Gdy pod koniec 2018 r. okazało się, że powstaje nowe anime z serii „Ghost in The Shell” byłem niezmiernie zadowolony. Fanem franczyzy pozostaję od dłuższego czasu, a uwiodła mnie ona połączeniem akcji, filozofii i mrocznego klimatu.
Przed premierą nowego serialu musiały zatem pojawić się obawy co do tego, czy te elementy w odpowiedniej proporcji tam się znajdą. Mając na względzie przykłady innych produkcji Netflixa, które wywołały wśród widzów (w tym mnie) mieszane odczucia, by wspomnieć choćby „Saint Seiya”, czy „Death Note”. Niestety, część z tych obaw okazała się być słuszna.
Ghost In The Shell: SAC_2045
Nowa seria nosi tytuł „Ghost In The Shell: SAC_2045” i jak nietrudno się domyślić. Jej akcja dzieje się właśnie w 2045 r. Anime zostało osadzone w tym samym uniwersum co w „Stand Alone Complex” i mówiąc krótko. Opowiada o tym jak dochodzi do ponownego powołania do życia Sekcji 9. Japońskiego biura bezpieczeństwa publicznego, która zajmuje się walką z cyber-terroryzmem.
Jak zatem możecie zauważyć, seria skierowana jest przede wszystkim do fanów. Do osób, które miały okazję zapoznać się z franczyzą i mają pojęcie kim jest major Kusanagi, Batou i pamiętają jak urocze są obdarzone sztuczną inteligencją roboty, tzw. Tachikoma.
Ciężko byłoby odnaleźć się w tej historii komuś, kto przynajmniej nie „liznął” Ghost in The Shell. O czym najlepiej niech świadczy fakt, że nie wiele mówi się widzowi o bohaterach. Ci dodatkowo wydają się w ogóle nie rozwijać i rzadko pokazują swoją osobowość. Może z dwoma czy trzema wyjątkami.
Przejdźmy jednak do samej historii, gdyż nie jest ona wcale taka łatwa
Zacznijmy od tego, że bardzo istotna jest tutaj sytuacja społeczna, ekonomiczna i polityczna przedstawionego świata. Ma miejsce globalny kryzys finansowy, który doprowadza do tzw. zrównoważonej wojny, mającej utrzymać przy życiu gospodarkę.
Szczegółowo opis tego stanu znajdziecie w pierwszym epizodzie, a ja poprzestanę na tym krótkim wstępie by nie wprowadzać zbyt wiele chaosu.
Spytacie pewnie „jak w tym wszystkim odnajdują się główni bohaterowie?”
No cóż, drużyna byłych członków Sekcji 9. Funkcjonująca pod nazwą „GHOST” podróżuje po całym świecie, zarabiając jako najemnicy walczący z różnego rodzaju zagrożeniami. Jednocześnie, ich były szef Aramaki otrzymuje misję reaktywowania sekcji i stara się odnaleźć major Motoko oraz jej grupę.
Sama fabuła tych dwunastu odcinków, które zostały udostępnione na platformie Netflix można podzielić na dwa etapy. Pierwszy to misja jaką wykonuje grupa „GHOST” oraz jej bezpośrednie konsekwencje z jednej strony oraz reaktywacja sekcji 9 z drugiej.
Drugi etap, to już z kolei działalność reaktywowanej jednostki, która skupia się na wytropieniu i powstrzymaniu niezwykle niebezpiecznych, obdarzonych nadzwyczajnymi zdolnościami „postludzi”.
Chyba zgodzicie się ze mną, że to wszystko brzmi dosyć skomplikowanie, nawet dla osób wtajemniczonych. Pierwszy etap, o którym wspomniałem powyżej, zdecydowanie mniej przypadł mi do gustu.
To wszystko głównie ze względu na fakt, że do tej pory byłem przyzwyczajony do wielu misji. Wykonywanych przez sekcję oraz jednego wątku przewodniego całej serii. Druga część była dla mnie spójniejsza, a przedstawione historie ciekawsze i nieprzeciągane w czasie.
Fabuła ma zatem swoje plusy i minusy
Tym co najbardziej przeszkadza mi w „Ghost In The Shell: SAC_2045” jest animacja. Odniosłem wrażenie, że zupełnie odarła ona anime z charakterystycznego klimatu. Bohaterowie ledwo otwierają usta gdy już mówią, a na ich twarzach rzadko widać jakiekolwiek emocje.
Brakuje mi tej mrocznej, ciężkiej atmosfery, którą z nam z poprzednich animacji. Dodatkowo, w utrzymaniu klimatu niespecjalnie pomaga muzyka, która w ogóle nie zapadła mi w pamięć.
Zdecydowanie najlepszym fragmentem tego sezonu anime jest historia zawarta w trzech ostatnich odcinkach, opowiadająca o śledztwie w sprawie postludzkiego hakera.
Najbardziej oddaje ona atmosferę jaką kojarzę ze „Stand Alone Complex”. Trzymając w napięciu i zaskakując widza, w oryginalny sposób odkrywając kolejne elementy układanki i zostawiając nas na kilka następnych miesięcy z wielkim „cliffhangerem”.
To właśnie końcówka dała mi nadzieję na to, że twórcy dadzą jeszcze radę zaserwować fanom to, czego oczekiwali. Anime polecam wyłącznie osobom, które mają „Ghost in the shell” w jednym palcu, a niezaznajomionych z tematem odsyłam do poprzednich części serii.