Smarzowski oszukał nas wszystkich! Zarówno z trailera jak i z wypowiedzi wynikało, że film to będzie lincz. Przyznaję, że sam dałem się zwariować i właśnie z takim przeświadczeniem szedłem na “Kler”. Nadal nie uważam, żeby to był jakiś niesamowicie ważny film. Jednak na pewno bardziej stara się zachęcić do dialogu, niż popychać w stronę walki z Kościołem.
Jestem pewien, że cała afera była nakręcona specjalnie, na potrzeby kampanii reklamowej. Przyniosło to wymierny skutek, bo w pierwszy weekend Kler obejrzało milion osób. Produkcja przedstawia Kościół jako złą korporację, gdzie to zgniły system psuje porządnych ludzi. Księża nie są przedstawieni jako zwyrodnialcy przesiąknięci do szpiku kości pedofilią i pijaństwem. Reżyser pokazuje ich raczej jako ofiary organizacji, w której od wielu lat przymyka się oczy na patologię. Smarzowski przemycił oczywiście kilka swoich przesadzonych scen. Jednak przy tak zbilansowanej esencji filmu, jestem w stanie to wybaczyć.
Scenariusz “Kleru” daje mnóstwo miejsca na popisy aktorskie i muszę przyznać, że odtwórcy głównych ról nie biorą jeńców. Jest tu wiele scen niemych konfrontacji, samotnej zadumy i kilka emocjonalnych wybuchów. Jest to idealne pole, by utalentowani artyści mogli pokazać pełnię swoich możliwości.
Jednak trzeba przyznać Smarzowskiemu, że to on stworzył środowisko sprzyjające aktorom. Niejednemu reżyserowi udało się zmarnować gwiazdorską obsadę. Wielu ludzi twierdzi, że wątek Więckiewicza dzieje się na uboczu i jest trochę zbędny. Dla mnie świetnie tonuje i dopełnia fajerwerki z przeplatającej się historii Jakubika i Braciaka. Bo właśnie ta jest główną osią filmu. W pewnym momencie podsuwa nam fałszywe tropy, ale końcowy twist i status quo, jaki po sobie pozostawia naprawdę daje do myślenia. Gdyby wszystkie trzy wątki spleść na tym poziomie i wyrzucić tych kilka przegięć, tak charakterystycznych dla Smarzowskiego, można by uznać scenariusz Kleru za naprawdę świetny.
Jestem zaskoczony bardziej niż Wy, ale polecam wybrać się do kina!! “Kler” nie szokuje, a pcha w stronę racjonalnej dyskusji na temat uzdrowienia Kościoła. Smarzowski trzyma na smyczy swoje zacięcie do skandalu i stara się pokazać ludzkie twarze nawet negatywnych postaci.
Jeśli miałbym na siłę się czegoś czepić, to zdecydowanie nie podszedł mi montaż. Sama porwana stylistyka mnie nie przekonuje. Do tego widziałem co najmniej jeden potężny kiks, który bardziej pasowałby na youtube, niż do kina. Symbolika rzucana mocno w twarz to też nie mój klimat, wolę dyskretniejsze odniesienia, niż ostatnia wieczerza pokazywana w materiałach promocyjnych, a to wierzchołek góry lodowej. Nie ma też tak mocnego wydźwięku jak “Spotlight“, choć bardzo się stara. Mimo wszystko Kler, to dla mnie największe pozytywne zaskoczenie tego roku.
Sprawdźcie też dlaczego to nie jest ważny film oraz bardziej poetyckie omówienie p. Dominiki