5 sposobów na chwytliwą nazwę firmy | worldmaster.pl
#

Nazwa firmy, czy produktu/usługi to nie taka prosta rzecz. Jeśli szukacie sposobu na to, by uniknąć końcówek -pol i -x w nazwach swoich przedsięwzięć. Jednocześnie zależy wam na byciu zapamiętanym przez klientów – to dobrze trafiliście! Oto przegląd trendów w pamiętnym nazywaniu firm 🙂

Cofnijmy się do początków lat 2000, bo to chyba okres, gdy nowoczesne firmy przestały nazywać się tak, jak ich założyciele. Zaczęły preferować kreatywne podejście do sprawy. Kreatywne, acz podążające pewnymi sztywnymi regułami.

Pozbądźmy się samogłosek

Przykłady Flickr, Grindr, Tumblr

Zasada: Aby nazwa przykuwała uwagę, można ją skrócić tak, by uciąć z niej samogłoski, a jednocześnie zadbać, by była nadal czytelna dla odbiorców. Często ucięcie samogłosek dotyczy tylko tych z drugiej połowy wyrazu, a pierwsza samogłoska (lub kilka pierwszych) pozostaje bez zmian na swoim miejscu. Przytoczone powyżej przykłady dotyczą startupów z nazwami po angielsku, ale równie dobrze ta zasada może być stosowana po polsku, np.: brnd24

Korzyści: Oprócz wyraźnego przykuwania uwagi, takie nazwy mogą przydać się, gdy adres domeny, na której nam zależy jest już zajęty. Istnieje spora szansa, że adres skrótowy ciągle jest dostępny.

Dosłownie

Przykłady: Nasza Księgarnia, The Browser Company, Tworzę gry

Zasada: To chyba moja ulubiona strategia nazywania. Po prostu patrzymy na to, czym ma zajmować się firma i… tak ją nazywamy! To czym firma jest w stu procentach determinuje jej nazwę.

Korzyści: Od razu wiadomo, czym się zajmujemy! Metoda idealnie sprawdza się w niszowych dziedzinach, takich jak np. moja (Tworzę gry). Niestety, istnieje też ryzyko, że przy mniej niszowych działalnościach, nazwa może nie być tak pamiętna (wyobrażam sobie np. restaurację o nazwie “Jedzenie”… to mogłoby być średnie :P)

Zabawa słowem

Przykłady: wobuzz, Dent Worry, Angry Nerds, Facebook

Zasada: Przeinaczamy trochę istniejące słowo i łączymy je z innym, zapisujemy w wersji angielskiej (acz fonetycznie polskiej) lub przedstawiamy w nietypowych wydaniach i połączeniach.

Korzyści: Jeśli odbiorcy i potencjalni klienci mają trochę poczucia humoru, to taka nazwa firmy może im przypaść do gustu i zostać zapamiętana. W końcu, humor to emocje, a te są z zasady lepiej zapamiętywane.

Końcówki -ify, -y oraz -ly

Przykłady: Spotify, Booksy, Grammarly

Zasada: Do podstawowej części nazwy dodajemy wybraną przez nas końcówkę. To trend najbardziej widoczny gdzieś w okolicach 2014-15 roku wśród startupów i firm technologicznych.

Korzyści: Zaletą takich nazw było znów – nietuzinkowe zaprezentowanie znanego już wcześniej słowa, ale też wykorzystanie go jako końcówki adresu internetowego (wiele startupów rejestrowało się np. z końcówką .ly, np: grammar.ly, które już i tak od tego odeszło)

Nazwa, której nie ma

Przykłady: Kodak, Google, Jenga

Zasada: Wymyślamy neologizm, czyli nieistniejące słowo, które z jakiegoś powodu będzie dobrze brzmiało, gdy wypowiemy je na głos. To chyba najbardziej kreatywne podejście w nazywaniu.

Korzyści: Jesteśmy jedyną rzeczą na świecie, która będzie kojarzyć się z tą nazwą. Niestety, minusem tej metody jest to, że… nikomu nasza nazwa nie będzie się z niczym kojarzyć! Sprawdźcie, jak to wyglądało chociażby w przypadku gry Jenga.

Dziś zajmiemy się grywalizacją naszego CV! Czy da się zmienić curriculum vitae w grę? Jak napisać takie coś? Jak użyć grywalizacji, by pomogła nam wyróżnić się spośród innych kandydatów na rekrutacji i zdobyć pracę?

Zapraszam do filmu, w którym o tym opowiadam.

A poniżej link do mojego projektu grywalizowanego CV w wersji surowej: https://www.canva.com/design/DAEPHreciho/2yIFs2twjSAjA1S9a0SHDQ/view?utm_content=DAEPHreciho&utm_campaign=designshare&utm_medium=link&utm_source=publishsharelink

Przydatne narzędzia:

Czy można zbudować biznes obrażając wszystkich wokół? Historia Kart Przeciwko Ludzkości pokazuje, że tak!

Dzisiaj patrzymy na tę grę karcianą, decyzje marketingowe w historii Cards Against Humanity, oraz obecny kryzys w karciance, a w zasadzie w firmie, która ją wyprodukowała.

Pytanie do Was na dziś, brzmi: Gdybyście sami prowadzili firmę “Karty Przeciwko Ludzkości”, to czy bylibyście mniej obrazoburczy w działaniach? A może takie kontrowersyjne podejście Wam odpowiada? Czekam na opinie w komentarzach pod filmem!

A gdybyście byli ciekawi szczegółów kryzysu wizerunkowego w Kartach Przeciwko Ludzkości, to poniżej macie dwa linki z artykułami, poprzedzone linkiem do oficjalnej strony gry. Zobaczcie, sami oceńcie jak jest: https://cardsagainsthumanity.com/
https://www.polygon.com/2020/6/23/21300435/cards-against-humanity-max-temkin-report https://www.vox.com/2020/6/26/21301488/cards-against-humanity-allegations-ironic-humor-racism

Zapraszam też do śledzenia mnie w internecie
FB: https://www.facebook.com/grzegorzolifirowiczofficial
Insta: https://www.instagram.com/grzegorzolifirowicz
Blog: http://grzegorzolifirowicz.pl/blog/
Sklep: https://tworzegry.pl/

Escape Roomy to ciekawa forma rozrywki nie tylko dla grup przyjaciół, którzy chcą się rozerwać w wolnym czasie. To ciekawa alternatywa również dla firm, które szukają ciekawych rozwiązań integracyjnych oraz edukacyjnych dla pracowników.

Twórcy escape roomów mogą za to popuścić wodze fantazji i kreatywności. Tworzyć pokoje zagadek to wykorzystywać wszystkie pokłady swojego talentu do tworzenia gier.

W tym odcinku zapraszam do sprawdzenia tego, jak stworzyć mobilny escape room. Na co zwrócić uwagę starając się go sprzedać firmie.

W mojej pracy często słyszę taką oto mantrę: „moi klienci/pracownicy widzieli już wszystko”. Przedsiębiorcy dwoją się i troją, by zaproponować jakieś nowe szkolenie. poprawić zaangażowanie pracowników, przyciągnąć klientów, by kontakt klienta z nami był niezapomniany. Co zrobić, by wybić się spośród konkurencji? Jaka będzie przyszłość tego typu usług? Moim zdaniem, przyszłość leży w biznesach immersyjnych.

Jest taki bardzo znany serial HBO pt. Westworld. Jego akcja dzieje się w futurystycznym parku rozrywki, w którym możesz wcielić się w rolę kowboja i odgrywać prawdziwe życie. Odwiedzający mogą przeżywać przygody i pozwolić sobie na zachowania, na które nigdy nie pozwolilibyśmy sobie w rzeczywistości. Westworld jest biznesem przyszłości. Goście wchodzą w interakcje z hostami – robotami ze sztuczną inteligencją, które zasiedlają park i nadają mu życia. W serialu przedsięwzięcie Westworld jest super prosperującym biznesem.

A co, jeśli takie biznesy już powstają?

29 sierpnia 2019 w Disneylandzie w Anaheim w Kalifornii powstał park tematyczny pt. Galaxy’s Edge (GE). To teren wpasowujący się tematycznie w świat Gwiezdnych Wojen. Osoby odwiedzające GE mogą poczuć się niczym mieszkańcy odległej galaktyki i spotkać swoich ulubionych bohaterów. Mogą napić się niebieskiego mleka, zakupić swojego droida protokolarnego, czy zbudować własny miecz świetlny. Wszystkie te atrakcje przypominają już takie parki, które od jakiegoś czasu funkcjonują, również w Polsce, z jedną małą różnicą.

W Galaxy’s Edge wszyscy odgrywają jakąś rolę. W związku z tym każdy pracownik GE wciela się w jakąś postać. Co najlepsze nigdy nie wychodzi z roli wchodząc w interakcje z gośćmi parku. To tak, jakby ludzie naprawdę przenosili się na inną planetę i naprawdę przeżywali przygody w kosmosie. Świat zewnętrzny zostaje za bramą. Tutaj dajesz się ponieść mocy.

Dlaczego uważam, że podobne rozwiązania, zapewniające dodatkowe wrażenia i pozwalające na eskapizm od życia codziennego będą coraz bardziej wchodzić w naszą rzeczywistość? Z kilku powodów.

Po pierwsze, już teraz wiemy, że GE, jak i inne parki, które poszły ich tropem i zadbały o pełną immersję, zarabiają krocie. W branży coraz więcej miejsc takich usług rozrywkowych zaczęło czerpać ze wzoru GE.

Po drugie, jeśli to działa na taką skalę, to prawdopodobnie zaczniemy wykorzystywać podobne rozwiązania w innych sytuacjach biznesowych. Jestem w stanie wyobrazić sobie np. kawiarnię urządzoną na modłę średniowiecznej karczmy. Kawiarnię, w której oprócz wystroju i muzyki, również pracownicy animują otoczenie, organizując od czasu do czasu walki karczmiarskie,. Czy mówiąc do klienta w taki sposób, jakby obsługiwała go piętnastowieczna karczmareczka, a nie pani zza lady. Jeżeli chcecie poznać taką kawiarnię, to polecam Trzy Smoki w Tallinie, która właśnie tak działa.

Podobnie jak jestem w stanie pomyśleć o wielu innych usługach wdrażających element z gier jakim jest immersja – wczucie się w sytuację.

Szkoła językowa dla ladies i gentlemanów (skoro i tak uczymy w szkole królewskiego angielskiego, to dlaczego nie możemy poczuć się jak angielscy lordowie), którzy rozwiązują zagadki kryminalne, zamiast dla uczniów, którzy siedzą tylko w ławkach.
Taksówka, która wygląda jak wehikuł czasu z Powrotu do Przyszłości.
Sklep z butami w klimacie baśni? Miejsce gdzie obsługuje nas szewczyk dratewka, a po półkach spaceruje kot (a jego buty są gdzieś w widocznym miejscu).
Fryzjer, w klimacie dzikiego zachodu, gdzie wybierasz fryzurę na podstawie portretów poszukiwanych.
Spa naśladujące greckie termy, gdzie możesz posłuchać o filozofii.

Opcji jest naprawdę wiele. Zanim ktoś mi powie, że „przecież taksówka jest do zawożenia, a nie przeżywania przejazdu, a fryzjer to ma obcinać włosy, a nie udawać kowboja” to odsyłam jeszcze raz do przypatrzenia się temu jak działają nieraz podobne usługi w parkach rozrywki. Parki, które coraz bardziej rozrastają się na zachodzie. Jeśli istnieje trend zapożyczania rozwiązań biznesowych z zachodu, to może jednak warto przyjrzeć się również immersyjnym doświadczeniom w biznesie?

A o tym jakie czynniki składają się na dobrą immersję dowiesz się z mojego filmu na YT:

#kolejne artykuły