Duża wiedza oraz prawdziwa mądrość to cechy istotnie pożądane przez wielu ludzi. Choć jest to zjawisko wprost rewelacyjne, to pragnę zwrócić Waszą uwagę, że i takie działanie może nieść ze sobą pewne ryzyko. Mam jednak nadzieję, że mądrość jest z Wami i nigdy nie zaprzestaniecie z jej korzystania.
Zdobywanie wiedzy i ciągłe poszerzanie znajomości otaczającego nas świata, to prawdziwy klucz do osiągnięcia sukcesu i uzyskania harmonii w życiu. Pozwala nam to zrozumieć zjawiska, dziejące się na naszych oczach, odpowiednio interpretować rozgrywające się wydarzenia oraz posiadać właściwe nastawienie do otaczającego świata. Wiedzę nabywamy poprzez czytanie, oglądanie, słuchanie i doświadczanie. Bez większego znaczenia pozostaje fakt, w jaki sposób to robimy. Najważniejsze jest pragnienie nieustannego i niepohamowanego rozwoju oraz podążania za nim. Wiedza to klucz do szczęśliwego i spełnionego życia…
Ale czy na pewno?
Choć punkt widzenia, który za moment ukażę, jest być może trochę przekoloryzowany, a jego sens delikatnie odbiega od racjonalnych zjawisk, to jednak ma on w sobie pewną dozę prawdy. Nie powinno się więc odbierać mu znaczenia. Z drugiej jednak strony, przestrzegam wszelkich entuzjastów takiego poglądu, aby z niego nie korzystali. Pomimo jego interesującej natury, nie jest on godny naśladowania.
Wiedza to przekleństwo?
Nie chodzi mi tu wcale o pozyskanie informacji od nieczułego lekarza o naszej śmiertelnej chorobie i kilku tygodniach pozostałego życia. Również wiedza dotycząca zdrady naszej ukochanej osoby, kradzieży lub czegokolwiek negatywnego, faktycznie może być przekleństwem, ale skupia się ona na dość przyziemnych problemach. Poprzez zastosowanie słowa „wiedza” mam na myśli posiadanie pewnej mądrości w danej dziedzinie życia lub nauki.
Wydawać by się mogło, że im więcej wiemy, tym bardziej szczęśliwsi powinniśmy być. Przecież nieustannie przesuwamy granice poznania i zdobywamy kolejne poziomy wtajemniczenia, niedostępne dla większości ludzi. Niestety, bardzo często wygląda to zgoła inaczej. Trzeba uświadomić sobie, że niemożliwe jest zdobycie „całej wiedzy” w danej dziedzinie. Nigdy nie możemy znać, wiedzieć i umieć wszystkiego. Dlatego dla osób poznających dany dział i zagłębiających się w niego coraz bardziej, ta świadomość może okazać się bardzo frustrująca.
„Im dalej w las, tym więcej drzew”.

Można powiedzieć, że im lepiej poznajemy dane zjawisko, tym mocniej doświadczamy jego rozległości i niemożliwości zrozumienia go w całości.
W zupełnym przeciwieństwie do przytoczonego przykładu, stoją osoby dopiero rozpoczynające zgłębianie danego tematu. Sugerując się zjawiskiem badanym przez dwójkę psychologów ze Stanów Zjednoczonych – Justina Krugera i Davida Dunninga, zwanym efektem Krugera-Dunninga – można rzec, iż osoby posiadające mniejszą wiedzę, ze względu na mniejszą znajomość tematu, łatwiej potrafią przeszacować swoje zdolności. Właśnie tę samą zasadę głosi wspomniana zależność:
„[…] osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności w tej dziedzinie, podczas gdy osoby wysoko wykwalifikowane mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności.”
Z tego więc powodu, większa wiedza może okazać się w pewnym stopniu przekleństwem, wynikającym ze świadomości ogromu informacji dotąd niepoznanych i frustracji, jaka temu towarzyszy. Natomiast mądrość w mniejszej dawce, może oznaczać zupełnie niepoprawną pewność siebie, ale także poczucie satysfakcji i radości.
Więcej informacji to więcej niepotrzebnych myśli.
Zwróćmy uwagę, że im więcej wiemy, tym więcej analizujemy. Abstrahuje od konkretnej dziedziny nauki. Odnieśmy to do każdej życiowej sytuacji. Wyobraź sobie, że idziesz na rozmowę kwalifikacyjną. Wiesz tylko, że przeprowadzi ją z Tobą mężczyzna w średnim wieku. Prawdopodobnie delikatnie stresujesz się, ale powtarzasz sobie, że „co ma być, to będzie”. Nie zadręczasz się niepotrzebnymi myślami, bo tak naprawdę nie mają one na czym się skupić.
Teraz przedstawmy drugą sytuację. Od bliskiej przyjaciółki pracującej w firmie, do której na stanowisko aplikujesz, wiesz doskonale, że Twój rozmówca to 42-letni rozwodnik, nie lubiący, gdy mu się przerywa, ceniący sobie elegancki ubiór i nienaganną umiejętność komunikacji. Nagle Twoje postrzeganie czekającej Cię rozmowy, zmienia się o 180 stopni. Zaczynasz myśleć, analizować i rozpatrywać każdy możliwy scenariusz tego wydarzenia. Pół dnia wybierasz odpowiedni strój, a drugi pół stoisz przed lustrem i ćwiczysz odpowiednie wysławianie się. Z nadejściem nocy nie potrafisz nawet zmrużyć oka, a rano bardziej przypominasz upiora z Twoich nocnych koszmarów, aniżeli dwudziestoparoletnią, piękną kobietę. Nadmiar wiedzy a w konsekwencji zamartwianie się, w przeciągu doby doszczętnie Cię wyniszczyło.
Mądrość oznacza inność.
Większa wiedza niesie za sobą również większą mądrość. Oznacza to zazwyczaj większy bagaż doświadczeń, lepszą świadomość otaczających rzeczy oraz procesów dziejących się dookoła nas. To także może być naszym przekleństwem. Mało kto z otaczających nas ludzi czyta książki i zgłębia mechanizmy rządzące nami, i światem. Zazwyczaj nikt nie zadaje sobie trudu do kreowania własnych, logicznych i mądrych wniosków. Większość podąża za szarą masą podobnych im ludzi, tworząc jeszcze liczniejszą większość.

Prawdopodobnie osoby posiadające większą wiedzę są inne. Często zupełnie niewłaściwie nazywa się je kujonami, dziwakami czy odludkami. Problem nie tkwi w nich samych, tylko w odmiennym – nierzadko poprawnym i właściwym – zrozumieniu świata i umiejętności wytyczania własnej ścieżki rozwoju. Nie twierdzę, że większa wiedza oznacza większą inteligencję, ale ta korelacja jest często spotykana. Osoby czytające, uczące się i chcące poznawać świat są zazwyczaj tymi, które trudno jest zrozumieć. Działa to również w drugą stronę. One także nie potrafią zrozumieć otaczających ich ludzi. Zdobyta mądrość oraz wiedza tworzy barierę poznania, dzieląc ich od pozostałych ludzi. Bez znaczenia pozostaje wiek czy „doświadczenie życiowe”. Chodzi o sam fakt całkowitej odmienności w postrzeganiu świata i zjawisk w nim zachodzących.
Osoby reprezentujące sobą większy poziom wiedzy, bardzo często nie są słuchane. Pomimo swojej nieprzeciętnej mądrości, mało kto potrafi oddać im swoje myśli oraz swój czas. Ciężko jest im wyperswadować cokolwiek u kogokolwiek, bo przecież „większość” ma już swoje utarte schematy myślowe. Posługując się efektem Krugera-Dunninga, to ci którzy wiedzą niewiele, uważają się za prawdziwych ekspertów, dlaczego Ci prawdziwi znawcy, nie mogą im niczego uświadomić. Ciągłe niezrozumienie i świadomość zjawisk niedostrzegalnych przez „zwykłych śmiertelników”, jest często przyczyną frustracji oraz postrzegania swojej wiedzy w kategoriach przekleństw. Ci, którzy powinni być słuchani i rozumiani, a tym samym szczęśliwi, są zazwyczaj tymi najsamotniejszymi, zdanymi tylko na siebie i wieczną obserwację głupców, robiących z siebie mędrców.
Powrót do dzieciństwa…
Nie mogłem pozbawić się przyjemności zamieszczenia i tego argumentu w tym tekście. Wybaczcie, bo jest on kuriozalny, ale musicie przyznać, że ma w sobie „to coś”. Cząstkę naszego cudownego i bezproblemowego dzieciństwa, które notabene charakteryzowało się niskim poziomem wiedzy, ale jakże wysokim poziomem szczęścia.
Święty Mikołaj, Zajączek Wielkanocny, Wróżka Zębuszka, Jednorożce, Krasnale, wiara w latanie i umiejętność rozmawiania ze zwierzętami. To wszystko zabrała nam wiedza. Gdy byliśmy dziećmi, wierzyliśmy we wszystkie wymienione rzeczy, okraszone cudownym, dziecięcym oczekiwaniem na ujrzenie któregokolwiek z nich. Gdy się to nie udawało, snuliśmy przepiękne wizje, w których to jasno mogliśmy ujrzeć ich urzeczywistnienie. Czekaliśmy z utęsknieniem na święta nie dlatego, że spodziewaliśmy się prezentów, ale dlatego, że jak to sobie powtarzaliśmy – „Tym razem zobaczę świętego Mikołaja!”. To było kwintesencją naszego dzieciństwa, jego nierozłączną, przyjemną częścią.
Z biegiem lat zaczęliśmy nabywać wiedzę – od kolegów, rodziców, nauczycieli, książek. Nagle nasza piękna bańka wspaniałości i niewiedzy, zaczęła powoli pękać. Najpierw zniknął Mikołaj, potem Zajączek, następnie Wróżka, a na końcu okazało się, że człowiek nie może wzbić się w niebo, niczym ptak. Ze szkolnych lekcji, dowiadujemy się, że ten który próbował – zginął, wpadając do Morza Ikaryjskiego, nazwanego na jego cześć. Akceptacja niektórych z nich przychodziła nam łatwiej a innych trudniej, jednak zawsze musieliśmy się z tym pogodzić. W mniej lub bardziej pokojowy sposób. To, w co wierzyliśmy, zostało brutalnie zweryfikowane przez nie znoszącą sprzeciwu wiedzę. Bezpardonowo wtargnęła w nasze życie i zamieniła sielankową rzeczywistość w niebajkowy, dorosły świat.
Eksperyment.
Weźcie czystą kartkę papieru i namalujcie słońce. Nic więcej. Myślicie, że oszalałem? Nie. Przynajmniej nie do końca. Przyjrzyjcie się swojemu rysunkowi. Co widzicie? Zwykły okrąg, imitujący gwiazdę dającą nam ciepło i światło każdego dnia, prawda? To teraz przypomnijcie sobie, jak rysowaliście je w czasach, kiedy byliście dziećmi. Zazwyczaj okraszaliście je pięknymi oczami oraz szerokim uśmiechem, zgadza się? Wyobrażaliście sobie, że słońce to miłe stworzenie, które spogląda na nas każdego dnia i mówi nam: „Dzień dobry!”, prawda? Gdzie więc zniknęła w nas ta dziecięca radość cieszenia się i postrzeganie świata nie tylko oczami, ale także sercem? Zniknęło wraz z nadejściem wiedzy? Czy aby na pewno? A może to My sami jesteśmy za to odpowiedzialni poprzez niewłaściwe kreowanie rzeczywistości?
Wiedza nie jest przekleństwem.
Pragnę to uświadomić każdemu, kto niewłaściwie zrozumiał ten tekst. Na świecie nie może być zbyt dużo, poprawnie mądrych ludzi, a ewentualnie zbyt mało tych, którzy mogą ich zrozumieć. Mądrość jest kluczem do szczęśliwego i przede wszystkim świadomego życia. To funkcja poznawcza otaczającego nas świata. Niewiedza daje nam tylko imitację szczęścia. Złudne wyobrażenie, że poruszamy się w środowisku, które bardzo dobrze znamy. W rzeczywistości nie jesteśmy w stanie odpowiednio zrozumieć nawet własnej osoby, o innych ludziach i rzeczach nie wspominając.

Brak odpowiedniego zrozumienia i posiadania ugruntowanej wiedzy, może dać nam chwilowe szczęście. Zanik poczucia frustracji w danej chwili. Jednak nigdy nie zapewni nam długotrwałego szczęścia, odczuwanego przez całe życie. Można to porównać do życia w mydlanej bańce z dzieciństwa. Dopóki wszystko wykonywali za nas rodzice lub dziadkowie, to cały świat wydawał nam się bezpieczną przystanią, pozbawioną zła i nienawiści. Dopiero kiedy to sami musieliśmy decydować o swoich wyborach i podejmować trudne decyzje, okazało się, że życie nie jest lekkie i bardziej przypomina brudną grę, aniżeli sielski spacerek.
Droga do zrozumienia życia.
Gdyby życie przypominało dzieciństwo moglibyśmy rzecz, że niewiedza jest zbawieniem. Jednak życie wymaga od nas mądrości. Umiejętności poznania i świadomości zrozumienia mechanizmów. Wymigiwanie się od odpowiedzialności zdobycia tych cech jest zachowaniem idiotycznym i nielogicznym. Tylko głupcy mogą uważać, że są szczęśliwi, jeśli doskonale zdają sobie sprawę, że uczucie to nie bierze się z nich samych, ale z braku wiedzy i zakłamywania własnej rzeczywistości.
Will Smith w jednym ze swoich przemówień powiedział:
„[…] nie istnieje problem, który możesz mieć, a którego już ktoś wcześniej nie rozwiązał i nie napisał o tym książki”.
Wiedza to klucz poznania. To powinien być cel naszego życia. Zgłębiania jego tajemnic i możliwość poznawania go takim, jakim jest w rzeczywistości, a nie tylko w naszej urojonej wyobraźni. To pozwoli nam zapewnić sobie życiowy ład, możliwość osiągnięcia sukcesu i umiejętność rozwiązywania czekających na nas problemów. Wiedza nie jest przekleństwem. To szansa dana nam od życia. To ogromna mądrość. To zbawienie, które mamy na wyciągnięcie ręki i o które sami możemy zawalczyć już dziś. Wystarczy chcieć.
Wyciągnijmy więc po nią swą dłoń i trzymajmy się jej tak długo, jak tylko zdołamy.