I. Kobieta z bliznami
Pamiętam wszystko jak przez mgłę, czasami tak wyraźnie, że aż bardzo boli.
…
Zapisując kolejne kartki, otwieram to wszystko co przeżyłam. Czasami łza zakręci się w oku. Zastanawiam się, skąd wtedy miałam na to tyle siły. Jak bardzo chciałam nie żyć, a jednocześnie chciałam żyć. Przecież wtedy cały świat runął. Boże, przecież wtedy nie miałam ciała, byłam nikim. Byłam jedną skwarką i myślałam, że na świecie już nie ma brzydszej osoby od ciebie. Nawet nie przypominałam człowieka, a co dopiero kobiety.
…
Chciałam tylko podrzucić do kominka i wrócić do sypialni do łóżka i spokojnie obejrzeć serial. Wieczorem razem z dziećmi leżałam w wielkim łóżku, w sypialni oglądaliśmy coś tam w tv i rozmawialiśmy. Mieszkaliśmy od niespełna roku w nowym domu. Wszystko jeszcze pachniało nowością, wiele rzeczy było do wykończenia, ale dla nas najważniejsze było, że mamy dom z ogrodem, nasz azyl na ziemi. Rano pod dom podchodziły sarny, zające, bażanty i popijając herbatę podziwialiśmy naturę.
Chciałam tylko podrzucić drewno do kominka, nic więcej.
Nie pamiętam co się stało, nawet nie wiedziałam, że się palę. Słyszałam tylko jakby w oddali jak córka woła „mamo palisz się”. Pobiegłam do łazienki, zaczęłam oblewać się wodą. Byłam sama z dziećmi w domu i nie byłam do końca świadoma co się wydarzyło. Córka zadzwoniła po sąsiadów. Wezwali karetkę. Krzyczałam po co, przecież nic mi nie jest. Nawet mnie nie bolało. Na dole w domu nie było lustra, więc nawet nie wiedziałam jak wyglądam. Prosiłam, żeby pomogli mi się ubrać, posprzątać w salonie i pójdę spać. Wezwali kartkę i byłam na nich wściekła, przecież mnie nic nie bolało. Kiedy usłyszałam sygnał karetki, myślałam że szlak mnie trafi. Poczułam taki ból, którego nie da opisać się.
Nagle zaczęłam dochodzić do siebie, a raczej moje trzeźwe myślenie. Zauważyłam, że z prawej dłoni zwisa mi skóra, że całą koszulkę mam spaloną, do tego z bólu posikałam się w wannie. Krzyczałam, tak bardzo bolało. Lekarz z ratownikiem medycznym jak mnie zobaczyli, zaczęli szybko działać. Próbowano założyć mi wenflon, ale żyły pękały. Przez łzy, szloch, krzyk prosiłam żeby mi coś dali, bo już nie mogę. Z pokoju słyszałam jak synek płacze, córka rozmawiała z tatą.
…
Ratownik z lekarzem po podaniu morfiny wyjęli mnie z wanny i położyli na łóżko, przykryli folia termiczną, przypięli pasami i wsadzono mnie do karetki. Za karetką do szpitala przyjechał sąsiad. W szpitalu na SOR nie wiedzieli co ze mną zrobić. Pielęgniarki zastanawiały się czym mi twarz posmarować. Doszło do mnie, że nie wiedzą jak udzielić pomocy. Zaczęłam krzyczeć do sąsiada, żeby zadzwonił po znajomego, jest lekarzem. Jak tylko przyjechał, wszystko potoczyło się inaczej. Nie mając świadomości jak do końca wyglądam, prosiłam żeby nigdzie daleko mnie nie wysyłali. Po kilku telefonach, padło hasło Gdańsk. Nie pamiętam za dobrze samej podróży. Byłam zmęczona, na środkach przeciwbólowych (chociaż lekki ból czułam), byłam senna.
Ratownik medyczny całą drogę ze mną rozmawiałam, żebym nie zasnęła. A ja chciałam więcej morfiny i chciałam zasnąć. Dojechaliśmy do Gdańska, Uniwersytetu Medycznego. Czekała już na mnie pani doktor z personelem. Musiałam wyglądać strasznie, bo ludzie na korytarzu mieli dziwny wyraz twarzy, a widzieli tylko moją twarz. Tak naprawdę było mi wszystko obojętne, byłam tak zmęczona.
A to dopiero był początek koszmaru.
Przełożono mnie w pokoju przyjęć na łóżko. Dostałam drgawek, było mi tak zimno i tak bolało, że nie miałam siły płakać, tylko krzyczałam. Wszystkie emocje mieszały się. Nie wiedziałam co w domu, co z dziećmi. Pamiętałam ciągły płacz synka i „gdzie zabieracie moją mamę”. Nie wiedziałam, co ze mną się dzieje. Na prawej dłoni na palcu miałam obrączkę, nie zdjęli mi jej lekarze w moim szpitalu. Palec strasznie spuchł, ale pani doktor tak się zaparła żeby ratować palec, że sama przecięła tą cholerną obrączkę (a była gruba). Już wtedy powinnam zdać sobie sprawę, że to silna kobieta (psychicznie i fizycznie) i że będzie walczyć o mnie do końca. Zaczęła mnie oglądać, oczyszczać skórę, nakładać opatrunki. Nie mogła jeszcze za dużo podać morfiny bo musiała dokładnie ocenić stan mojego zdrowia. Jeszcze chyba nigdy tak w życiu nie prosiłam nikogo o nic, jak o coś przeciwbólowego.
…
Spędziłam tam chyba około dwóch godzin, tyle ludzi się przeplatało, każdy coś chciał, każdy lekarz z innej specjalności sprawdzał moje ciało. Wtedy nawet do końca nie zdawałam sobie sprawy, że jestem naga. Między czasie przewieziono mnie jeszcze na prześwietlenie klatki piersiowej. Po tym wszystkim trafiłam na oddział Klinika Chirurgii Plastycznej i Oparzeniowej. Położono mnie w sali, gdzie stały cztery łóżka. Trzy były zajęte przez mężczyzn. Przeniesiono mnie na łóżko koło okna, ogrodzili od reszty parawanem i powiedziano, że rano już będę sama w sali. Chyba mi coś dali, bo szybko zasnęłam.
Rano gdy się obudziłam, rzeczywiście wszystkie trzy łóżka były puste. Nie wiedziałam która jest godzina, ale na korytarzu już było głośno. Po chwili weszli lekarze do sali, trwał obchód. Musiałam wyglądać nieciekawie, bo wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Ja ich zresztą też ledwo widziałam, bo miałam całą twarz spuchniętą i ledwo co mogłam otworzyć oczy. Dłonie miałam w opatrunkach, przykryta lekkim prześcieradłem, na morfinie, dalej nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
nie mogłam jeść, pić, nie mogłam nic..
Między czasie rozmawiałam z babcią, a raczej próbowałam ją w tym wszystkim uspokoić, że aż tak źle nie jest.
Później pustka, nic nie pamiętam co się ze mną działo.
cdn…