Teraz będzie inaczej: niedosłownie, niejednoznacznie i symbolicznie. Trochę bardziej poetycko? Sami zdecydujecie. Mniej rozumu, więcej serca. Mniej logiki, więcej intuicji. Niekoniecznie najważniejsze będą słowa – raczej to, co pomiędzy nimi. Czytając, nie myślcie o mnie. Nie myślcie też za dużo o sobie. Przez kilka następnych minut w ogóle za dużo nie myślcie. Poczujcie: jego, ją… Nie oceniajcie. Nie analizujcie. Nie szukajcie odpowiedzi. Podążajcie za głosem serca, chociaż przez chwilę. Dokąd prowadzi? Skąd woła? Kogo wzywa? Za kim tęskni? Kogo brakuje?
Sprawdźcie. Zobaczcie. Doświadczcie. Usłyszcie.
To do mnie.
To dla Ciebie.
To do Was.
1.
Czy ona mnie tak jak ja ją…? Czy może teraz…? Powiedzieć to, że…? Albo zrobić? Czy jej gest był właśnie tym? Dlaczego jednocześnie czuję taki spokój i taką…? I ta tęsknota płynąca wolno, i niestrudzenie. Te dziwne noce na pograniczu jawy i snu. To bicie serce, które mówi wszystko, gdy położy się dłoń lub przyłoży ucho. Ta cicha melodia rozmawiających dusz, która rozbrzmiewa zawsze, gdy jest obok. Czy to możliwe, żebym tak niespodziewanie, ponownie, nie szukając, nie oczekując, nie spodziewając się, poczuł…? Przecież myślałem, że jej nie znam! Ale czy właśnie na tym to nie polega, że przybywa z zaskoczenia, z kierunku, w którym nawet na początku nie spoglądaliśmy, a teraz nie możemy oderwać od niego oczu, wpatrując się w zwierciadło tej duszy?
2.
„Kultura robienia” wrzeszczy, aby wszystko najlepiej: teraz, od razu, już, nagle, bez czekania, bo przecież musi się „coś dziać”, a poza tym to może „uciec”, odejść, zniknąć… A co jeśli to, co najpiękniejsze nie może odejść i przybywa wtedy, gdy nie chcemy tego osiągać, zdobywać lub robić w pośpiechu, tylko pragniemy się tym delektować: każdym ruchem, dotykiem, słowem, spojrzeniem w oczy, zabawą, gestem, pytaniem, odpowiedzią, zapachem, propozycją, muzyką, spacerem, smakiem…? A co jeśli naszym działaniem i robieniem byłoby właśnie swobodne płynięcie po falach zachwytów, uniesień, fascynacji, zauroczeń, miłości, dziwactw, nawyków, codzienności, normalności i niezwykłości? Nie – bierność. Nie – lęk. Nie – negacja. Nie – labilność. Nie – ucieczka. Nie – niepewność. Ale też nie – osiąganie, pogoń i pośpiech. Tylko – bycie, doświadczanie, czucie, dotykanie, wspólne upływanie, zdrowe fascynowanie i szalone kochanie. A to wszystko na tyle wyraziste, zdecydowane, pewne i określone, aby nie wątpić; stabilne, aby czuć bezpieczeństwo; subtelne, aby nie zagłuszyć rozmowy dusz; mądre, aby dawało spokój; frywolne, aby było lekkie; zwariowane, aby ciekawiło, ekscytowało i bawiło.
3.
Niedopowiedzenie, dwuznaczność, symbolika, romantyczność… Kusi, aby to całkowicie odrzucić na rzecz dosłowności i pragmatyzmu. Tak byłoby szybciej, łatwiej, nowocześniej, współcześniej, ale czy zawsze o to chodzi? Czy nie jest tak, że najpiękniejsza i największa forma wyrazu uczuć, emocji, myśli i pragnień, znajduje się poza słowami? Czy to nie tak, że jeden dotyk i jedno spojrzenie mówi więcej niż całe opowieści, bo wymyka się ograniczeniu języka? Komunikacja, słowa, jednoznaczność, dosłowność czy prostota są niezwykle potrzebne, ale sztuką jest używać ich w taki sposób, aby nie stały się mordercami uczuć, piękna, romantyzmu i tego, co niewidoczne dla oczu. Rozum potrzebuje szalonego serca, a szalone serce dojrzałego i mądrego rozumu. Oba natomiast potrzebują duszy i ciała, otwartego na przyjmowanie, dawanie, dotykanie, poruszanie, drganie, kołysanie, zastyganie, wibrowanie i kochanie.
4.
Romantyzm, fascynacja, symbolika, niejednoznaczność nie wyklucza stabilności, ukorzenienia i pewności. Podobnie jak podążanie za wołaniem serca, nie musi być rezygnacją z rozumu. Chodzi o jedność: wyważenie, balans, równowagę, zabawę, poznanie granic i odwagę pójścia krok dalej, aby sprawdzić, kogo wzywa serce? Czyje imię woła? Jak ono brzmi? Mityczny obraz miotającego się w swoim wnętrzu romantyka, balansującego na granicy obłędu śmierci i rezygnacji z życia, niech pozostanie w książkach, filmach i opowieściach. Łatwo można się w nim zakochać, ale czy można z nim i w nim żyć? Czy w jego wnętrzu znajdzie się miejsce dla niej? Czy on zaprowadzi ją do życia, czy śmierci? Nietrudno pomylić romantyzm z zagubieniem, infantylnością i nihilizmem. Jeśli zatem romantyzm – to dojrzały. Jeśli fascynacja – to zaopiekowana. Jeśli niejednoznaczność – to stabilna. Jeśli serce – to rozumne. Jeśli rozum – to kochający. Jeśli gest – to pewny. Jeśli słowo – to szczere. Jeśli rozmowa – to otwarta. Jeśli wzrok – to głęboki. Jeśli wybór – to w zgodzie ze sobą. Jeśli dać się ponieść – to falom zauroczenia, miłości, dobra, ciekawości i oczarowania, zamiast mrocznej otchłani.
5.
Dwa Oceany. Pierwszy to powiew zachwytu, przyjemności, szczęścia, mądrości, zabawy, szaleństwa, fascynacji, siły, mocy i lekkości. Drugi to wysłannik mroku, zagubienia, manipulacji, labilności, ucieczki, uwikłania, zatracenia i zaplątania. W pierwszym można bezpiecznie pływać, unosić się na powierzchni, podziwiać podwodny świat, delektować się promieniami słońca i blaskiem pełni księżyca, śmiać się, wołać, krzyczeć, rozmawiać, bawić się i cieszyć swobodą. Pierwszy niczego nie oczekuje, tylko akceptuje; nie zabiera wolności, tylko ją daje; nie chce Cię mieć tylko dla siebie, bo wie, że należysz do świata i siebie samej. Pierwszy nigdy nie pozwoli Ci zatonąć. Jego fale ukoją Twoje niepokoje, rozluźnią napięcia i rozkołyszą zastygłe ciało. Jest pełny i obfitujący w życie bez negacji śmierci i ucieczki przed nią. On dostarczy Ci zabawy, eksploracji i przygody: dzikiej i ekstatycznej jak płomień, stabilnej i bezpiecznej jak ziemia, płynącej i rześkiej jak górski strumień, a także lekkiej i frywolnej jak letnie powietrze. Drugi natomiast zrobi wszystko, abyś nigdy nie wypłynęła na powierzchnię i na zawsze pozostała w mrocznej głębinie, zapominając, jak smakują ciepłe promienie słońca, jak brzmi nieskrępowany śmiech, czym pachnie las i gdzie jest droga do domu. Drugi pragnie, abyś zapomniała, kim jesteś, czego potrzebujesz i kogo naprawdę wzywa Twoje serce. To różnica między dojrzałością a infantylizmem, stabilnością a zagubieniem, ukorzenieniem a chwiejnością, otwartością a ciasnotą i wreszcie – zaopiekowanym szałem życia i śmierci, a zgubnym rytuałem mroku.
6.
Niech serce podąża ku wolności, szaleństwu, niezależności, zabawie, fascynacji, ekstazie, oczarowaniu, magii, ekscytacji, wzruszeniu i poruszeniu. Niech serce kocha i będzie kochane. Niech serce pragnie i będzie upragnione. Niech serce woła, wzywa, krzyczy, pragnie, pożąda, fantazjuje, marzy, wzdycha, płacze, tęskni i bawi się. Niech ciało wije się w zmysłowości, namiętności, fascynacji, zachwycie, intymności i seksualności. Niech ciało rwie się do niej i jej dotyku, zapachu, czułości, mocy, delikatności, siły, subtelności, miękkości, wojowniczości, dzikości, naturalności, wściekłości, płodności, miłości, dobroci, łagodności… Niech ciało rusza się w rytmie serca. Niech serce i ciało pozwalają rozmawiać bez słów, oczekiwań, lęku, niepewności, mroku i infantylności. Niech serce i ciało pozwalają być, czuć, żyć, doświadczać, ulegać, rozmiękczać, wzmacniać, wspierać, rozkochiwać, dotykać, podniecać i pożądać.
Niech jednak dusza i rozum się tym wszystkim z czułością zaopiekują.
7.
W jakim rytmie bije serce? Czyją melodię wybija? Jaka ona brzmi? Kogo wzywa? Za kim tęskni? Kogo pragnie? Skąd woła? Czego potrzebuje? Manawee i Dzika – oboje o podwójnej naturze. Imię usłyszałem w oczach i śpiewie. Jest pełne. Mocne i łagodne. Subtelne i zdecydowane. Delikatne i wojownicze. Miękkie i twarde. Szalone i spokojne. Boskie i piekielne. Dzikie i czułe. Zwierzęce i ludzkie. Zachowam je dla siebie, zaopiekuję się, zadbam, ale nigdy go Tobie nie zabiorę, bo należy do Ciebie, a Ty jesteś wolna. Jesteś Dzieckiem Świata, Siostrą Natury, Przyjaciółką Śmierci i Matką Życia.
Widzę Cię.
Słyszę Cię.
Poznaję Cię.
Czuję Cię.
Wybieram Cię.