? Nie interesuje mnie to. To jeden z bardziej emocjonalnych wpisów, jakie wyszły spod mojej ręki i to jest dla mnie najcenniejsze. Najcenniejszy dlatego, że zrodził się we mnie pod wpływem chwili. Impulsu. Przyszło Flow. Przyszła myśl. Przyszedł wpis.

Wiecie, co Wam teraz powiem? Co Wam zakomunikuję w obliczu tego wszystkiego, co napisałem powyżej?

Walcie to. Walcie to wszystko. Postawcie się temu. Sprzeciwcie się. Walczcie. Nie dajcie się tak łatwo pogrążyć.

Wszystko można naprawić. Wszystko można przezwyciężyć. Rozumiem, że śmierci nie można cofnąć. Złamanego serca nie można złączyć. Zdrady nie wybacza się tak szybko, a choroby nie można tak po prostu pokonać, ale można pokazać życiu język i szyderczo się zaśmiać.

Powiedzmy tej brudnej części życia:

„Wal się! Ja chcę żyć! Żyć tak, jak chcę! Ja będę żył! Ja będę żyła!”

Mówmy to, jeśli nas kopie. Jeśli nas bije. Jeśli wciąga nas pod swoją wodę rozpaczy, w której dławimy się, krztusimy i nie możemy złapać powietrza. To boli. Oczywiście, że nie koi, bo wtedy nie miałoby to sensu. Ten ból jest wielki jak diabli. Ale przetrwajmy to. Wytrwajmy. Nie poddawajmy się. Będzie lepiej. Obiecuję. Przysięgam na wszystko, w co wierzę. Przetrwaj ten ból, to cierpienie, ten smutek. Postaw się temu, co złe. To Cię umocni. Uzdrowi. Staniesz się silniejszy.

Wystaw życiu swój środkowy palec dłoni i krzyknij do niego parę gorszących słów. Pokaż mu, że z Tobą nie przyjdzie mu tak łatwo. Zademonstruj swoją siłę. Przestań być kolejną potulną owieczką. Zmień się w drapieżnika.

Zaatakuj pierwszy.

Przypuść atak pierwsza.

Wyzwij je na pojedynek. Jeśli wciągnie Cię w ciemność, zapal latarkę w telefonie. Jeśli wciągnie Cię w głębinę zła, zacznij płynąć.

Nieważne co, ale rób coś. Walcz o swoje.

życie


Pamiętaj drogi człowieku, kim jesteś i dokąd zmierzasz. Chcesz się poddać przed końcem swojego życia? Tak nie można. Udowodnij, że zasługujesz na miano człowieka. Pokaż, że zasługujesz na to, aby oddychać i dążyć do swoich marzeń.

Rozumiem, że czasami jest piekielnie ciężko, ale uśmiechnij się. To uzdrawia. To oczyszcza. Zawsze może być gorzej. Zawsze na świecie jest ktoś, kto ma gorzej od Ciebie, ale mimo to walczy. Pomyśl o tej osobie. Pomyśl o tych wszystkich ludziach z przeszłości, którzy musieli żyć w chorym świecie. Świecie wojny i zła. Pomyśl o swoich przodkach, którzy musieli drżeć o swoje życie każdego dnia, dla których każdy głośniejszy odgłos równoznaczny był z wybuchem bomby lub wystrzałem z działa. Pomyśl o nich. Na ich pamięć. Na pamięć wszystkich ludzi, którzy przeszli przez o wiele większe piekło niż Ty:

PODNIEŚ SIĘ.

Jest źle, ale może być lepiej. Od Ciebie wszystko zależy. Zbierz się w sobie. Weź się w garść. Masz dla kogo żyć. Jeśli nawet nie masz rodziny, przyjaciół – nikogo bliskiego, to pomyśl o wszystkich ludziach, którzy są bezdomni lub chorzy. Być może to oni potrzebują Twojej pomocy.


Pamiętaj drogi czytelniku, kim jesteś.

Jesteś człowiekiem.

I nie ważne, jak bardzo jest źle.

TY JESTEŚ WAŻNY.

Jeśli nie dla siebie, to na pewno dla kogoś innego.

DOPÓKI ŻYJESZ, MOŻESZ WSZYSTKO.

Dopóki żyjesz, możesz czynić dobro.

ŻYJESZ I ŻYJ.

Nie marnuj tego.

Proszę.

Ostatnio zaopatrzyłem się w dwie koszulki. Jedna ze sklepu Reserved, druga z Surge Polonia. Wszystko po to, by przedstawić Wam siłę prostej techniki grywalizacyjnej.

Innymi słowy, wielka bitwa na koszulki. I mam nadzieję, że jak opublikuję ten film to zostanę jednak dobrze zrozumiany, zwłaszcza w świetle wyborów, echa marszu wolności w Lublinie, etc. Wiecie, obejrzyjcie i odetnijcie się na ten czas od konotacji politycznych i poglądowych.

koszulki, dwie koszulki, techniki

Z filmu dowiesz się:

– W co grałem w 2009 roku
– Jak wygląda grywalizowana koszulka z użyciem Augmented Reality
– Kto lepiej moim zdaniem angażuje fanów i buduje wokół siebie społeczność. Reserved, czy Surge?
– JAK można wykorzystać grywalizację do swoich działań

Mam nadzieję, że będzie interesujące, jeśli dowiesz się czegoś ciekawego, to proszę udostępnij ten film dalej.

Wiele osób nie potrafi poradzić sobie z porażką. Dołują się, rozpamiętują popełnione błędy, skupiają się na złym. A gdyby tak wyciągali z nich wnioski? Czy ich jakość życia uległaby zmianie?

Na pewno. I wiem to z własnego doświadczenia. Od dłuższego czasu przymierzałam się do napisania tego artykułu. Po pierwsze dlatego, że sama mam masę porażek za sobą (i dalej je popełniam :)). Po drugie chciałam, aby osoby zaczynające swoją przygodę trenerską (czy każdą inną), nie zrażały się po pierwszych popełnionych błędach.

Na początku moje porażki były dla mnie bolesne, żyłam tylko nimi, nie skupiałam się na tym dobrym, lecz na tym złym. Oj, jak wtedy mnie to pochłaniało. Poza tym nie wyciągałam z nich wniosków. Bałam się oceniania. A osobą, która oceniała mnie najbardziej – byłam ja sama.

Kiedyś na jednym z pierwszych warsztatów, który prowadziłam ustawiłam krzesła w okręgu. Dopiero po szkoleniu zorientowałam się, że coś zrobiłam źle. Krzeseł było znacznie więcej niż osób uczestniczących. W związu z tym, że warsztat był prowadzony w szkole, miałam do czynienia z uczniami i uczennicami. Osoby usiadły w swoich grupkach, a osoby, które nie były w klasie lubiane – usiadły na uboczu. Serio! Nie wiem jak wtedy mogłam tego nie zauważyć. Dzisiaj bym na to zareagowała od razu. Później po tym warsztacie długo myślałam sobie, kurcze, będę złą trenerką, taki fuckup z samego początku, co inni o mnie pomyślą. Wiem, że to wynikało z wielu czynników, m.in. ze stresu, który mnie zjadał tamtego dnia. A od tamtego czasu – za każdym razem zwracam uwagę na liczbę krzeseł 🙂

Zaprzyjaźnij się z porażką!

Sztuką nie jest zatajanie swoich porażek. Sztuką jest ich analizowanie  i wyciąganie z nich wniosków na przyszłość. Wiem też, że to nie jest łatwe i nie przychodzi od razu. To wymaga wiele wysiłku od nas samych. Ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że warto!

Jednym z ćwiczeń, które mogę Ci zaproponować jest analiza faktów. Możesz do tego użyć notatnika. Osądy i oceny odsuń na bok i skup się na faktach. Przeanalizuj na kartce fakty, zbierz dane, pomyśl co zaważyło na tym, że dana sytuacja była taka a nie inna. Zamiast myśleć np.: „Jestem beznajdziejny/beznadziejna”, weź pod uwagę różne aspekty, które wtedy na ciebie wpływały. Może byłeś/aś zestresowana, być może byłeś/aś za słabo przygotowany/a merytorycznie. Think about it!

Im mniej czasu poświęcisz na obwinianie siebie i innych, tym szybciej wrócisz do gry.  Bogatszy/a o doświadczenia i wiedzę. Nie bój się – stres jest naturalną rekcją organizmu, więc postaraj się myśleć o sobie dobrze. Mi to pomaga i wtedy mój stres się minimalizuje. Lęk przed nowym wyzwaniem pojawia się bardzo często, jednak za każdym razem słabnie, kiedy nabierasz nowego doświadczenia.

Innym sposobem może być rozmowa z osobą postronną, która na całą sytuację spojrzy obiektywnie z boku i nie będzie myślała tylko emocjami? Przedyskutujcie to, co się stało.

A co, jeśli popełniamy porażki prowadząc szkolenia?

Jednym z ćwiczeń, które często robię na warsztatach, jest właśnie przyznawanie się do porażki. Podczas tworzenia kontraktu, proponuję taką zasadę, aby osoba, która popełniła błąd lub jakąś porażkę, krzyknęła głośno: „PORAŻKA”, a wtedy wszystkie osoby obecne na sali biją jej brawo. To ćwiczenie pomaga moim warsztatowiczom i warsztatowiczkom oswoić się z tym, że porażka nie jest niczym złym i że warto się do niej przyznawać i dzielić nią z innymi. Zauważyłam, że dając sobie takie przyzwolenie na warsztatach, osoby uczestniczące otwierają się i bardziej angażują się w pracę warsztatową, nie obawiając się oceniania przez innych.

Z własnego doświadczenia wiem, że wyciąganie wniosków z porażek poprawia komfort psychiczny i jakość życia. Gdybym tego nie robiła, na pewno nie byłabym dzisiaj w tym miejscu.
Jaki będzie Twój pierwszy krok w zaprzyjaźnieniu się z porażką? Może masz jakieś inne sposoby wyciągania wniosków?

#kolejne artykuły